fbpx

NBA: Boston Celtics nie biorą jeńców | niezmordowany jak Jalen Brunson

12

WTWM. W momencie, w którym czytasz te słowa jest już pewnie późny wieczór albo lepiej, sobota. Nie mogłem się zebrać, przygotowania do GWBA Camp 7. weszły w kulminacyjną fazę, chłopaki przebierają nogami, na dworze zaświeciło, wiosna w pełni, stąd pewnego rodzaju rozleniwienie jest chyba normą, nie? Dwadzieścia (ponad!) lat temu to się w tym okresie po szkole brało piłkę pod pachę i ogień do zmroku.

Tym niemniej, pozdrawiam Tomek (!) biorąc pod uwagę wsparcie, jakie od Was ostatnio otrzymuję, muszę się odwdzięczyć. Sponsorami dzisiejszego odcinka są: J.Nizewski | M.Karnacewicz | Michał.Machał 87 | Batorex 1 | Paweł Kuro | AndSkiba. Dziękuję Panowie, pozdrawiam wszystkich, nawet tych paru hejterów, którzy wyśmiewają mój angielski albo wypisują przykrości na temat mój czy mojej rodziny. Idźcie na dwór, niech Wam syf z głowy wywietrzeje. Najlepsze życzenia! Bartek

Suns 112 Celtics 127

Boston jest nie do ogarnięcia we własnej hali, zwłaszcza gdy się skoncentrują na rywalu i nie wodzą oczami za dziewczynami na trybunach. Kevinowi Durantowi musiała któraś wpaść w oko, bo po świetnej pierwszej kwarcie (15 punktów) ostygł całkowicie i mecz można powiedzieć położył, to jest nie spełnił założeń w nim pokładanych (20 punktów 3 zbiórki 1 asysta).

Uwaga, lecą trójki Celtics: Brown 5/9, Horford 6/10, Tatum 4/8, Holiday 3/5, White 3/10, Hauser 2/5, Pritchard 1/1, nawet rezerwowy center Xavier Tillman 1/3. Toć nawet dynastia Golden State Warriors nie dysponowała taką siłą rażenia. Przecież to jest bez Porzingisa, który pośród starterów skuteczność z gry zalicza najwyższą! Najśmieszniejsze jest to, że Jusuf Nurkić wciąż zdołał wytargać 20 zbiórek, a to najwięcej na ile Boston się zgodził w tym sezonie. Joe Mazzulla świr (trenuje jiu-jitsu) gdy wybrzmiał gwizdek skakał do rzutu oddawanego przez Royce’a O’Neale’a. Jak mówi:

Prosta rzecz: jeśli proszę swoich graczy, żeby bronili rzutów i nie odpuszczali, to sztab szkoleniowy ma robić to samo. Nie ma czegoś takiego jak wolne rzuty. Tak to z nami nie działa [Mazzulla]

Tak mili Państwo, Boston może z tym gościem wejść do Finałów… zwłaszcza jeśli formę utrzyma inny gość. Najlepszy moment w sezonie (karierze!) zalicza Jaylen Brown, który pyszni się, że zrobił progres oraz, że “rzeczy, które mi zarzucano przed rokiem, już mi zarzucić nie można”. To jego moment chwały, więc nie będę szukał powodów do sprzeczki, brawo! Ostatnie pięć meczów:

  • 41 punktów 14 zbiorek vs DEN
  • 27 punktów vs PHX
  • 27 punktów vs POR
  • 37 punktów 5 zbiórek vs PHX

Clippers 126 Bulls 111

Jak już wspominałem wielokrotnie, obrona Chicago jest tak obliczona, żeby wypierać środek, bo przecież Nikola Vucevic broniący pick and rolla to jest rekurentny materiał do Shaqtin’ A Fool. Systemowo się gnieżdżą ile mogą wokół obręczy tracąc najwięcej trójek w całej lidze. Żeby nie być gołosłownym, rywale Chicago trafiają średnio 14.5 trójek w meczu, więcej gubią tylko Utah Jazz (14.6) ale zważywszy wolniejsze tempo gry Bulls -> są pod tym względem zdecydowanie najsłabsi.

Clippers się szybko zorientowali w konwencji imprezy i zaliczyli skuteczność 20/40 z dystansu czym przykryli wszelkie niedociągnięcia oraz absencję Jamesa Hardena. Już od pierwszej kwarty prowadzili dwucyfrową różnicą, a w kulminacyjnym momencie bodaj dwudziestoma. Sześciu gości przynajmniej dwie trójki posypało. Najlepsi strzelcy to Load Manager i Paul George, autorzy odpowiednio: 27 i 28 punktów, 5 i 5 zbiórek oraz 3 i 7 asyst. Bulls umordowane totalnie, na dodatek stracili Coby’ego White’a, który tymczasowo pauzuje z urazem biodra.

Jeszcze wspomnę może Bonesa Hylanda, który wyszedł w pierwszej piątce pod nieobecność Hardena.  Nie ma tych walorów gry pick and roll, przeciwko której jak mówię, Bulls się po ostatnim mocniej bronili, ale bardzo kompetentnie to wyglądało po jego stronie, zwłaszcza gdy koledzy zaczęli trafiać, była swoboda i miejsce na manewry, w efekcie: 17 punktów i rekord kariery 11 asyst.

Wizards 119 Rockets 135

Moje kochane Rakiety lecą z tematem mimo trudności kadrowych i straty podstawowego centra. Przed sezonem postawiłem, że zaliczą minimum 32 zwycięstwa. Aktualnie po czterech z rzędu wygranych ich bilans wynosi 31-35. Muszą wygrać jeszcze raz w szesnastu grach. Oczywiście trener Ime Udoka planuje wciąż atak na dziesiąte miejsce w tabeli (tracą cztery mecze do Golden State) ale mówiąc najogólniej, o Play-In będzie trudno.

Dziś trafili im się pozbawieni zębów Wizards, z Denim Avdiją jako oszukanym centrem stąd przykazanie było jasne: atakujemy obręcz. Siedemdziesiąt punktów w polu trzech sekund mówi wszystko. Najwięcej oczu zwrócił na siebie atletyczny Jalen Green, którego 37 punktów przy 15/25 z gry musiało zrobić wrażenie, nie tylko z uwagi na efekty specjalne. Popatrzcie:

Sixers 105 Bucks 114

Cieszy się Doc Rivers, jest zwycięstwo. Rywal nie za silny, ale zwycięzców się nie rozlicza. Od przerwy na All-Star Weekend panowie Sixers robią średnio 101 punktów w meczu, braków jest masa, zawodnicy są poza tradycyjną rolą, co przynosi momentami  opłakane efekty. Mówię w szczególności o przestojach w drugiej i trzeciej kwarcie, które pozwoliło Milwaukee złapać tlen i odlecieć. 32/11/7 po stronie Giannisa Antetokounmpo, 19/7/5 u Brooka Lopeza (musiał rzucać zza łuku 5/10 bo zabrakło m.in. Malika Beasleya) oraz 17/9 Damiana Lillarda. Po stronie gospodarzy Tyrese Maxey 30 punktów, Tobias Harris znów bez wielkiego wkładu, ale już mu odpuszczam, bo nie lubię się czepiać.

Mavericks 119 Thunder 126

Luka na wycieczkę do Oklahomy nie pojechał zasłaniając się naciągniętym mięśniem dwugłowym, pisałem wczoraj. Dallas chytrze próbowało Shai Gilgeousa Alexandrosa podwajać i odcinać, godzili się na rzuty z otwartych pozycji Dorta czy Giddeya, ale gdy im pociupali trójek, wróciły bardziej szablonowe ustawienia. Shai wyczekał aż gra sama do niego przyjdzie i koniec końców na jego koncie widnieje 31 punktów 9 zbiórek i 5 asyst, niezwykły to jest kot.

Daniel Gafford niestety spudłował jakąś krzywą dobitkę i rekordu Wilta Chamberlaina (35 kolejnych trafień z gry) nie pobił. Wciąż imponował żywotnością i energią: 19 punktów i 15 zbiórek w dwie kwarty, niczego sobie. Wynik względnie wyrównany jest także z uwagi na Kyrie Irvinga, który można powiedzieć wszedł w buty/ rolę Luki: 36 punktów 12 asyst. Ekwilibrystycznych wjazdów i wygibasów na półdystansie nie brakowało, ale wciąż było za mało.

Josh Green brzydko skręcił kostkę i jakiś czas go na parkiecie nie zobaczymy. Do ekipy gospodarzy wrócił za to wysoko-energetyczny Jalen Williams a.k.a. J-Dub (27 punktów 5 asyst) który wymiennie do SGA grywa piłką i kreuje akcje / zdobywa punkty. Jego także podwajali z początku, ale szczerze? Zdziwię się jeśli za dwa sezony to nie będzie All-Star. Waszej uwadze polecam dwa chase-down bloki. LeBron w swoim prime by się nie powstydził. Chłopcy się spięli, bo mecz transmitowany był w ogólnonarodowym paśmie.

Knicks 105 Blazers 93

Portland już ma luz, już naprzegrywali ile mieli i teraz się bawią koszykówką. DeAndre Ayton drugi dzień z rzędu zalicza 40 minut na parkiecie i znów dominuje: 31 punktów 14 zbiórek. To znaczy dominuje, tylko statystycznie, bo dopóki Knicks czuli zagrożenie, trzymali go w ryzach, dopiero gdzieś w trzeciej części przy blisko dwudziestu oczkach prowadzenia, poluźnili nieco a DeAndre poczuł zew. Trener miejscowych Chauncey Billups uznał, że nie będzie otwierał całej bandy, niech się Jalen Brunson jeden na jeden wykaże jeśli mają wygrać. JB przystał na tę propozycję: 45 punktów na 30 oddanych rzutach. Trudno go utrzymać przed sobą, bo jest techniczny a do tego potrafi grać na kontakcie. Nawet przerywając kozioł, gdzieś między drzewami potrafi oddać solidnie wyglądający rzut.

Martwi operowany niedawno łokieć OG Anunoby (12 punktów 9 zbiórek). Widać było, że mu doskwiera, a dalekie rzuty to nie jest najlepsza opcja. Pocieszam się, że fizjoterapeuci na ławce mu tenże łokieć nie lodem obkładali, ale raczej rozgrzewali i pracowali nad nim manualnie. Także to chyba normalne rzeczy po zabiegu chirurgicznym. Jest też oczywiście nieśmiertelny Josh Hart (7 punktów 15 zbiórek) który właśnie rozpoczął kolejną serię meczów z przeszło czterdziestoma minutami na placu. Niesamowity walczak, jeden z bohaterów tego sezonu dla Knicks. A propos bohaterów… wiedzcie, że ekipa nowojorska z OG na pokładzie zalicza bilans 14-2!

Na koniec jeszcze przykre wieści: 1/ zmarł młodszy brat RJ Barretta (Raptors). W imieniu swoim i fanów koszykówki w Polsce, składamy kondolencje rodzinie koszykarza. 2/ Johny Buss, syn śp. Jerry’ego Bussa zamierza kandydować na urząd prezydenta USA. No to jeszcze raz, dobrego dnia wszystkim. Bartek Gajewski

12 comments

    • Array ( )

      Boston gra fajny basket, potrafią tak sypać za 3 nawet w finałach vide pierwszy mecz vs GSW i to w hali Dubs 21/40 51,2%

      i co? I jajco Dubs zamykają usta kibicom w TG wynikiem 4:2

      W tym zespole trzech ludzi pod presją często nie podejmuje optymalnych decyzji

      Pierwszy Joe Mazzulla
      Drugi Jayson Tatum
      Trzeci Jaylen Brown

      Gdy zobaczę wygrany mecz kończący serię w finałach to uwierzę.

      ps. Powietrze w Denver sprzyja lepszym

      (10)
    • Array ( )

      Teraz na presję jest czwarty muszkieter Jrue…oraz piąty White. Pozdrawiam

      (15)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Jesli Boston nie zdobedzie w tym sezonie Misia a bedzie gral bez wiekszych kontuzji to beda dzbanami roku. Pierwsza 6 zgrana, kompetentna, mocna lawka, na tle konkurencji wygladaja mocarnie.

    (9)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Pozytywna energia, zadziorny i merytoryczny artykuł. Niejako kontynuując wątek Bostonu: bardzo jestem ciekaw opinii Autora kto i dlaczego może podskoczyć Bostonowi na wschodzie 🙂

    (4)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Bartek nie zrażaj się hejterami, robisz najlepszą robotę w polskim internecie. Btw obejrzałem Diune sztos film! p.s. za poradą jednego z komentująch wybrałem sobie odpowiednią ksywkę 😉 Piona!

    (9)

Komentuj

Gwiazdy Basketu