fbpx

NBA: Dallas Mavericks straszą ludzi | ekipa Doca Riversa znów poddaje wygrany mecz

28

WTMW. Dziękuję serdecznie za sympatyczne wiadomości, komentarze i maile dotyczące GWBA Camp 7. cała przyjemność po mojej stronie. Naszym następnym przystankiem będzie zapewne… Ostrów Wielkopolski, czyli kolejne koszykarskie miasto na mapie Polski. To jednak pieśń przyszłości, na razie cieszmy się świętami, a następnie majówką. Drugi, trzeci tydzień maja to prawdopodobna data naszego spotkania, czyli ósmej edycji campu. OK. Sponsorami dzisiejszego odcinka są: MPlewako | L Wojciechowki | Rafał W, dziękuję Panowie w imieniu swoim i Czytelników oraz zapraszam do lektury.

Warriors 113 Heat 92

Pozbawieni zębów gospodarze dosłownie nie mieli czym gryźć: Tyler Herro, Duncan Robinson, Jimmy Butler (infekcja), Josh Richardson, Kevin Love – niedostępni. Dobrze, że nie grają aż do piątku, bo zapewne skończyłoby się podobnie. Jimmy powinien się do tego czasu wykurować, poza tym najbliżej powrotu jest chyba Love, który ostatnie kilkanaście gier pauzuje z urazem pięty. Dziś mu nawet status zmienili z “doubtful” na “questionable”, ale trener Erik Spoelstra nie spodziewał się dostępności zawodnika.

Musieliśmy coś wpisać, żeby liga się nie czepiała i żeby nie dowalili nam kary, osobiście wiedziałem, że nie zagra [Spoelstra]

Jeśli przyjrzycie się absencjom, zorientujecie zapewne, że problematyczny jest spacing, kompetencje strzeleckie, z piłką i bez. A propos, Klay Thompson został przywrócony do pierwszej piątki Golden State i odpłacił się sztabowi szkoleniowemu pięknym występem: 28 punktów 5 zbiórek 6/14 zza łuku oraz najwyższy w zespole wskaźnik plus/minus wynoszący +25. Co za tym idzie, chwilowo spadają akcje Brandina Podziemskiego, który na późnym etapie sezonu mam wrażenie trafił na ścianę. Rzecz charakterystyczna dla rookies, nigdy w życiu nie rozgrywali tak wielu meczów, ciało nie nawykło do tego rodzaju obciążeń. Każdy młody przez to przechodzi.

Cieszy lepsza, aktywniejsza gra Andrew Wigginsa (17 punktów 7 zbiórek) który w odniesieniu do planów zawojowania playoffs, jest dla zespołu nieodzowny. Poza tym, widzieliście akcję z Draymondem, który ciągnął weterana Patty’ego Millsa za szyję? Jak sędziowie mogli to uznać za zwykły faul, nie mam pojęcia. Biuro ligi pewnie będzie się przyglądać taśmom i Wy też powinniście:

Ofensywnie zespół z Miami ciągnął Bam Adebayo (24 punkty) nowością są u niego rzuty trzypunktowe, tym razem 1/3. W ostatnich siedmiu meczach, trafił siedem razy z dystansu i przyznam, że nie wygląda to źle. Taki wymóg pracy w dzisiejszej NBA. Wciąż wierzę Heat, ale brak zdrowia niepokoi coraz bardziej, własna hala także przestała być twierdzą nie do zdobycia. Oby się wykurowali na czas, póki co walczą o szóstą lokatę i brak stresu związanego z meczami eliminacyjnymi fazy play-in.

Lakers 128 Bucks 124 [2OT]

To skoro mowa o play-in, rosną szanse Los Angeles Lakers (40-32). Znów na patencie, znów psim swędem, ale to już czwarta wygrana z rzędu. Nie uwierzycie gdy napiszę, że mecz otworzyli od 2/17 z gry i przez trzy czwarte meczu przegrywali dwudziestoma. LeBron wyautowany z powodu urazu kostki. Histeryzuje strasznie jak na weterana pamiętającego starą szkołę, irytuje ludzi swoją mową ciała po faulu czy w obronie, ale tak już (czasem) mają wielkie indywidualności i nic z tym nie zrobimy. To tak na marginesie. Proszę mnie nie nazywać fan-boyem i tym podobne, bo drugiego takiego obiektywnego jak ja, nie znajdziecie, hehe. A tego typa co się w komentarzach podszywa pod mojego syna informuję, że mam już twoje namiary. Co ty mały gnojku myślisz, że jesteś anonimowy w sieci? Przejdziesz się dwa razy na pocztę i do sądu to się wówczas pośmiejemy.

Wracając do spotkania rozgrywanego w chłodnym Wisconsin. Miejscowi jak mówię, mieli temat ogarnięty. Giannisowi po trzech kwartach brakowało jednej asysty do triple-double, rozluźnienie wkradło się w szeregi charyzmatycznego Doca Riversa. Następnie goście zaliczyli serię 26:7 i doprowadzili do dogrywki. D’Angelo Russell zaliczył po przerwie 25 punktów, Austin Reaves zanotował triple-double (29/14/10) ale najważniejszym graczem na placu był Anthony Davis, autor 34 punktów i 25 zbiórek, 4 bloków i 2 przechwytów. Rozegrał 52 minuty narzekając na stłuczone kolano.

Bucks zaliczyli przypał na miarę pamiętnych przypałów Doca Riversa w playoffs, gdy jako jedyny trener w historii kilkukrotnie przegrywał serie, w których prowadził 3:1. Giannis przytulił atomowe statystyki (29/21/11) ale gdy trzeba było trafić, spudłował dwa wolne. Khris Middleton osiągnął 4/15 z gry, w tym 1/7 w kluczowej czwartej odsłonie. Damian L. także nie pomógł (9/29 z gry). Nazwiska nie przywołuję celowo, bo taka skuteczność to kryminał. Co na to wszystko Doc? Filozoficznie jak Paolo Coehlo:

Nie ufaliśmy podaniom, wiele akcji zakończonych było indywidualnie, po maksymalnie jednym podaniu. Kiedy gramy w ten sposób, traci się zaufanie jeden do drugiego [Rivers] Come on guys! Come on.

Thunder 119 Pelicans 112

Pierwsza rzecz to taka, że Josha Giddeya znów kryto “na radar” graczem ze środka (Valanciunas, Nance Jr) który zostawał w obronie na wysokości linii rzutów wolnych. Pech chciał, że nieszablonowy Australijczyk tym razem skutecznie celował do kosza: 5/8 zza łuku robi wrażenie. Już na początku zmusił gospodarzy do zmiany ustawienia, a następnie w drugiej połowie trafiał w kluczowych momentach.

Pelicans wpadli w popłoch, przed przerwą tracili już do rywali dwadzieścia punktów, ale w drugiej połowie wrócili do meczu dzięki przewagom fizycznym m.in. Ziona Williamsona (29 punktów 5 zbiórek 10 asyst). Końcówkę mieli na wyciągnięcie ręki, prowadzili pięcioma oczkami, ale zabrakło wykończenia. CJ McCollum grał jeden na jeden, ale jego 8/24 z gry wrażenia nie zrobiło. Pels nie byli w stanie zdobyć punktów na przestrzeni ostatnich trzech minut gry z okładem. Tymczasem po drugiej stronie, trójki SGA i Lu Dorta rozwiązały temat. Thunder (50-21) grają również tej nocy i w przypadku zwycięstwa, mają szansę wyprzedzić Denver jako najlepsza drużyna zachodniej konferencji.

Problemem jest uraz uda Shai Gilgeousa Alexandra (24 punkty 8 asyst) trener sprytnie zmienił jego rotację minut w tym meczu, zamiast grać jak zwykle, całą pierwszą kwartę, posłał SGA na ławkę w połowie 1Q, aby zdjąć mu trochę z głowy Herba Jonesa. Dodam jeszcze, że kolejny raz minuty na parkiecie gubi Jonas Valanciunas, który w drugiej połowie tym razem w ogóle nie wyszedł na plac. Oddaję głos trenerowi:

Musieliśmy być szybsi w tym konkretnym matchupie. Thunder grają w zasadzie samymi skrzydłami, aby odrobić straty, musieliśmy być szybsi i bardziej atletyczni od góry do dołu. Larry i JRE (Jeremiah Robinson-Earl przyp.red.) nam to umożliwili [Willie Green]

Mavericks 132 Kings 96

W pierwszej połowie temat ciągnął Luka Doncic, w drugiej koncertową trzecią kwartę rozegrał “nasz człowiek” Kyrie Irving i w oka mgnieniu, z przewagi dwóch posiadań, zrobił się blowout. 74 punkty po zmianie stron, praktycznie bez udziału Słoweńca świadczy nie tyle o wirtuozerstwie obwodu Mavs, ale rażących brakach defensywnych Sacramento, które w playoffs skazane jest na porażkę.

22/39 zza łuku Dallas = siatka w ogniu | Irving na szpicy ataku, przewodzący szarży = 12 punktów i 4 asysty w trzeciej odsłonie | Luka i Kyrie w sumie 52/14/14 | THJ 22 punkty z ławki. Tymczasem kolega Malik Monk w kluczowym momencie, na ostatniej prostej sezonu gubi rytm i wcale nie może być już pewny statuetki Sixthman of The Year. Jego ostatnie trzy występy to: 9/35 z gry, w tym 0/9 zza łuku. Swą rekordową serię double-doubles (to już 55. raz z rzędu) ciągnie za to niezmordowany Domas Sabonis. Co więcej? To dziewiąte zwycięstwo Mavs w ostatnich dziesięciu grach. Spory kontrast względem zeszłego roku, co nie? Właśnie wyprzedzili Sacto na szóstej lokacie, a do prześcignięcia piątych Pelicans w tabeli brakuje jednego meczu.

Bet on yourself

Opuściłem relację wczorajszej kolejki, ale dwie rzeczy chciałbym poruszyć. Pierwsza to dochodzenie NBA w sprawie brata Michaela Portera Juniora z Denver. Tak go zapowiedziałem, bo mało kto kojarzy podkoszowego Jontaya Portera z Toronto, a gdybym kazał Wam wskazać go na zdjęciu, mielibyście zapewne problem. Tak więc, w związku z “poddaniem sezonu” przez Raptors i kontuzjami podstawowych ludzi, Jontay grał ostatnio więcej, ale jak na centra był wyjątkowo nierówny. Teraz okazuje się, że ów brak powtarzalności mógł być związany z zakładami bukmacherskimi jakie na siebie pośrednio lub bezpośrednio przyjmował. To znaczy stawiał, bo przyjmować zakłady może jedynie bukmacher.

Buki się zburzyły, bo dziwnym trafem po przyjęciu potężnych kilkudziesięciotysięcznych kuponów na “undery” faceta, ten schodził z parkietu bardzo szybko. Raz zasłaniał się złym samopoczuciem, innym razem urazem oka. Chodziło o undery punktów, zbiórek, trójek, czasem indywidualnie, innym razem w połączeniu. Zauważcie jak nienaturalna była dla przykładu ta reakcja, na własne trafienie do kosza o tablicę:

Ciekawi mnie co wykaże dochodzenie. Obawiam się tylko, że nie zostaniemy o wynikach bezpośrednio poinformowani. Jontaya zapewne wyrzucą z NBA dla przykładu. Swoją drogą, to naprawdę nie jest przypadkowa osoba. Parę lat temu współzałożył firmę, która doradza ludziom w sprawie gry na giełdzie oraz rynku kryptowalut. W 2021 roku podczas podcastu chwalił się jak 5 tysięcy zamienił w 100 tysięcy baksów obracając krypto. Bez wątpienia ciekawy człowiek, heh. Bruce Brown po transferze do Raptors zaoferował mu dziesięć tysięcy dolarów za odstąpienie numeru zajętego przez Jontaya, czyli jedenastki. Przyjął. Chłop jest na dwustronnym kontrakcie, bez widoków na większą karierę, dorabia jak może, czego nie rozumiesz?

Jeremy FTW!

Drugi temat to wczorajszy występ Jeremy’ego Sochana, zakończony game-winnerem. Bez udziału Victora Wembanyamy, przeciwko PHX Suns. Żywotny, aktywny Jeremy atakował od pierwszych minut. Latał z piłką, zbierał, dobijał, grał jako center, pick and rolle kończone półhakami czy floaterami, ścinał bez piłki, wykorzystywał fakt, że rywale chodzili przeciwko niemu pod zasłonami, to był jego dzień! Inicjował akcje, czytał obronę, przyspieszał widząc lukę, zaś jego trójka na kilkanaście sekund przed końcem wyprowadziła Spurs na prowadzenie, którego nie oddali do wybrzmienia końcowej syreny. Spurs górą 104:102, a na koncie Sochana zapisujemy 26 punktów i 18 zbiórek. Ciekawostka jest taka: pierwsze sześć prób z dystansu spudłował, ale mając otwartą pozycję nie wahał się oddać kolejnej, jak się okazało najważniejszej. Brawo!

Dobrego dnia wszystkim. Bartek Gajewski

28 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Kontuzja Lebrona to zwykły odpoczynek, dzisiaj znowu grają, a mecz z Bucks był wpisany w straty jako przegrany (na szczęście okazało się inaczej). Władze Lakers nie podają aktualizacji odnośnie rehabilitacji Vanderbilta i Gabe Vincenta, jeżeli wrócą za chwile, to jest nawet mała szansa na 6 miejsce, a to oznacza rywalizację z osłabionymi Wilkami w pierwszej rundzie. Choć pewnie najlepiej byłoby trafić na OKC.

    (7)
    • Array ( )

      I love Admin, ale czy te słowa nie pasowałby do Leonarda zamiast Lebrona:
      ‘Histeryzuje strasznie jak na weterana pamiętającego starą szkołę, irytuje ludzi swoją mową ciała po faulu czy w obronie, ale tak już (czasem) mają wielkie indywidualności i nic z tym nie zrobimy. ‘
      Myślę, że tak i to co ludzie wytykają, że te same zachowania tłumaczone są w dwojaki sposób, w zależnosci kto je robi, to prawda.

      (3)
    • Array ( )

      @Grx
      Tak, o to mi chodziło. Tylko w przypadku jednego przez takie zachowanie jest nazywany Load Managerem i jego nazwiska nie czytaliśmy tutaj od 2 lat, a drugi jest określany jako gość, który doskonale zna swoje ciało i zarządza obciążeniami.
      No traci trochę stronniczością 🙂

      (4)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Bucks w ciągu ostatnich 8 minut meczu stracili 53 punkty lub jak kto woli Lakers zdobyli. Masakra. Doc powinien mieć zakaz wykonywania zawodu.
    Podbnie jak w ubiegłym roku pod koniec sezonu regulatnego mam wrażenie, że zespół Lakers bez Lebrona na boisku gra lepiej a na pewno jest bardziej zaangażowany.

    (22)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie ma koszykarskiej mapy Polski bez Stali Bobrek “Bobry” Bytom…
    A nie… czekaj… może mi się już myli z A.S. Bytom?

    (1)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Warto też wspomnieć o tym jak znowu zesrał się Boston marnotrawiąc 30 pkt przewagi… Właśnie dlatego ta drużyna nie zdobędzie mistrzostwa. To nie jest kolektyw. Tam nie ma wyraźnego lidera, który miałby charyzmę w szatni. Gdy zaczyna się palić, jeden patrzy na drugiego i wytyka palcami, nikt nie spieszy się do brania na siebie odpowiedzialności i ciężaru gatunkowego takich meczy. Jak idzie to idzie i jadą na kanwie sukcesu, gorzej jak nie idzie, a wtedy będzie powtórka lania jak od Heat w zeszłych PO, gdzie Pan Butler i jemu podobni tylko czekają. Boston będzie tą drużyną, która jest za dobra na RS i za słaba na Miśka. Nie zapraszam dyskusji, bo nie ma o czym.

    (10)
    • Array ( )

      Każda drużyna w tej lidze traciła ‘wielkie’ przewagi. Mecz był bez Jrue z tego co pamiętam. Gwarantuję Ci, że on by im to dowiózł 😉

      (8)
    • Array ( )

      Jak to mówi pan Piotr Bakun – znakomity trener, niesamowita postać i osobowość: “najważniejszym talentem zawodnika jest jego charakter”. BANG!
      No więc w Bostonie takich zawodników ze świecą szukać a i tak się nie znajdzie.
      Jest napinka w regular, jest marketingowy hype, sprzedaż gadżetów i urabianie jeleni a potem wielki flak w playoffach.
      I tak się to kręci w tym cyrku! I gros amerykanów to kupuje i może nawet… o to chodzi w całym tym biznesie?

      (1)
    • Array ( )

      Przepraszam ale co Heat i Butler ugrali? Czy coś więcej niż Boston? Nie wydaję mi się. Tatum jest w wieku w którym Lebron i Jordan mieli okrągłe zero pierścieni mistrzowskich. I widać, że nie śledzić tej drużyny w tym roku, bo jest mega chemia i radość z gry. Tak mocnego Bostonu jeszcze nie było, a konkurencja na wschodzie słabsza niż rok temu, także finały są więcej niż prawdopodobne.

      (2)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Mam dla Ciebie radę 1) dobrze piszesz, 2) masz ciekawe spostrzeżenie i luz, 3) ludzie wchodzą, czytają, podoba się jak cholera, 4) po jaką cholerę czytasz komentarze, 5) wszędzie pełno oszołomów w komentarzach, popatrz na YouTube 6) olej komentarze, bo ześwirujesz, pisz, zrób stronę na abonament, jak chcesz, ja tam bym śmiało wykupił, 7) nie wchodź tylko w politykę, bo teraz to polaryzuje najgorzej i będzie git

    (17)
    • Array ( )

      ale wiesz, że gdyby nie czytał komentarzy to Twój wywód byłby całkowicie i absolutnie bezcelowy?
      ;D

      (2)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    A ja jestem fanboyem LbJ i trudno 😁.
    No ładnie wygrali bez niego. Davisowi dla odmiany dzisiaj się chciało. Lakersi czy z nim czy bez niego będą druga runda max 🤣 W obronie liczą tylko na brak skuteczności za trzy,a w ataku też nie imponują.

    (0)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Bartek wprowadź system czytania artykułów na zasadzie premium, kto chce czytać niech płaci a reszta niech #!$%@?

    (-5)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Draymond ma coś ewidentnie z głową! Gość po prostu chce z bezpośrednim zamiarem uszkodzić innych zawodników… To już od dawna nie ma nic wspólnego z twardą obroną, która kiedyś była jego domeną. Obecnie jest tylko cieniem obrońcy i próbuje nadrabiać takimi zagraniami, których niestety sędziowie często nie wychwytują

    (3)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Myślę, że problem Doca polega na tym, że jest tylko dobrym motywatorem (tak stwierdził kiedyś Kevin Garnett), ale słabym lub beznadziejnym strategiem. Stąd częste “Come on guys” lub inne słowa mające pobudzić graczy. Natomiast niezwykle rzadko pojawia się inny pomysł strategiczny w trakcie meczu. Nawet między meczami tej samej rundy PO są one niezauważalne, zbyt nieśmiałe. Inni trenerzy rozgrywają jego zespoły na poziomie taktyki, a Doc nie ma na to kontry lub jest za słaba. Gdy rywal w meczu lub rundzie PO łapie wiatr w żagle to niezwykle trudno odwrócić to jeszcze większą motywacją. Natomiast pomysł na inne podejście do gry, który wybije z rytmu przeciwnika zdecydowanie lepiej zadziała. Efektem dodatkowym jest napędzenie gry takiej drużyny z powodu udanych zagrywek i trener nie musi tego dodatkowo robić.

    (1)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    O! Ja mieszkam całe życie w Ostrowie Wielkopolskim. Koniecznie odwiedźcie uwędzonych! Wczoraj zjadłem tam najlepszego burgera swojego życia.

    (1)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Myślę, że zbliżyłeś się tym wpisem w dość dużym stopniu do sedna sprawy w kwestii zarzutów odnośnie Twojej nieobiektywności. Czy też bycia fan-boyem;p
    Wszakże można byłoby spędzić trochę czasu na dyskusji dlaczego u samozwańczego goat’a to zawsze są kontuzję podczas gdy u load’a tylko rest i ładowanie baterii jeśi chodzi o Twoją ocenę ale nie o tym.
    Uważam, że samo to iż zauważyłeś lub/i co najważniejsze otwarcie napisałeś krytycznie odnośnie histeryzowania i zachowania tego, jak sądzę już na zawsze wątpliwego goat’a (przynajmniej do czasu gdy nie wymrą naoczni świadkowie MJ’a) jest krokiem milowym w stronę obiektywnego pisania.
    Mając powyższe na uwadze żadnego więcej fan-boy’a z mojej strony.
    Noooo!
    Przynajmniej do czasu aż znowu nie zaczniesz odpływać zbyt mocno;)
    Doceniam.
    Pozdrawiam.

    (1)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Dzięki za artykuł. Melduję, że przeczytałem …bo czasem chyba w to wątpiłeś. Nie bój się – czytam, a nawet rozumiem co czytam, choć może nie wyglądam .

    (-1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu