fbpx

NBA: dlaczego Giannis Antetokounmpo wkrótce zmieni klub | Wolves idą va banque

29

WTMW. Przepraszam za przeoczenie, w natłoku nieodczytanych maili znalazłem trzy powiadomienia o Patronach, których nie widziałem wcześniej: Maki24, Adrian366, Rafał W – dziękuję za wsparcie serwisu.

Nie mogę powiedzieć, że jestem zaskoczony. Po pięćdziesięciopunktowej porażce z Bostonem szefostwo Brooklyn Nets wczoraj odwołało ze stanowiska głównego szkoleniowca Jaquesa Vaughna. Główny zarzut to oczywiście brak wyników (21-33) oraz mało inspirująca gra bez wyraźnej idei czy tożsamości zespołowej. Najlepszym przykładem kolega Cam Thomas, do świąt starter promowany na czołową opcję, w styczniu (bez wyraźnego powodu czy kontuzji) posłany na ławkę z ograniczonymi minutami, od lutego znów pierwsza strzelba z blisko 25 próbami rzutowymi w meczu. Nicolas Claxton wybitnie niedoszacowany jako gracz ofensywny, ograniczony do roli wykończeniowca lobów. Lubię pisać, że Nets nie dysponują opcją tyłem do kosza, ale może to nie być prawda. Moim zdaniem Claxton ma o wiele więcej do zaoferowania w ataku niż sądzimy. Ma refleks, koordynację, bywa że zaskakuje pod presją czasu akcji, ale to wszystko z przypadku. Systemowo bardzo niewiele na niego grali.

Wiadomo, że pojawienie się w składzie Bena Simmonsa totalnie odwraca ten kierunek (większego zaangażowania środkowego w atak pozycyjny). Claxton, Simmons, do niedawna Dinwiddie (którego oskarżano o niemy strajk i brak starań) czy Dorian Finney-Smith (5/30 zza łuku w styczniu i 1/7 w lutym) na parkiecie to jeden wielki cyrk, zawodnicy bez rzutu, co oznacza, że walkę momentami mogłaby z nimi nawiązać Kotwica Kołobrzeg.

Za brakiem spacingu idą w parze: trzecia najniższa średnia skuteczność rzutów z gry w lidze, 24. miejsce jeśli chodzi o liczbę rzutów wolnych – to logiczne. Brak sukcesów w ataku rodzi marne zaangażowanie w obronie, wszystkie elementy wymagające energii i wysiłku w konsekwencji również kuleją: czwarte miejsce od końca pod względem wymuszanych strat (a wydawałoby się, że obrońcy sprawni, z zasięgiem i koordynacją, nie?) do tego piąta najniższa średnia zbiórek.

Chłopaki sprowadzone z Phoenix, czyli Bridges i Claxton – dublowanie talentów, brak synergii. Dobre chłopaki, próbujące się wpisać w układ szatni, nie torpedujące trenera, ale w żadnym wypadku nie gwiazdy. No i gdy tak to przedstawić, to jak oni mieli wygrywać? Tam jest cała masa wewnętrznych sporów, dysocjacji i przeciwstawnych dążeń. Tymczasowym szkoleniowcem będzie dotychczasowy asystent Kevin Ollie. Pamiętam gościa z czasów zawodniczych, wsadzili go na minę. Vaughn nie miał łatwego składu do ogarnięcia, ale przy tym wydawał się nieco oderwany od rzeczywistości, za mocno filozofował na konferencjach prasowych, nawet jak dla mnie. Kto mnie zna ten wie, że lubię wszelkiego typu nieszablonowość. Czasem trzeba jednak walnąć pięścią w stół, tego zabrakło. Ollie wydaje się ostrzejszy, przynajmniej był taki jako zawodnik, zobaczymy co wykrzesze z chłopaków.

Co dalej? MVP All-Star Game Damian Lillard zapytany w trakcie ASWeekend o najlepszą piątkę graczy obecnej NBA wymienił: siebie, Stepha, LeBrona, KD i Bama Adebayo. Nie wymienił swego kolegi z zespołu Giannisa, wymienił Duranta choć nie miał w tym żadnego interesu, a następnie wymienił Bama Adebayo. Powiem tyle: jego transfer do Milwaukee z dnia na dzień jest coraz większą porażką. Miało być mistrzowskie okno, duet marzeń, na miarę Kobe i Shaq, Oscar i Kareem. Jest dramat. W przyszłe lato Giannis ma prawo wypowiedzieć umowę i moim zdaniem wszystko wskazuje na to, że drugą część kariery przyjdzie mu spędzić w Golden State albo Los Angeles. Nie żartuję! Milwaukee, podobnie jak Brooklyn wymaga kapitalnego remontu przy czym Nets są w zdecydowanie lepszej sytuacji. Schodzi im 40-milionowy balast w formie kontraktu Bena Simmonsa oraz (w przeciwieństwie do Bucks) dysponują kapitałem draftu:

  • 2025: pick PHX
  • 2027: pick PHX oraz pick PHI (chroniony do ósmego miejsca)
  • 2028: własny pick
  • 2029: pick PHX oraz pick DAL
  • 2030: pick własny

Czytam, że chcą zespół budować wokół Bridgesa, nie jestem przekonany czy to dobry pomysł, ale wszystko zależy kogo z topowej półki talentu NBA udałoby się nakłonić do przeprowadzki lub wytransferować. Wśród wolnych agentów nadchodzącego lata widnieją nazwiska między innymi: Maxey, Siakam, George czy Anunoby. W praktyce nie ma szans, by wyrwać któregokolwiek. Maxey jest zastrzeżony, reszta wydaje się znalazła swoje miejsce w lidze.

Nie milką echa żałosnego All-Star Game, w kuluarach mówi się, że gwiazdy życzyłyby sobie być wynagrodzone za udział w tym wydarzeniu. Komentarz pozostawiam Wam, gdzie jest David Stern? Moim zdaniem to poszło za daleko, niedługo trzeba będzie prosić graczy by w meczu rundy zasadniczej nie rzucali przypadkiem lewą (słabszą) ręką…

Z innej beczki, najlepszy zespół zachodniej konferencji Minnesota Timberwolves (39-16) idzie va banque. Przedłużyli właśnie umowę weterana Mike’a Conleya o kolejne dwa sezony, za które zapłacą 21 milionów dolarów zawodnikowi… oraz dwa razy tyle w formie podatku od luksusu. W grę wchodzi tzw. second apron, czyli zakres płacowy powyżej którego wobec klubu uruchamiane są liczne restrykcje.

W tym sezonie poziom płacowy (salary cap) ustalono na 136 milionów dolarów. Kolejny próg to 165 milionów, powyżej którego do ligowej kasy odprowadza się podatek od luksusu. Do 182 milionów (first apron) restrykcje są wyłącznie finansowe. Powyżej tego poziomu (tutaj znajdują się Wolves) dodatkowo wprowadza się między innymi:

  • brak możliwości zatrudnienia wolnego agenta na tzw. taxpayer mid-level exception
  • second apron w 3 z 5 sezonów? wybór draftu przesuwany na koniec kolejki (30. pick)
  • zakaz handlu wyborami pierwszej rundy draftu na siedem lat wprzód
  • brak możliwości wymian gotówkowych
  • odebranie uzyskanych wcześniej trade-exceptions

Tymczasem, aktualny budżet płacowy Wolves wynosi 197.7 milionów dolarów, a gdy w przyszłym sezonie wejdą w życie nowe umowy m.in. Edwardsa i Conleya, zobowiązania mogą wynieść 260 milionów dolarów. Szaleństwo. Oby było warto, oby mieli co pokazać w zamian.

Dobrego dnia wszystkim. Bartek Gajewski

29 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Według mnie, budowanie składu wokół Mikala to chyba najlepsza wiadomość jaką mogli wczoraj dostać kibice z Houston i najgorsza dla fanów Nets.

    (1)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Giannis do Heat. Ciężko pracować potrafi, a Riley go poczęstuje Snickersem, bo ewidentnie dawno nie jadł. Wtedy będzie dla niego jeszcze ratunek. Z sympatycznego skromnego chłopa, ulubieńca kibiców, zrobił się zadufany bufon rozdający kontrakty i szantażujący klub, któremu wszystko zawdzięcza. Żeby jeszcze za tymi fochami szły jakieś wyniki, a jest tylko gorzej.

    (33)
    • Array ( )

      Niezła odklejka. Giannis z racji, że został wybrany w drafcie przez Bucks, to ma tam teraz siedzieć do końca kariery cicho i być wdzięczny? Za co? Nie Bucks, to kto inny by go wziął. MVP i pierścienia nikt mu z Bucks nie podarował, ale musiał to wywalczyć na parkiecie.

      Grek wiele razy powtarzał, że on i jego rodzina uwielbiają miasto, ale ma on swoją karierę i najwidoczniej chce zdobyć kolejne pierścienie. Pójdzie do innego zespołu, który będzie lepiej zarządzany i da mu tą możliwość.

      Śmieszą mnie takie osoby jak ty. Zostałby w Bucks i podpisał nowy kontrakt, to byłaby pewnie gadka, że nie ma ambicji i tylko doi klub z pieniędzy. Odejdzie, to oczywiście jest niewdzięczny i się wypina na klub. Giannis obojętnie co zrobi, to i tak znajdą się hejterzy.

      (10)
    • Array ( )

      Jakbym czytał komentarz o LeBronie, którego nikt nigdy nie napisał, nie wiadomo czemu.

      LBJ już dawno odkleił się od rzeczywistości, rozdaje kontrakty na prawo i lewo, jest zadufanym bufonem. Szantażował już Cleveland i Lakers. Wypis wymaluj.

      Tylko dlaczego nikomu to nie przeszkadza, a takich jak Gianniseaie obraża i wyzywa?

      (0)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Giannis przedłużył umowę w zeszłe wakacje 🙂
    Prawo wypowiedzieć ostatni rok kontraktu ma dopiero w sezonie 2027/28 roku 🙂
    Tak więc jeszcze trochę mu się zejdzie

    (26)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    To nie może, tak jak to jest teraz w modzie, po prostu obrazić się na Bucks i zażądać transferu? Jaki to jest problem?

    (17)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Przecież na jesieni Antek podpisał 3-letnie przedłużenie i player option ma dopiero w 2027-28. Prędzej Bucks zwolnią Lillarda, resztę składu, trenera, GM-a i klubową maskotkę niż oddadzą Giannisa 😉

    A jeśli transfer to tylko za graczy pokroju Jokic, Doncic, Tatum, SGA, Edwards.

    (16)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja się graczom nie dziwię, że podczas ASG zachowują się pasywno-agresywnie oraz żądają pieniędzy. Kto chciałby być zmuszany przez pracodawcę do pracy za darmo podczas urlopu?

    (-18)
    • Array ( )
      Big Fundamental 20 lutego, 2024 at 21:17

      Urlop to oni maja ewent. Jak sie sezon skończy. A w trakcie sezonu maja grać. Nieważne czy to mecze ich drużyny czy all star game;) Po prostu brakuje im przede wszystkim ambicji i tyle. Sa zepsuci itd itd… Niestety znak naszych czasów…

      (31)
    • Array ( )

      Jak nie chcą grać meczu allstar to niech zlikwidują powołania na allstar, myślę że wtedy gracze by mieli problem do ligi ze jak tak można

      (3)
    • Array ( )

      Meg
      A dlaczego mają likwidować ASG?
      Po prostu na all stara i na udział w ASG nie zasługują pizdy, którym się nie chce grać.
      Myślę, że gdyby za takie bumelanctwo wywalali z zespołów na ASG i powoływali graczy, którym chce się grać mielibyśmy o wiele lepsze widowisko. O wiele lepiej oglądało by się takiego Caruso czy Pritcharda grającego poważnie niż te pizdy. Nie miałbym problemów z tym aby mniej znani gracze zostali docenieni wyróżnieniem All Star za swoje zaangażowanie

      (0)
  7. Array ( )
    Wierny fan zwycięskich drużyn 20 lutego, 2024 at 16:22
    Odpowiedz

    Żeby Lillard miał sens za taką kasę grać dla Bucks to musiałby nosić z tyłu na koszulce nazwisko Curry.

    (9)
    • Array ( )

      sugerujesz, że seth curry powinien dostać dużą podwyżkę i transfer z charlotte ?

      (7)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Powodów obecnego stanu NBA jest kilka.

    Zaczynając od aspektów socjologicznych, które dotykają całego społeczeństwa, ale głównie ludzi młodych: sprzedawanie prywatności, mediów społecznościowych, tych wszystkich fejbuków, tiktoków, instagramów, zbierania lajków, czekania na serduszka itp. Liczy się tu i teraz, wszystko szybko, wszystko na już.

    Kolejny aspekt to osoba komisarza ligi, Adama Silvera. Nie jest to ktoś pokroju Davida Sterna, który umiał tak zarządzać ligą i zawodnikami, że nie było cyrkowych meczów gwiazd, nie było primadonnych, nie było sytuacji, że organizacjami zarządzali zawodnicy bawiący się w menadżerowanie (pozdro Lebron, dzięki za popsucie Giannisa).

    Następna kwestia to obecne wzory dla młodych graczy wchodzących do ligi. Patrzę tu głównie na LeBrona, czy Duranta, którzy dali przykład pójścia na łatwiznę i tworzenia super teamów przez przenosiny swoich talentów czy to do Miami, czy do Golden State.
    Lebron niestety, ale przez swoje wybujałe ego, groteskowe „koronowanie się” na parkietach, te obrzydliwe wręcz czasami flopy, wyrzucanie kibiców z sali, odpuszczanie w obronie daje zły przykład i po prostu szkodzi tym zachowaniem, inni patrzą na twarz ligi i zaczynają go naśladować.

    Dalej, load management, z którym zaczęto w końcu walczyć, ale póki co nie do końca skutecznie. Zakrawało to już na parodie te wybieranie sobie meczów, w których będzie grało, a w których pojawiało się na hali w śmiesznych ciuchach. Postawcie się w sytuacji, że np lecicie z Polski na jeden mecz, zobaczyć ulubionego zawodnika, a ten sobie ordynarnie ten mecz odpuszcza.

    Kolejna kwestia-sędziowie. Chcą na siłę być gwiazdami, być w centrum uwagi. A te ich decyzje o faulach technicznych za byle g****, wyrzucanie z parkietu największych gwiazd w pierwszych połowach… śmieszne to i straszne, psujące oglądanie i emocjonowanie się meczami.

    Dalej-zabicie rywalizacji, pisałem już kiedyś o tym. Wszyscy się lubią, zbijają piątki, z rywalizacji między organizacjami, czy między zawodnikami zostały jakieś popłuczyny. Oglądasz sobie w święta Lakers z Celtics i patrzysz jak największe gwiazdy robią misie, walki nie widać na parkiecie. I przypominasz sobie mecz Lakers z Celtics sprzed kilkunastu lat i zawziętego Kobego, który wypruwał żyły, żeby dokopać Bostonowi i przerwać ich passę zwycięstw. Bo, jak mówił w wywiadzie: „it was against THEM”.

    Aż żal patrzeć było na Larrego Birda, który apeluje do graczy żeby dali z siebie wszystko, żeby pokazali, że są gwiazdami i potrafią rywalizować, a potem widzisz ten obrzydliwy spektakl z milionem trójek, trzema faulami i wynikiem z kosmosu.

    (69)
    • Array ( )

      Jest prosta rada na to. Oglądać TYLKO play off. Sędziowie zostaną. Oni mają.silny związek zawodowy. Przypomnij sobie co było jak zastrajkowali. Na to nie poradzisz. Ale play off to inna dyscyplina. Oglądać Euroligę. Już by im kibice w takim Belgradzie, Stambule czy Atenach pozwolili olać mecz.

      (17)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Ogólnie NBA schodzi na psy.
    Gracze zarabiają coraz więcej (dużo za dużo). Nie odbija się to raczej na poziomie sportowym ale chyba nie ma już zawodników, którzy zmniejszyliby kontrakt kosztem zostania w zespole i wzięcia mocnego zawodnika (tak jak robił to np. Nowitzki). Nawet takie gwiazdy jak James, Durant, Lillard idą tam gdzie lepiej płacą. Nie zdziwię się jak James czy Curry jeszcze zmienią swoje ekipy…
    Tworzenie super zespołów z kilkoma All-Starami też psuje ligę. A na takie rzeczy szanse mają tylko najpopularniejsze drużyny.
    Do tego dochodzi styl gry. Albo trójka albo czyste wejście pod kosz. Do tego dorzucić jeszcze brak obrony – bo tak trzeba nazwać to co się dzieje i nagle NBA staje się coraz nudniejsza pomimo, że wyniki na to nie wskazują. Najświeższy all-star game pokazało nam antyreklamę koszykówki a praktycznie 30 drużyn w NBA idzie w tym kierunku…

    (6)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    NBA zeszło na psy, bo przestaje być sportem, ktory znalismy a staje się show, który ma wyłącznie generować kasę. I tu Silver osiąga sukces czy nam się podoba czy nie. Do WWE jeszcze daleko ale to zmierza w te stronę. Więc tak, jak ktoś twierdzi, że kiedyś to było, to ja się z tym zgadzam, pod względem sportowym koszykówka z czasów kiedy defensywa miała znaczenie była lepsza. Teraz to jest happy Disney World.

    (5)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Wskazówka w NBA w stronę kasy zaczęła się wychylać po sukcesie Dream Teamu. Gwoździem do trumny było uruchomienie nba.com i boom internetowy a płytki grób zakopał Ming Yao z miliardem ziomków. Jak sprawdzimy zarobki to MJ w 92 zarabiał 3 miliony za grę i wielokrotnie więcej w reklamie. Parę lat później młodziutki KG dostaje kontrakt za 100 baniek, a Szak wynegocjował 100 baniek + aktualna liczba kg wnoszona na wagę. MJ dostal 30 baniek za sezon i tamy puściły. Nie ma nadziei, bo skoro towar się Sprzedaję to po co go zmieniać? W USA zawsze chodziło o show. Kultywują dziesiątki “sportow” które z rywalizacja nie mają za wiele wspólnego, choć często wymagają talentu, nakładów i ciężkiej pracy [wrestling czy drag Racing na przykład]. Inna kultura i inne oczekiwania. Może bedzie tak jak z zapasami. Na starym kontynencie przetrwają w typie czystym w USA przekształcą się w cóż podobnego ale zupełnie innego.

    (1)
  12. Array ( )
    Premeditatio_Malorum 22 lutego, 2024 at 10:41
    Odpowiedz

    Mój kontakt z NBA sprowadza się już wyłącznie do tego portalu. Czytam z nawyku.
    Obecnie nie jestem w stanie oglądać NBA ani profesjonalnej piłki nożnej.
    Nudy, totalny kryzys osobowości, olewanie obrony, pajdokracja zawodników w klubach. ASG to jest nieporozumienie, nawet na drobnych, polskich konkursach wsadów zdarzają się lepsze wsady. O większych imprezach nie wspominam.

    (4)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    No okazuje się, że trener Budenholzer to nie był taki ostatni kijek od kaszanki. Dobrze działającą maszynkę rozmontowano i okazuje się, że nasz idol Doc przybije tylko gwóźdź to trumny.

    (9)
    • Array ( )

      Tego idola to warto brać w cudzysłów, bo nie każdy zrozumie ironię.

      Wytłumaczy mi jednak ktoś co się stało, że nagle pojawiły się takie odważne (i słuszne oczywiście) komentarze ze środowiska NBA w stosunku do Doca? Chłop był raczej nietykalny medialnie do tej pory.

      (4)

Komentuj

Gwiazdy Basketu