fbpx

NBA: dlaczego Portland Trail Blazers powinni oddać Damiana Lillarda

52

[uwaga: nowy autor na stronie, dajcie znać w komentarzu jak mu poszło, B]

Mamy czerwiec 2023. Mistrz jest znany. Loteria draftu także została rozstrzygnięta. Jako pierwsi wybierać będą San Antonio Spurs, których szeregi zasili francuski Kareem, czyli Victor Wembanyama. Reszta jest niewiadomą.

Od roku spieram się z kumplem, co powinni zrobić Portland Trail Blazers. Mieliśmy zakład, kolega twierdził, że Blazers będą w pierwszej ósemce konferencji, ja twierdziłem, że ta drużyna zmierza donikąd. Mistrzostwa nie zdobędą, nie jest to też rasowy tankowiec, tak naprawdę nikt nie wie, dokąd zmierzają w Oregonie. Obawiam się, że nie wie tego nawet Joe Cronin, były zawodowy bejsbolista, generalny menedżer Blazers, w strukturach klubu obecny od SIEDEMNASTU lat. W połowie sezonu zażartowałem, że jednak widzę Blazers w pierwszej ósemce… ale draftu… i nie pomyliłem się. Szczęśliwie dla nich wylosowali trzeci pick, co (mam szczerą nadzieję) pchnie ich w kierunku przebudowy.

Chciałbym być właściwie rozumiany: bardzo lubię Blazers. Bardzo dobrze im życzę. Pamiętacie 2000 rok? Gdybym miał siebie opisać w chwili gdy młody Kobe posłał podanie lobem do Shaqa w siódmym meczu finałów konferencji, to (pomijając przekleństwa) siedziałem w kompletnej ciszy. Brandon Roy jest według mnie jednym z najlepszych “zapomnianych” koszykarzy w dziejach i jego “what if” nie jest wcale mniej ciekawe od tych, które można tworzyć z udziałem Penny’ego Hardawaya czy Granta Hilla w roli.

  • wuja Cliff Robinson
  • Kenny Anderson
  • Isaiah Rider
  • Damon Stoudamire

  • Steve Smith
  • Rasheed Wallace
  • Zach Randolph
  • Rod Strickland
  • Brian Grant
  • Arvydas Sabonis (pierwowzór Nikoli Jokica)

Każdy z nich był w jakimś stopniu dla mnie ważny. Jednak przychodzi w życiu moment, kiedy należy powiedzieć dość i nie zmieni to wcale obrazu zawodnika w oczach publiki. Na pewnym etapie kariery kluby zmieniali najwybitniejsi: Jordan, Malone, Olajuwon, Wade, Pippen, Wilkins, Nash, Parker czy John Starks. Zmieniali, a mimo to kojarzymy ich wyłącznie z jednym zespołem, prawda? Nikt nie powie: “moim ulubionym graczem był Michael Jordan w barwach Washington Wizards”

Tak samo powinno być z Lillardem. Kariera Damiana ma punkty zbieżne z karierą choćby Russella Westbrooka. Poza pozycją, numerem na koszulce, dominującym talentem, osiągnięciami statystycznymi i brakiem większych drużynowych sukcesów łączyła ich przez lata lojalność wobec drużyny, która wybrała ich w drafcie. Obaj zostali “opuszczeni” przez skrzydłowego (Durant, Aldridge) który szukał sukcesów w innym miejscu.

Thunder umieli jednak zrobić to, czego Blazers nie potrafią: zacząć od nowa. Transfer Westbrooka do Rockets rozpoczął jego tułaczkę po NBA, natomiast pomysł na grę w Houston w jego pierwszym tam sezonie był pod wieloma względami rewolucyjny. Wizerunkowo również wyszło wspaniale: nikt nikogo nie oskarżał o brak lojalności, OKC mogli ruszyć dalej bez starzejącego się rozgrywającego o ogromnym kontrakcie. Rok temu Blazers mieli możliwość dokonać czegoś podobnego. Dziś to już można powiedzieć, ostatni gwizdek.

Oświadczenie winno brzmieć “w związku z brakiem możliwości walki o najwyższe cele, zdecydowaliśmy się wysłać Dame’a do drużyny, która mu to umożliwi. Dziękujemy za ogrom wspomnień, które po sobie zostawia i zapewniamy, że jego numer nigdy nie zostanie przekazany innemu graczowi, natomiast zawiśnie zastrzeżony pod kopułą hali niezwłocznie po zakończeniu przez niego kariery. Kochamy Cię, Damian! Powodzenia i pamiętaj o nas podczas parady mistrzowskiej”. Dame wysłany przykładowo do Miami, z podpisanym przedłużeniem kontraktu na niebotyczne pieniądze z pewnością nie powiedziałby złego słowa o byłych pracodawcach, a jego połączenie z graczami Heat faktycznie mogło dać mistrzostwo.

Blazers zostaliby z drużyną celującą w kolejny top pick draftu, ogromem miejsca w kasie i grupą zawodników, którym organizacja nie byłaby nic winna i nimi mogliby całkowicie swobodnie rozporządzać. Z nieznanych mi powodów Blazers nie pozyskują atrakcyjnych wolnych agentów. W tym miejscu zaryzykuję twierdzenie, że ich najciekawszym nabytkiem wzbogacającym drużynę tą drogą był Kenny Anderson w 1996 roku! To dość dawno, przyznacie a jednocześnie Kenny Anderson to nie Shaquille O’Neal czy LeBron James.

Thunder wybierając Duranta, Westbrooka i Hardena już raz pokazali, że sprawna budowa czołowego klubu w oparciu o draft jest możliwa. Jeszcze dobitniej zademonstrowali to Golden State Warriors czy tegoroczni Denver Nuggets.

Tymczasem zatrzymanie Lillarda (oraz Jerami Granta) przyniesie odwrotny skutek: zapchane salary i zespół dwóch prędkości: Dame, Nurkic i Grant oraz niesprawdzona, dorastająca reszta. Powiedzmy sobie szczerze: skład Blazers nie jest „o jednego zawodnika” o poziom walki o mistrzostwo. Żadne z mniej lub bardziej realnych potencjalnych wzmocnień nie gwarantuje Blazers nic więcej niż walkę o szybki wylot w pierwszej rundzie. Żaden KAT, Ayton, Porzingis, Ingram, czy nawet (albo w szczególności) Zion Williamson nie są graczami, którzy odmienią los tej drużyny.

Największą posiadaną przez Blazers wartością, poza oczywiście Lillardem, są panowie Simons i Sharpe. Za każdego z nich można otrzymać “coś ciekawego”.. Sharpe bardzo ciekawie zaprezentował się w końcówce sezonu, kiedy wycofano z gry Dame’a. Otrzymał więcej minut i większą rolę (23.8 punktów 42.4% zza łuku 6.0 zbiorek w ostatnich dziesięciu meczach). Być może jakaś drużyna byłaby zainteresowana pozyskaniem w formie sign and trade Granta. Jerami mógłby być ciekawym uzupełnieniem wielu drużyn, jednak nie wydaje się, żeby mógł pełnić rolę drugiej opcji w drużynie walczącej o coś więcej niż udział w playoffs. Inni gracze Blazers mają wartość małą i właściwie nie warto o nich mówić.

Po transferze Bradleya Beala do PHX  to właśnie Dame jest najciekawszym nazwiskiem na rynku transferowym. Zwłaszcza dla drużyn już określonych, pragnących wzmocnić się i wygrywać tu i teraz. Mówi się o zainteresowaniu Lillardem ze strony Miami Heat oraz Brooklyn Nets. Ci pierwsi są tegorocznymi finalistami i jeśli ceną są Kyle Lowry, Duncan Robinson, filler oraz wybory draftu to jest to pierwszorzędny pomysł.

Nie do końca rozumiem, na co względnie młodym Nets 33-letni Dame, choć z punktu widzenia Blazers byłby to lepszy partner ze względu na posiadane wybory w drafcie, które mogą zostać dołączone do tej transakcji. Nade wszystko, jeśli Blazers chcą zachować swoją gwiazdę powinni pamiętać, że jest ona po gorszej stronie trzydziestki, a w życie wejdzie jeszcze jej 50-milionowy kontrakt. Przedłużenie kontraktu z Grantem dodatkowo ograniczy możliwości transferowe drużyny. Rozsądek nakazuje zdecydowane działanie. Brak wyraźnych decyzji i kierunku spowoduje dalszą lawinę niezrozumiałych ruchów, jakimi są/ były:

  • zatrudnienie do drużyny mającej walczyć o najwyższe cele debiutującego trenera
  • wyprzedaż wartościowych weteranów bez sprowadzenia na ich miejsce innych
  • zachowanie wyboru w drafcie i trzymanie debiutanta na ławce
  • utrzymywanie zawodników, których prime nadejdzie podczas emerytury Lillarda

Konkludując, jestem absolutnie przekonany, że i dla Lillarda i dla Blazers najlepszym będzie rozstanie. Damian i tak pozostanie legendą w Portland, a jego odejście rozpocznie w Portland nową erę.

[MASH]

52 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Jeżeli piszecie o drużynach, które odniosły sukces odbudowując się przez draft (Nuggets, Warriors) to może napiszmy o tych, którzy zbierali wybory w nieskończoność, tankowali, czekali i … no właśnie i nic wielkiego z tego nie wyszło. Taka Filadelfia i ich “Trust the proces” to przecież został jeden Embid z tego wszystkiego. OKC to samo, średnie wybory i najlepszy zawodnik to bez dyskusji Shai GA, który przyszedł z P.Georga z LAC, więc transfer, nie wybór. Detroit co tam mają w składzie? Jakie widoki? Kings lata tankowali i opierali się na swoich graczach, ale dopiero transfer Sabonisa Juniora ich odmienił.

    (40)
    • Array ( )

      Idea takiego budowania druzyny nie powoduje ze nie mozesz dokonac juz zadnego transferu. Chodzi o zbudowaniu trzonu, charakteru zespolu na bazie swoich mlodych i odpowiednie obudowanie ich. Wspominasz o Kings bo pozyskali Sabonisa – no i to byl swietny ruch i nie oznacza ze ta druzyna nie zostala zbudowana z draftu (aczkolwiek mozna sie dalej klocic czy to jednak Lis nie powinien poleciec do Indiany). Decyzji Philly lepiej nie komentowac, bo juz wielokrotnie analizowane byly ich (nie zawsze zrozumiale) wybory, a w ich przypadku nie wspomnisz juz transferu np. Harrisa czyli de facto (idac Twoim tokiem rozumowania) to juz nie jest druzyna zbudowana z draftu. Poza tym mowimy o zespole ktory niemal wszedl do Finalu, gdyby nie pamietny rzut Kawhi – czasami brakuje cm zeby historie budowac inaczej.

      (9)
    • Array ( )

      Nie ma to jak ocenianie okc jako coś co nie wyszło po 2 latach od rozpoczęcia rebuildu XD

      (3)
    • Array ( )

      Chwila, ale Jokic, wcześniej Antek czy Curry zostali wybrani z dalszymi pickami i w momencie wejścia do ligi nikt nie zakładał, że zostaną ultra gwiazdami i mistrzami NBA jako pierwsza opcja. Podobnie ich support, który został wybrany w drafcie.

      To było szczęście, a nie cokolwiek planowanego. Planować możesz wyciągając w trejdach ukształtowane gwiazdy, podpisując FA czy po części wybierając z pierwszym pickiem draftu, ale zakładanie, że mam pick 10+ już nie mówiąc o drugiej rundzie draftu i wyciągnę w planowany sposób przyszłą ultra gwiazdę bo nikt inny tego nie widzi zakrawa o żart 😉

      (12)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Gdybys usiadł i zobaczył, kogo pominęły te drużyny w drafcie- Sixers nie musieli brać kolejno Noela, Okafora i Embiida, mogli mieć tez Tatuma, czy nie tracić tak szybko cierpliwości do Fultza. Sabonis przyszedł za wybranego w drafcie Haliburtona.

    Warriors trzon zespołu zbudowali na zawodnikach wybranych w drafcie i wcale nie z numerami 1-5

    (31)
    • Array ( )

      Tatuma mieć nie mogli bo pierwotnie pierwszy pick należał do Celtics i gdyby 76ers chcieli go wybrać to nie dostaliby 1 picku

      (1)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Ta szopka transferów jest śmieszna. Władze doprowadziły system wymian do komedii. Kiedyś było to nie do pomyślenia. A Portland kilka razy miało pecha choćby do Odena Grega. Nawt go troche szkoda ale tak bywa.

    (5)
    • Array ( )

      Portland zawsze będzie kojarzyć się z tym, że w drafcie wzięli Sama Bowie z nr 2 zamiast Jordana. Tak, wiem, że mieli już Clyde ale nie bierzesz jak możesz wziąć Jordana. Ewentualnie Chucka, który poszedł z 5.

      (16)
    • Array ( )

      Oczywiście pominięcie Jordana i wybór Sama Bowie to był koszmar … ale zaraz na drugim miejscu są znowu oni, kiedy zamiast Duranta wybrali Odena, gdzie się szybko okazało, że chłop ma krótszą nogę i kilka innych problemów zdrowotnych, które zakończyły jego karierę …. Hmmm no PTB to może ma 3 miejsce, bo jeszcze przypomniał mi się draft z LBJ, Melo i Wadem, kiedy Pistons wybrali z dwójką “człowiek cygaro” oraz Cavs, wybierający tego okrągłego Kanadyjczyka, nawet zapomniałem jak się nazywał.
      W każdym razie do draftu nie mają szczęścia i zobaczymy co będzie w tym roku.

      (1)
    • Array ( )

      Tak sobie rozkminiam, któy draft byl lepszy. 1984 vs. 2003.
      Olajuwon, Jordan. Barkley, Stockton – absolutne gwiazdy, do tego solidni Willis i Thorpe
      James, Wade, Anthony, Bosh (i Lampe 🙂 )

      Jak dla mnie 1984 sztos totalny.

      @andre3000
      Ja bym nie powiedział, że to kwestia szczęścia tylko raczej braku umiejętności oceny potencjału zawodnika i zbudowania drużyny.

      (1)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Fajny artykuł, podoba mi się styl, choć to “konkludując” na końcu zabrzmiało jak zakończenie na maturze 🙂 ale no hate, pozdro i czekam na więcej

    (38)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Ach blazers w latach 1988 do okolo 2003 to bylo cudowne 15 lat.
    Od finałów z Detroit w 1990 zaczynałem przygode z nba…łezka sie kręci

    (13)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Artykuł jak na pierwszy dość ciekawy. Gratulacje za odwage i publikację. Mam podobne odczucia co do budowy drużyn. To znaczy draft>trade’y. O ile branie takiego KD czy Levrona lata wcześniej to jest pewnego rodzaju overkill dla konkurencji bo za nic ich biorą o tyle później draft a na koniec transfer. Czy ktoś może przypomnieć czy transferami gwiazd formatu MVP to ostatnio Celtics mistrza nie wygrali w 2008 roku? Formuła się chyba wyczerpała

    (13)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Artykuł nie bierze pod uwagę, że Portland to bardzo mało atrakcyjny rynek dla FA (to odpowiedź na pytanie, dlaczego nie podpisali od lat głośnego nazwiska). Ich jedyną szansą na posiadanie naprawdę klasowych graczy jest draft. A szansa na wybranie kogoś klasy Dame’a wcale nie jest taka duża, więc to jest część odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak niechętnie pochodzą do tematu transferu Lilarda

    (14)
  8. Array ( )
    AdamMałyszPrawdziweKonto 20 czerwca, 2023 at 16:05
    Odpowiedz

    Tekst tak trochę o wszystkim i o niczym, bez większego składu. Myślałem, że zagłębisz się w sytuację Blazers i pobawisz się w GM. a tu opisałeś wiadome rzeczy. Mam nadzieję, że wyrobisz sobie w przyszłości styl pisania i będzie też bardziej merytorycznie. Im więcej artykułów tym myślę, że będzie lepiej, pozdrówka

    (-11)
    • Array ( )

      Mój pogląd na temat Blazers jest taki, że powinno się zacząć od początku. Wybacz, że nie opisywałem perspektyw w lidze graczy, którzy są w składzie- nie wydaje mi się, żeby którykolwiek z nich miał zmienić oblicze organizacji. Po transferze Beala ciężko cokolwiek prorokować, a Lillard nie mając formalnie klauzuli no-trade faktycznie ma prawo veta ze względu na swoje zasługi dla organizacji.

      (17)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Tekst cieniutki niestety. Taką beletrystyką można opisać każdy zespół nba. “Ci starzy nie pasują do tych młodych, a Ci jak osiągną prime, to tamci będą na emeryturze” i takie tam pierdole@nie. Generalnie uprawianie sztuki dla samej sztuki. Portland wylosowało w prezencie 3 pick. Jak go zamienią na Ziona, z automatu staną się pretendentem do finału konferencji. Oczywiście zakładając, że grubasek pogra, a nie – posiedzi w McDonalds. Czego im życzę.

    (-19)
    • Array ( )

      Po pierwsze- rownież mogłeś zaproponować jakiś tekst

      Po drugie- Jak dla Ciebie słabiutcy Blazers po dodaniu Ziona sa kandydatem na finał konferencji to koszykówkę znasz z playstation

      🤣🤣🤣🤣

      Po trzecie- Alex Caruso to inteligentny gracz, wiec wybierz kogos innego

      O Lakers, Celtics, Heat, Bucks, Clippers, Grizzlies, nets, spurs nie można powiedzieć ze sie aż tak mijają

      (18)
    • Array ( )

      Podpalasz się, bo dałeś się sprowokować. Admin pruje skład Portland już kilka tygodni. A jego nowy kolega dał to na papier. Zion jak grał, jego drużyna była w ścisłym topie konferencji. Więc czytaj ze zrozumieniem. Portland z Zionem, pod warunkiem, że Zion będzie grał, będzie silną drużyną. Jak znam koszykówkę z PlayStation, to zapytaj admina. Niech się wypowie. Przeczuwam, że myśli podobnie do mnie w tej kwestii.

      (-5)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Kenny “the quick” Anderson. Mam koszulkę z Nets. Do pary z Derickiem Colmanem niezły wiatr robili. Po latach to Drażena bym wybrał, ale o jego istnieniu później się dowiedziałem. Szkoda gościa. Taka trójka to już nie w kij dmuchał by była wtedy. No i Chuck Daily na ławce.

    (5)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Moim zdaniem pominięta sprawa jest to ze nawet z młodej drużynie potrzebni są weterani zaprawieni w playoffs. Oczywiście mało jest takich zawodników którzy przyjmą taka postawę a nie będą gwiazdorzyć do ostatniego tchu. Tacy jak haslem czy carter. I jeszcze jedna rzecz, rynek rynkiem ale wszystko zależy od kultury organizacji. Tacy spurs tankują i nikt nie ma pretensji bo wiedza ze prędzej czy później wrócę na szczyt. A są tacy kings, memphis i houston i Detroit które nie wiadomo co zrobią. Co chwile albo playoffs, albo o nic albo tankowanie. Wahadło. Dlaczego takie golden state czy miami potrafią zrobić zawodnika z g league lub z ostatnich miejsc draftu, ale to właśnie chodzi o organizacje. Większość pierwszych wyborów reprezentuje już jakiś poziom. Kwestia co dalej z nimi można zrobić. Oczywiście, nie każdy zostanie gwizda ale przy odpowiednim prowadzeniu te parenqscie lat w lidze uda się grać na przyzwoitym poziomie. Wiele lat temu czytałem artykuł naukowy o zera do koszykarza i na podstawie badań naukowych wyszło ze przeciętny mężczyzna, w pełno zdrowy potrzebowałby około 2 lat ciągłych treningów na najlepszym poziomie aby moc się dostać min do g league. Co do NBA były wątpliwości czy wystarczy samego stażu gry. Wiec można pomyśleć sobie jak wyglada przygotowanie późniejsze graczy którzy grają od podstawówki, w najlepszych szkołach, mając całe zaplecze i atletyzm, ginie w NBA po kilku latach. Odpowiedz jest jedna: mental.

    (3)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Trochę przydługi, ale na początek może być. Mam nadzieję, że w przyszłości znajdziesz miejsce na krytykę Lakersów, bo tutaj tylko chwalą.

    (2)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    nie wiem, co mi się bardziej podobało: artykuł czy’ konstruktywna’ krytyka w komentarzach xd dziękuję za oba 🙂 artykuł – oby więcej podobnych.

    (0)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    Super artykuł, witaj, piona!

    W pełni się zgadzam z tym co napisałeś, dokładnie tak samo bym widział transfer Lillarda do Heat.

    Teraz jadę mocniej, zapnijcie pasy:

    Granta bym wysłał na zasadzie Sign and trade na Brooklyn za kontrakt Bena Simmonsa i 2-3 picki pierwszej rundy, myślę, że Nets by na to poszli. Kontrakt Simmonsa kończy się za dwa lata (za dwa lata czyste salary). W tym czasie oczywisty zjazd w dół i kolejne wysokie wybory w drafcie własne. W międzyczasie ogrywa się inny Simmons i Sharpe, przyglądać się ich rozwojowi, decydować co dalej.

    Podobnie pchnąć gdzieś Nurka za jakiś schodzący kontrakt i pick pierwszej rundy.

    Mamy zaorane, w ciągu 2 lat czyste Salary, kilka wyborów pierwszorundowych (pewnie ze 2 własne w top 5), kasę do wydania, ktoś się zawsze skusi, zwłaszcza przy zmianach jakie mają wejść w przyszłym roku.

    (7)
    • Array ( )

      Tekst jest bardziej o Lillardzie niż Blazers. Pomysł z Benem jest bardzo dobry. Wczorajszy pomysł Bartka z wysłaniem Nurkica do Lakers tez mi sie podoba.

      Najgorsze w NBA miejsce jest takim poza playoffami ale tez daleko od czołówki draftu.

      (2)
    • Array ( )

      Beal oddany za darmo a Nets mieliby rzucać 2 lub 3 za skrzydłowego których mają z 8? Sens taki sam jak transfer Westbrooka do LAL

      (-2)
  15. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    „ Z nieznanych mi powodów Blazers nie pozyskują atrakcyjnych wolnych agentów.”

    Naprawdę nie znasz powodów, dla których Blazers (jak i kilka innych małych rynków) nie mogą ściągnąć do siebie wielkich nazwisk? Proponuję rzut oka na mapę USA, na artykuł w Wikipedii nt. Portland i może jeszcze na całoroczne prognozy pogody dla tamtego rejonu.

    Artykuł OK, ale dużo takich kłujących w oczy braków w podstawowej wiedzy. Koledzy powyżej większość już chyba wymienili.

    (-2)
    • Array ( )

      Możesz wskazać braki podstawowej wiedzy w tym artykule? Aż wróciłem zeby przeczytać i jakoś nie widze.

      (4)
  16. Array ( )
    Odpowiedz

    Brakuje mi tu jednego nazwiska Blazers a mianowicie The Glide Drexlera. To on jest pierwszym zawodnikiem którzy kojarzy mi się z tą drużyna. Może to wiek. A zgadzam się z tym odejściem bo właśnie Clyde wygrał tytul po odejściu. Mimo wszystko kojarzy się głównie z Portland.

    (3)
  17. Array ( )
    Odpowiedz

    Super artykuł jak na początek! Mam podobne przemyślenia co do Dame zarowno dla dobra Portland jak i jego, bo na pewno chciałby powalczyć o pierścień. W idealnym scenariuszu byloby super jeszcze zgarnąć z #3 Hendersona i to juz z Sharpem i Simmonsem może tworzyć solidny szkielet dobrej drużyny za 2 sezony. Gdyby za Lillarda udało się wyciągnąć jakieś picki I rundy i kogoś o klasie Cama Johnsona to naprawdę można patrząc na przyszłość optymistycznie. Do tego Nurkica puścić za cokolwiek, bo gość nie daje wlasciwie nic. Chętnie przeczytałbym więcej artykułów z rozważaniami trade’ow w tym okresie :))

    (2)
  18. Array ( )
    Odpowiedz

    Dame to by sie przydał Bostonowi. Oczywiście za Browna. Nie wnikam jak i co, po prostu myśle, że Tatum (i cały Boston) lepiej by wyglądał z Lillardem zamiast browna.

    (-3)
  19. Array ( )
    Odpowiedz

    “Beal oddany za darmo a Nets mieliby rzucać 2 lub 3 za skrzydłowego których mają z 8? Sens taki sam jak transfer Westbrooka do LAL”

    A no taki, że chętnych na kontrakt Simmonsa nie będzie wielu, a mając 8 skrzydłowych mogą handlować dalej, DFS wzbudzał spore zainteresowanie w minionym sezonie, ma fajny przyjazny kontrakt, daje to możliwości ulepszenia rotacji.

    (1)
  20. Array ( )
    Odpowiedz

    Czytając jak bym słyszał tego kolegę keepdebeat .. oświadczenie powinno brzmieć..Już więcej nie napisze żadnego tekstu i nie pojawię się na yt..

    (-2)
  21. Array ( )
    Odpowiedz

    Heat nie mają assetów na Lillarda, a Lillard nie ma dźwigni żeby zadtać wymiany w konkretne miejsce. Jeśli będzie transfer to do Nets.

    (0)
  22. Array ( )
    Odpowiedz

    Spoko artykuł. Zawsze lubiłem Lillarda, nie wiedzieć czemu. Może rzeczywiście to czas na rozstanie. W Miami to byłby kozak nie z tej ziemi.

    (0)
  23. Array ( )
    Odpowiedz

    MASH – fajny, wnikliwy, okraszony tu i tam wtrąceniami bardzo osobistymi, co sprawia, że art – btw merytorycznie bdb – jest jakiś taki bardziej ‘przytulaśny’ i nie jest też na pewno kalką ze źrodeł zew (pomijam oczywiste ‘suche’ dane, które należało przytoczyć). Ode mnie propsy, a pisanie kontynuuj choćby zajawkowo i dorywczo. Pozdr, Urs

    (1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu