fbpx

NBA Finals 2022: Stephen Curry wyrównuje serię!

50

WTMW>

Warriors 107 Celtics 97 [2:2]

Stephen Curry pisze kolejny rozdział swojej koszykarskiej epopei. Szczerze mówiąc należałoby się zastanowić czy nie był to najlepszy mecz w jego karierze: 43 punkty 10 zbiórek 4 asysty 7/14 zza łuku. Przed nim tylko dwóch point guards w historii osiągało 40/10 zbiórek w meczu NBA Finals.

Ostatnim razem pisałem, Celtics sami się proszą o guza – mieli czelność chodzić pod zasłoną przeciwko najlepszemu strzelcowi w historii dyscypliny więc czego innego się spodziewali? Zresztą sprawdźmy jak to wyglądało. Siedem trójek:

  1. po rzucie z odejścia w tzw. semi-transition
  2. w twarz cofającego się po zasłonie Horforda
  3. vs Robert Williams III, który nie wyszedł do zasłony
  4. tak samo, Timelord nie przejmuje zasłony, kryje od wjazdu, zostawia dwa metry miejsca
  5. podobnie, Horford niby chce blokować, ale ciężar ciała ma na piętach
  6. klasyczny Steph: drive and kick, przemieszczenie do rogu i szybki hand off
  7. catch and shoot po asyście od Draymonda

One man army

Zamierzenia były oczywiste, wyłączyć wszelkie tańce synchroniczne Golden State (Klay, Wiggins, Green 36% z gry) i zamęczyć jednego gościa, który w teorii nie miał prawa ich pokonać. No niestety, otworzyli mu przestrzeń, otworzyli mu trójkę, a tym samym otworzyli penetrację. Pisałem ostatnio, że jego mindset wchodząc w ten mecz to powinno być 60 punktów i tak to właśnie wyglądało. Opowiadałem też, że Klay to nie jest gracz jeden na jeden, a Jordan Poole jest ograniczony z racji katastrofalnej defensywy i to wszystko prawda. Gdyby nie Steph, ekipa Steve’a Kerra miałaby dziś problem z osiągnięciem 80 punktów.

I to wcale nie jest tak, że można wiele błędów wytknąć obronie Celtów, oni zagrali wręcz znakomicie w tym elemencie, zgodnie ze sztuką i założeniami. Wiele rzutów było “kontestowanych” czasem brakowało centymetrów by gościa sięgnąć, nie faulowali, nie licząc końcówki w której celowo przerywali grę, Steph niemal nie oglądał linii rzutów wolnych. On był dziś po prostu wybitny. Trafiał z ręką na twarzy, a gdy nadciągały czasem podwojenia (Celtics zmieniali podejście, żeby nie było) kto inny pokazywał się na wolnej pozycji. Niesamowity gracz.

Steph Curry x Finals 2022

  • 137 punktów
  • 148 minut
  • 50% z gry
  • 49% zza łuku
  • 86% FT

A to wszystko jak mówię, będąc zazwyczaj jedynym kreatorem gry z piłką na parkiecie. Tak, sądzę że to najlepszy Steph, jakiego oglądaliśmy. Pod względem ofensywnym niczego nie stracił, a przy tym broni lepiej niż kiedykolwiek, jest twardszy mentalnie, bardziej doświadczony. Prawdziwy mistrz. A propos obrony, Celtics dwanaście razy atakowali go bezpośrednio 1-na-1 gdy przejmował zasłonę, z czego zdobyli… sześć punktów, czyli 0.5 punktów na posiadanie!

Grawitacja

Wedle wielu zaawansowanych mierników Steph ofensywnie, pod względem efektywności przewyższa nawet Michaela Jordana choć w tej polemice akurat udziału brać nie chcę, zupełnie inni zawodnicy i inne epoki. Weźmy natomiast pod uwagę rzecz, której nawet najbardziej zaawansowane parametry nie są w stanie zmierzyć, mianowicie “grawitację” Stepha. Chodzi o to, że wprawia w popłoch obronę każdym swoim manewrem, z piłką czy bez. Wystarczy że przebiegnie obok kolegi znajdującego się przy piłce i momentalnie pojawia się konfuzja kryjących. Zobaczcie przykład, wystarczy chwila:

SC#30 generuje przestrzeń do gry wszystkim, występuje u boku dwóch non-shooterów, a spacing Golden State wciąż bywa świetny. Mentalnie z kolei to się zrobił trochę pozbawiony ego Tim Duncan, a trochę zimny killer na miarę Kobe potrafiący przymierzyć z dziesięciu metrów.  Gość zmienia koszykówkę, a wydawało się że najlepsze dni już dawno za nim. Tak oto Boston, który zatrzymał Duranta, ogarnął Giannisa, przytemperował Jimmy’ego Butlera liczy na to, że zdrowia zabraknie Stephenowi. Trzeba przyznać, że przed Currym ogromne wyzwanie, czyli dwa kolejne mecze na podobnym poziomie. Tak, tego GSW będą potrzebować do czwartego tytułu.

Blaski i cienie Draymonda

A propos non-shooterów, spełniła się przepowiednia, Kerr już od pierwszej minuty rozłączył Draymonda i Looneya, czym może i zaskoczył, ale wiele nie wskórał. Green pozostaje beznadziejny strzelecko (2 punkty 1/7 z gry) pomimo faktu, że Boston bezczelnie odpuszcza go w obronie. Drewniane rzuty, grubo ciosane floatery, brak zasięgu pod tablicą, słaba energia jeśli chodzi o oszukane dribble-handoffs. W rezultacie:

  • 0.83 punktów GSW na jedno posiadanie z Draymondem na boisku
  • 1.38 punktów GSW na jedno posiadanie bez Draymonda na boisku

Były momenty, że Kerr celowo przedłużył jego posiedzenia na ławce, ale nie ma mowy o trwałym posadzeniu Greena, bo to ich najlepszy obrońca, podający no i barometr psychiczny. Nie musimy się zgadzać na temat jego wartości i przydatności. Owszem, wielokrotnie jego “brak grawitacji” dodatkowo utrudnia zadanie Golden State, ale koniec końców czyta grę fantastycznie, ze Splash Bros komunikuje się bez słów, a jego pick and roll ze Stephem to wciąż fundament mistrzowskiego basketu Warriors. Short roll specialist ciągle w cenie:

No i właśnie, kiedy zeszło do końcówki jedni oparli się na doświadczeniu (pozdrawiam KK, choć jak zwykle, nieco wybiórczo traktujesz fakty) i doskonale znanych sobie, intuicyjnych sekwencji, a drudzy niestety zmiękli i zaprezentowali kiepską selekcję rzutową.

17:3

Takim rezultatem zakończyło się ostatnie pięć minut i osiemnaście sekund tegoż spotkania. Kiedy kolega Marcus Smart trafił za trzy, Boston objął prowadzenie 94:90, następnie oglądaliśmy:

  1. Jaylen Brown niecelnie z półdystansu
  2. JB spudłowana trójka
  3. Tatum spudłowana trójka
  4. Smart spudłowana trójka
  5. i jeszcze raz Marcus pudło za trzy
  6. Horford pudło za trzy
  7. Horford trafia za trzy!
  8. Brown traci piłkę
  9. White pudło za trzy

Szczerze mówiąc większość to były nerwowe, nieprzystające ewentualnym mistrzom rzuty. Zła selekcja. To jedyna rzecz, której wydaje się brakować Bostonowi: zamykanie meczów. W pierwszym meczu jak pamiętacie, na to właśnie postawili – trójki. Trafili 9/12 zza łuku w czwartej kwarcie czym odrobili straty i odebrali Dubs przewagę parkietu. Dziś sytuacja się odwróciła. Co więcej, przeszło trzy ostatnie minuty byli na bonusie jako ekipa większa, silniejsza, zdrowsza, bardziej wyżyłowana i nic. Kończyli strzelając na oślep.

Jayson i Jaylen powinni mieć odebraną wypłatę jeśli w dalszym ciągu będą przystawać na daleki półdystans. Nie wiadomo czy chodzi o spięcie w mózgu wywołane presją meczu czy zmęczenie – nie mogą polegać na dalekich próbach. Jak dotąd w czterech meczach serii Tatum oddał 18 rzutów z dalekiego półdystansu. Celtics zrobili na tym 0.33 punktów na posiadanie. Dziś zaliczył 1/7 z odległości 5.5 metra do 7.24 metra. Nie muszę chyba dodawać, że możliwość ataku po zbiórce otworzyło ofensywnie Warriors, którzy… co tu wiele mówić, zrobili swoje.

Pozostałe wnioski

-> Celtics za mało polowali na Jordana Poole’a w ataku za to bardzo chcieli grać przeciwko Bjelicy. Ten jednak nie dał się ograć. Doświadczenie przeważyło. Bjelica co rusz zmieniał kąt ustawienia w obronie przez co Tatum nie potrafił parę razy efektywnie zaatakować jego nogi wykrocznej. Serb pokazał jak się powinno chodzić w obronie, małe kroczki, obserwowanie ustawienia bioder rywala, a nie piłki, bo to one określają zamiar i kierunek ataku. Inna rzecz, że zamiast atakować jak w Game 3. znów się zastanawiali kogo i kiedy wypada.

-> Jak mówię, tym razem to zła selekcja rzutów i słaba psycha w ataku, a nie straty (tylko 5 w drugiej połowie) były przyczyną porażki. Steph swoją pewnością i skutecznością im wszedł do głowy. Złamał ich. Obrona C’s stała na wysokim poziomie. Klay gra cienko, Draymond jest niemalże “niegrywalny”, ale Steph ich zniszczył.

-> Nie wspomniałem jeszcze postaci Andrew Wigginsa. OK, ten gość nie ma w sobie wolumenu strzeleckiego i nigdy go mieć nie będzie, ale postępy jakie zrobił w barwach Golden State zasługują na uznanie. Dziś widzieliśmy dokładnie. Zaliczył 16 zbiórek (rekord kariery) w tym sześć w czwartej kwarcie, w tym dwie kluczowe, w ataku. Do tego zdobył 17 punktów i (a może przede wszystkim) bronił Tatuma lepiej niż ktokolwiek w tym sezonie. Zagrał jak Scottie Pippen.

-> Tatum: 28/82 z gry w tych finałach (34%)

Co będzie dalej

Dubs są faworytem bukmacherów do pierścienia. Aby wygrać sto złotych stawiając na nich musisz zaryzykować 150 złotych. W przypadku postawienia stu złotych na tytuł dla Bostonu, możesz wygrać 125 złotych.

-> W przypadku Celtics dzisiejszy finał wyglądał podobnie do Game 6. przeciwko Miami. Wszystko wydawało się być pod kontrolą, ale pojawiły się pewne “błędy decyzyjne” w końcówce (w ataku), a zdominował ich jeden człowiek, który rozegrał wybitne zawody.

-> Faktem jest, brak rzutu Draymonda wciąż stanowi problem, a Curry może dwóch takich występów już nie zaliczyć. Także byłbym ostrożny w szacunkach. Boston ma wciąż sporo przewag nie tylko natury fizycznej.


Dziękuję chłopakom:

  • Mikołaj Kl
  • Maciek 89K
  • JNiz
  • Michał Fr
  • Radek K
  • MRok

za wczorajsze wsparcie GWBA, dzięki Wam nasza codzienna praca nabiera większego sensu. Dobrego dnia wszystkim. Bartek

50 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    “Dubs są faworytem bukmacherów do pierścienia. Aby wygrać sto złotych stawiając na nich musisz zaryzykować 150 złotych. W przypadku postawienia stu złotych na tytuł dla Bostonu, możesz wygrać 125 złotych.”

    Skoro dubs sa faworytem bukmacherow to czemu placa wiecej za ich zwyciestwo?

    (-9)
    • Array ( [0] => administrator )

      nie zrozumiałeś:
      Warriors ryzykujesz 150 aby wyciągnąć 250
      Celtics ryzykujesz 100 aby wyciągnąć 225

      (21)
    • Array ( )

      Ale bezsensu przedstawione. Nie lepiej podać kursy albo stawiając 100zl na Boston wygrywasz 250, stawiając 100 na GSW wygrywasz 200 czy jakikolwiek jest kurs?

      (10)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Należy dodać do tego jeszcze wiele błędów sędziowskich, ale to już chyba staje się normą i nikt o tym nie wspomina. Steph zagrał wybitny mecz, ale GSW jako drużyna zaliczyła słabą skuteczność za 3, a kilka tych trójek było z czystych pozycji . Myśle, że u siebie to ugrają, a 6 mecz to wiadomo należał będzie do Klaya Thompsona i Dubs 4-2:)

    (8)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Wydaje mi się, że aby GSW mogło myśleć o wyrwaniu jeszcze 2 męczy, to Draymond musi w końcu dojechać i wrzucić te chociaż 10-12 pkt.
    Odblokuje tym SC30, a to może być klucz do sukcesu.

    (17)
    • Array ( )

      Green jest bardzo inteligentny i na pewno ciężko pracuje na treningach, z tego względu jego całkowity brak rzutu jest dla mnie fascynującą zagadką

      (6)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Ktoś gdzieś pisał że Curry jest poziom niżej niż inni. No do Jordana może mu brakuje ale Jamesa to raczej wyprzedza.

    (34)
    • Array ( )

      Ciekawe, czego mu brakuje do Jordana? tego, że zmienił całkowicie podejście do tej gry w nowocześniejszych czasach z bardziej zaawansowaną technologią? Czy tego, że pomimo mniejszego wzrostu jest w stanie równie dobrze lub nawet lepiej zdobywać punkty? A może tego, że drużyna, z którą zdobywa tytuł to nie zbiór gwiazd tylko kolektyw zebrany na przestrzeni lat? Weź proszę odpowiedz, czego mu brakuje do Jordana, bo naprawdę jestem ciekaw 😀

      (31)
    • Array ( )

      Nie powiesz mi, że Bulls to był zbiór gwiaz a nie kolektyw budowany latami. Właśnie to był kolektyw budowany latami. A jeżeli chodzi o Rodmana to wyciągnęli go ze Spurs gdzie chcieli się go pozbyć i nie było w lidze na niego za bardzo pomysłu. Dopiero osoba Jordana wpłynęła na niego motywująco i konstruktywnie. Zbiory Gwiazd to są drużyny Jamesa. Co sezon lub dwa kompletnie inne. Bulls to była dynastia. Jordan z draftu, Pippen z draftu, Jackson ściągnięty z jakiejś Ameryki południowej chyba. Teraz łatwo się to ocenia bo każdy zna wynik ale wtedy nikt nie znał. Po wpierdzielu od Pistons Jordan nie przeszedł do Pistons. Spiął dupę aby im dokopać i dokopali. Później po zdobyciu 3 tytułów z rzędu, śmierci ojca nikt nie oczekiwał zdobycia kolejnych 3. A ostatniego to sobie nawet nie życzył ani menadżer ani chyba sam szefo klubu a pomimo tego ogarnęli. Ogarnęli na charakterze. A głównym popychającym motywatorem był MJ.

      (30)
    • Array ( )

      Czy napisałem gdzieś w swoim poprzednim komentarzu, że Bulls Jordana to zbieranina gwiazd, czy po prostu zaznaczyłem, że GSW Curre’go to kolektyw?

      (8)
    • Array ( )

      @Kubuś – zbiór gwiazd? Hahaha, dzieciaczku, nie masz pojęcia o składach Bulls. Albo wychowankowie pozyskani w drafcie, albo weterani, których nikt nie chciał.

      (-4)
    • Array ( )

      @Wmcj
      W drużynie z drugiego threepeatu Bulls nie było nikogo z pierwszego prócz Jordana i Pippena jeśli mnie pamięć nie myli, tak bardzo był to zespół budowany latami xD W czym nie ma oczywiście nic złego, po prostu nie rozumiem czemu się multum ludzi uczepiło nieszczęsnych Bulls i na siłę będzie „udowadniać” jaki to był wspaniały zespół. Był, w niczym to jednak nie umniejsza innym, też wspaniałym zespołom

      (2)
    • Array ( )

      @Anonim

      > tak bardzo był to zespół budowany latami xD

      Ależ oczywiście, że był. W sezonach gdy Bulls nie zdobywali mistrzostw (czyli 93/94 oraz 94/95) pozyskali następujących graczy, którzy przyczynili się do następnego 3peat’u: Toni Kukoc, Bill Wennington, Luc Longley, Steve Kerr, Jud Buechler, Ron Harper, Dickey Simpkins. Każdy był istotnym elementem całej układanki a nie tylko zapychaczem ławki. Podobnie było z pierwszym 3peat’em, był to zespół budowany od 1989 roku, zmieniali się tylko pojedynczy zawodnicy.

      (6)
    • Array ( )

      W czym go wyprzedza ? 4 krotny mvp ligi 4 mistrz ,4 krotny mvp finałów . 10razy w finale NBA przestań pieprzyć.

      (3)
    • Array ( )

      No właśnie, o co Wy się spieracie? Curry jak Shaq, zmienił koszykówkę. Jordan to goat, a GSW mają mnóstwo podobieństw do Bulls z lat 90tych. Każdy się zgadza i jedziemy dalej.

      (13)
    • Array ( )

      Mi poszło tylko o zbieraninę gwiazd o której Kubuś wyraźnie napisał w kontekście Jordana uwłaczając nie tylko MJowi ale przede wszystkim Jerremu Krauze, który się w grobie przewraca . Była to świetnie przemyślana drużyna. A propos Curryego. Inne czasy, inny zawodnik. Ale kozak.

      (-1)
    • Array ( )

      @Kubuś
      “Weź proszę odpowiedz, czego mu brakuje do Jordana, bo naprawdę jestem ciekaw 😀”

      No tak na przykład 3 mistrzostw, 3 tytułów MVP, 8 tytułów króla strzelców, 1 tytułów DPoY, 2 tytułów króla przechwytów, 6 tytułów MVP finałów. Nie licząc już zupełnie rzeczy statystycznych, w których Curry wypada już zupełnie biednie – np. najlepsze playoffy Stepha pod względem punktów to 28.3 na mecz. U Jordana najgorsze playoffy to 29.3 ppg – w debiutanckim sezonie.

      Ja rozumiem, że można się zachwycać Stephem, bo to wybitny gracz. Ale porównania z Jordanem się nadają najwyżej do kabaretu.

      (13)
  5. Array ( )
    Daj szansę pomylić się przeciwnikowi. 11 czerwca, 2022 at 14:53
    Odpowiedz

    Wychodzi brak doświadczenia Bostonu/trenera.
    Ta końcówka, gdzie zaczęli rzucać za 3 jak potłuczeni…..
    Nie wpadało, a ci….dalej swoje.

    Zamiast zagrać jakąś akcję za 2, dać szansę Dubs na pomyłkę, znowu zagrać za 2 i dogonić Dubs…. to ci w panice tylko rzuty za 3.

    Gdzie jest trener, żeby im to powiedzieć? Od czego są czasy/przerwy? Nie widzi, że się zagotowali?
    Ten bilans w finałach 123 (?)-do 0 teraz wychodzi.

    Przypomina mi to mecz w play-off Dubs z Houston, gdzie Broda rzucał za 3. Nie wpadało mu, ale …nadal rzucał…i tak cały mecz. Ile on tam miał na końcu 2 celne ma 40 oddanych rzutów? Jakaś patologia to była.

    A Boston już w tej serii prawie przegrał tak końcówkę. Nie wyciągają wniosków 🙁

    (8)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Jako kibic GSW byłbym bardzo ostrożny w wyciąganiu wniosków z tego meczu.
    – Celtics cały czas mają przewagę w większości aspektów. Do tego zawsze w tych PO wyciągali wnioski po porażkach i w kolejnych meczach grali świetny i co ważne dojrzały basket.
    – Curry zagrał jeden z najlepszych meczów w karierze. Ale czy to jeszcze powtórzy w tej serii? Tego nie wiemy. To może być jednak niezbędne do zwycięstwa w serii.
    – Green musi zacząć grać swoją grę. Obawiam się, że tak może się nie stać.
    – Poole i Wiggins są mega ważni w tej całej układance. Dziś dostarczyli ważne punkty i Wiggins w defensywie też na plus.
    – Looney to rewelacja. W większości drużyn szybko by z niego zrezygnowano i skończyłby pewnie w jakimś Darussafaka czy Syntainics Weissenfels.
    – Niestety ławka jest słaba. Bjelica, Iguodala czy Porter Jr nie dają dużego wsparcia, a to mogłoby być kluczem w następnych meczach.
    Trzeba liczyć na Game 6 Klay 😉

    (12)
    • Array ( )

      Green to musiałby jak niegdyś, walić trójki. Co jest niemożliwe, patrząc na jego grę z ostatnich czterech lat. Jego indolencja strzelecka była akceptowana przez zalety jakie daje drużynie. Wczoraj był taki piach z kolei, że opłacało się go trzymać na ławce. Przykro się patrzy momentami na niego i Klaya.

      (3)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie wiem czy Warriors to wygrają jak sędziowie tak drukują dla Celtow. Liga koniecznie chcę im dać 18 tytul wymiotowac się chcę tą nieustanna pomocą.Każde dotknięcie faul w drugą stronę nic…Apogeum oszysutow były kroki Pricharda i niby faul na nim. Ochyda. Curry King przez wielkie K!!!

    (18)
    • Array ( )

      Ta tylko w jedną stronę gdyby Green wyleciał w każdym meczu to było by też sprawiedliwe. To że sędziowie robią co chcą to fakt ale to się dzieje w jedną i drugą stronę.

      (1)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Kto jak kto, ale Curry akurat dwa takie same mecze może spokojnie zaliczyć. Albo lepsze.
    Najlepsze jest to, że u siebie, jeśli GSW złapie flow, wystarczy, że będzie magnesem.

    (17)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Ależ meczycho! Prawie do końca emocje. Steph to jest gość! Faktycznie jeśli W’s mają wygrać to dzięki niemu, inaczej faworytem chyba powinien być Boston 🙁

    (11)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Prawdziwe finały mamy w tym roku. Postawić na któraś z ekip to jak gra w lotto. Co mecz kto inny jest faworytem bukmacherów . Świetna seria !!! Stefan Kot

    (11)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Co za wspaniałe spotkanie! Jaka obrona i zaangażowanie po obu stronach! Co za walka! Curry jest po prostu wybitnym koszykarzem. Poezja koszykówki! Trzecia i czwarta kwarta to popis niesamowitej walki w obronie i w ataku GSW. Jedyne, co mnie wkurzało, to za dużo rzutów zbyt szybkich rzutów za trzy. Myślałem, że szlag mnie trafi w trzeciej kwarcie. Boston w czwartej rzucali za trzy, ale zobaczcie, jak wspaniale funkcjonowała obrona GSW. Nikt nie mógł się przebić wjazdami, musieli oddawać na obwód, a tam tym razem nie siedziało.
    Ciekawe, że w Bostonie zrobiła się krótsza ławka. Grant Williams wymięka, nie nadąża, a jest im bardzo potrzebny.
    Cóż, kolejny raz przegrywający odpowiada zwycięstwem! Pięknie! Ciekawe, co to się będzie działo w Game 5!
    Jestem szczęśliwy!

    P.S. Wspaniały artykuł. Nic dodać, nic ująć! Rewelacja!

    (11)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    No cóż… Mówiłem o niedostatku psychiki u młodych zielonych. Już nie chce mówić u którego konkretnie…
    Mimo kosmicznego Stefana ten mecz był do wygrania tylko trzeba było zdobywać punkty w 4Q. Ale przy wyniku na równo panika przyjęła kontrolę nad umysłem a umysł nad ciałem. I wszystko poszło jak krew w piach… Taaa, krew od razu!
    Stefan – szacun! MVP finałów.

    (8)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Smart co się naflopował to aż w oczy bolało, co rzut upadał i nawet sędziowie już przestali na niego patrzeć

    (9)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    1. Teza o bezradności GS bez Curry’ego brzmi dość ryzykownie; Boston próbował go podwajać i od razu dostawał karne punkty, zwłaszcza Klay Thompson strasznie ich użądlił, kiedy znów zostawali przy swoich – Curry atakował jeden na jednego, a wysoko rozgrywane picki były szybkie, tak gdy chodzi o kozioł Stepha, jak rezolutne rolowanie screenera, więc obrońcy Celtów wpadali sobie w ramiona, nie mieli czasu na podjęcie odpowiedniej decyzji , bo Curry już wychodził na pozycję, a rolujacy szedł w stronę kosza lub na open spot; ergo: Curry z piłką otwiera ofensywę, ale nie zdobywa tych 43 pt, bo taki z niego samograj, przeciwnie: on umiejętnie korzysta z wszechstronnie ukierunkowanej grozy systemu ofensywnego Warriors.

    2. Kontynuując: Boston przegrał więc także na poziomie konsekwentnej strategii defensywnej: nie umiał wybrać: albo w ciemno iść na podwajanie Stephena albo bronić zawodnika bez piłki rwącego na wolne pole; dlaczego? Bo DPOTY Marcus Smart nie wie jak kierować kolegami i daje im złe rady? NOPE. Raczej dlatego, bo Dubs są groźniejsi jako zespół niż niektórzy są skłonni ich posądzać. Podwajanie Curry’ego daje impuls do korekt po stronie mistrzów i natychmiast ofensywa zmienia swoje ustawienie, koniec końców z takiej zabawy biorą się dobre rzuty wynikające z przestawienia pionków na szachownicy, nie przypadkiem Klay czy Green znajdują się w takim położeniu, by Curry miał możliwość rozegrania z nimi piłki, a Celtics nie wiedzieli jak na takie ruchy reagować. Atletyzmem, fizycznością, pracą nie da się jednak nadrobić wszystkich przewag inteligencji i rutyny Warriors.

    Celność korekt Dubs, podniesienie koncentracji i intensywności gry, ofk doświadczenie pięciu NBA Finals:] – wynik mówi sam za siebie.

    Nawet część akcji GSW nie zakończonych trafieniem wygladała na łatwe, szczególnie w 2 połowie meczu; Celtowie nie gubili się w rotacji, albo zostawiając Curry’ego sam na sam z obrońcą albo ułatwiając rozegranie dogodne dla jego kolegów, bo są słabi w defensywie!, powód i zasługa brały się ze sposobu prowadzenia ataku przez Warriors.

    3. Swoją drogą, wg mnie Celtowie mogą mieć pewne poczucie ukontentowania: zdetronizowali dotychczasowych mistrzów, wygrali dwa G7, wyszli z paru przedzawałowych sytuacji, już dwa razy ograli Dubs; może i apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale są jakieś granice, moim zdaniem: oni są już zadowoleni z tego sezonu i mistrzostwo nie stanowi dla nich dylematu o randze szekspirowskiej: porażka nie unieważni świetnego sezonu, młodzież moze wygrać za rok, dwa lub trzy, starsi gracze czekają już na tyle długo, by rok dłużej nie był czymś z czym nie zdołają się pogodzić. Co innego Warriors: kluczowi gracze grają o CZWARTY ship w karierze! 4 w ost. 8 sezonach NBA, czwarty w szóstej próbie – historyczne rzeczy! A batalia o miejsce w historii zawsze motywuje lepiej niż nawet najbardziej wzruszająca inspiracja do pierwszego czy też jedynego?tytułu w karierze.

    4. Last but Not Least: obrona Warriors miała w tym meczu wielki wpływ na końcowy wynik; udział Greena w postaci prawie grającego trenera – wybitny, w ogóle pojedynek defensywnych asów Green vs. Smart okazjonalnie bywa atrakcją tych Finałów, zwłaszcza na poziomie zarządzania materiałem ludzkim i gry bez piłki, przyjemnie oglądać jak obaj czytają przeciwników i nawet jak spóźniają się czy nie mogą zapobiec utracie punktów, nadal grają dobrze.

    Na moje oko: właśnie utrzymanie tak dobrej obrony na swoim parkiecie, będzie dla GSW najważniejsze; w ataku już mają haki na Celtów, nawet jeśli Udoka, Dobbins i Smart zdecydują wreszcie o jakimś konsekwentnym Def Gameplan, druga strona ciągle może utrzymać konkurencyjną skuteczność z gry – nie wygra jednak, pozwalając Bostonowi hasać bez ograniczeń i wybierać spoty, z których zaczną punktować na potęgę, bo o ile za największą zaletę Stepha czy Klaya można uznać automatyzm i perfekcję [nawet jak nie trafiają, ciąglew rzucają z niezachwianą pewnością siebie], o tyle atakujący Celtów bywają nieobliczalni, więc dopóki Brown nie może się rozpędzić, a Tatum musi szukać pozycji niekoniecznie optymalnych dla siebie, dopóty ofensywa bostońska nie rozhula się ponad rozsądną miarę; stąd mówiłem o konieczności wejścia GSW na wyższy level koncentracji, a pod presją niektórzy lepiej się zachowują niż wtedy gdy łatwość zadania do wykonania rozprasza ich nieznośnie.

    Boston w G4 miał tylko 40% z dwóch powodów: primo} Dubs weszli na poziom koncentracji umożliwiającej lepsze i szybsze działanie, secundo] w ważnych momentach, i nie chodzi tylko o 4q, Celtom zabrakło wyrazistej 1 opcji, od wejście w posiadanie piłki przez którą zaczyna się playbook z wariantami do rozegrania w zależności od ruchu rywala; zatem: tutaj dopiero absolutnie się zgadzam z Panem Adminem [pozdrowienia] oraz Kolegami: Boston przegrał bo GSW mieli aż Curry’ego, a oni tylko Tatuma czy Browna.

    5} 2-2, trzy mecze, dwa na boisku Dubs, po G4 korygować muszą Celtowie, co najgorsze dla nich: zarówno w obronie jak w i ataku, generalnie: sprawy zaczynają wyglądać obiecująco dla idących marszowym krokiem po czwarty tytuł GSW, może nawet chodzi już tutaj nie o procentową przewagę szans 51-49, ale nawet o punkt wyższą, o dwa nawet?

    (25)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    Mecz świetny i analiza też, ale wspomniałbym jeszcze o Garym Paytonie II. Wnosił dużo energii do gry, no i oczywiście świętną obronę. W kolejnych meczach może być bardzo ważny.

    (8)
  16. Array ( )
    Odpowiedz

    W G4 miała być wojna i wojna była.
    Kiedy Wojtek Michałowicz zdradził, że Stefan poprzedniej nocy pierwszy raz dobrze się wyspał w Bostonie, a kimał 10 godzin, wiedziałem, że zdrowia mu nie zabraknie. Pięknie uśmiechnął się do pierwszych rzędów bostońskiej widowni chwilę po tym, jak wyjaśnił cały mecz. Kindersztuba mistrza.
    Zastanawiające, jak pochowali się zawodnicy drugiego planu Celtów, którzy wcześniej wygrywali im mecze: Horford, G. Williams i w pewnym stopniu White. Tatum, to oddzielny wątek. Może ten bostoński kocioł czarownic chłopaka deprymituje (licencia poetica Adam Małysz)?
    Steve Kerr w 4 kwarcie podziałał hokejowymi zmianami Greena/bronimy za Poole’a/atakujemy – no dopilnował chłop szczegółów, jak należy.

    Skoro przepowiednie mi idą, daję następną: będzie 7 meczów.

    (0)
  17. Array ( )
    Odpowiedz

    Mam 3 krótkie wnioski po dzisiejszym meczu (i nie tyko)
    1. SC30 jeszcze się jednak nie skończył, pomimo ze sezon zasadniczy sugerował ze powoli schodzi z piedestału, to te finały udowadniają ze wciąż jest niesamowity
    2. Draymond od dwóch gier mam wrażenie jakby mu coś na mental siadło, czy to fani Bostonu czy to media, ale mam wrażenie że nie jest już tak pewnym punktem, po obu stronach parkietu
    3. Wigins zasługuje na szacunek, czasem spudluje prostu layup, może powinien więcej wjeżdżać pie kosz itd, ale ja widzę naprawdę duże zaangażowanie po jego stronie i za to mega szacun

    Nie czytałem jeszcze artykułu, także nie wiem czy „ściągam” od autora artykułu,

    (3)
  18. Array ( )
    Odpowiedz

    Curry to Curry, a MJ to MJ.
    Bulls to Bulls, a GSW to GSW.
    Wszyscy są wybitni.
    Dziś Stefek pozamiatał. Zieloni nie byli wstanie go zatrzymać. W żaden sposób. Piękny mecz. Green z jednej strony niezastelępowalny z drugiej serwuje zagrania jak z U11.
    Pięknie jest 2:2 i możemy liczyć na 7 meczową serię.
    Wiggins dziś był jak grzeczny Rodman. Dobrze chłopak gra. Jest luksusowym Barnsem.
    Tatum z jednej strony gwiazda z drugiej potrafi niedojechać. Młody jest więc wszystko przed nim.
    Z perspektywy przyszłościowej dla BC lepiej byłoby przegrać. Napędzi to w młodych głód wygrania. Dokonają korekt w składzie i za rok ruszą w bój. Młodzi są i wytrzymają dwa sezony na pełnych obrotach bez problemu. A weterani chętnie do nich przyjdą na sezon pt. Jazda po pierścień.
    Poole z jednej strony dziura w obronie, ale wiatr robi jak szalony. Te jego jazdy z R. Williamsem niezłe, szybkością go ujeżdża.
    Śmiesznie jest patrzeć na Klay’a, który jest taki “zwykły” a i tak nikt go nie odpuści.

    (1)
  19. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie no sorry jednak Panie Bartek. Co prawda całego meczu jeszcze nie oglądałem, jednak jak obrona Zielonych wyglądała tak jak w tym trzecim skrócie gdzie GSW prowadzi 100:97 to ja nie mam więcej pytań… Kto tam ” krył” Greena? Tatum??? Toż to “kryminał obronny” jest. Co On chciał zrobić???

    (0)
  20. Array ( )
    Odpowiedz

    Green to jest ofensywna oferma… rozumiem ze jest świetnym defensorem… ale na BOGA tyle co on akcji dzisiaj schrzanił to jest masakra. Zrobił się z niego gorszy Ben Simmons. On nie ma chyba zadnego ruchu ofensywnego do gry 1v1. On się po prostu dopasował do gry stepha i klaya…

    (-1)
    • Array ( )

      Green zwyciężył gdy stojąc pod koszem miał pewne 2 pkt., ale wolał podać na obwód.

      (0)
  21. Array ( )
    Odpowiedz

    Warriors wracają do siebie w gazie i glorii zwycięzców, zaś Celtics zupełnie odwykli do przegrywania dwóch meczów z rzedu. Jak dodamy do tego zwyczajowy ciężar meczu nr 5 to zanosi się na krwawa bitkę, can’t wait!

    (-1)
  22. Array ( )
    Odpowiedz

    Wkurzało mnie to jak Klay i Otto Porter rzucali za 3 zamiast lecieć na pusty kosz.
    Draymond w ataku gra źle, tylko 23% trafionych rzutów, za 3 jeszcze nic nie wkleił. Gorzej już być nie może.
    Wiggins zagrał świetny mecz.
    Strasznie wnerwiają flopy Smarta, każdy lekki kontakt i leci jak z katapulty.

    W game 1 w czwartej kwarcie Dubs zaliczyli colaps, teraz to samo przydarzyło się Celtom.
    Mecz nr 5, będzie się działo. Tatum lub Brown muszą wejść w buty Currego z meczu nr 4, aby przedłużyć swoje szanse na tytuł.

    (0)
  23. Array ( )
    Odpowiedz

    Tak jak tablica w G3 zaważyła o wygranej Celtics, tak i w G4 zaważyła na zwycięstwie Dubs. Wiggins wyjątkowo wysoko i często skakał do zbiórek. Naturalnie sama decha to nie wszystko ale sądzę, że to był klucz w G4. Do tego niesamowita dyspozycja Stepha (rozwalają mnie te jego zdawałoby się zerwane rzuty z 9m). Świetne są te finały!
    Jedna rzecz: sądzę, że w przypadku porażki Warriors zarząd dokona istotnych zmian w skladzie, może to być koniec Dubs w tej postaci

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu