fbpx

NBA: triumfalny powrót Joela Embiida | Wemby bliski quadruple-double | Load Manager znów kontuzjowany

32

WTMW. Dzięki za odwiedziny i cierpliwość. Patronami dzisiejszego odcinka GWBA są: Piotr Muszyński | Trevelian | A. Kaznowski oraz Janusz Galewski – pozdrawiam Panowie, Wasze wsparcie jest dla dalszego funkcjonowania serwisu nieodzowne. Zapraszam do lektury.

Lakers 128 Raptors 111

LeBron James i spółka kontynuują swe tournee po wschodnim wybrzeżu, był to ich piąty z rzędu mecz wyjazdowy. Raptors swój sezon co prawda poddali wiele tygodni temu, aktualnie prowadzą raczej “szkółkę koszykarską” ale skoro do miasta przyleciał słynny LBJ (a średnia cena biletów poszła w górę pięciokrotnie) wypadało się pokazać. Do składu przywrócono więc wycofanych RJ Barretta i Immanuela Quickleya. Obaj punktowali często, ponieważ goście specjalnie nie przykładali się defensywnie, mając świadomość wielkiej przewagi fizycznej, do której mogli się odwołać w momencie zagrożenia. Dla zobrazowania sytuacji, oto suma gabarytów wyjściowego frontcourt oraz zmiennika na pozycji centra, po obu stronach:

  •  Lakers (James, Hachimura, Davis, Hayes) 208.2 cm / 109.2 kg
  • Raptors (Barrett, Brown, Olynyk, Gueye) 203,2 cm / 97.7 kg

Ilekroć więc pojawiała się potrzeba zdobycia punktów, LBJ wchodził w pole trzech sekund dysponując olbrzymią przewagą doświadczenia, ale przede wszystkim siłową. Jego nominalny rywal z pozycji niskiego skrzydła (Bruce Brown Junior) jest od Jamesa ponad dwadzieścia kilogramów lżejszy. Do przerwy było jeszcze w miarę równo, ale odjazd Lakers był jedynie kwestią czasu. O ile wyjściowa piątka stawiała opór, drugi skład Raptors oznaczał drastyczne obniżenie jakości. Decydujący o kształcie gry, surowi, nieograni Kobi Simmons i Javon Freeman-Liberty czy też szczuplutki Mouhamadou Gueye jako środkowy, to naprawdę nie są nazwiska, które powinniśmy oglądać w najlepszej koszykarskiej lidze świata, a przynajmniej nie na tym etapie rozwoju.

Dodaj skutecznie rzucających, całkowicie rozluźnionych i niezagrożonych, gości (18/41 zza łuku to będzie 43%) oraz szalejącego w czwartej kwarcie D’Angelo Russella (25 punktów 7 asyst 7/14 zza łuku) i w zasadzie tyle. Czternasta (!) z rzędu porażka Raptors staje się faktem. Przykre to, ale odkąd kontuzje dopadły podkoszowych (Poeltl, Barnes) biznes nakazuje… maksymalizację szans w loterii draftu (przegrane) i ogrywanie młodzieży. Fani zobaczyli LeBrona (23 punkty 9 asyst 10/12 z gry) kasa przeszła z rąk do rąk, wszystko się zgadza. Jeśli wierzyć szacunkom, średnia cena za bilet wyniosła 109 dolarów amerykańskich, na trybunie zasiadło 19800 osób. Innymi słowy, przybliżone wpływy z samej bramki wyniosły 9 milionów złotych, a Wy mówicie, że Lakers powinni swą kurę znoszącą złote jaja, transferować! Ozdobą spotkania wsad z przełożeniem piłki pod nogą. Fśśt. Zobaczcie sami, będzie na końcu relacji:

Bucks 113 Wizards 117

Ustalmy na początek kilka faktów. Wizards to najgorzej broniąca obręczy ekipa w lidze. Średnio spod kosza tracą 59 punktów. Są równocześnie najsłabsi jeśli chodzi o punkty tracone z ponowienia akcji przez rywala. Demonstrują czwarty od końca rating ofensywny, trzeci od końca rating defensywny. Wymuszają niewiele rzutów wolnych, praktycznie nie walczą na atakowanej desce, na swojej tablicy zbierają najmniej w lidze, bo około 72% dostępnych piłek. Nie ma się więc co dziwić, że w całym sezonie uskładali z tego czternaście zwycięstw w prawie osiemdziesięciu meczach. Jednak to nie wszystko, ci sami Wizards występowali dziś bez pierwszego rozgrywającego (Jones), bez centra (Holmes) bez silnego skrzydła / ambasadora marki Kyle’a Kuzmy oraz swego najcenniejszego zasobu, jakim jest z pewnością rookie Bilal Coulibaly. A więc co, formalność?

Wy naprawdę nie doceniacie mocy sympatycznego Doca Riversa. Przeciwko rywalowi pozbawionemu rim-protection Bucks oddali tej nocy 48 trójek. Wyglądali jak banda wuja nie ujmując niczego Giannisowi Antetokounmpo (35 punktów 15 zbiórek 10 asyst).  Słodki LOL-u, Doc wstawił z powrotem na parkiet Malika Beasleya chociaż ten przez całą noc był rąbany w obronie bez zabezpieczenia, a jako strzelec wyrobił 2/13 z gry. AJ Green wyglądał o niebo lepiej, ale u Riversa chodzi o hierarchię i szablon.

Objawieniem na placu po stronie gospodarzy okazał się niejaki Tristan Vukcevic (14 punktów 7 zbiórek) wybrany w drugiej rundzie draftu podkoszowy po raz pierwszy w karierze otrzymał realną szansę (31 minuty) na parkiecie. Giannis komplementował chłopaka tym bardziej, gdy dowiedział się, że ma greckie obywatelstwo, haha.

Kto się boi Milwaukee? Ich bilans w meczach wyjazdowych w tym sezonie wynosi 18-20. Czy znacie jakąkolwiek ekipę, która zdobyła tytuł mając negatywny rekord na wyjeździe? Są wolni, rozleniwieni, nażarci kasą. Dwie osoby w piątce potrafią kozłować piłkę. W wyrównanej końcówce nikt nie biega. Come on guys, come on!

Brook Lopez zalicza 6 punktów w meczu choć rywale sięgają mu do szyi. Zamiast tego każą mu latać od kosza do kosza, gdzie po dwóch wycieczkach przestaje nadążać i traci zapał. No właśnie, tempo gry dyktują wybiegani rywale, pomimo znaczącej przewagi Bucks na tablicy. Stop! To naprawdę jest figurant nie trener. Fakt, że Doc Rivers kolejny raz znajduje zatrudnienie w NBA świadczy o tym jak cyniczne, niesprawiedliwe i niepoparte kompetencjami bywa niekiedy środowisko pracy w wielkich firmach.

Thunder 105 Sixers 109

Wbrew raportom przedmeczowym Joel Hans Embiid (24 punkty 6 zbiórek 7 asyst) nieoczekiwanie zawitał na parkiecie! Miesiąc temu dałbym sobie rękę uciąć, że już go nie zobaczymy w tym sezonie, więc biję się w pierś, przyznaję do pomyłki, bo lepsze to niż nie mieć ręki. Od razu widać, walor Kyle’a Lowry, którego doświadczenie i zimna krew na rozegraniu będą dla Sixers złotem. Grają ze sobą krótko, ale nawet Harden tak nie obsługiwał Kameruńczyka. Nicolas Batum to samo, spokój, ogranie, umiejętność czytania gry pod presją. Kibice kochają Kelly’ego Oubre Juniora (25 punktów 4/7 zza łuku) który trafiał dziś rzuty i widzieliby go w miejsce Tobiasa Harrisa. Ten najlepszy fragment zaliczył w pierwszej połowie, w drugiej stanowił spory minus. Nieskuteczny, wątpliwe decyzje z piłką.

Obrona niezła, chociaż zmęczenia i braku mobilności Joela nie da się oszukać, w końcówce Thunder mieli kolejne otwarte pozycje na łuku, ale ich nie wykorzystali. Nie wystąpili dwaj gwiazdorzy Shai Gilgeous-Alexander oraz Jalen Williams, a komentujący spotkanie Reggie Miller, cały czas przekręcał nazwisko Cheta Holmgrena (22 punkty 7 zbiórek) wołając na niego “Holmgrom”. Mnie osobiście najbardziej zaskoczył “oszukany center” Jaylin Williams, który choć musiał obskoczyć w obronie Embiida, rozdał w tym meczu dwanaście asyst! Jedna tylko sprawa, Lu Dort nie może kozłować, ani decydować o piłce w kluczowych momentach, to nie jest jego rola absolutnie. Procesor mu staje.

Knicks 99 Heat 109

Pojedynek wagi ciężkiej, atmosfera playoffs, jak zawsze (no prawie) gdy mierzą się ze sobą te dwa, konkretne zespoły. I choć Nowojorczykom daleko do pełni składu, znów gryźli klepki parkietowe do ostatniego gwizdka. Nie udało się. Przegrywają trzecie zacięte spotkanie z rzędu. Końcówka to KOMPLETNIE ZAJECHANY Jalen Brunson forsujący rzuty. Trochę szkoda, bo obaj Miles McBride i Donte Divincenzo w końcówce trafiali i wyglądali pewnie. Nie krytykuję, bo JB zatrudniony został w Knicks po to, by oddawać najważniejsze próby. Nie pierwszy i nie ostatni raz prezentuje nieco egoistyczny basket i pozostaje mieć nadzieje, że wraz z powrotem Anunoby i Randle’a tego rodzaju sytuacje nie będą miały miejsca. Fakt: rozdał 10 asyst, a po drugie nie miał nóg by kreować cokolwiek, poza instynktownymi, doskonale wyuczonymi manewrami.

Różnicę dla Miami zrobił w tym spotkaniu kolega Terry Rozier, autor 34 punktów w tym 8/11 zza łuku. Niektóre z nich trafił przez ręce bądź z ręką na twarzy, to był zdecydowanie jego dzień. Kolejna rzecz: Haywood Highsmith, fantastyczna praca w obronie przeciwko Brunsonowi (20 punktów 5/18 z gry) choć coach Thibodeau pewnie by z tym polemizował:

Faulują go, jest faulowany, regularnie go faulują bez gwizdka, faulowany jest cały czas [Tom Thibodeau]

Co jeszcze? Kilka głupiutkich strat po stronie Josha Harta, który nie stanowił dziś w ogóle jako strzelec, wpisując się w plany Erika Spoelstry i szykowanych przez niego pułapek na Brunsona. A, no i Precious Achiuwa w meczu o stawkę, mam obawy z uwagi na jego niskie koszykarskie IQ. Skacze do byle jakiego zwodu, tak od lat. Skąd się Thibsowi wziął ten small-ball? Chciał poprawić mobilność defensywną, ale się nadział i chyba żałuje. Dwa kluczowe pytania dla obu ekip to: kiedy wracają rekonwalescenci oraz co się dzieje z Jimmym Butlerem, bo playoffs za pasem, a ten nie zdradza nawet przebłysków formy, jaką prezentował na tym etapie sezonu w ostatnich latach.

W pozostałych meczach:

Rockets 106 Wolves 113

Przerwany taniec Houston, trafili na rywala większego i poukładanego. Anthony Edwards podobnie jak ostatnio z Chicago, nie miał mocy w nogach (5/16 z gry) gospodarze wezmą to spotkanie głównie dzięki trafieniom Naza Reida (25 punktów). Co prawda Fred VanVleet próbował ukraść mecz na ostatniej prostej: 20 z 22 punktów FVV zdobył w czwartej kwarcie, a z piętnastopunktowej przewagi zrobił się remis, ale nie. Floater doświadczonego Mike’a Conleya oraz efektowny wsad ANT’a przypieczętowały rzecz.

Spurs 105 Nuggets 110

Sochan i Vassell już zakończyli sezon. Brzmi to groźnie, ale bez obaw. Chodzi o drobne urazy przy ledwie paru grach pozostałych w grafiku. Na placu pozostał jednakowoż Victor Wembanyama i swej długiej stopy z pedału gazu nie zdejmuje. Przypominam, że mityczne quadruple-double w całej historii NBA udało się jak dotąd osiągnąć czterem zawodnikom. Wemby był dziś bliski. Co powiecie na 23 punkty 15 zbiórek 8 asyst i 9 bloków? Przy czym wiecie co jest najciekawsze, że Joker niejako w uznaniu zasług i klasy młodego rywala, wydaje się wyjątkowo motywować, spinać na te pojedynki: 42 punkty i 16 zbiórek po stronie Jokica. A może to wymóg pracy? Wiedzcie, że Jamal Murray z urazem kolana opuścił kolejny, siódmy bodaj mecz z rzędu. Gregg Popovich eksperymentujący z lineupem. Pomimo wszystkich niedostatków talentu, doświadczenia czy umiejętności wolę oglądać twardo grających Spurs niż niektóre z opisanych dziś zespołów.

Cavaliers 129 Jazz 113

Zastanawiający brak Donovana Mitchella, bo przecież chodziło o powrót na stare śmieci, do Salt Lake City, gdzie spędził pierwsze pięć lat zawodowej kariery. Z drugiej strony, wielki comeback już był, w zeszłym sezonie Spida wkleił Jazzmanom 46 punktów. Dziś wraca po kontuzji, a Cavs grają dzień po dniu przeciwko Phoenix, w meczu transmitowanym w ogólnonarodowym paśmie. Uznali, że Utah pokonają drobnym nakładem sił i się nie pomylili.

Warto zauważyć postać Sama Merrila, który z Utah pochodzi, ostatnim razem, w grudniu wbił chłopakom 27 punktów, dziś zaliczył 6/12 zza łuku. Po przeciwnej stronie błysnął rookie Brice Sensabaugh (22 punkty 6/9 za trzy) a środkowy Walker Kessler nieszczęśliwie złamał nos. Co więcej? Podkoszowy tandem Cavs oraz ich urobek: 42 punkty 19 zbiórek 10 asyst 3 przechwyty 2 bloki.

Clippers 95 Kings 109

Load Manager znów ma kłopot z kolanem. Rzecz jest nagląca, paląca i niepokojąca. Zawodnik czuje rzekomo nasilony dyskomfort w tym samym kolanie, które w którym miał zerwane łąkotkę i ACL. Jego miejsce w pierwszym składzie zajął Norman Powell. Produkt boiskowy, jak możecie się domyślać poszedł do kibla. Malika Monka nie ma, De’Aaron Fox rzucał jak %%^a, a i tak zdominowali zawody gospodarze z Sacramento. Domantas Sabonis śrubuje rekord: 58 double-double z rzędu. Najważniejsze z perspektywy Kings wydaje się powrót do zdrowia Treya Lylesa (15 punktów).

Mavericks 100 Warriors 104

Jedno z najsłodszych zwycięstw Dubs w tym sezonie. Świetny okres strzelecko po stronie Andrew Wigginsa, Splash Brothers niezmiennie aktywni i wywierający presję, Chris Paul stabilny w ramach drugiego składu, ale różnicę zrobił dziś Shrek. Zazwyczaj się czepiam durnych zachowań Draymonda Greena, ale trzeba przyznać, że gdy zafiskuje się na koszykówce, wciąż potrafi zdominować mecz nie zdradzając przy tym walorów strzeleckich. Dziś przyniósł 11 punktów 8 zbiórek 6 asyst i 4 przechwyty. W ścisłej końcówce zablokował Daniela Gafforda i utrzymał piłkę w polu gry. Ostatnie 3-4 minuty należały do niego.

Plan zakładał szaleńcze podwojenia Luki (ten wciąż zanotował 30 punktów 12 zbiórek i 11 asyst) ale poza zwyczajowym wkłądem Kyrie i paroma ekstra punktami PJ Washingtona, kolegów uruchomić się nie dało. Ławka nic nie wniosła, Gafforda zneutralizowali, a sto punktów zdobyte przez cały zespół to zdecydowanie najniżej od All-Star Game. Usprawiedliwieniem może być zmęczenie, Mavs niniejszym zakończyli pięciomeczową serię wyjazdów.

Dobrego dnia wszystkim. Bartek Gajewski

32 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    “forma” Butlera to jak na moje oko zasłona dymna, jeśli wiecie o czym mówię. Gość na PO na pewno będzie miał podłogę tam, gdzie dziś ma sufit, chociaż w obecnej sytuacji drużyna powinna robić wszystko i wygrywać seryjnie mecze, żeby wskoczyć do pierwszej szóstki, tym bardziej że wschód jest tak wyrównany, że dzisiaj jesteś ósma drużyną konferencji, a za tydzień możesz być trzecią.

    (18)
    • Array ( )

      A może chłop się starzeje i nie wyrabia na tym poziomie, co kiedyś? PO pokażą.

      (1)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Byłbym wdzięczny za wyjaśnienie dlaczego SAS maja (póki co) najgorszy bilans na zachodzie i dlaczego ich bilans się nie poprawił, mimo dodania do składu największego talentu od czasu Lebrona. POP jakoś po cichu tankuje czy Wemby nie wnosi zbyt wiele mimo swoich highlightow?

    (-25)
    • Array ( )

      Chyba śledzisz NBA od wczoraj co? Wemby to dalej 1roczniak, musiałeś że z nim w składzie to już finał konferencji gwarantowany? Pop mówił że ten sezon będzie przejściowych, mają uczyć się grać, zgrywać z sobą itp, dodatkowo mają teraz picki więc opłaca im sie to robić akurat teraz

      (14)
    • Array ( )

      Było wałkowane parę wpisów temu.
      Tylko trzech cookies zrobiło znaczącą różnice w bilansie wchodząc do nowej drużyny. Duncan, ale przyszedł na gotowe, czytaj do mocnej, zbilansowanej ekipy, która z premedytacją odpuściła sezon żeby go wydraftować.
      Dwóch pozostałych to fizyczne bestie, Shaq i LBJ nadrabiające wszystkie ewentualne niedostatki pierwszoroczniaka dziką i niczym nieskrępowaną siła.

      (19)
    • Array ( )

      POP po cichu tankuje i obecny sezon traktuje jako przedłużony trening Wemby’ego.
      Nie ma za co.

      (16)
    • Array ( )

      Lol, ale głupi komentarz. Myślę, że mogą mieć słaby bilans, ponieważ są niedoświadczoną ekipą ,złożoną głównie z dzieciaków. Ich czas przyjdzie, zrelaksuj się.

      (8)
    • Array ( )
      ObiektywnieNieobiektywny 3 kwietnia, 2024 at 15:48

      Limit minut Victora, eksperymenty ze składem + ogrywanie młodych.

      (10)
    • Array ( )

      Dla zwolenników “ogrywania się”:
      Czy w najlepszej lidze świata chodzi o ogrywanie się, czy o wynik?
      Jeśli o to pierwsze to… Jest to przynajmniej początek upadku.

      (-2)
    • Array ( )

      Magic wygrał tytuł w roku debiutanckim ale też on jak i Larry grali dłużej na uniwerku i trafili do zespołów z topu.

      (6)
    • Array ( )

      Ale wy go ludzie hypujecie a g..no chlopak wnosi poza higlightami. Pokażcie wybitnego gracza który w pierwszym zezonie gral 30 minut w 70 meczach i nie mial żadnego pozytywnego wpływu na wyniki zespołu. W SAS zostali prawie wszyscy najlepsi gracze z zeszłego sezonu, więc po dodaniu takiej perły powinni się chociaż trochę odbić od dna.

      (-5)
    • Array ( )

      W San Antonio zostali prawie wszyscy najlepsi zawodnicy z zeszłego sezonu? Hhahahahahahahhahahah

      TO DOBRZE! TO NA PEWNO BYŁ CIĘŻKI KALIBER ZAWODNIKÓW!

      A, swoją drogą, jeśli PRAWIE wszyscy, to których najlepszych zawodników już nie ma?

      Już teraz rozumiesz? Że najpierw piszesz a potem myslisz?

      (3)
    • Array ( )

      Przy tempie obecnej gry ciężko się nie zgodzić, ono w praktyce oznacza jakieś 15 minut więcej na zdobycie bloków czy asyst, punkty i zbiórki same przyjdą. Quadruple double to tylko kwestia czasu.

      (7)
    • Array ( )

      Nie zapominajmy, że jest jeszcze Tim Duncan, który także ma wielkie zapędy na zdobywanie potrójnych jak nie poczwórnych zdobyczy. Wespół z Parkerem nie mają sobie równych i mogą nas nieraz zaskoczyć przy jednoczesnym wsparciu leworęcznego Manu ze skrzydła.

      (1)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Dobry art. Bucks do wykopania w 1 rundzie, 76’s mogliby ich powieźć na ryby. Ciekawe czy Joel dojdzie do siebie na PO. LAC bez KL – 1 round exit.

    (11)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Kto oglądał Teda Lasso ręka w górę…w sumie Rebecca popełniła błąd bo zamiast Teda powinna zatrudnić coacha Doca. Efekt murowany ;p

    (6)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Magic Johnson W swym debiutanckim sezonie zdobył mistrzostwo i nagrodę najbardziej wartościowego gracza finałów NBA. Tak o ciekawostka odnosnie Rookie 🙂

    (2)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Kariera Kawhiego w Clippers zaczyna wyglądać jak ironia losu. Chciałoby się powiedzieć: “A masz za swoje dziadu”! Chłop zdobył mistrzostwo jako filar i odszedł z dobrze ułożonej drużyny w Toronto. Dziwny jest ten humanoid. Pan Bóg nierychliwy ale sprawiedliwy mogą powiedzieć fani Raptors.

    (1)
    • Array ( )

      ci niewierzący w Boga zawsze mogą odnieść się do karmy i jej sposobu bycia;)

      (0)
    • Array ( )

      Dlaczego fani Raptors mieliby mówić coś takiego?
      Leonard wygrał im mistrzostwo. Jego pozostanie w zespole nie przyniosło by kolejnych mistrzostw, ekipa już była doświadczona i podstarzała, a nie młoda i z perspektywami na dominację na lata, więc jaki sens miałoby jego pozostanie?

      I Leonard i Raptors zrobili co do nich należało. Zaryzykowali jeden strzał na wygranie mistrzostwa i im się to udało. Dlaczego ktokolwiek miałby na to narzekać?

      (8)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Embid wrócił, ma jeszcze kilka meczów na zrzucenie rdzy. Będzie mu brakowało pewnie kondycji w playoff i będą grać z dalekiego miejsca. Trafienie na Phili z Embidem w nagrodę za dobrą grę w sezonie zasadniczym to kiepska nagroda. Boston-Phili w pierwszej rundzie? Jestem za ale jeszcze lepiej Bucks-Phili i Doc przeciw byłej drużynie 😉

    (6)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Obrzydliwe….

    Zawodnik ma kontuzje, a autor i tak z niego szydzi.

    Czekam aż zrzucie ten fałsz i obłudę i zaczniesz również LeBrona szyderczo nazywać LeFloop. Ciekawe czy masz tyle honoru i godności. Ja w to wątpię.

    (15)
    • Array ( )

      Tak czytam komentarze i widzę, że po przejściu LeBrona na emeryturę to prawdopodobnie Wenbanyama będzie obiektem największej krytyki. On nawet nie wie o waszym istnieniu, ale gdyby wiedział, to by się cieszył, bo to objaw specyficznie okazywanego szacunku. Przecież prawie nikt nie krytykuje Patrick Beverleya albo Talena Horton-Tuckera, na własną lożę szyderców trzeba zasłużyć

      (6)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Na lożę miłośników też trzeba zasłużyć. A mam wrażenie, że uwielbienie dla Wemba jest obowiązkiem bez zasług narazie. W przyszłym roku pewnie pierwsza biografia i film o nim powstaną.

    (1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu