fbpx

NPAW 442: Luka znowu guza szuka

25

Siema, świrusy! Z autorytetami to już tak jest, że jedni je uznają, a inni nie. Taki np. LaVar Ball, pytany o to, czy jego syn LaMelo udaje się czasem po poradę do Michaela Jordana, odpowiada bez zastanowienia:

Nigdy! A jakiej to rady Jordan mógłby mu udzielić? Kiedy ostatni raz zdobył mistrzostwo!?

Dla przypomnienia, ostatni raz Jordan zdobył mistrzostwo 14 czerwca 1998 roku, miał wtedy 35 lat i 117 dni. Od tamtej pory 23 razy nie zdobył mistrzostwa, co LaVar najwyraźniej uznaje za okoliczność obciążającą jego autorytet. Sam LaVar nie zdobył mistrzostwa od 54 lat, ale w niczym mu to nie przeszkadza. Patrząc na swoich dwóch synów w NBA, LaVar puszy się jak paw, ale za to go nie winię, każdy byłby dumny. Ostatnio ojczulka, napuszonego jak zwykle, na trybunach w Chicago wypatrzył Dell Curry. A w zasadzie nie tyle jego, co czapkę jego pomysłu, taką z napisem “Mówiłem Wam!”

I told you so!

Chodzi o to, że LaVar wszystkim powtarzał, że jego synowie daleko zajdą. Bardzo dobrze się zapowiadają, jeden nie zdobył mistrzostwa od 24 lat, drugi dopiero od 20. Jeszcze wszystko przed nimi.

Ja na swojej czapce musiałbym mieć napis “nie miałem pojęcia!”

Tak mówi Dell Curry, którego syn ostatni raz mistrzostwo zdobył w 2018 roku. Dlatego nie jest pan autorytetem, panie Curry. Przynajmniej dla LaVara. Nie wiedziałeś pan!? Nie wszyscy jednak podzielają zdanie LaVara. Coach Stan Van Gundy, proszę Was, podał ostatnio Jordana za przykład. Widać dla niego to jednak autorytet:

W swoim ostatnim sezonie 39-letni Jordan rozegrał 82 mecze, grał po 37 minut. Jak kupiłeś bilet na Jordana, to wiedziałeś, że zobaczysz Jordana.

Retro NBA: wzloty i upadki Michaela Jordana w Washington Wizards

Słowa Van Gundy’ego były reakcją poparcia na słowa trenera Chrisa Fincha, który wyznał:

Dawanie wolnego stało się w NBA oznaką statusu i szkodzi produktowi jakim jest liga.

Tu mała dygresja. Gdybym był złośliwy, to bym napisał, że produktowi jakim jest liga szkodzi taka drużyna jak Timberwolves, ale złośliwy nie jestem, to ten fakt przemilczę. Krótko tylko wspomnę, że Karl Anthony Towns chce transferu, szykujta się.

OK, ad rem.

Pamiętam kiedy po raz pierwszy sypnięto karę za niewystawienie zawodników do meczu. David Stern (RIP) zaordynował 250 tysięcy $ kary dla Spurs, gdy Gregg Popovich zdecydował się nie wystawiać czterech swoich kluczowych graczy na mecz przeciw Miami, do meczu na antenie ogólnokrajowej TV. Nie zagrali Parker, Duncan, Ginóbili i Danny Green. Leonarda nie było z drużyną, bo leczył uraz. Był to szósty z rzędu mecz wyjazdowy SAS, pięć poprzednich wygrali.

To były rozgrywki 2012/2013. Obie drużyny były faworytami do finału i tam się potem spotkały (to wtedy co Ray Allen itd). Komisarz uznał, że SAS źle zrobili nie informując ligi ani rywali o decyzjach kadrowych, że widowisko na tym ucierpiało. Fani mogli czuć się zawiedzeni, bo to była jedyna wizyta SAS w Miami w sezonie regularnym. Wówczas byłem 100% po stronie trenera. Uznałem że nikt nie ma prawa mówić szkoleniowcowi kim ma grać. Ale ja na mecze nie chadzam. Gdybym wydał grube dolce żeby zobaczyć Tima Duncana pewnie bym się trochę wkurzył. Jak sądzicie? Czy faktycznie load management stało się przywilejem franchise playerów? Oznaką statusu? Czy trenerzy powinni czuć presję wystawiania zawodników do meczu? Wy mi powiedzcie.

#Kalendarium

Dziś dwunasty grudnia, oto z czym kojarzy się ta data w NBA:

1971: Lakers wygrali 21 mecz z rzędu, ustalając ówczesny rekord NBA. Ta seria potrwała do 33 wygranych i jest rekordem do dzisiaj.

1984: Kareem Abdul Jabbar jako pierwszy w historii przekroczył 32 000 punktów. Dziś klub 32k liczy pięć nazwisk: Jabbar, Malone, James, Bryant i Jordan.

Urodzeni tego dnia byli i obecni zawodnicy NBA to m.in. legendarny Bob Pettit, charyzmatyczny John Salmons i jeden z pionierów o polsko brzmiącym nazwisku- Ronald Kozlicki.

#Fakty tygodnia

-> NOLA wycofują Ziona z koszykarskich aktywności na bliżej nieokreślony czas, gdyż jego stopa wciąż nie goi się tak jak powinna i muszą spowolnić cały proces jego powrotu.

-> Steve Kerr przejmie schedę po Greggu Popovichu i poprowadzi Team USA na IO w 2024

-> Zach Randolph przechodzi do historii. Więcej info w dalszej części tekstu.

Dobra, lecim!

#50 forever!

Zach Randolph dostąpił zaszczytu bycia pierwszym zawodnikiem, którego numer zastrzeżono w Memphis.

To miasto robotnicze i ja jestem robotnikiem na boisku. Nic nie przyszło mi łatwo, tak jak i temu miastu. Pasujemy do siebie! [Zach]

#Luka znowu guza szuka

Claxton nie podjął wyzwania. Z korzyścią dla swej drużyny.

#Winning time

W marcu na antenę HBO trafi serial o Lakersach. Fabuła, żaden dokument! I ja po zobaczeniu tego trailera jaram się jak cygaro w ustach Reda Auerbacha. Projekt już zdążył skrytykować Kareem, któremu marzyłby się dokumentalny Drive for Five nakręcony w stylu Ostatniego Tańca. Z całym szacunkiem, nie marudź, dziadek. To będzie super, róbcie screeny.

#Shaqtin a Fool!

Moim osobistym faworytem jest komedia pomyłek na miejscu trzecim…

#Long, long time ago…

Dziś w retro kąciku świeżutki niczym oddech po miętówkach tribute dla Zacha Randolpha. Enjoy!

I to by było na tyle, THAT’S ALL, FOLKS!

[BLC]

25 comments

    • Array ( )

      Eee tam, marudzisz Pan. Akcje raz lepsze, raz gorsze, ale, że większość chłopaków nie grzeszy intelektem to w każdym tygodniu jest kilka momentów, które Shaq wyłapuje i wrzuca do programu. Zmontowane jest nieźle. Benny Hill też daje radę – na przyspieszeniu biegają rzeczywiście jak ludki na końcu każdego odcinka Bennego i ta analogia jest ok. Nie co tydzień Russel Westbrook czy LBJ robią dziesięciotakt, ale dla zmiany klimatu, Shaqtin jest ok – na lekko i trzyma poziom.

      (2)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Ciekawe, kto zagra Larrego Birda? Serial o Showtime Lakers bez wspomnienia choćby o Celtics nie ma sensu. To ich rywalizacja napędzała Ligę i zbudowała fundamenty pod globalną ekspansje.

    (8)
    • Array ( )

      Birda gra jedyny i niepowtarzalny Bo Burnham. Świetny komik, polecam na Netflixie jego stund up Inside.

      (1)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Load management w sytuacjach wyjątkowych, ale to już naprawdę na zasadzie “10 ostatnich meczy wygraliśmy, dajmy odpocząć liderom” albo “lider jest na granicy wyczerpania, co grozi kontuzja, odpocznie kilka meczów, szczególnie tych przeciwko ogórkom” – jak najbardziej tak.
    Ale nie tak jak obecnie, bo to się mija z celem.

    Zion Williamson – kolejny przykład jak liga rozbisurmanila zawodników, bo management jest miękki. Gość podejrzewam już nie zagra w barwach Nowego Orleanu. Potem mamy takie przypadki jak Simmons czy Wall – gwiazdy pierwszego sortu marnujące swój potencjał przez konflikty, “dogadywanie się o nie-granie” itp. Zion zakończył sobie karierę sam, zanim się jeszcze tak naprawdę zaczęła. Dokąd ta liga zmierza?

    (18)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Może to snucie teorii spiskowych, ale czuję, że hodowanie bebzona przez Williamsona to może być celowe obniżanie wartości i ciśnięcie poza NO. No bo serio, w głowie się to nie mieści…

    (-1)
    • Array ( )

      Przeczytane dzisiaj: “Pelicans beat reporter says Zion was skipping rehab workouts and falling asleep during film session last week”

      (1)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Moim zdaniem jest zdecydowanie zbyt mały handicap dla np.zwycięzcy w regularnym sezonie. Przyznawać puchar za regular sezon to zniknie load managment i będzie rywalizacja.

    (-1)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Syjon Wiliamson to bust niesamowity szczególnie, że został zupełnie puszczony samopas mimo EWIDENTNYCH zagrożeń, które były widoczne jeszcze przed draftem.
    Organizacja pozwoliła mu się stoczyć mimo, że facet kosztuje ich ciężki hajs! Niczego nie robili prewencyjnie, nic nie zmienili w jego mechanice ruchu, tuszy czy kondycji psychicznej (tłustego zwierzaka bez ambicji). Do tego toksyczna rodzinka, która pasożytuje na chłopaku i nakręca roszczeniowość. To ja już chyba wolę LaVara, który nakręca crazy hype na LaVar’s Balls ale nie blokuje ich rozwoju i nie osadza na laurach.
    Sodówa odbiła Syjonu na maksa i pogrzebała szanse na cokolwiek.

    Oczywiście żeby być szczerym należy zastanowić się jeszcze nad tym czy organizacja ma jakikolwiek sposób/narzędzie by wpłynąć na zawodnika? (vide Wall, Simmons, etc.)

    (8)
    • Array ( )

      Śmiesznie czytać takie wypowiedzi pseudoekspertów. xD Brzmisz jakbyś był w tym klubie, osobiście znał Ziona, widzał jak klub go traktuje, jak on sam podchodzi do całej sprawy itp. Tymczasem… wszystkie Twoje wnioski wysnułeś na podsatwie domysłów innych osób, krótkich filmów, zdjęć czy może reklam w których wystepuje Zion. Pełen profesjonalizm widzę.

      (-4)
    • Array ( )

      @obs
      Ja się tam akurat z Sernikiem zgadzam, nie trzeba być specjalista zeby zauważyć fakty.
      Zion to bust, bo hype na niego był ogromny. Swoją dynamika przed przyjściem do ligi wykreowal ten hype, który ludzie tylko podkręcali. Zresztą jak się go poogladalo przez NBA to ciężko było się gościem nie rajcować.
      Zion wszedł do ligi, pograł 19 meczow a potem jedyne co oglądaliśmy to zachowanie niegodne profesjonalnego sportowca. Ze strony zawodnika jak i jego klubu. A! Przepraszam! Po drodze był jeszcze 5 letni kontrakt na 75 mln dolarów z Jordan Mark Brand – ciekawe jak się Jordan z niego zamierza wycofać, bo zeby “signature shoes” szły na rynku jak ciepłe bułeczki, zawodnik musi coś jednak na boisku pokazywać.
      Kręcąca nosem rodzina na samy początku kariery? Enigmatyczna kontuzja? Coś mi tu brzydko pachnie niechęcią zawodnika do klubu ale też i braku organizacji w klubie.
      Wall, Simmons – to są te nie fajne przykłady zjawisk zachodzących obecnie w NBA, a wygląda na to, ze będzie ich coraz więcej. Różnica między tymi dwoma a Zionem jest jednak istotna – facet zaczął się dziwnie zachowywać zanim podpisał jakiś super-max kontrakt, czyli generalnie – dał ciała przed czasem😉

      (2)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Oczywiście że poznaję to po owocach. Póki co… po zgniłych owocach.

      Zobacz, że mechanika ruchu Syjona się nie zmieniła (a to jeszcze można zmienić w tym wieku) – facet powinien być inwestycją na lata więc powinni o niego zadbać, żeby mógł naparzać długo!
      Zobacz, że tusza Syjona poszła w kierunku, który jest mu całkowicie zbędny! Już naprawdę więcej masy nie potrzebuje.
      Psychikę osądzam na podstawie w/w objawów – klub oczywiście powinien o gościa dbać, ale on sam również musi jakoś ogarniać co się wokół niego dzieje zarówno w przestrzeni jak i w czasie! Sam musi wiedzieć kim jest, kim chce być, skąd przychodzi i dokąd zmierza? Hmmm… póki co widzę, że zmierza do KFC.
      I na koniec rodzinka – oni już brykali w mediach psiocząc na rynek, na klub. Już jątrzą, już wysyłają Syjona do LA czy innych big marketów. Jeszcze nic nie osiągnął a już familijna palma bije, pasożyty mają żniwo.

      (6)
    • Array ( )

      Zgadzam się. Syjon to będzie jeden z większych bustów. Niestety przy kiepskim mentalu to jedynie organizacja może chłopa ułożyć, a jak widać Pelikany to nie jest miejsce ze strukturą i konsekwencją, więc co najwyżej zmiana otoczenia może jeszcze temu multi-utalentowanemu chłopakowi pomóc. Patologiczna rodzinka, która żeruje na chłopakach to raczej standard amerykański – wśród zawodników NBA niewiele pochodzi z rodzin inteligenckich – są to raczej doły społeczne, dla których utalentowany dzieciak to winda do $$$ i tak od początku jest to ukierunkowywane (co potwierdza chociażby system stypendialny na amerykańskich uniwersytetach), a czym skorupka za młodu nasiąknie… Postaw Ziona obok Kobiego z jego mentalem, obok Mike’a, LB’ja – mentalnie nie ma podjazdu (widać to w wywiadach, social mediach, podejściu do gry i dbania o siebie), a przecież mówimy o zawodniku, który już został namaszczony na kolejnego następcę tych postaci i to przez samą mateczkę NBA…

      (2)
    • Array ( )

      A po czym oceniasz, że jego mechanika ruchu się nie zmieniła zważyszy na to że ostatni raz na parkiecie widzieliśmy go 4 maja bieżącego roku? Chcesz go na nowo uczyć chodzić?

      Ten zgniły owoc zdobywał średnio 26pkt 7zb i 3ast gdy grał. Zion jest inwestycją na lata i dlatego też jest tak często odsuwany od gry. Pelicans chuchaja na zimne, żeby tylko jego stan się nie pogorszył. Dwa pierwsze sezony Embiida też były naznaczone masą kontuzji, a on sam kiedyś powiedział “ze właściwie czuje się dobrze i mógłby grać ale klub mu nie pozwala”.

      Tusza Syjona poszła w takim kierunku niewątpliwe przez jego genetykę. Tak niektórzy mają. Ja sam przytyłem 7 kg kilo podczas pierwszej pandemii gdy nic się nie ruszałem praktycznie, a jestem szczupłą osobą. Poza tym kontuzja STOPY wyłącza Ziona ze wszelkiej aktywności fizycznej. W NBA nie jest tak, że możesz sobie pozwolić na robienie czekolwiek bez zgody klubu. Oni go prowadzą, on jest ich niewolnikiem wręcz.

      “póki co widzę, że zmierza do KFC.” cóż za błyskotliwość! skoro gruby i czarny to zmierza do KFC. Kto by na to wpadł.

      I na koniec rodzinka – informacje o nich też bierzesz z mediów, wypowiedzi innych itp. itd. Pamiętaj, że media są w stanie napisać cokoliwek aby najbijać wyświetlenia artykułów. Kluby które też mają chrapkę na Ziona są w stanie puścić plotki aby chociaż zaczął myśleć o przenosinach. Dla mnie Zion zawsze jawił się jako pokorny chłopak. Takie miałem wrażenie przynajmniej oglądając z nim wywiady.

      (-2)
    • Array ( )

      No, ale on ma rację i nie trzeba być w środku, żeby widzieć, iż kolesiowi się kilkadziesiąt kilogramów przytyło już za czasów pobytu w klubie.
      A dochodzi kontuzja, o której klub podobno nie wiedział, póki się Zion nie stawił na obóz. Takie postępowanie (przytycie + ukrywanie kontuzji) jest normalne w przypadku profesjonalisty?

      (6)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Zach to mój ulubiony zawodnik z tamtych czasów. Grit and grind był jednym z najciekawszych zespołów do oglądania

    (5)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Jak masz chorą stopę to na siłce robisz bicja, rzeźbę na klatę, kaloryfer na brzuch. I plecy, warto pamiętać o plecach!

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu