fbpx

NPAW 474: Hookah Doncić, czyli po naszemu Luka Kopcić

22

Siema, świrusy! Myślałem, w zasadzie byłem pewny, że dzisiejsze wydanie NPAW zacznę od pewnego credo. Nigdy nie oczekiwałem bowiem, że wszyscy mają czytać NPAW i że moje retro artykuły mają iść pod strzechy. Wcale nie chcę żeby szły pod strzechy… Zanim jednak odpłynąłem na dobre w tych rozważaniach, życie napisało nowy scenariusz tego wstępu. Ostatnie wydarzenia polskiej (poznańskiej) sceny, nazwijmy to “barowo-eventowej” pokazują bowiem dobitnie, że “pacta sunt servanda”, umów należy dotrzymywać, o ile oczywiście zostaną spisane, hehe.

Ale to u nas. Za oceanem nie są aż takimi formalistami, tam słowo droższe pieniędzy, gentlemen’s agreement, jak to się fanowo nazywa. Obiecał Luka korepetycje językowe Shaqowi? Obiecał:

Zatem czy dotrzymał słowa?

Dotrzymał, jak najbardziej! Jeszcze jak! O’Neal wylądował niedawno, podczas swoich letnich wojaży na wyspie Krk. Tam podjęli go do spółki Goran Dragić i Luka Doncić. Shaq nie mógł się nachwalić chłopaków.

Kiedy dotarłem na miejsce, ogarnęli mi transport, zabrano mnie do posiadłości, którą Luka dla mnie załatwił. Była tam pizza, szisza, owoce…[…] Luka powiedział “Shaq, nic ci nie grozi w moim mieście, Panie O’Nealović. Tak mnie nazywali. Oklaski dla Gorana i Luki, ich ludzie naprawdę się mną zajęli. [Shaq]

Takie to wakacyjne klimaty. Cieszymy się, że w dalszym ciągu kontynuowane jest bratanie się nacji przez koszykówkę, jak wtedy gdy ekipa Atlanta Hawks zawitała w Gruzji.

Lot na terytorium wroga: Atlanta Hawks za żelazną kurtyną

Hookah Doncić

Jednak wróćmy do teraźniejszości. Jeśli Wasz wzrok, tak jak i mój gdy o tym pierwszy raz czytałem, przykuła “szisza”, o której wspomina Shaq, to przypominam, że Luka przezwisko “Hookah Doncić” [po naszemu Luka Kopcić] ma już od dawna i nie wzięło się znikąd. A niech się chłopak luzuje, a co.

Luka, jako bożyszcze Dallas, żyje sobie w Teksasie jak pączek w maśle. Gdy mama dzwoni do niego i dopytuje “synku… Usłyszeć chcę, że wszystko okey,  że dobrze się masz i nie brakuje Ci nic…” Luka zawsze odpowiada, że Mark Cuban dba o wszystko, ostatnie słowo wypowiadając z emfazą.

Goran Dragić nie trafił z kolei tak dobrze, przynamniej kiedy grał w Arizonie. Wspominał ostatnio sytuację, kiedy nie dostał się do Meczu Gwiazd w sezonie 2013/2014. Notował wówczas linijkę 20.3/5.9/3.2. Gdy to ogłoszono, właściciel klubu, Robert Sarver podszedł do niego na treningu, poklepał po ramieniu i powiedział “Bardzo się cieszę, Dragić… że nie muszę ci teraz wypłacać zapisanego w kontrakcie bonusu!” Trochę w stylu ojca, który wali tekstem “Dobrze, że zlałeś prawko, nie muszę ci teraz pożyczać samochodu!” No dusza człowiek. OK, pozostając zatem w sympatycznych oparach (absurdu) przejdźmy dalej.

#Fakty tygodnia

-> Dziś 24 lipca, urodzeni tego dnia gracze NBA to Karl Malone, Rafer Alston, Kyle Kuzma, Rick Fox i Joe Barry.
-> Żaden aktywny zawodnik nie mierzył się z zespołem Suckramento Kings w playoffs.
-> Nasz ulubiony walczak z Summer League, Mac McClung, podpisał roczny kontrakt z Warriors.
-> James Harden zapowiada dietę i powrót do elitarnej formy. Dobra, lecim!

#Tako rzecze Shaq

Poniżej możecie posłuchać historyjki ze wstępu w oryginalnej wersji Shaqa:

#Nowa moda

Jeszcze Cheta Holmgrena żeśmy się nie naoglądali, a tu już nam kolejnego tyczkarza szykują. Victor Wembanyama, zapamiętajcie to nazwisko, media mówią “the next big thing”. 220 cm wzrostu rusza się jak młoda łania i jeszcze zapewne urośnie. Oby nie za mocno:

#Aaaa! Wygrał!

Szczęśliwy? To niech pan to okaże jakoś… Damian Lillard dowiaduje się, że młodsi koledzy z Blazers wygrali ligę letnią.

#Ale ten DeMar ma silną psychikę…

…zajeb*ście silną. Zawsze patrzy w oczy, kiedy z kimś rozmawia. Nigdy nie wykonuje niepotrzebnych ruchów. Wystarczy mu dziesięć pierwszych słów, pięć pierwszych gestów jakiegokolwiek koleżki, żeby odgadnąć że w jego psychice czai się strach.

#Long, long time ago…

Pierwotnie chciałem tu dać jakiś mix Karla Malone’a, ale jego akcje znają wszyscy. Ci, którzy chcieli zobaczyć już dawno widzieli. Zamiast tego proponuję innego wielkoluda, Arvydasa Sabonisa. Ten to był koń. A kto pamięta go z Realu i reprezentacji?

I to by było na tyle, THAT’S ALL, FOLKS!

[BLC]

22 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Odpaliłem highlitsy Sabonisa… aż mi się przykro zrobiło. Gość przecież przed kontuzjami miał wszystko. Może nie byłby na poziomie Jordana, ale pewnie inaczej ułożył by sie jakiś finał w latach 80/90.

    (26)
  2. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    heh lubię te wtrącenia
    z rubensa, że nie brakuje Ci nic…
    …zajeb*ście silną. Zawsze patrzy w oczy, kiedy z kimś rozmawia. Nigdy nie wykonuje niepotrzebnych ruchów. Wystarczy mu dziesięć pierwszych słów, pięć pierwszych gestów jakiegokolwiek koleżki, żeby odgadnąć że w jego psychice czai się strach. – i jak to dalej leciało…? że jego słaba psychika wysłała maila do nadziągającej kupy, że spotkanie jest w spodniach… 🙂 i to z mojej starej pamięci. a ten film jest z sezonu 1999 czyli jak podkowy (zwane tak przez znamienitego pana z wizji sport… Świątka) zdobywały swój pierwszy misiek… ech…
    mix a Arvydasem złotko. najstarszy rookie of the year w historii. przez zsrr o kontuzje niestety. jego haczyki i podanie za plecami to poezja.
    danke za kolejny enpawik !

    (8)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Co do highlightow Sabonisa warto dodać, że część z nich (np. Seul 88) to już po kontuzji kostki i Achillesie- które mocno ograniczyły atletycznośc i dynamikę a źle leczone wywołały lawinę kolejnych problemów. Warto dodać, że w Seulu Arvydas jeździł po młodszym o rok Robinsonie jak chciał. A jak dobry był młody Admirał? Wystarczy zobaczyć jego rookie statystyki. Zdrowy Sabonis to gwarantowane zdobycze na poziomie najlepszych lat Shaqa, Robinsona czy Hakeema. Do tego gość był też przytomny w obronie. Nawet w NBA gdy sunął po parkiecie zamiast biegać nie był czarną dziurą dzięki doświadczeniu i bbiq. W mojej opinii obok Billa Waltona, Pennego Hardawaya i Granta Hilla Sabas to top What If?

    (12)
    • Array ( )

      Robinson był bardzo nierówny w obronie 1:1, był świetny w zespołowej obronie, z pomocy dawał radę, radził sobie z przeciętnymi centrami, ale najlepsi rozstawiali go po bokach i to bez względu czy górowali siłą (Shaq z czasów LAL), techniką (Olajuwan) czy obiema cechami (Sabonis)… 🙂

      Sabonis z przełomu lat 80-tyc i 90-tych to był kocur, przy czym nawet gdyby trafił do Blazers (po tym jak go wybrali w drafcie) z Drexlerem mogłoby to być za mało na Lakers z KAJ, Magiciem i Worthym (a przecież odpadli wtedy z grającymi dwoma wieżami Rockets z Samsonem i Olajuwanem) 🙂

      (3)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Osobiście dodałbym do tej listy jeszcze Brandona Roya, Ralpha Sampsona, Michaela Raya Richardsona, Earla Manigaulta i Maurice’a Stokesa.

    (2)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Tak patrząc na mix Sabonisa myślę sobie – czy faktycznie słusznie mówi się o erach/generacjach w koszykówce? Połamany, niemłody Sabo był w NBA wyróżniającym się zawodnikiem i to już w czasach Bryanta, Iversona, Cartera i innych hiperatletycznych zawodników, do których robimy obecnie odniesienia. A przecież to ten sam Sabo, który biega na tym filmiku, gdzie wszyscy wydają się wolni jak keczup!
    Może bluźnię (choć przyznam, że myślałem już o tym wcześniej), ale czy przypadkiem nie przeceniamy jednak trochę ewolucji samych zawodników? Może dawni gracze wcale nie byliby bez szans z obecnymi, jak się obecnie przyjęło mówić? OK, nie wracajmy do lat 50., bo to by była oczywista przesada choćby z uwagi na selekcję, ale mam wrażenie, że gracze już np. z lat 80. są znacznie bliżej, niż się wydaje.

    (6)
  6. Array ( )
    Gdynia Moje Miasto 25 lipca, 2022 at 19:58
    Odpowiedz

    Żaden aktywny zawodnik nie mierzył się z zespołem Suckramento Kings w playoffs… sikam 🤣🤣🤣

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu