fbpx

NPAW: Bill Russell nie żyje | LeBron James to wciąż elita NBA

17

Breaking news: witajcie, przed chwilą na twitterze rodzina Billa Russella poinformowała o śmierci 88-letniej legendy koszykówki. Jedenastokrotny mistrz NBA odszedł dziś rano we własnym łóżku z żoną u boku. Spoczywaj w pokoju… więcej na temat tego fantastycznego człowieka jutro.

/// Ostatni tydzień był można powiedzieć tygodniem powrotów. W Miami Heat myśleli na przykład, że Bob Marley wrócił z zaświatów, ale się okazało, że to tylko Jimmy Butler sobie przedłużkę włosów załatwił. Był brokuł, jest mop, ale matce się podobno dalej nie podoba, więc nie ma tematu.

#Czy Dray powróci na kolejny sezon

Z tą przedłużką włosów było jednak łatwiej i szybciej, a przede wszystkim taniej niż z przedłużką kontraktu Draymonda Greena, który wykoncypował sobie, że chce maksymalny kontrakt i róbta co chceta. Greenowi rozchodzi się co prawda dopiero o kolejny sezon, to znaczy 2023/2024. Wtedy bowiem ma opcję gracza i straszy że pójdzie w wolną agenturę, ale fani się śmieją, że nigdzie poza Warriors maksa nie dostanie.

Nie śmieje się tylko właściciel klubu, Joe Lacob, bo Warriors już są drugą najwięcej wydającą drużyną w lidze po Clippers, a w sezonie gdy Green ma opcję gracza wolnymi agentami zostają Andrew Wiggins i Jordan Poole i też im trzeba zapłacić, żeby zostali. Kolejny offseason może być brutalny dla Warriors, bo być może będą musieli wybrać pomiędzy legacy ich aktualnej dynastii a przyszłością organizacji. Ewentualne oglądanie kogokolwiek z trójki Curry-Green-Thompson w koszulce innej drużyny będzie nam mordy wykrzywiać jak widok Olajuwona w Toronto czy Ewinga w Seattle, że nie wspomnę Jordana w Wizards.

Ale cóż, już nie raz przekonywaliśmy się, że w NBA nie ma miejsca na sentymenty. No chyba że nazywasz się Kobe Bryant i dostajesz ten pożegnalny wielki kontrakt, który udupia organizację na kilka lat, ale nikt nie ma pretensji bo zasłużyłeś.Ostatnim powrotem, o jakim chciałbym wspomnieć we wstępie do tego artykułu jest powrót klasycznych uniformów Phoenix i Detroit w kolejnym sezonie. Tak, tych:

Sh%t up and take my money

Myślałem że takie akcje będą domeną jubileuszowego sezonu gdy świętowano 75-lecie ligi, ale już nie wybrzydzam. Jeśli chodzi o Suns, to w zasadzie “no brainer”. Oni nigdy lepszych koszulek nie mieli i nawet nie próbujcie dyskutować. Sprawę dodatkowo ułatwia fakt, że Suns nigdy nic poważnego nie wygrali, więc nikt sobie pierdołami głowy nie zawraca, żeby sprawdzać teraz czy oni w tych koszulkach to wtedy dobrze grali czy nie.

Trochę inaczej z Detroit, bo o ile jerseye sztos, to tzw. Teal Era to w historii tego klubu okres raczej nędzny. Ich ostatni rebranding, u progu rozgrywek 2017/2018, przywrócił logo, którego używali ostatni raz w kampanii 1995/1996. I jest ono tragiczne. Powrót strojów nie oznacza oczywiście kolejnego rebrandingu, ale z chęcią byśmy go przyjęli. Argumentem za dla pucharowych purystów może być to, że ognisty mustang był symbolem klubu, gdy zdobywali mistrzostwo w 2004 roku, więc już nie można powiedzieć, że nic pod tym symbolem nie ugrali. Ja mówię dawać mnie te koszulki, ale już!

#Kalendarium

Dziś 31 lipca, oto z czym kojarzy się ta data w NBA:

2007: Kevin Garnett przeszedł do Boston Celtics za Ala Jeffersona, Ryana Gomesa, Sebastiana Telfaira, Geralda Greena, Theo Ratliffa i dwa picki. Urodziny obchodzi dzisiaj Tony Massenburg, którego swego czasu ze składu Memphis Grizzlies wygryzł nasz rodak, Cezary Trybański. Najlepszego!

#Fakty tygodnia

-> kontrakt Ziona Williamsona ma klauzulę wagową, tzw. “ulaniec clause”. Więcej info poniżej.

-> po tym jak Toronto Raptors przygarnęli pod swe skrzydła Juancho Hernangomeza, stali się drużyną, w której grało najwięcej Hiszpanów do tej pory, bo aż pięciu. Phi, też mi coś! To nawet nie jedna trzecia wszystkich Hiszpanów, jacy przewinęli się przez NBA! My, Polacy, możemy powiedzieć, że do tej pory wszyscy nasi rodacy, którzy rozegrali mecze w NBA byli zawodnikami Phoenix Suns.

-> Shaq twierdzi, że mistrzowski skład Lakers 2001 wygrałby z Warriors edycji 2017.

Dobra, lecim!

#Ulaniec clause

Zion to rekordzista NBA pod względem średniej (27 punktów) przy skuteczności wynoszącej minimum 60%. Pelicans wierzą, że to ich franchise player. Jednak stare hazardowe porzekadło brzmi: “żeby wygrać, trzeba grać”, a z tym u niego ciężko. Pelicans, chcąc zachować go w dobrym zdrowiu w kontrakcie (193 miliony za 5 lat) ustalili mu limit wagowy, którego musi przestrzegać. Otóż, suma jego wagi wyrażonej w funtach i procentowego poziomu tkanki tłuszczowej nie może przekraczać 295. Czyli dajmy na to zawodnik musi ważyć 128 kg przy 12% tkanki tłuszczowej. Wtedy się mieści w limicie.

#Z kijem w d…łoni

Stephen Curry pojawił się ostatnio na meczu Oakland A’s, gdzie miał okazję zagrać pierwszy pitch i powywijać kijaszkiem. Oceńcie, jak mu poszło:

#Mid range

LeBron James ostro trenuje. Ta gracja, ta finezja, ta lekkość… którą pamiętacie z filmików Michaela Jordana, tu się nie pojawia.

#No dobra, powiedz…

Patrick Ewing i jego strumień świadomości. Ja od pewnego momentu mówię tak: to, że wszyscy stawiają sobie za punkt honoru dowodzić, że ktoś tam był lepszy od Michaela Jordana, a nie na przykład od Kareema, Magica, LeBrona czy Bryanta jest jakby ostatecznym dowodem na to, że to MJ jest numerem 1.

#Ziomki

Draymond Green wiele ostatnio przebywa w towarzystwie LeBrona Jamesa. Obaj mają tę samą reprezentację jako sportowcy (Klutch Sports) uczęszczają na te same spotkania “biznesowe” i wyraźnie się zakolegowali. Dray nie ustaje w komplementach na temat niezwykłej wiedzy koszykarskiej Jamesa. Nie wiadomo tylko ile w tym autentycznej przyjaźni, a ile “lewara” dotyczącego przyszłego kontraktu z Golden State Warriors. Jak wiadomo, kto posiada prominentnych, wpływowych przyjaciół, z tym świat obchodzi się lepiej. Żeby nie było, nie mam problemu z tym, że dwóch (doskonale czytających grę) zawodników rywalizujących ekip, buja się ze sobą w wolnym od pracy czasie.

#Appreciate Greatness

A skoro już przy tym jesteśmy, czy zdajecie sobie sprawę jak dominującym zawodnikiem w wieku 37 lat pozostaje LeBron James? Mówię serio, emocje na bok. Lakers wiadomo, odj%bali kadrowy kryminał z transferem Westbrooka. Anthony Davis doznał kontuzji. Spacing był tak tragiczny, że przeciwnicy bunkrowali się pod własnym koszem. Mnogość popełnianych strat sprawiała z kolei, że Lakers co rusz nadziewali się na kontrataki rywali.

Tak oto, w zespole pozbawionych shooterów, z Russem na rozegraniu i Stanleyem Johnsonem na silnym skrzydle (dwa najpopularniejsze lineupy LAL w zeszłym sezonie) – LeBron James przeniesiony został awaryjnie na pozycję centra (jako nominalny środkowy rozegrał 50% minut w minionym sezonie). Jego wyniki?

  • True Shooting – 64.9% (lepiej niż 95% NBA)
  • punktów na posiadanie (wszystkie akcje) – 1.54 (95%)
  • na posiadanie w kontrze – 1.32 (98%)
  • jako ball-handler w PNR – 0.98 (98%)
  • roll-man w PNR – 1.17 (93%)
  • w akcjach tyłem do kosza – 1.08 (100%)
  • izolacje – 1.00 (98%)
  • ścięcia bez piłki – 1.39 (95%)

Innymi słowy: ofensywnie to jest nadal absolutna elita NBA. Moim zdaniem LeBron jest wciąż zdolny być samcem alfa w mistrzowskim zespole. Oczywiście macie rację, jego poziom “zaangażowania defensywnego” był ostatnio na bardzo niskim poziomie. Liczę na to, że powrót AD pozwoli podciągnąć ten aspekt. Tu nie chodzi o słabość, ale raczej przeciążenie i demotywację. Z Westbrookiem czy bez Westbrooka w składzie, jestem przekonany, że wchodzący w swój dwudziesty sezon James, jeszcze nas pozytywnie zaskoczy.

#The CrawsOver

Dwie największe gwiazdki tegorocznego NBA draft grały wczoraj w lidze (pół)amatorskiej w Seattle pod egidą niegdysiejszego kuglarza Jamala Crawforda. Paolo Banchero i Chet Holmgren wystąpili w ramach jednego zespołu. Pierwszy wziął na siebie ofensywne kreacje, drugi kończył akcje, siał z dystansu i bronił własnej obręczy. W ich dorobku znalazło się odpowiednio 48 punktów / 9 zbiórek oraz 34 punkty 13 zbiórek 8 bloków i 4 przechwyty.

Ma się rozumieć, że nawet najbardziej dominujący występ w “The CrawsOver Pro Am” to żaden miernik możliwości względem NBA. Większość akcji to semi-tranzycja, dominuje gra jeden na jeden, a przewaga jednostkowego talentu gra pierwsze skrzypce. Przykładowo Jaden McDaniels z Timberwolves zdobył w tym samym spotkaniu (!) 52 punkty i 11 zbiórek. Zaś jakiś czas temu 72 punkty uzyskał tu niejaki Malachi Flynn, głęboki rezerwowy Raptors. Tym niemniej, jakieś pojęcie o chłopakach można sobie wyrobić:

Drew League to kolejna arena zmagań (hala leży w Compton) utalentowanych amatorów z profesjonalistami, a tam w sobotę padło 45 punktów i 5 asyst 175-centymetrowego Isaiah Thomasa, niegdysiejszej gwiazdy m.in. Boston Celtics. Co ciekawe, na dziś (niedziela) występ w lidze Jamala Crawforda zapowiedzieli liderzy Atlanta Hawks, czyli: Trae Young, Dejounte Murray oraz John Collins.

#Westbrick

NBA 2K23 publikuje wybrane ratingi koszykarzy w najnowszej odsłonie gry. A tam ciekawostka, rating trójek Bena Simmonsa i Russella Westbrooka, o nie nie nie! Są granice przyzwoitości. Żeby więc oddać sprawiedliwość, poniżej dokonania kariery obu panów zza łuku:

  • Westbrook 1142 trafienia w 3746 próbach (30%) oraz 153/517 w playoffs (29%)
  • Simmons: 5 trafień w 34 próbach (14%) oraz 0/2 w playoffs (0%)

#James Harden Offseason 2022

Z ciekawością przyglądam się letniemu treningowi Brodacza. Jak pamiętacie, zawodnik zapowiada powrót do elitarnej formy i mistrzowski bieg Philadelphia 76ers. Oczywiście nikt o zdrowych zmysłach nie powinien kwestionować talentu czy warsztatu technicznego Hardena. Na tym etapie kariery, a raczej w tym konkretnym przypadku chodzi raczej o poprawę parametrów motorycznych. Po dwóch (nieciekawych) sezonach pod wezwaniem wyraźnej nadwagi / problemów ze ścięgnami udowymi, patrzę na siłę nóg przy rzucie czy płynność w grze pod kosz. Jeśli znów zobaczymy Jamesa grającego z “zaciągniętym hamulcem ręcznym” będzie to oznaczało, że najlepsze czasy Brody definitywnie przeminęły.

#Long, long time ago…

Dzisiaj w retro kąciku historia o tym jak 43-letni Wilt Chamberlain z kilkoma dzieciakami z college’u utarł nosa Magicowi i Lakers.

I to by było na tyle, THAT’S ALL, FOLKS!

[BLC]

17 comments

    • Array ( )

      To będzie głupi komentarz i nie wiem po co to piszę, ale taka luźna dygresja mnie naszła po przeczytaniu standardowego wpisu Gompki.
      Michael, Chamberlain, Lebron to panteon koszykówki. Niczym Zeus, Posejdon, Hades.
      Lekko niżej Dr J, Bird, Magic, Kareem, Russell, Steph.
      Za nimi plejada gwiazd typu West, Hakeem, Shaq, Kobe.
      Stopień niżej kolejna partia kilkudziesięciu gwiazd pokroju Raya Allena, Ginobili, VC. Tak to widzę.

      (14)
    • Array ( )

      Ty chyba tylko słowo Goat się nauczyłeś i ciagle to piszesz ,nudne to już jest

      (0)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Bill Russell 11 tytułów w 13 rozegranych sezonach , czasy inne nawet tv słabo pokazywała NBA ale nic więcej dodawać nie trzeba 🏀

    (7)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    A wydawał się niezniszczalny. Wielki Bill Russell. Wszystko ma swój kres. Wielka postać, wielki sportowiec. Wzór.

    (6)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Kurde, nie sądziłem, że przejmę się śmiercią Russella, a jednak. Legenda i wzór do naśladowania, nie tylko na boisku.
    Z innych tematów w dzieciństwie byłem oczarowany nowymi strojami Pistons, teraz mam do nich stosunek ambiwalentny – stare/nowe przaśne logo jest na swój sposób urocze, a teal era była aberracją, zresztą np. Grant Hill nieznosił tych strojów (“czy Lakers albo Celtics zmieniają kolory…?”).
    Lakers nie daliby rady Dubs, 2pkt Most Dominant Ever to wciąż mniej niż 3 od Splash Brothers. Co innego vs Bulls 98, he he

    (1)
  4. Array ( )
    Nie po sionym eeee 1 sierpnia, 2022 at 00:15
    Odpowiedz

    A w mediach głównego ścieku ani mee ani bee o odejściu Billa… Za to osiem niusów co kto sądzi o sparingu Lewandowskiego to jak najbardziej meeeh

    (11)

Komentuj

Gwiazdy Basketu