fbpx

Farciarze z Atlanty, czyli dzisiejsza noc w NBA

1

Jak zwsze szybki przegląd tego, co działo się dziś w nocy…

Knicks – Celtics, game3.

Już od pierwszych minut wiadomo było, że NYK może pakować walizki. Przykład? Paul Pierce przechwytuje piłkę i bark w bark biegnie do kontry z Ronny Turiafem, a właściwie to nie biegnie, tylko truchta, a na koniec Turiaf fauluje go tak miękko, że dużo mniejszy Pierce umieszcza jeszcze piłkę w koszu, and1.

W odpowiedzi nieskutecznie rzuca Melo, Landry Fields, a właściwie to wszyscy po kolei pudłują i Boston prowadzi 18:5. Rondo robi co chce, już ma triple double, choć dopiero zaczęła się czwarta kwarta, punkty raz po raz zdobywają Allen (7 trójek!) i Pierce(4 trójki). Prawdziwa uczta dla fanów biało-zielonych. Dla reszty widowisko tak jednostronne, że nie chce się oglądać. W czwartej kwarcie jest 91:74 dla Celtics, w walce na deskach również prowadzą 35:25. Bez Billupsa, z osłabionym kontuzją Amar’e – dziękujemy NYK, do widzenia.

Hawks – Magic 3

Prawdziwa gra rozpoczęła się w trzeciej kwarcie, Magic mocno wyszli i odrobili niewielki deficyt punktowy sprzed przerwy. W tym czasie Hawks nie mogli odnaleźć się w ataku odpalając rzuty z trudnych pozycji. Remis po 55. Obserwacja: z Dwightem Howardem w obronie – nie istnieje coś takiego jak zbiórka ofensywna. No prawie. Grają bardzo twardo, dzieje się pod koszem. Hawks wystawili bardzo wysoki skład: w środku Jason Collins na zmianę z Zaza Pachulią pilnują Howarda, a na skrzydłach biegają: atleta Josh Smith i teoretycznie drugi center: Al Horford. W efekcie, nikt nie ma znaczącej przewagi na tablicach. Mecz wyrównany.

Magic w ataku konsekwentnie dogrywają do Howarda, ale twarde warunki stawia Pachulia. Na 2,5 minuty przed końcem dochodzi do spięcia. Zdenerwowany mocnym faulem Howard podnosi łokieć w pobliże głowy Paczuli za co zostaje odepchniety, „na pomoc” koledze przybywa niewielki Jason Richardson i po kilku zderzeniach z czołem Pachuli odpowiada nieudanym liściem. Obaj zostają wyrzuceni i zapewne nie wystąpią w meczu czwartym. Szkoda, bo Pachulia bardzo dobrze pilnował Howarda i nie pozwalał łatwo spychać się w kierunku kosza.

Ostatnie 2 minuty: Nelson trafia na 82:81. Odpowiada wejściem na kosz Joe Johnson, faulowany przez Howarda wykorzystuje oba rzuty wolne 83:82. 1:01 do końca, Turkoglu robił slalom z piłką, w efekcie czego niepilnowany Brandon Bass z półdystansu wyprowadza Magic na prowadzenie 84:83. Na szczęście dla Hawks po zagraniu pick-and-roll, Al Horford trafia ze swojej ulubionej pozycji i mamy wynik 85:84 Atlanta…45 sekund do końca, mocno pilnowany Turkoglu pudłuje z dystansu. 20 sekund, Jamal Crawford kozłuje, kozłuje, kozłuje, odpala… trafia za trzy. Piłka niewiarygodnym fartem wpada do kosza po odbiciu od tablicy. 88:84 Atlanta!!! Trybuny szaleją. 2:1 dla Hawks.

[vsw id=”0G_pzCs7qZY” source=”youtube” width=”600″ height=”481″ autoplay=”no”]

Lakers – Hornets, mecz numer 3

Standardowo, na początku spotkania Lakers zagrywają w środek do Andrew Bynuma. Przewagę na swojej pozycji ma również Artest, który skutecznie wciska Marko Bellineli pod kosz. Agresywnie rozpoczął też Kobe, w pierwszej kwarcie zdobywa 10 punktów, ale ma też 3 straty. Świetnie gra Ariza, dobija, przechwytuje i uspokaja grę New Orleans. Gospodarze, dopingowani przez wypełnioną po brzegi, ubraną na żółto halą trzymają wynik, jednak ostatecznie nie potrafią znaleźć recepty na szalejącego w drugiej kwarcie Bynuma, skutecznie grającego Bryanta (30 punktów) oraz nareszcie przebudzonego Paula Gasola w czwartej kwarcie. Chris Paul utrzymywał swój zespół w okolicach remisu, ale Hornets nigdy nie potrafili wyjść na prowadzenie. Aktywnie pod koszem działał też Carl Landry (23 punkty), ale było to zbyt mało na ofensywę Lakers. 2:1 LAL

1 komentarz

Komentuj

Gwiazdy Basketu