fbpx

Freeman Williams: kim jest intruz na liście najlepszych strzelców wszech czasów

27

No dobra, miejmy to za sobą, bo zaraz ktoś wypomni ten clickbait. Chodzi o listę najlepszych strzelców w przeliczeniu na 36 minut. Na tej “prawdziwej” żadne nazwiska raczej Cię nie zaskoczą. Na tej drugiej w zasadzie też nie, bo to uznani strzelcy bez względu na żadne widełki: Michael Jordan, Stephen Curry, Kevin Durant, Joel Embiid, LeBron James, James Harden… tylko co u licha robi tam ten Freeman Williams?!

#No właśnie

Jeśli rzucimy okiem na najlepszą ósemkę strzelców w przeliczeniu na 36 minut, to zobaczymy, że 5 z ośmiu umieszczonych tam zawodników to gracze aktywni teraz. Trójka historycznych gwiazd to Michael Jordan, George Gervin i bohater niniejszego wpisu.

Pierwsza myśl jest taka, że ów Freeman to anomalia statystyczna. Ot, wpuść gościa na minutę, niech zdobędzie punkt i hura! 36 punktów w przeliczeniu na 36 minut. Wiadomo, wszelkie przeliczenia na 36 minut znaczą więcej u zawodników którzy grają średnio dłużej niż te 3 bite kwarty w meczu. Na chłopski rozum, to że ktoś przebiegnie setkę w 10 sekund nie znaczy, że zrobi kilometr w minutę czterdzieści.

Z tym Williamsem to jest tak, że w najlepszym momencie kariery notował 19.3 punktów i to wystąpiwszy we wszystkich 82 meczach San Diego Clippers. Nie jest to w żadnym wypadku wynik bez znaczenia, ale też nic, czym chwalili by się inni zawodnicy z tej listy.

W przeciwieństwie do nich Freeman nie był żadną super-gwiazdą. W jego wypadku na uwagę zasługuje właśnie to, że jego średnia rozegranych minut ze wszystkich sześciu rozegranych sezonów w NBA to 20,5. Pomimo tej dosyć ograniczonej ekspozycji, pozostawił po sobie ślad w postaci 14,7 punktów w karierze. Najlepsze lata to te, które spędził w San Diego Clippers (1979-1982), kiedy to był wyrywnym 22-25 latkiem.

#Przyszedł tu z reputacją

Oczywiście, to nie jest tak, że Freeman przyszedł do NBA jako totalny no-name. Wcześniej na swoje nazwisko pracował w NCAA, reprezentując barwy Portland State. Tam przez trzy sezony z rzędu trzymał się na poziomie powyżej 30 punktów, w tym 38,3 ppg w swojej juniorskiej kampanii 1976/1977 (na przestrzeni 26 meczów). Nieźle, co? A to nie wszystko. Williams do dzisiaj jest drugim strzelcem w historii uniwersyteckiego basketu (4 sezony, 3249 punktów), ustępując jedynie zaginającemu czasoprzestrzeń Pete’owi Maravichowi (3667 punktów w trzy lata).

Podczas swojej kariery w NCAA Williams zaliczył również mecz na poziomie 81 punktów, ale nie był to jego osobisty rekord kariery. Ten padł później, na Filipinach po karierze w NBA. Tam rzucił 82 punkty w sezonie 1986/1987.

Cały swój skillset ten 193-centymetrowy SG opierał na  i rzucie za trzy, który był zupełnie nie z tamtej epoki. Oddawał trójkę za trójką w czasach gdy do tego typu gry nienawykły był praktycznie nikt.

Cała renoma przełożyła się na wybór z ósmym pickiem przez Boston Celtics w 1978 roku, chociaż bardzo szybko oddali go do Clippers, gdzie jak wspomniałem wcześniej rozegrał swoje najlepsze lata.

Grał również w Atlancie, Waszyngtonie i Utah.

#Ale zaraz…

Skoro było tak dobrze, to czemu mało kto o nim słyszał? Generalnie to mówi się, że Williams padł ofiarą własnych czasów. W latach osiemdziesiątych robił dobre wrażenie, ale nikt nie odważył się budować drużyny w oparciu o zawodnika siejącego z dystansu, toteż Williams nie mógł liczyć na taką ekspozycję, jaką mógłby mieć dzisiaj ktoś z jego kalibrem talentu. Dobrze podsumowuje sposób tamtego spojrzenia na świat cytat ze Sports Illustrated:

“Rok za rokiem, dzień za dniem Williams wypracował swoje osobliwe pojęcie dobrego rzutu.”

Albo cytat jednego z generalnych menedżerów:

“Gdybym miał przez bite 82 mecze oglądać grę Freemana Williamsa, to chyba żyły by mi się otworzyły, tej.”

To jeszcze nie był czas strzelców. Takie podejście jest jednak dziwne, bo Williams wcale nie był w swej grze nieskuteczny. Jego średnia z kariery to 47% z gry i 33% za trójkę.

Nie można jednak powiedzieć, że był Williams wielkim wizjonerem, którego krótkowzrocznie pomijano. Co to to nie. Po pierwsze był po prostu mały, w czasach gdy zawodnicy byli silni i duzi. To przekładało się na niedostatki w defensywie. W zasadzie do ekip wnosił bardzo mało poza zdobywaniem punktów. Asyst praktycznie nie rozdawał (nigdy nie przekroczył dwóch na mecz), a jego defensive box +/- miał negatywną wartość we wszystkich rozegranych przez niego sezonach w NBA.

Williams żył i umierał rzutem. I pod tym względem był ewenementem, o którym warto pamiętać, że się ktoś taki przytrafił.

[BLC]

27 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    „ #Ale zaraz…” … No nie wiem. Nie mówię tego w kontekście art, bo tu Lux, tylko do myśli dotyczącej wątku.

    193 to znowu nie tak mało np na rzucającego obrońcę i jeszcze w tamtych latach. Taki Dumars co prawda pewnie lepszy obrońca i troszke późniejszy czas miał ten sam wzrost, wiec chyba nie omwzrost się tu rozchodzi, a raczej zaściankowość uwczesnej NBA. To kwestia zamkniętej głowy na to co nowe, teraz w Stanach już tak nie jest, albo inaczej jest, ale nie aż tyle. Żeby być bardziej precyzyjnym gdzie tam w służbach np gdzie walka toczy się wazne sprawy, lub na uczelniach bierze się i uczy bycia kreatywnym, lub uczy tak by tej naturalnej kreatywności nie wygaszać. Zobaczcie jak niedoskonała NBA w tedy była i dalej jest choć sporo się poprawiło… przykładem najlepszym jest właśnie ten zawodnik i samo rzucanie za 3. Gdyby kiedy jakiś klub uświadomił sobie ze trójka jest wyższa od dwójki to by cały klub w okienku letnim kazał by rzucać po 1000 rzutowo dziennie za 3 każdemu zawodnikowi. Wnowym sezonie tytuł murowany, no ale wszystko leży w Naszych głowach jak to klasyk mawiał

    (0)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    …. Jeszcze coś. Przykład Larrego Browna i Iversona. Iverson 183 wzrostu, a trener LB przesunął go na pozycjie sg i to było odważne i nieszablonowe. Trochę oczywiscie aż sie o to prosiła sama sytuacji i talent Iversona, ale LB wykazał sie tu kreatywnością podejścia. Prywatnie uwazam, a obejrzałem Iversona naprawdę sporo i nie mówię tu o yt, ze Iverson by sie lepiej sprawdził jako dystrybutor i dla dobra drużyny, ale to wątek na kiedy indziej.

    @B.min chyba leczy kaca, bo zapomniał włączyć cenzurę wpsisy wpadają 100/100 %

    (-1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu