fbpx

iQue viva España! Hiszpania ponownie Mistrzami Europy w koszykówce

13

Dokonało się. Finałowy mecz Eurobasketu wyłonił zwycięzcę i w końcu udało się nam, po pięciu latach oczekiwania, ponownie koronować najlepszą koszykarską drużynę Europy. Wszak stary mistrz, Słowenia, triumfował jeszcze w 2017 roku, więc ich medale zdążyły się już pokryć patyną. Teraz mogą je wyciągnąć z szafek, żeby sobie poprawić humor po meczu z Polską, hehe, Ale dosyć o nich! Skupmy się na Hiszpanii, która wczoraj pokonała Francję 88:76.

#Niech żyje król!

Pomyślałem, że to dobry moment by przedstawić pokrótce sylwetki zwycięzców turnieju. Wszak hiszpańska koszykówka przechodzi zmianę generacyjną. Złote pokolenie odchodzi do lamusa, stery przejmują młodzi i to w stylu, jakiego można im pozazdrościć. Czy to sprawiedliwe, że Hiszpanie mają taką piłkę, taką koszykówkę i jeszcze tyle słońca w roku? Nie mnie oceniać, ja tylko chcę ich pokrótce opisać, bo wygląda na to, że najbardziej znanym zawodnikiem tej reprezentacji póki co jest dla wielu “Bo Cruz”, hehe:

Hiszpania zlądowała w Tbilisi pod koniec sierpnia, mając na pokładzie siedmiu debiutantów. Byli to Lorenzo Brown, Alberto Díaz, Jaime Fernández, Darío Brizuela, Joel Parra, Jaime Pradilla oraz Sebas Saiz. Bardziej niż na teraźniejszości skupiali się na przyszłości, mając na uwadze Mundial 2023 i Igrzyska w 2024. Europa miała być tylko poligonem, ale zaliczyli ten sprawdzian celująco.

#Lorenzo Brown

Rozgrywający, 32 lata, Maccabi Tel Aviv. Zdobywa średnio 15.4 punktów i 7.1 asyst. Członkiem tej drużyny stał się po ekspresowej nacjonalizacji, nie ma większych związków z krajem. Krytyków uciszył swoją grą. Pierwszy asystujący i drugi strzelec zespołu. Bez jego 12 punktów w dogrywce z Litwą pisalibyśmy tu dziś o kimś innym. W meczu z Niemcami przyćmił nawet Schrodera, notując 29 punktów i 6 asyst. Choć Hiszpanem został w zasadzie “przed chwilą” i nawet nie mówi po hiszpańsku, jest pierwszym zawodnikiem w historii tego kraju, który uskładał 100 punktów i 50 asyst podczas jednego turnieju Eurobasketu. Zaliczony do All-Eurobasket First Team, że się tak wyrażę.

Na boisku wszyscy mówimy jednym i tym samym językiem [Brown]

#Alberto Díaz

Rozgrywający, 28 lat. Zawodnik Unicaja Málaga ze średnimi 5.4 punktów 1.3 asyst na tym turnieju. W ostatniej chwili zastąpił kontuzjowanego Sergio Llulla. Możliwe, że to jedyny rudy Hiszpan. A nie, jest jeszcze Rudy Fernandez! Ale żarty na bok. Díaz jest defensywnym specjalistą. Jego gra przeciw Larkinowi czy faule wymuszone na Sabonisie czy Sengunie zrobiły robotę w meczach z Turcją i Litwą. Z Niemcami ostudził Schrodera tak, że ten nie zapunktował w ostatnich 7 minutach spotkania. Świetnie gra pressing, bardzo dobry ruch bez piłki. Powiedział, że po zdobyciu złota ogoli się na łyso. Ma ksywkę “Banan”, bo taki owoc zawsze zjada po treningu, to jego rytuał.

#Jaime Fernandez

Rzucający obrońca, 29 lat, zawodnik Lenovo Tenerife ( staty 3.9, 1.4 asyst). Kolejny beneficjent kontuzji Llulla, kompan Browna w wyjściowej piątce zespołu. Nie ma imponujących warunków fizycznych, ale nadrabia walecznością.

#Darío Brizuela

Rzucający obrońca Unicaja Málaga, 27 lat (8.5 punktów 1.5 asyst). Zawsze gdy drużyna jest w potrzebie, jego zadaniem jest dostarczenie odpowiedniej iskry energii. Student psychologii, miał egzamin online przed meczem z Litwą, ale nie podszedł do niego, gdyż kolidował z treningiem. Zaliczy później, z medalem na szyi.

#Xavier López Apostegui

Skrzydłowy Valencia Basket, 25 lat, 6.1 punktów 1.8 asyst. Podczas fazy grupowej rozegrał najwięcej minut ze wszystkich kolegów. Szykowany na reprezentacyjnego następcę Rudy’ego Fernandeza. Utalentowany strzelec dystansowy. Urodził się w 1997, kiedy Hiszpania po raz ostatni (jak dotąd) nie awansowała do półfinału na Eurobaskecie. Koszem zainteresował się w 2006, kiedy Hiszpanie wygrali japoński Mundial. Podobno do dziś ma płytę z tamtym spotkaniem.

#Rudy Fernández

Skrzydłowy Realu Madryt, dobrze znany nam z parkietów NBA, 37 lat. Statystyki 7.7 punktów 1.7 asyst. W tym składzie wygląda jak relikt przeszłości, ostatni bastion starej generacji. Odkąd zadebiutował w kadrze w 2004, opuścił tylko jeden turniej, ostatni Eurobasket, i to przez kontuzję. Jedyny Hiszpan z pięcioma złotami; trzema europejskimi i dwoma światowymi. Ciało ma już rozbite, ale z reprezentacją żegna się pięknie, długo będziemy pamiętać te pięć przechwytów przeciw Finlandii czy inne udane występy na tym turnieju.

Choć ma już 37 lat, to jako lider w szatni wystąpił tu po raz pierwszy, przejmując schedę po Gasolach i Navarro. Świetnie czyta grę pod obydwoma koszami, przedkłada sukces drużyny nad własne zdobycze. Przemowa, jaką walnął w przerwie meczu z Finlandią, była podobno legendarna. Dotychczas jako reprezentant kraju rozegrał 248 spotkań, o pięć mniej niż rekordzista Juan Carlos Navarro. Pod względem liczby medali, dwunastu, zrównał się z Laia Palau.

#Jaime Pradilla

Kolejny podkoszowy, 21 lat. Statystyki 6.5/2.5, zawodnik Valencia Basket. Przez cały turniej mocno zdyscyplinowany. Pokój dzielił z kapitanem, Fernandezem, a swój reprezentacyjny numer przejął po Pau Gasolu, więc odpowiedzialność ogromna. Pod względem charakteru boiskowego porównywalny z Felipe Reyesem. Nie klęka na robocie, nawet przed większymi rywalami. Dobre występy przeciw Sabonisowi, Markkanenowi i Valanciunasowi.

#Juancho Hernangómez

Dwudziestosześcioletni PF/C z Toronto Raptors. Statystyki na poziomie 11/5, rozpoczynał jako starter, z czasem oddając miejsce Pradilli. Z dwunastoma trafieniami zza łuku jest drugim snajperem tego zespołu, po Fernandezie. Najbardziej rozpoznawalna postać ekipy, za sprawą ostatniego filmu z Adamem Sandlerem. W finale, korzystając z ekstra uwagi poświęcanej Lorenzo Brownowi na zasłonach – wbił Francji sensacyjne 27 punktów przy 7/9 zza łuku!

#Usman Garuba

Jeszcze przed turniejem namaszczony na kolejną hiszpańską gwiazdę za oceanem, ale póki co jego wkład w grę Rockets jest marginalny. Ów środkowy ma jednak dopiero 20 lat, więc jeszcze spora szansa, że się ogra. Zebrał z tablic najwięcej piłek spośród wszystkich rezerwowych centrów turnieju, który rozegrał jako zmiennik Willy’ego. W meczu z Niemcami ściągnął Schrodera tak, jak Gobert Slaughtera w meczu Polski z Francją. Zaliczył też ładny blok na Wagnerze. Jest beniaminkiem i trochę maskotką ekipy, ze względu na… niewiarygodne ilości płynów, jakie spożywa w ciągu dnia.

#Willy Hernangomez

Center, 28 lat, zawodnik New Orlean’s Pelicans. Statystyki 17.6/6.8. Filar składu i świeżo upieczony MVP turnieju, od samego początku Scariolo wymagał od niego najwięcej. Zwłaszcza w obronie. Umiejętnie wpycha się pod kosz, lubi kończyć akcję wsadem dwiema rękami. Numer #14 nosi dla Fernando Alonso. Hiszpańska prasa dziś pisze, że liczą na to iż tytuł MVP Turnieju i ogólnie bardzo udany występ, pomogą mu nabrać pewności siebie przed kolejnym sezonem w NBA.

Czas pokaże, czy właśnie byliśmy świadkami narodzin kolejnej dynastii w hiszpańskiej koszykówce. Danych statystycznych i ciekawostek na temat zawodników dostarczył hiszpański El País.

[BLC]

13 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Obejrzałem właśnie Hustle. Mogliście napisać, że to taki słaby film. Pełen absurdów dla nawet takich kiepskich koszykarskich ‘ekspertów’, jak ja:
    1. Biały scout ożenił się z murzynką, która grała w kosza. I sandler grał w kosza, ale za to czekoladowa córka nie ma o koszykówce zielonego pojęcia.
    2. klasyczny scenariusz, że dobry tatuś, a synek dyrektor już zły. Normalnie jak w gladiatorze
    3. Hernangomez miał jedną minę przez cały film
    4. wszystkie mecze grał z łańcuszkiem na szyi
    5. koleś, który wymiata, nie znajduje się w notatkach nawet hiszpańskich scoutów i kibice na osiedlowym boisku nawet nie znają jego imienia. No z piekieł wyszedł.
    To tak na szybko
    Fajnie, że film o koszykówce, ale nie wiem dla kogo, gdyż jak już pisałem nawet mi, niedzielnemu kibicowi takie niuanse przeszkadzały.

    (-8)
    • Array ( )

      Też odniosłem takie same wrażenie. Obejrzałem ten film kilka dni temu. No nie spodziewałem się takiej padaki. Do tych absurdów co wymieniłeś dodałbym jeszcze motyw gdy Sandler daje 50 dolców jak ktoś piłką w obręcz trafi grajac 1 na 1 z Bo. Dopiero któryś tam z kolei gość daje radę. Na serio? Takie bzdury? Ludzie, którzy grają nie potrafią zrobić jednego crossa żeby go minąć i trafić w obręcz? Toż to bajka jak nie wiem. Albo jak go Sandler pierwszy raz widzi. Przed tym jak Bo wchodzi na boisko, na parkiecie wymiata jakiś gość. Mija wszystkich, robi paki windmille itd. Wchodzi Bo a ten gość zapomina jak się gra. No masakra. I ten synek właściciela, najbardziej irytująca postać. Albo to że Sandler płaci za przyjazd Bo do USA, za hotel, próbuje go wszędzie wkręcać a na końcu tamten gra w Celtics, a Sandler nic z tego nie ma 🙂 Słabizna na maxa

      (2)
    • Array ( )

      Bo właśnie przez to, że jesteś niedzielnym kibicem, to czepiasz się takich pierdół jak łańcuszek na szyi, czy że gracz NBA nie ma umiejętności aktorskich. Wieloletni kibic doceni natomiast multum smaczków ze świata NBA i koszykówki, jak znane postacie, trash talk i psycha w sporcie, scouting, kontuzje i wiele innych.

      (25)
    • Array ( )

      Panie Mihau, trash talk w wykonaniu Kermita/Anthonego doceniam. To jeden z lepszych momentów tego filmu. To że udało się zebrać wiele postaci z nba i np. trenera Hiszpanii Scariolo czy brada stevensa, też było bardzo na plus. Trening przeprowadzony przez Sandlera, też wyglądał całkiem profesjonalnie.
      Ale z takiego potencjału osobowości koszykówki wyszło mało porywająco i nudno. Nie odczułem żadnych emocji. Tak jakbym oglądał kolejny odcinek Złotopolskich.
      I jeszcze jeden bardzo duży minus. Brak Embida w 76’s. Wspominali o nim, ale na ekranie się chyba nie pojawił. Za to mieliśmy wyeksponowanego, przepłaconego i równie słabego aktora, Tobiasza Harrisa.
      A co do łańcuszka, to bizuteria jest zabroniona chyba w każdym sporcie kontaktowym, gdyż może doprowadzić do kontuzji kończącej karierę, wieć było to dosyć irytujące.

      (1)
    • Array ( )

      Czepiasz się.
      Film jest przewidywalny i sztampowy ale taki ma być, bo ludziom podobają się melodie, które już słyszeli – przez reminescencję!
      To nie jest film dla znawców koszykówki ale raczej dla tych co nie mają o niej zielonego pojęcia: dla pani Halinki z warzywniaka, dla młodzieży co na WF grała tylko w kopaną, dla Doca Riversa (dla napompowania ego przed kolejnym kompromitującym sezonem) itp.
      Adam Sandler lubi koszykówkę, chciał zrobić coś o koszykówce i zrobił. Nie mógłby to być ambitny i trudny film na poziomie bo wówczas ograniczył by publiczność do czytelników GWBA a i tak połowa by potrzebowała komentarzy admina, żeby zrozumieć 😉 A tak… na bezrybiu…

      (19)
  2. Array ( )
    Luźna propozycja 19 września, 2022 at 23:20
    Odpowiedz

    A moze artykuł w tym stylu tylko o polskiej kadrze? Ogladalem eurobasket, kibicowałem, znam większość nazwisk ale tylko nazwisk. Nie mam pojecia gdzie grają i jak im idzie w swoich zespołach. Dzięki BLC za przyjemną lekturę

    (29)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Do redaktora: Proszę sobie sprawdzić wyniki drużyn młodzieżowych Hiszpanii w ostatnim czasie, mocno to tłumaczy ich sukces, który nie będzie wydawała się przypadkowy / zaskakujący. Warto by o tym wspomnieć, jak się robi taką analizę. Robią niesamowitą robotę w szkoleniu, w każdej grupie wiekowej są najlepsi praktycznie w Europie. Nikomu piłka tam nie przeszkadza, każdy umie rzucać, to są efekty dobrej szkoły i opanowania podstaw + dużej ilości zawodników do wyboru.

    (7)

Komentuj

Gwiazdy Basketu