fbpx

Kyrie Irving i fantazje czwartej kwarty | Damian Lillard ciemięży Los Angeles Lakers

29

Welcome to my world.

Hawks 138 Hornets 144

Trae Young ma nowych koleżków: Saddiqa Beya (eksperymentalnie w pierwszej piątce pod nieobecność pauzującego Johna Collinsa) oraz środkowego Bruno Fernando, który w wyrównanym meczu nie otrzymał jednakowoż szansy od trenera McMillana. Jakiekolwiek oceny odłóżmy jednak w czasie, bowiem Hawks zostali od wejścia obsypani i przykryci trójkami, które padały dosłownie ze wszystkich stron:

  • LaMelo Ball 6/10 zza łuku
  • PJ Washington 4/6
  • Gordon Hayward 4/5
  • Terry Rozier 5/12

ATL próbowała pływać, Young (25 punktów 14 zbiórek) jak ten szczurek długo machał łapkami i próbował wydostać, ale ostatecznie poszedł na dno jak reszta. Gospodarze prowadzili przez pełne 48 minut gry, a najbliżej dali się podejść na jeden punkt nieco ponad minutę do końca. Co było potem? Rozier wjechał na obręcz i Hornets znów odbili.

Dyspozycją strzelecką pokryli beznadziejny defense i siedemnaście popełnionych strat. Obie strony są w zasadzie siebie warte. Hawks z bilansem 29-29 stanowią jeden wielki zawód tego sezonu. McMillan ma swoje wizje jako coach, do których Trae pasuje jak czekolada do drinka z palemką. Dokładają kolejne elementy, ale wszelki sukces rozpoczyna się od zdrowej współpracy na linii trener – lider zespołu. Jak Gregg Popovich i Tim Duncan albo Steve Kerr i Stephen Curry.

Spurs 109 Cavaliers 117

Jeremy Sochan kilka razy mylił kierunki w obronie. Jak młoda żyrafa o wiotkich kolanach. Chwała dla niego za zaangażowanie i próby krycia Donovana Mitchella (41 punktów 6/13 zza łuku) ale ten jest za mocny, zbyt sugestywny i szybki z piłką:

Polak (10 punktów 4 zbiórki) nie zaistniał także w ofensywie, bo druga linia Cavaliers to szajka bardzo wysoka i sprawna – prawdopodobnie najlepszy defensywnie frontcourt w tym momencie w lidze. Przewaga gospodarzy nie podlegała dyskusji, różnica punktowa w kulminacyjnym momencie wynosiła dwadzieścia punktów. Nie naciskali mocniej, a i Spurs nieszczególnie zależało na zwycięstwie. Oznacza to siódmy z rzędu triumf Cavs i możecie być pewni, że na siedmiu się nie skończy. Jakość w ich grze podniosła się wielokrotnie.

Jazz 123 Pacers 117

Piąta z rzędu porażka Indiany, która wyraźnie zmierza ku loterii draftu. Ozdobą spotkania blok Bena Mathurina. Raczej siatkarska ścina, a nie blok. Collin Sexton dynamiczny jest na swój sposób, ale jak widzicie, na każdego kozaka znajdzie się jeszcze większy kozak. Gdzie on tam widział faul, haha. Przypomina się Khabib Nurmagomedov zwracający się do kibiców irlandzkich:

I’m gonna SMASH your boy!

Pacers ma się rozumieć bardzo dynamiczni. 30 punktów i 12 asyst Haliburtona / 21 punktów Mathurina / świetny spacing i zdolności strzeleckie, ale na zbiórce tradycyjnie wpie%dol. Pięciu obwodowych na placu gry = dominujący fizycznie w czwartej kwarcie Markkanen (29 punktów 11 zbiórek) z Kelly Olynykiem. Haha, Jazz trzeci z rzędu mecz wyjazdowy, wygrywają więcej niż jest to w ich interesie. Jak tak dalej pójdzie Lakers nie wejdą przez nich do play-in.

Rockets 104 Sixers 123

Bicie kotka za pomocą młotka. Houston poza własną halą są jak “tych pięciu” z przypowieści Andrzeja Leppera tańczących bred-gensa. Taki taniec na głowie jak ktoś nie wie.

Sixers urządzili sobie sparing. Embiid (23/6/4) Harden (28/2/10) Maxey (26/5/6) robili co, jak i kiedy chcieli. Po drugiej stronie siedemnaście wolnych wywalczył człowiek torpeda Jalen Green, autor 29 punktów.

Nuggets 112 Heat 108

Denver z dala od domu, z gór zjechali na sam poziom morza. Na dodatek po raz kolejny bez Murraya i Gordona. Szczęśliwie dla nich miejscowy klub dysponował jedynie dziewięcioma nazwiskami, dodajmy że niezbyt rosłymi fizycznie, stąd zmęczenie materiału można było zakładać z góry. Pierwsza połowa pod dyktando Heat, w drugiej przewaga Denver. Ekipa Erika Spoelstry walczyła, nawiązywała walkę. Braki kadrowe pokrywali ekstra wysiłkiem i sprawną myślą taktyczną, ale niestety. Zmęczenie dało o sobie znać w najgorszym, możliwym momencie. Jimmy Butler (24 punkty 10 zbiórek 9 asyst) przestrzelił 100% layup po pięknie wyegzekwowanej akcji. Niestety. Jak to mawiał klasyk “niewykorzystane sytuacje się mszczą”. Piłka meczowa bez cienia wątpliwości należy do aktualnego MVP: 27 punktów 12 zbiórek 8 asyst.

Nets 106 Knicks 124

Brooklyn zawiódł. Liczyłem na większego pazura w defensywie. Ich cholerną przewagą jest fakt, że zatrudniając 8-9 nieprzeciętnie zdolnych, mobilnych i wszechstronnych obrońców. Ich tożsamością powinna być presja na rywala z Wilsonem w łapach i podwojenia. Przecież gospodarze opierają się na dwóch ludziach odpowiadających bezpośrednio i pośrednio za 75% zdobyczy punktowych. Można zrozumieć gdyby sędziowie im zabronili bronić, ale to nie to. Knicks w pierwszej kwarcie operowali na niemal 60% skuteczności, Randle i Brunson zdobyli po dziesięć oczek i kilka asyst, a Nets zaliczyli przy tym zaledwie dwa faule.

Dalej było to samo. Jalen Brunson (40 punktów 5 asyst) i jego koleżka Josh Hart (27 punktów 10/14 z gry) czują się jak u siebie. Bo oni są u siebie! Brunson urodził się w New Jersey, czyli za rzeką. Hart odrobinę dalej na zachód w Maryland. Obaj przez cztery lata grali/studiowali na uczelni Villanova, półtorej godziny drogi samochodem od Madison Square Garden. Dziś są najlepszymi ziomkami, którzy ponownie mogą współpracować na parkiecie. Hart charakterem pasuje idealnie do tej fizycznej ekipy. Łowi bezpańską piłkę, przebija się przez gąszcz rywali i umieszcza ją w koszu z faulem krzycząc: “This is our f%cking city!”

Idealny nabytek Toma Thibodeau. Przypomina mi Johna Starksa, koszykarskiego bohatera Big Apple wczesnych lat dziewięćdziesiątych. Brunson (17 punktów w kluczowej III kwarcie) i jego manewry z piłką stanowią ciekawy kazus dla arbitrów. JB tak miota ciałem do przodu i w tył, że obrońca pozostaje bezradny. Wchodzi w kontakt jak szermierz, tyle że bez szpady. Niesamowite jak przy tak relatywnie skromnych warunkach dochodzi do pozycji rzutowych i wymusza faule.

Magic 100 Bulls 91

O rety jakie dno zaliczają zawodnicy, sztabowcy i kibice Chicago. Główne postacie straciły motywację. Trener udaje głupiego. Organizacja gry nie poprawiła się ani na jotę. Patricka Williamsa nie nauczyli kozłować. Do obrony nie chce im się wracać, sezon idzie ma straty, a za kulisami słyszę, że oni chcą Vucevica kontrakt przedłużać. Teraz to chyba nie ma innego wyjścia, trzeba go było transferować, teraz dostaniecie weterana na opasłym kontrakcie odcinającego kupony do końca kariery. Szkoda gadać, popatrzcie na to:

Dlaczego wynik tak niski? Orlando nie siedziało kompletnie (29% zza łuku) tutaj ciekawostka: kolega Paolo Banchero notuje 1/27 zza łuku na przestrzeni siedmiu ostatnich gier. Nasz człowiek, heheh. To jednak i tak dobrze, jeśli porównać z Chicago. Ci zza łuku rzucają najrzadziej w lidze, z tego dziś ogarnęli wymowne 3/21 oraz równie wiele mówiące 17 asyst. Ligowa średnia wynosi 25. Mówiłem, pisałem: zaorać, wytransferować. No cóż.

Pelicans 103 Thunder 100

Kompletnie nieprzekonujące zwycięstwo Nowego Orleanu, który usilnie próbuje zatamować krwawienie z nosa. Przegrali 14 z 21 rozegranych meczów odkąd kontuzji doznał Zion Williamson. Teraz słyszymy, że Grubson jeszcze pogorszył stan ścięgna udowego i najbliższych parę tygodni na pewno będzie leżał do góry nogami. W jego przypadku oznacza to przyrost tkanki, problemy kondycyjne itd. Jak bym na niego w tym sezonie już nie liczył. Takie uroki potężnej masy zaklętej w niespełna 198 cm wzrostu.

Nadzieje rozpala w kibicach kolega Brandon Ingram (34 punkty 14/24 z gry) za którego sprawą Pels utrzymali się w siodle wobec szarżujących w drugiej połowie gospodarzy (powrót Lu Dorta i środkowego Jeremiaha Robinsona, czy jak on się tam nazywa) ale margines błędu nadal mają skromniutki. Co gorsza, CJ McCollum ma problem ze stawem skokowym, a Jonas Valanciunas jest dojechany i coraz częściej nie nadąża za grą. Nie jego wina, że kolejni trenerzy grają niskim składem, niektórzy nawet wystawiają na plac pięciu obwodowych…

Wolves 124 Mavericks 121

Drugi mecz współpracy Luki i Kyrie. Przez jedną trzecią spotkania grali pięcioma graczami obwodu (!) za centra robił Reggie Bullock (!!) i wiecie, że ostatecznie zmusili Wolves do obniżenia składu? Irving jest fenomenem ofensywnym 25 punktów i asysta w czwartej kwarcie, czyli więcej niż cała Minnesota! Gdyby w ostatniej akcji (o tym zaraz) trafił jeszcze tróję na wyrównanie, byłby występ sezonu. Chłop niemal w pojedynkę odrobił 26 oczek deficytu Mavs!

Zryw kosztować musiał jednak sporo sił, a gra niskim ustawieniem ma swoje słabe strony. Do tego brak zgrania. Na koniec aż się prosiło o zasłonę, jakiś manewr dywersyjny. Niestety w zaistniałych okolicznościach Mavs pozostało polegać na indywidualnym talencie dwóch gwiazdorów. Sęk w tym, że panowie Anthony Edwards i Jaden McDaniels byli w tej akcji jak Jordan i Pippen w 1996 roku! Nie puścili niczego. Zakończyło się (kolejną) stratą.

Wolves zrobiło dobrze pozbywając się łba D’Angelo, zatrudniając wreszcie rasowego playmakera. Czy kolega Mike Conley (12/3/9) naprawdę robi aż taką różnicę? Co powiecie na 21 punktów 14 zbiórek i 9/9 z gry Rudy’ego Goberta? Ja widzę same plusy. Moim zdaniem ekipa jest oswobodzona z toksyny, nadmiernego ego i zdrowsza boiskowo, jeśli chodzi o podział ról i odpowiedzialności.

Z kolei Mavs na gwałt potrzebują centra z warsztatem, stanowiącego cokolwiek ofensywnie. Coś między Dwightem Powellem i Christianem Woodem. Jak słyszę trwają rozmowy by przywrócić do gry weterana parkietów LaMarcusa Aldridge’a! Ciekawe. Ten rzuci z półdystansu, zasłonę postawi, w obronie strefowej powinien się odnaleźć, przynajmniej w epizodycznej roli. Fajnie by było.

Wizards 126 Warriors 135

Nie znoszę takich strzelanek spod znaku akcji trwających siedem sekund, ale z całego serca życzę dobrej serii mistrzom. Obrona tytułu to rzecz święta. Nie dysponują w tej chwili formą ani zdrowiem, ale brną przez sezon bez wymówek. Wiggins 29 punktów – Thompson 27 – Porzingis 34 – Beal 33. Różnicę stanowiła zespołowość 40-26 w liczbie asyst oraz celne oko Dubs zza łuku, którzy zdołali zmieścić w koszu aż dwadzieścia trójek.

Lakers 115 Blazers 127

Bez LeBrona, za to z rozpalonym do białości Damianem Lillardem. Trener Ham zarządził drop coverage AD!!! Co za tym idzie, w pierwszej połowie wydawało się, że Dame pobije rekord NBA pod względem liczby trójek:

  • 2/2 w pierwszej
  • 6/10 w drugiej kwarcie

Portland, jak możecie przypuszczać, prowadziło bezpiecznie, różnicą dziewiętnastu oczek. Nie było potrzeby pałować dalej, tym bardziej że koledzy też mieli ochotę porzucać. Ciekawostką jest występ sprowadzonego z Sixers Mattise’a Thybulle’a. Coś mi podpowiada, że z dala od Doca Riversa, ten chłopak pokaże progres, o jaki go nie podejrzewaliśmy. Dziś osiągnął 14 punktów 6 zbiórek 2 asysty 1 przechwyt 3 bloki oraz 4/6 zza łuku! Jeśli tak to ma wyglądać, perfekcyjny kolega dla Dame’a, który ostatecznie przytulił 40/6/5.

Lakers nadal robią dobrą minę do złej gry. Davis ewidentny uraz stopy, nie wykreuje akcji dla siebie, nie woła o piłkę jak nakazywałby jego skillset i wysokość kontraktu. Dziewiętnaście zdobytych punktów na 18 rzutach naprzeciw Andrzeja Eubanksa to wynik niegodny. Russell i Schroder obok siebie? Ludzie, łatwo się krytykuje, ale czasem myślę, że…. dobra, ugryzę się w język.

Dobrego dnia wszystkim, w szczególności dwójce kolegów wspierających GWBA: Łukasz KRafał M


1619 członków liczy już GWBA VIP Room, sprawdź o co chodzi,
twórz z nami koszykarską społeczność:

https://discord.gg/G6wWE3Xhue

29 comments

  1. Array ( )
    Patryk O®włoski 14 lutego, 2023 at 15:27
    Odpowiedz

    Na pochwałę zasługuje występ Malika Beasly 22PKT 6/12 zza Łuku, niestety odpalił gdy wynik już był przesądzony ale myśle że wrzucenie go do S5 za Schrodera byłoby lepszym rozwiązaniem

    (4)
    • Array ( )

      Zdecydowanie, Denisek to nie jest zawodnik na S5, jest nierówny – to od zawsze był to zawodnik bardziej efektywny z ławki. Oglądałem od drugiej połowy, widziałem że zaczęli podwajać Lilarda, a ten podawał do kolegów, którzy trafiali. Niewygodny to rywal, gdy jest w gazie.

      Nie jest to fajne co robi Lebron, do momentu pobicia rekordu biegał i grał z zaangażowaniem, a teraz nagle kontuzja ciągnąca się od dłuższego czasu. Mam nadzieję, że to tylko jednak ładowanie baterii (z przerwą na All-Star Weekend to będą ze 2 tygodnie), a nie coś poważnego. AD wyraźnie sfrustrowany, podobno zdezaktywował profil na instagramie…

      (6)
    • Array ( )

      Trener Lakers zarządził dla Anthony-ego Davisa (AD) taktykę drop coverage, która w skrócie polega na cofaniu się obrońcy przed atakującym w przypadku pick and roll-a. Uniemożliwia to atak kosza dwutaktem, jednak pozwala na dogodne pozycje rzutowe z dystansu.

      (47)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Czy w halach NBA naprawdę jest tak zimno , czy Bronek ma jakieś zalecenie od lekarza , żeby siedzieć na meczach w wełnianej czapce ?

    (8)
    • Array ( )

      Wygląda tak jak mu się to podoba nędzny hejterze xd może się z niego śmiać cały świat ważne że on dobrze się z tym czuje a ludzie to k**y nic się nie zmienia

      (-8)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Ta ostatnia akcja Dallas to bezpośredni efekt poprzedniej końcówki, gdzie Luka nie podał KI. Teraz chciał to nadrobić aż przesadnie. Tak że lepiej w ten sposób niż na odwrót, za trzecim razem już to dograją.

    (13)
    • Array ( )

      Różnicę stanowi potencjał, LAL poszli w wymiany i jeśli się trochę zgrają, to mają szansę powalczyć o play-off’y, natomiast CHI nie zrobili nic, aby spróbować odmienić losy sezonu, a widać że to co uskuteczniają sukcesów im nie przyniesie. Obie drużyny w tym sezonie zawodzą, ale zawsze lepiej próbować coś zmienić, niż udawać że wszystko jest ok i samo się jakoś poukłada z czasem.

      (21)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Lakers nie wejdą do play-in?

    A po co im to? Główny cel na ten sezon już osiągnięty, tj. LBJ wyprzedził Kareema. Teraz pozostał jeszcze tylko cel nr 2, czyli wycieczka na ryby. W końcu nazwa „ Jeziorowcy” do czegoś zobowiązuje.

    (42)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Jestem wielkim fanem Thybulle’a. Mam nadzieje, że dostanie minuty i będzie w stanie pokazać swoją wartość jako świetny obrońca na najlepszych graczy i dorzucający kilkanasie punktów jako slasher/3P.

    (18)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Cudów po Lakers nie oczekiwałem ale myślałem, że jak AD wróci po kontuzji to LAL chociaż trochę lepiej będą grać a mam wrażenie że grają jeszcze gorzej z nim niż bez niego. Z nim w składzie bilans mają 15/34 a bez niego 11/24. Chociaż jak Lebrona nie ma to jeszcze gorzej to wygląda 5/14…

    (3)
    • Array ( )

      Otóż to, ważne, że pozbyli się Westbrooka, teraz Lebron będzie obwiniał AD. W końcu Davis poprosi o transfer bo zaraz kończy 30 lat, ma bogatą historię kontuzji i może zakończeni aprzygody Lebrona z Lakers nie doczekać.

      (1)
    • Array ( )

      Drop coverage to taktyka w której, kiedy center drużyny przeciwnej robi zasłonę graczowi z piłką, to twój center zamiast przejąć zasłonę cofa się dwa kroki w tył uniemożliwiając penetrację. Robi to, ponieważ jest zbyt wolny dla gracza z piłką i ten bez problemu znalazł by się przed nim. Jednak cofając się center zostawia sporo miejsca na rzut zawodnikowi z piłką. Doskonale wiemy, że nie powinno się tak grać przeciwko Lillardowi, bo ten tylko na to czeka. Jednak Hamm zadecydował się na drop coverage, czyli, że Davis ma się cofać, zostawiając Lillardowi dużo miejsca na rzut. Znaczy to, że AD ma ograniczoną mobilność z powodu kontuzji, a trener zaryzykował stosując drop coverage i jednocześnie nie podwajając Lillarda, co ten skrzętnie wykorzystał, aplikując Lakers 8 trójek w pierwszej połowie.

      (1)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Jesli chodzi o D’Angelo to ponoc oficjalnie okazywal niechec Gobertowi krytykujac go posrod dziennikarzy i specjalnie mu nie podajac przez co dzialal na szkode klubu. Takze nie bylo wyboru i trzeba bylo go posunac co moim zdaniem bylo swietnym ruchem. Conley to jeden z moich ulubionych graczy general parkietu , klasyczny rozgrywajacy i jesli zdrowie mu dopisze i wroci KAT to mysle ze zespol Minnesoty bedzie sie przyjemnie ogladac

    (12)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja też tego o brad dens nie słyszałem 😁. A d’Lo jest świetny i najlepszy.
    W ogóle Lakers to już nie klub to kościół.
    Oni wierzą że gracze których nikt nie chce u nich się odbudują i wzniosą na wyższy poziom.
    A Schrudera widziałem na EuroBaskecie i tak gracz to bardzo dynamiczny, ale przeglądu parkietu i reagowanie na zespół przeciwnika to on nie umie 😁.
    Dokładnie Dennis jest takim głąbem, że gdy ma piłkę w rękach to ma już pomysł na całą akcję i go nie zmienia.

    (2)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    O Utah
    – Lakers nie wejdą przez nich do play-in –
    to błędne sformułowanie. Należy napisać, że
    – Lakers nie wejdą do play-in dzięki nim.
    Za umieszczenie tego cyrku na 11 miejscu, drużyny z miejsc 7-10 powinny być nagradzane. Za to, że lebronek już po zasadniczej pojedzie na ryby powinni dostać dodatkowy wybór w drafcie, gotówkę lub mniej meczów back to back w następnym sezonie.

    (6)
  10. Array ( )
    Marian Paździoch syn Józefa 14 lutego, 2023 at 20:45
    Odpowiedz

    Brooklyn zawiódł powiadasz… a kto tam teraz bez KD i Irvinga ma pociągnąć grę i wziąć odpowiedzialność za wynik?

    (-1)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    To, że Sochana łatwo bujnąć w jedną stronę w krzaki, a z piłeczką pójść w drugą, zauważyłem już dawno. Długie nogi tak mają.

    (1)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Co do Knicks – Nets. Może chłopakom wypadałoby dać więcej czasu na zgranie niż 1 mecz. W pierwszej piątce to tam na razie na świeżo biegają chłopaki Kidda, chłopaki Montiego i sam jeden Nico ze starej ekipy. Nawet Utah miało okres przygotowawczy przed sezonem, a podobną zbieraniną było.

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu