fbpx

NBA: wigilijna pięćdziesiątka Luki Doncica | LeBron James gubi papeć

30

WTMW.

Spurs 113 Magic 133

Jeremix czuje się coraz lepiej w lidze. Okrzepł i się nie cyka już: 13 punktów 9 zbiórek 4 asysty 2 bloki 6/14 z gry. Mając wolną przestrzeń rzuca, pudłuje fatalnie, ale rzuca każdorazowo, bo tak trzeba. Jak przestanie oddawać rzuty zostawiony samopas na łuku to Spurs będą grali w ataku czterech na pięciu. A tak się obrońcy czasem scouting nie przypomni w porę, dochodzi z łapą i można minąć. Pod obręcz wjechać, a tam już Polakowi wiedzie się o wiele lepiej. Potrafi się pokazać do podania, fajnie się zaczaić wzdłuż linii końcowej, stanowi zagrożenie jako zbierający na atakowanej tablicy. Idzie na tablicę za penetracją, przytomnie gra, piłki nie holuje, postępy przyjdą na pewno.

Magicy wygrali, bo poziomem indywidualnego talentu kładą Spurs na łopatki, nie umniejszając nikomu. Banchero (18/6/4), bracia Wagnerowie (38 punktów do spółki) a do tego świetny Cole Anthony (23 punkty 10 zbiórek 9 asyst) z ławki. Odjazd nastąpił na początku czwartej kwarty, w czym spory udział miały dwie celne trójki Mo Bamby, czyli gościa o największej rozpiętości ramion w lidze. Ile to będzie? Czekajcie… 239 centymetrów.

Clippers 114 Sixers 119

Toć przecież LAC prowadzili dwudziestoma gdy przełączałem kanał! Fakt faktem, goście trafiali nadprogramową część rzutów i skuteczności rzędu 65% nie byli w stanie utrzymać na dystansie całego spotkania. Joel Embiid (44 punkty 18/30 z gry) bez ceregieli i zbędnych emocji. Rywale pozwalali mu wchodzić z piłką na wysokość linii rzutów wolnych, więc zamiast forsować środek i zdrowie tracić, strzelał stamtąd, zazwyczaj celnie. Świetny i pożyteczny Ivica Zubac był bezradny, rozkładał ręce patrząc w kierunku trenera, ten językiem cmokał i tak to się toczyło.

Tak czy siak wszystkich brodą nakrył James Harden, autor linijki pod tytułem: 20 punktów 21 asyst 11 zbiórek. Jedenaście asyst to gra dwójkowa po zasłonie z Embiidem albo proste odegrania do Kameruńczyka wyciągającego dłoń w górę.  Trzy asysty to outlet pass po zbiórce przez całą długość parkietu, do tego cztery podania hokejowe i jeden (prawdziwie imponujący) cross court pass. Tylko jedna asysta pochodziła z firmowego drive and kick plus do tego jedno odegranie z podwojenia. Dobrze naliczyłem? Jest 21?

Mecz rozstrzygnęły skuteczne rzuty zza łuku Tobiasa Harrisa i DeAnthony’ego Meltona, które przełamały remis około trzech minut do zakończenia zawodów. Kolejne próby odpowiedzi Clippers spełzły na niczym. Faktem jest, że Tyronn Lue po raz kolejny nie miał kompletnie pomysłu na duet Harden / Embiid i do końca był na łasce chłopaków. LAC jako zespół zanotowali przeszło 50% z gry (28 punktów przy 12/19 z gry Kawhi Leonarda) a mimo to jadą na święta z podbitym okiem.

Pistons 105 Hawks 130

Atlanta po raz pierwszy od dawien dawna w pełnym składzie. Young, Capela, Hunter, Murray, Bogdanovic, Collins – wielka szóstka, do której dołączyć próbują Okongwu, rookie AJ Griffin i (może) bracia Holidayowie. Detroit rozbili w drobny mak, bo już się w Mo Town formuła gry na dwóch wysokich przejadła, obwód jest niedoświadczony, a Bojan Bogdanovic nie będzie trafiał w nieskończoność.

Jestem bardzo ciekaw co nam pokażą Jastrzębie po Nowym Roku. Generalnie rzecz biorąc Trae (26 punktów 13 asyst) nie zrobił postępów jako gracz bez piłki i nie widać ku temu wielkiej woli. Być może wychodzi z założenia, że jest gwiazdą, ma swój styl (który zapewnił mu status gwiazdy) więc niech się inni dostosowują, na czele z trenerem. Mało tego krążą spekulacje, że Young mógłby zmienić barwy klubowe jeśli ATL nie zrobią postępów. Tylko kto oddałby pół królestwa i/lub poświęcił przyszłość dla dominującego piłkę filigranowego strzelca, który w playoffs zostanie odcięty, a rywale będą go brać na celownik w obronie? No właśnie, ile wart jest Trae na rynku transferowym? Jak sądzicie?

Wolves 109 Celtics 121

Powrót na zwycięskie tory? Całą przewagę gospodarze osiągnęli na przestrzeni ostatnich dziesięciu minut. Celtom wpadło pięć trójek, Minnesocie tylko jedna. Kierownikiem meczu w czwartej kwarcie był bezdyskusyjnie Jaylen Brown.

  • trójka przez ręce z pozycji potrójnego zagrożenia
  • pump fake, minięcie i layup po zmianie tempa
  • trójka z przeciwległego skrzydła

Na tym etapie już widać było błysk w oku, coś na modłę Michaela Jordana. Patrzysz na gościa i widzisz, że nie odpuści, że tylko czeka na piłkę, żeby przecisnąć ją przez obręcz i rywala podeptać. To się czuje: mowa ciała, to skupienie, ten błysk. Do wszystkich fanów talentu JB – tak, widzę to co Wy. Jedźmy więc dalej, bo Wolves nie odpuszczali:

  • dobitka, layup lewą ręką po nieudanym zagraniu zazdrośnika Tatuma
  • leak out / ucieczka do kontry i wsad z wysokiego pułapu po podaniu przez cały parkiet
  • ścięcie wzdłuż parkietu za plecy obrony i fajny pass od Marcusa Smarta
  • trójka z rogu, na którą czekał dobrych 8 sekund, w oczach ogień, żar, 100% pewności

Potem już mu palma odbiła, podawał do rywali, przestrzelił dunk, forsował, ale nie miało to znaczenia. TD Garden wiwatowało, mecz był wygrany. Dwadzieścia trzy punkty w kwarcie z trzydziestu sześciu zdobytych w sumie. Nawet Anthony Edwards patrzył zdumiony. Co ci odbiło chłopaku?!

Bucks 100 Nets 118

No i co powiecie? Która to już wygrana Brooklynu? Ja Wam powiem, ósma z rzędu. Ktoś pisał niedawno, że przecież ze słabymi rywalami, przeciwnikami niskiej próby. Serio? No nie wiem, ja tu widzę dużą sprawność drugiej linii: Claxton, O’Neale, Simmons, Durant, Watanabe. Widzę zastęp strzelców wyborowych Kyrie, Warren, Curry. Widzę star power, widzę chęci, energię, widzę poświęcenie dla dobra ogółu. Z tymi zwycięstwami to nie jest przypadek. Taki Irving dla przykładu, siedzi cicho, niby mu nie idzie, chowa się w rogach, co najwyżej uwagę na siebie ściąga i piłki oddaje. A potem w jednej (czwartej) kwarcie dostarcza 15-20 punktów. Milwaukee jest obliczone na odebranie rzutów za trzy oraz zamknięcie środka. Bezbronni są wobec pull-up jumperowców, ale tak się składa, że Brooklyn zatrudnia akurat dwóch topowych na świecie. Wiecie o kim mówię.

Raptors 118 Cavaliers 107

Kusiło mnie by stawiać under Spidy, ale ostatecznie zabrakło mi odwagi. Donovan Mitchell wściekle podwajany, odcinany od piłki, skończył z dorobkiem 12 punktów przy 4/16 z gry. Cztery razy asystował, trzykrotnie tracił piłkę. Kompletnie zneutralizowany. Problem w tym, że umęczeni grą dzień po dniu panowie Kawalerzyści nie znaleźli wśród siebie godnego zastępcy. Bez swojego lidera nadziewali się na wyciągnięte ramiona Raptors i co tu wiele gadać, skapitulowali już w trzeciej kwarcie. Nie ma mocnych na zespół, który zalicza przeszło 50% zza łuku. Anunoby 6/9 – VanVleet 5/10 – Siakam i Trent 4/9 – Malachi Flynn 3/6 z dystansu. Nie było czego zbierać.

Bulls 118 Knicks 117

DeMar DeRozan wygrywa mecz firmowym rzutem z półdystansu. Cała hala wie, że piłka za chwilę do niego trafi, ale Knicks pozostają przy pojedynczym kryciu. Ten dynamicznie wychodzi w górę i nie dość, że trafia czysto do kosza, to naciskający Quentin Grimes zostaje ukarany przewinieniem. Wszystko to na 0.4 sekundy do końca, good bye Madison Square Garden!

Pacers 111 Heat 108

Książę Hali leci przez hale rywali. Nie czuję, że rymuję. 43 punkty 7 asyst. Indiana bije w sumie 21 trójek, a Miami znów ma tyły. Goście robią wszystko by wyrównać, wyrwać to zwycięstwo, bo to wówczas święta inaczej smakują. Ścinają dziesięć punktów deficytu w ostatnich trzech minutach, Tyler Herro trafia zza łuku na remis… I co? Tyrese Haliburton rzuca za trzy. Bardzo chce do tego All-Star i ja bym go brał! Na spokoju, czyściutko. Bang!

Mavericks 112 Rockets 106

50 punktów 8 zbiórek i 10 asyst Luki Doncica. Kolejna największa zdobycz wśród graczy Mavericks to 11 punktów więc można powiedzieć, że pokonał Rockets w pojedynkę. Czy nie? Houston sami się prosili o guza. Zazwyczaj po zasłonie Słoweniec przyciąga wysokiego obrońcę, tym razem go odpychał. Wysoki szedł za roll-manem, pozostawiając LD#77 przestrzeń do rzutu. No więc rzucał. Spośród trzydziestu prób siedemnaście skończyło w koszu.

Mecz miał poza tym bardzo burzliwy przebieg, końcówka to festiwal nieskuteczności i zbiórek z tablicy. Houston ostatecznie zrozumiało, że muszą coś w sprawie Luki przedsięwziąć, ten podawał, ale koledzy mieli zimne nadgarstki. W sumie dziwnym nie jest. Po stronie gospodarzy czołowe postaci to rookie Jabari Smith oraz atletyczny, jeżdżący na faul Jalen Green.

W pozostałych meczach:

Pelicans 128 Thunder 125 [OT]

44 punkty 10 zbiórek 6 asyst Shai Gilgeousa Alexandra. Mecz zakończył się po doliczonym czasie gry a to dlatego, że Pelicans nie umieją kontrolować tempa. Rozluźniają się, rim protection jest umowne, na co wjeżdża OKC. Oczywiście, że talentem dysponują: siedmiu graczy Pelicans z dwucyfrową zdobyczą. W centrum wydarzeń kreujący ofensywę CJ McCollum (6 zbiórek 11 asyst) jednak masz wrażenie, że Pels wcale tego meczu nie wygrali. Co najwyżej go nie przegrali. Ma to sens? Haha.

Blazers 107 Nuggets 120

Lillarda (34/7/8) pokryć nie potrafili, ale Nikola Jokić zdominował swego byłego kolegę z ekipy. Jusuf Nurkic całą noc miał problem z faulami, skończył zawody po marnych 21 minutach, mając na koncie jedenaście oczek. Gra dwójkowa Joker / Murray legła u podstaw tej wygranej. Obaj liderzy Denver osiągnęli uwaga: 54 punkty 16 zbiórek i 23 asysty! Wydarzeniem dnia w Colorado jest także powrót Michaela Portera Juniora. Przyrdzewiały był owszem, ale no jest to wybitny strzelec. Ucieka za plecy, rzut ma ułożony pięknie, zastawia się za plecami pierwszej linii obrony strefowej. Ile on ma 209 cm wzrostu? Jak go wkomponują, jak nabiorą rytmu gracze Denver – czekajcie!

Grizzlies 125 Suns 100

Bez Devina Bookera, zmęczeni, zdemolowani na tablicach (53-35) Phoenix Suns nie mieli czego szukać w spotkaniu z Grizzlies. Ci wciąż mają problem ze skutecznością dalekich rzutów, ale przy tak olbrzymiej przewadze fizyczności margines błędu jest spory. 39:20 po pierwszej kwarcie ustawiło zawody. Pierwsza kwarta zbiórki: PHX 7 MEM 18, w tym siedem na atakowanej tablicy. Dziesieć rzutów oddanych do kosza więcej. 5-0 w liczbie wymuszonych rzutów wolnych. Ot cała opowieść.

Wizards 125 Kings 111

Nie oglądałem. Widzę 56% z gry gości oraz 32 punkty Kajlusa Kuzminskasa. Wśród Sacramento zakładam zmęczenie materiału. Przyda im się mały reset głowy przez święta. Taki dla przykładu Domantas Sabonis (20 punktów 15 zbiórek 10 asyst) także ma ograniczone zasoby energii. Nie ma opcji, żeby na obecnym poziomie grał przez resztę sezonu. Tfu, odpukać w niemalowane.

Hornets 134 Lakers 130

Szalona pogoń LeBrona Jamesa (34 punkty 8 asyst 15/23 z gry) za którego sprawą (w największej mierze) Lakers ścięli dwunastopunktowy deficyt na ostatniej prostej. Trafienie na remis w ostatniej minucie i niosące się owacje kibiców. Niestety bezduszny Gordon Hayward dobił rzut kolegi Roziera, w odpowiedzi James zgubił papeć, piłkę zdołał podać, ale Dennis Schroder spudłował na zwycięstwo i tyle tego było. James siedzący na parkiecie z jednym butem w dłoni… smutny widok.

Uprzejmie dziękuję za wczorajsze wsparcie serwisu, dzięki któremu kupię trochę czasu na pisanie dla Was. W szczególności podziękowania należą się:

  • Michał Ma ⚡️⚡️⚡️
  • Aleksander K
  • Marek P
  • Kkk Ttt
  • Marcin Kr
  • KG90
  • Addam23
  • Herlender
  • Adek 120
  • Sebastian T
  • Paweł S
  • Łukasz Za
  • Paweł J
  • JKfrontd
  • Wilku 1423
  • Radosław P
  • MarcinK3a
  • Mateusz M

Pozdrawiam i życzę wszystkim Wesołych Świąt – to już nasze dwunaste wspólne Boże Narodzenie, więc enjoy! BG

30 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Może pomyśl nad założeniem Patronite i określeniem minimalnego progu opłacalności, żeby dalej prowadzić stronę? Myślę, że znaleźliby się chętni, którzy chcieliby regularnie wspierać projekt.

    (13)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    To ja pisałem o Nets i co do składu to przytaczałem wypowiedź Duranta, który podczas serii porażek dziennikarzowi odpowiedział coś w rodzaju: a czego się spodziewasz, zobacz z kim wychodzę w s5 w niej jest Joe Harris.

    (2)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Co to w sumie zmienia, że zgubił buta ? Wypracował koledze dogodną pozycję do rzutu 😂

    Swoją drogą, to jak to możliwe, że but mu spadł ? Grają w za dużych ? Mnie się to nigdy nie przytrafiło.

    (3)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Zdrowych i pogodnych Świąt Bartku! Niech kasa, zapał i natchnienie leci do Ciebie wartkim strumieniem.
    Bądź jak LeBron James, minimum 20 sezonów 😀. Ten jest 12, więc należysz do grona weteranów ale my prosimy o więcej. Pozdro!

    (9)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Co sądzicie o wymianie Trae za Townsa? Jak dla mnie wymiana win-win dla obu stron. W Minnesocie ewidentnie eksperyment z dwoma wieżami nie wypalił i przydałaby się tam jakaś zmiana koncepcji. W Atlancie z kolei Murray z Trae sobie delikatnie wchodzą w paradę, podobny przypadek jak w Minnesocie, tylko że zamiast tłoku pod koszem, mamy wyrywanie sobie piłki z rąk na obwodzie.

    (-4)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Te rzuty osobiste jedną ręką Sochana to jest dramat, kompromitacja i nieporozumienie. Jak to jest możliwe, żeby ponadprzeciętnie sprawny młody chłopak nie umiał ułożyć dwóch rąk na piłce i rzucić nią do kosza? Jeżeli Sochan na tym etapie kariery wciąż kombinuje jak poprawnie rzucać, to sorry gregory, ale żaden Kawhi z niego nie wyrośnie.
    Jak on ma poprawić skuteczność za trzy, czy za dwa jak on ze stacjonarnej pozycji, bez żadnego obrońcy i zapasem czasu nie potrafi wykonać prostego rzutu?!?!

    (4)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    PREZENTY OD MIKOŁAJA czyli WPIS DŁUŻSZY Z OKAZJI
    Przyznam się bez bicia, że bardzo lubię czytać na tym forum wszystkie komentarze do artykułów. Same artykuły ( oklaski za wszystkie lata ) oczywiście też. Od jakiegoś już czasu w tych komentarzach natykam się na różne ksywki nadane niektórym graczom. O dziwo ksywki te, typu LeDziad, Szklany Antoni czy Pomocnik LBJ-a ( w tym wypadku chodzi o menagera ) dotyczą głównie jednej drużyny, a mianowicie LA Lakers.
    Z okazji tej ( patrz tytuł ), że nadeszły święta, postanowiłem zabawić się w Mikołaja i w formie prezentów rozdać ksywki członkom jakiejś innej drużyny. Innej, to nie znaczy dowolnej. Warunek postawiłem sobie tylko jeden, ale za to ambitny. Musi to być drużyna jak najbardziej podobna do Lakersów.
    Po przejrzeniu wszelkich danych z ostatnich 4 sezonów ( 3 + aktualny ) tzn. od kiedy Davis doszedł do LAL, wyszło mi, że najbliższą Lakersom, powiedziałbym że wręcz bliźniaczą, jest drużyna Golden State Warriors.
    Obie te drużyny w ostatnich 4 sezonach po razie zdobyły majstra, po 2 razy nie weszły do play offów a w tym sezonie grają o to, która z nich pierwsza zacznie tankować. Tak, tak, ja wiem, a czujny czytelnik natychmiast to zauważy, że Lakersi byli w PO w zeszłym roku i odpadli w pierwszej rundzie. Proszę zwrócić jednak uwagę na to, że do PO dostali się tylnymi drzwiami, wygrywając w play in mecz z GSW i sami gracze z LA nie uznali tego za sukces, głównie z tego powodu, że był to mecz z cyklu „nie było z kim przegrać ”. Uznajmy więc ten symboliczny udział w PO za wypadek przy pracy i nie zawracajmy sobie tym głowy.
    Również bardzo podobnie prezentują się w obu drużynach obecne ławki rezerwowych. Tu już opieram się wyłącznie na Adminie, który w swoich artykułach wielokrotnie ostatnio pisał o tym do czego się owe ławki nadają. A nadają się do tego, do czego nadawała się słynna rura w skeczu z Gołasem i Kobuszem, czyli do niczego.
    Jak więc widzimy, powiedzieć, że drużyny te są bliźniaczo podobne, to jakby nic nie powiedzieć. To są bliźniaki jednojajeczne.
    No ale przejdźmy do meritum, czyli do liderów i prezentów dla nich.
    Zacznijmy od liderów głównych. Davis ma już ksywkę Szklany Antoni więc z prezentu nici. Na szczęście jest jeszcze Steff Curry.
    Jak domyślam się, ksywka Szklany Antoni powstała w wyniku słabowania przez zawodnika na zdrowiu. Zawodnika, który z tego powodu opuszcza wiele meczów. Interesujące jest, oczywiście, ile ich w ogóle rozegrał w ostatnich 4 sezonach. A więc liczymy, dodajemy, odejmujemy, mnożymy, dzielimy i wychodzi że 163. Rzeczywiście niewiele. Sprawdzamy jeszcze na szybko lidera GSW i wychodzi … 158. No cóż o te 5 meczów różnicy kopii nie będziemy kruszyć, ale jedno jest pewne, obaj liderzy to tzw. miękkie faje. Oczywiście to, że aktualnie obaj znajdują się na dłuższych zwolnieniach lekarskich, rozumie się samo przez się. Wspominam o tym tak tylko, mimochodem.
    Już chciałem Steffowi nadać ksywkę Miękka Faja, ale uznałem, że okres jest świąteczny i z tego powodu brzmi to, tak trochę, nie za bardzo. No dobrze ale w takim razie czym – poza wątłym zdrowiem – wyróżnia się Steff. Otóż bardzo często, po wcelowanym rzucie, wykonuje on dziwnie nieskoordynowane ruchy, coś jakby miał epilepsję, jednym słowem pajacuje. No i mamy ksywkę i prezent. Pajacujący Steff, w skrócie Pajac.
    To tyle o liderach głównych. Teraz czas najwyższy przejść do wiceliderów. I tu sytuacja podobna. LBJ ma już ksywkę LeDziad co zamyka temat, no ale mamy jeszcze Klaya Thompsona. Ksywki nie posiada więc szykujemy prezent.
    Z tego co wyczytałem, ksywka LeDziad wzięła się stąd, że zawodnik podobno mało gra, choruje, często opuszcza mecze bo wypoczywa i w ogóle to leń, a jego dobre statystyki biorą się tylko i wyłącznie z tego tytułu, że lubi bić rekordy. Pomijając fakt, że zawodnik który lubi bić rekordy to raczej woli grać niż siedzieć w domu, przejdźmy do rzeczy i sprawdźmy po ile spotkań obaj wiceliderzy rozegrali w ostatnich 4 sezonach . Okazuje się, że LeDziad rozegrał 191. Trochę zaskoczeni liczymy jeszcze raz i 191 staje się pewne. Inaczej wyjść nie chce. A ile rozegrał Thompson, otóż dokładnie … 58. No tak, wychodzi na to, że Klay to już nie dziad, to bardziej jakiś pra pradziadek.
    No ale nadszedł czas na prezent. Nie będę oczywiście pastwił się nad Klayem nazywając go jakimś tam pra pra. No dobrze, ale znowu, czym – poza szwankującym zdrowiem – wyróżnił się Klay ostatnio. A wyróżnił się, oj wyróżnił. Otóż wdarł się był on do bardzo elitarnego klubu, liczącego zaledwie dwóch grajków ( drugi to John Wall ). Jest to klub zrzeszający zawodników, którzy będąc na zwolnieniu lekarskim nabawili się kontuzji uniemożliwiającej im przez co najmniej rok uprawianie zawodu. Ot takie dwa wesołe chłopaki. No i już mamy ksywkę i prezent dla wicelidera GSW. Wesoły Klay w skrócie Wesołek.
    Przyznam się, że z tych wszystkich czterech ksywek jedna wydaje mi się trochę nietrafiona. Nazwanie LeDziadem gracza, który z czwórki liderów rozegrał zdecydowanie najwięcej meczów a statystyki – delikatnie mówiąc – też ma nienajgorsze, jest troszkę takie sobie. No ale, jak to mówią, nie moja broszka, to nie był mój prezent.
    A tak swoją drogą, to jestem pewien, że w rozpoczętym właśnie głosowaniu do ASG znów najwięcej głosów z czwórki liderów otrzyma LBJ. Ot, takie czary.
    A teraz coś o managemencie. Pelinkę często, tu na forum, nazywają pomocnikiem, a LBJ-a fatalnym menagerem. I tak się zastanawiam, skoro zbudowana przez tych nieudaczników drużyna kosztuje właściciela około 200 mln, to jak nazwać management Warriorsów który stworzył bliźniaczą do Lakersów drużynę, a drużyna ta w przyszłym sezonie ma kosztować właściciela zdrowo ponad 400 mln. Konkursu na nazwanie tych gości ogłaszać nie będę ale wydaje mi się, że nazwa kabareciarze pasuje do nich jak ulał.
    A na koniec nie prezent ale drobna propozycja.
    Jak wszyscy pamiętamy, GSW niedawno przenieśli się z Oakland do San Francisco. Tradycyjnie – jak to w NBA – nie zmienili jednak nazwy. Bardzo mnie to cieszy bo mam dla nich darmową propozycję. Biorąc pod uwagę fakt, że liderami drużyny są Pajac z Wesołkiem ( z angielska Splash Brothers ) a management to grupa kabaretowa, proponuję zmienić nazwę drużyny na : Limping Circus of Frisco (po naszemu Kulejący Cyrk z Frsco ).
    Jak nietrudno zgadnąć, napisałem to wszystko po to, aby ci wszyscy, którzy tak bardzo lubię pośmiać się z Jeziorowców, mogli w święta pośmiać się tak samo szczerze i serdecznie z graczy dowcipnie nazywanych Wojownikami.
    Tak więc panowie, śmiejmy się. WESOŁYCH ŚWIĄT.

    (-6)
    • Array ( )

      Dawno takich wysrywów z dupy tu nie czytałem jak ten. Mogłeś se gościu zaoszczędzić odcisków na klawiaturze i napisać w jednym zdaniu, że GSW to cioty a Lolkersi z LeBronem to miszcze i tyle.

      (0)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Ciekawe. Dwóch gwiazdorów Phili musi zagrać mecze wybitne, a nawet w pewnych statystykach najlepsze w karierze, żeby wygrać z przeciętnymi Żaglowcami?

    (4)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    GWBA to najlepsza Polska strona o NBA, dzięki niej wróciłem do oglądania ligi po ponad dekadzie, dowiedziałem się kto jest kim w lidze. Bartek ma wyjątkowy język, lekkie pióro, dystans, nie ucieka od mocno subiektywnych opinii, przez co strona przypomina bloga. Jeśli zdecyduje się zamknąć portal, będzie mi szalenie przykro, wolałbym paywalla, gdyby miało to coś zmienić.

    (5)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Dzięki tobie przenoszę się w lata naszej podstawówki kiedy mój idol Charles nie dał rady pie…….. bykom. Dziękuję za ten portal.

    (1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu