fbpx

Na czym polega fenomen Drew League – najstarszej amatorskiej ligi świata

12

Pojawienie się na parkiecie LeBrona Jamesa zawsze stanowi wydarzenie, bez względu na to, pod jakim szyldem odbywają się rozgrywki. Tak było chociażby w sobotę 16 lipca, gdy zagościł w Drew League obok DeMare’a DeRozana w ekipie MMV Cheaters. Był to jego powrót do tego formatu rozgrywek po 11 latach przerwy i to powrót bardzo udany. King James zaliczył 42 punkty i 16 zbiórek, choć malkontenci zwracali uwagę na niską skuteczność zza łuku.

Sam fakt pojawienia się LeBrona na parkietach tej półamatorskiej organizacji budził wiele emocji, ale o rozgrywkach pod tym szyldem głośno jest co roku. Na czym więc polega fenomen Drew League?

#The Drew League

Zapoczątkowana w 1973 roku, aby uzdolnione sportowo dzieciaki z południowej Kalifornii zabrać z ulic i skupić ich uwagę na baskecie. Rywalizacja toczy się w sercu cieszącej się złą sławą dzielnicy Compton, dokładniej w sali gimnastycznej liceum imienia Charlesa Drew, skąd zresztą wzięła się nazwa rozgrywek.

Rokrocznie do gry zapraszanych jest 28 czołowych amatorskich zespołów z Los Angeles i okolic. Wśród nich legendy streetballa, byli i obecni zawodnicy NBA, lokalni celebryci oraz czołowe prospekty koszykarskie na poziomie uczelnianym. Drew to zdecydowanie najpopularniejsza w USA platforma koszykarskich zmagań w formacie pro-am, czyli łączącym profesjonalistów z amatorami. Trochę więcej o historii Drew i innych licznych atrakcjach czekających latem w L.A już kiedyś pisałem :

Lato w LA: z miłości do gry

Występy w Drew League chce sobie odhaczyć co roku wielu zawodowych koszykarzy. Rekordowy pod tym względem był rok 2011, kiedy to ze względu na lockout zainteresowanie śmietanki NBA tymi rozgrywkami było jeszcze wyższe niż zazwyczaj. Oprócz LeBrona Jamesa i Jamesa Hardena, którzy się tu wtedy pojawili, na przestrzeni lat na parkiety Drew wybiegały takie sławy jak chociażby Kobe Bryant, Kevin Durant, DeMar DeRozan, Chris Paul, Paul Pierce, Paul George czy Trae Young. A to tylko pierwsi z brzegu.

W tym roku niektóre mecze rozgrywane po 23 czerwca można oglądać za pośrednictwem NBA.app i NBA.com. To swego rodzaju precedens, gdyż jeszcze nigdy wcześniej Drew League nie korzystała z możliwości dotarcia do fanów, jaką jest w stanie wygenerować obecność na platformach związanych z NBA. Finał rozgrywek przewidziany jest na 21 sierpnia. Priorytet w transmisjach mają oczywiście te spotkania, w których występują zawodnicy NBA, co nikogo nie dziwi. Sprawdźmy jednak na jakie nazwiska możemy liczyć na parkietach The Drew League tego lata?

#Sławy na parkietach Drew League

Wspomniane pojawienie się LeBrona Jamesa było punktem zwrotnym w międzynarodowym zainteresowaniu rozgrywkami Drew League, ale inne nazwiska też są w stanie przyciągnąć fanów przed ekrany na całym świecie. Odpowiedź na pytanie “kogo zobaczymy?” jest trudniejsza niż się może na pierwszy rzut oka wydawać, dlatego że zawodnicy NBA, zwłaszcza ci z górnej półki, swoją obecność komunikują/obwieszczają często dosłownie za pięć dwunasta. Tak było właśnie z LeBronem i DeRozanem. Ten drugi, jako lokals, jest jednak w Drew zawodnikiem wręcz etatowym.

Wszelkie tego typu rewelacje najpierw pojawiają się na twitterowym koncie NBA, więc jeśli ktoś chce mieć informacje z pierwszej ręki, to odsyłam właśnie tam. W tym roku, prócz LeBrona Jamesa i DeRozana, do rozgrywek wrócił Trae Young, który dzielił parkiet z klubowym kolegą Johnem Collinsem w ekipie Black Pearl Elite. Inny znany zawodnik, jednak o dość “naciąganym” rodowodzie NBA, to LiAngelo Ball, w ekipie, a jakże by inaczej, BBB. Kolejni znani zawodnicy, tym razem podkoszowi, to Montrezl Harrell i Daniel Gafford.

Na powyższej migawce widać wsad Gafforda, a tutaj odpowiedź Harrella z tego samego meczu. Na raty, bo na raty, ale zawsze:

W ekipie I can All-Stars gra z kolei Daniel Hamilton, kolejny zawodnik Atlanty w tym turnieju. Zobaczyć tu można również młodego Kenyona Martina Juniora z Rockets i Davida Nwabę. Lista okazała, choć może nie być kompletna, z powodów, o których pisałem powyżej. Słyszę także, że swój występ w rozgrywkach, po raz pierwszy od 2014 roku planuje PG-13.

#A kiedyś?

Motto zmagań brzmi: “Nie ma wymówek, trzeba działać!” Fenomenem tej ligi jest idea, która legła u podstaw jej stworzenia. Zobaczyć zawodowców grających z amatorami, docenić trud, jaki wkładają w uzyskanie elitarnej formy, a przy odrobienie szczęścia ujrzeć amatorów, którym udaje się czasem utrzeć nosa bardziej utytułowanym kolegom. Tego rodzaju akcje niosą się potem dalej, skutecznie podsycając mit o tym, że na ulicznych boiskach spotkać można wiele talentów, które, gdyby ktoś kiedyś dostrzegł, mogłyby zaistnieć na zawodowych parkietach. Bo przecież każdy, kto kiedykolwiek pojawił się na boisku z pomarańczową piłką pod pachą, choć przez chwilę o tym marzył, prawda?

W tym roku ulubieńcem publiczności jest niesamowity Hansel Enmanuel, jednoręki zawodnik, którego niebawem będziemy mogli oglądać w barwach uczelni Northwestern State w NCAA. Czyż można wyobrazić sobie lepszą personifikację ligowego motto? Zatem do dzieła!

Oglądaliście już jakieś mecze Drew League?

[BLC]

12 comments

    • Array ( )

      W latach dziewięćdziesiątych w moim mieście też grał jednoręki chłopak w reprezentacji jednej ze szkół, co prawda wchodził z ławki ale jednak szacun był. Legendarne czasy, genialne wspomnienia, szczyt mojej koszykarskiej “kariery”;) pzdr!

      (4)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Honorable mention: Tari Eason (17 pick tegorocznego draftu) – 37 pkt, 13 zb

    Hall of shame: 14 pkt, 6 zb, 38(!!!!!)FG%

    (-2)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Warto zwrócić uwagę, że te no-name’y czy ,,ludzie z ulicy” obok gwiazd NBA, to często też zawodowi koszykarze, tyle że grający w innych ligach całego świata. Przewijają się nazwiska z silnych europejskich (nawet euroligowych) zespołów.

    (2)
    • Array ( )
      Ball is life jest śmieszne 29 lipca, 2022 at 15:20

      Sa tez takie ogórki jak hezigod z ballislife co nie umie nikogo minąć bez popychania go

      (4)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Ligi amatorskie/streetballowe w stanach to kosmos, to tak jakby w Europie Messi czy Neymar wyszli pokopać piłkę z chłopakami na orliku, no magia

    (1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu