fbpx

NBA: atomowy Giannis Antetokounmpo | kibic Sacramento puszcza pawia

15

WTMW.

Rockets 99 Knicks 106

Dla młodego zespołu Rakiet to już czternasta porażka z rzędu. Christian Wood traci równowagę wprowadzając piłkę do gry i popełnia stratę. Niby nic takiego, ale z tych małych błędów właśnie biorą się przegrane. Tymczasem ekipa Toma Thibodeau wciąż jakby poszukiwała nowych rozwiązań. Ideą jest zbilansować atak i obronę, najczęściej jest bowiem tak, że jedno odbywa się kosztem drugiego. Bohaterem spotkania najemny cyngiel Alec Burks, który w czwartej kwarcie zdobył… siedemnaście punktów. Inna rzecz to energia Immanuela Quickleya. Trójka oddana w kontrze pięciu na jednego to pewność siebie poziom Kobe. Zagryzał zęby i bronił, to się musiało podobać.

Czy to możliwe, że Julius Randle potrafi grać wyłącznie przy pustych trybunach? Odkąd skończyła się pandemia, a kibice wrócili na swoje miejsca, chłop stracił moc! Dziś znów wyglądał jak dziecko we mgle. A może to właśnie małe dziecko w domu? Może priorytety się przesunęły? Jego dzisiejszy dorobek to 16 punktów 10 zbiórek 9 asyst jednak przy 4/15 z gry. Powiedzmy sobie szczerze, statystyki świetne, bo prawie każdy atak przez niego przechodzi, ale znów nie był pewnym punktem ekipy. RJ Barrett (11 punktów 4/13 z gry) również, bardzo pragnie przełamać się strzelecko, ale bycie Glenem Ricem zwyczajnie nie jest mu pisane. W ostatnich ośmiu spotkaniach zaliczył 9/45 zza łuku, czyli jakby nie patrzeć 20%, a więc trzy punkty na pięć posiadań.

Pelicans 94 Pacers 111

Nowy Orlean to nie są żadni mocarze, prawda, ale Indiana zademonstrowała, że gdy dzielą się piłką, dobre rzeczy się dzieją. Brogdon i LeVert dostali jasny przykaz od Ricka Carlisle’a: jak będziecie holować piłkę, zwalniać i klepać w miejscu to wędrujecie na ławę! Dotyczy to każdego na parkiecie, ale w szczególności tej dwójki. Gospodarze puścili dziś więcej gry przez wychodzącego wysoko do podania Sabonisa (20/10/6) i wyglądali przy tym bardzo kompetentnie, trzeba przyznać. Generalnie przed własną publicznością grają jakby o klasę lepiej.

Heat 100 Wizards 103

Chłodem powiało w stolicy USA. Obie strony zimne i nieefektywne ofensywnie. Goście z cieplutkiej Florydy (średnia temperatura w Miami w listopadzie to 27 stopni) zaliczyli łącznie 7/27 zza łuku, ale dzięki firmowej obronie oraz kilku dalekim trafieniom w trzeciej kwarcie potrafili osiągnąć nawet 16 punktów prowadzenia! Niestety przedłużająca się niemoc sprawiła, że rywale odrobili straty i wygrali w imponującym stylu. W końcówce to Wizards zaliczyli dobry moment: Spencer Dinwiddie i Kentavious Cadwell Pope trafili po dwie trójki z tego samego miejsca!

Tyler Herro zdecydowany progres, przy odpowiednim prowadzeniu i ekspozycji to jest gracz na poziomie 20 punktów w meczu, spokojnie. W drugiej połowie grał świetnie, ale ostatnie pięć minut gospodarze siedli na niego ekstra. Szkoda też dwóch z rzędu trójek przestrzelonych przez Kyle’a Lowry.

O tym jak ważne jest by trafiać rzuty wolne przekonał się inny Kyle, Kuzma. Chwała mu że trafił cztery z rzędu, ale gdy na budziku pozostawało 0.6 sekundy, a prowadzenie Wizards wynosiło trzy punkty rozluźniony KK spudłował dwie próby, na co Bam Adebayo błyskawicznie zebrał piłkę po czym zamachnął się nią w stronę kosza przeciwników. Wilson długo szybował w powietrzu, leciał przez całą długość parkietu i… o mały włos nie wpadł do obręczy!

Sędziowie wsparli miejscowych. Faul z kapelusza na Bealu, zbyt miękkie gwizdki ograniczające czas gry Bama Adebayo, nieodgwizdany błąd kroków przy jednopunktowym prowadzeniu… No cóż. Można mieć pretensje do arbitrów, można też przemyśleć jakość ofensywy w kluczowych momentach spotkań. Zbyt wiele izolacji jest niedobre dla cery.

Hornets 105 Hawks 115

Goście zajechani, trzeci mecz w cztery dni. Wciąż bez PJ Washingtona, z jednym środkowym Masonem Plumlee zdolnym dać chłopakom dwie kwarty w meczu dzień po dniu. Co za tym idzie, oglądaliśmy kuriozalne ustawienia Szerszeni. Fatalnie wyglądała dla przykładu obrona strefowa z Gordonem Haywardem (!) na środku. Dość powiedzieć, że Clint Capela wbił im 20 punktów na skuteczności 10/11 z gry. Zebrał piętnaście piłek w tym sześć w ataku. Miles Bridges (35 punktów 15/28 z gry) jest oczywiście fenomenalnym atletą z coraz lepszym rzutem i opanowaniem piłki, ale obrońca z niego hmm… niezdyscyplinowany.

Sześciu graczy Hawks z dorobkiem minimum piętnastu punktów. Dość bezpieczna przewaga w drugiej połowie, a punkt zwrotny to początek drugiej kwarty kiedy gospodarze zaliczyli serię 16:0.

Thunder 105 Celtics 111

Goście z Oklahomy zagrali bardzo dobry mecz. Wygrali zbiórkę. Oddali osiem rzutów do kosza więcej oraz o dwa rzuty wolne więcej. Wbili osiemnaście trójek na skuteczności blisko 39%. Tylko dziesięć popełnili strat. Zaledwie cztery punkty z kontry padły łupem Bostonu. Pojedynek ławki rezerwowych zmiażdżyli 47:18!

A mimo to Celtics w pewnym momencie prowadzili 25 punktami!

Wszystko za sprawą wybitnej dyspozycji Dennisa Schrodera (29 punktów 6 asyst 13/22 z gry) i Jaysona Tatuma (33 punkty 8 zbiórek 5 asyst). Dobrze widzieć ruch piłki kończony dogodnymi pozycjami rzutowymi. Tatum błyskawicznie pcha piłkę z podwojeń, uważniejszy jest i bardziej zdecydowany. I like. Miejmy nadzieję, że podobną dynamikę zespół będzie potrafił zaprezentować gdy do składu powrócą Jaylen Brown i Robert Williams.

Magic 108 Bucks 117

Mistrzowie NBA odzyskują formę, Giannis Antetokounmpo (32 punkty 20 zbiórek 5 asyst 2 przechwyty 3 bloki) to nowożytna wersja Wilta Chamberlaina, ale zdecydowanie za słabo bronią rzutów trzypunktowych i tracą ich zbyt wiele. Nawet w samej końcówce, prosta zasłona od centra na szczycie boiska, strzelec zalicza treningową próbę na 90 stopniach, a Giannis z Portisem wycofani są najmniej o dwa kroki.

Co za tym idzie, mecz znów dostarczył niepotrzebnych nerwów sympatykom Milwaukee. Czwartą kwartę przegrali 21:37, w tym dziewiętnaście rzutów za trzy Orlando. Jak mówię, zachwyca mnie za to progres Giannisa. Ciaśniej kozłuje, ma lepszą kontrolę nad ciałem, atakuje z premedytacją.

Grizzlies 95 Timberwolves 138

Goście rozszarpani. Osiem trójek na wejście, w pierwszej kwarcie. Niesamowita energia Wolves oraz Anthony Edwards bijący wsad wysoko znad obręczy czy rzuty po akcjach dwójkowych z Townsem. 43 punkty przewagi to najwyższa różnica punktowa w tym sezonie, chyba.

Jaren Jackson Junior zawodzi mocno. Nie wyrabia na nogach, pod koszem nie potrafi wykorzystać fizyczności. W drugiej połowie musieli posadzić Stevena Adamsa na chłopaku nazwiskiem Jarred Vanderbilt, bo ten raz za razem wybierał im piłki z własnej tablicy. Co za tym idzie w trzeciej kwarcie odpalił się Towns.

Sixers 111 Blazers 118

Zdziesiątkowani Sixers jadą przez zachodnie landy obrywając po uszach. Dziś ozdobą meczu był pojedynek Damiana Lillarda (39 punktów 7 asyst) z moim człowiekiem Tyresem Maxeyem (28 punktów 9 asyst ZERO strat). Obaj byli świetni, mają niemal identyczne warunki fizyczne. Dzieli ich dziesięć lat różnicy wieku no i Dame zarabia o 37 milionów dolarów więcej za sezon.

Słyszeliście najświeższą ploteczkę? 76ers odrzucili ofertę Detroit pod tytułem Ben Simmons za Jerami Grant. W ogóle nie zasiądą do stołu negocjacyjnego, dopóki Pistons nie uwzględnią dodatkowo #1 draftu Cade’a Cunninghama. Wow!

Jazz 123 Kings 105

“Ozdobą” spotkania fan siedzący w pierwszym rzędzie, któremu zdarzyło się puścić pawia tuż obok ławki gości. Ekipie sprzątającej kilkanaście minut zajęło uprzątnięcie i dezynfekcja bałaganu. Mecz został przerwany.

Poza tym przewidywalny scenariusz: eksploatowany drop coverage Kings, obwodowi dochodzący do bajecznych pozycji rzutowych. Trio panów Mitchell, Conley, Clarkson uzyskało łącznie 59 punktów.

Na trybunach kibice z transparentem (moim zdaniem słusznie) nawołującym do zwolnienia Luke’a Waltona. Ani z niego strateg ani motywator. Energia zespołu słaba, De’Aaron Fox także stracił pazur (13 punktów 5/17 z gry).

Dobrego dnia wszystkim. Pozdrawiamy wczorajszych Patronów GWBA, czyli panów: Jacka W, Bartka W oraz Jakuba S. Uszanowanko! b

15 comments

    • Array ( )
      Zalosny klub, zlikwidujcie go w koncu 21 listopada, 2021 at 20:45

      Nic sie nie dzieje, oni tym meczem chcieli wszystkich strollowac ze niby idzie lepsze w minnesocie. Nie idzie. Tam nigdy nie bylo i nigdy nie bedzie dobrze.

      (1)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Dla mnie Sacramento to żart a nie organizacja. Ostatni raz w Play Off w sezonie 2005/2006. Od tego czasu ani razu nie przekroczyli 40 zwyciestw!

    (16)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Właściwie co miało pokazać zdjęcie Bridgesa broniącego Traea ? Bo na moje obrona jak obrona, a że go pewnie minął to wiesz… mija większość obrońców.

    (7)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    W 2015, pod nieobecność Steve’a Kerr’a, Luke Walton wygrał z Warriors 19 spotkań z rzędu na rozpoczęcie sezonu. Myślę, że na jego miejscu miałbym podobny bilans. Sześć lat porażek później zarząd Sacramento nadal ma nadzieję, że się nie pomylił. Ten fan powinien im na środku parkietu klocka postawić.

    (9)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Sacramento powinni zmienic nazwe “kings”to sie kłóci.Nie wiem jak po angielsku jest “bełt”ale cos tego typu.maskotke już mają ,😀

    (2)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Schroder jak się odpalił w C’s – kto by pomyślał.
    Bostonowi zdecydowanie służy sytuacja kiedy Tatum i Brown nie współdzielą parkietu przez 3/4 spotkania.
    Udoka powinien z Browna zrobić dowodzącego drugiej piątki – pytanie co na to druga opcja zespołu.
    Anthony Edwards to kocur – w końcu konkretna jedynka draftu, która będzie trząsła ligą jeśli rozwój będzie przebiegał jak dotychczas.

    (5)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Cała Sacramento puściło pawia – Luke Walton zwolniony z obowiązków trenera. No to teraz zadrży Kalifornia.

    Na miejscu Sixers bym się namyślił z tym Grantem. Obecnie są 1-6 w ostatnich meczach. Wiadomo, są przerzedzeni, ale to po prostu nie przystoi faworytom.

    (1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu