fbpx

NBA: bliźniacy Sixers biją młodszych | Kawhi wziął i pokonał Lukę

19

Welcome to my world.

Ja nie do końca ogarniam tego discorda” – piszą boomerzy. Ludzie!

  1. Ściągasz rzecz z Google Play, rejestrujesz się.
  2. Przyjmujesz zaproszenie: https://discord.gg/E7ewVQUQ
  3. Wchodzisz i widzisz otwarte kanały, na których możesz się udzielać
  4. Jeśli chcesz widzieć kanały “ekstra” to piszesz do mnie: alfie82#6703 
  5. Kanały “ekstra” obejmują m.in. konkurs wiedzy o NBA (nagroda to 1000 PLN + udział w Campie)
  6. Na zgłoszenia do konkursu czekamy do piątku, do końca dnia

Co się działo wczoraj? Kolejne chłopaki mówią czym się zajmują zawodowo i spieszą z pomocą jeśli ktoś potrzebuje. Wpadł nam m.in. typ na Pascala Siakama i Fenerbahce w Eurolidze. Cóż to był za mecz! Panathinaikos zaliczył 24 zbiórki w ataku, a Fene 13 zbiórek w obronie, a mimo to wygrali (po dogrywce)! Ozdobą spotkania były kolejne kluczowe zagrania Mateusza Ponitki. Duma bierze! 🇵🇱 Gratulacje także dla ziomka, który z pięćdziesięciu zrobił pięćset wyciągając wnioski ze wspólnej dyskusji.

Także zapraszam, w sumie GWBA VIP Room zrzesza już 550 osób! Jeśli jesteście zainteresowani taką formą nawiązywania kontaktów i znajomości to musicie tam być. Ja się cieszę, brakowało mi “wyjścia do Was, do ludzi”. Teraz dużo lepiej rozumiem Wasze potrzeby, nastroje i klimat, jaki wspólnie zbudowaliśmy przez te lata z portalem. Yo!

Pistons 116 Sixers 147

Odbieranie dziecku cukierka. Goście z góry założyli porażkę, bo wycofali ze składu obu centrów: Jalen Duren i Isaiah Stewart nie ujrzeli parkietu choć ich urazy to rzecz bardzo wątpliwa. Od dłuższego czasu kontuzjowany jest też Marvin Bagley stąd Sixers posiłkowali się wysuszonym (przynajmniej na tle Kameruńczyka) Nerlensem Noelem. Ten jest świetny, ma bardzo prędkie odnóża chwytne (pierwszą piłkę Embiidowi ciachnął z rąk jak juniorowi) ale gabarytowo, przy tym ustawieniu zespołu, był wystawiony na pożarcie.

Embiid z Hardenem upodobnili się do siebie, obaj noszą aktualnie włosy zaplecione w krótkie warkocze na modłę wczesnego Allena Iversona. Spamowali dziś grę dwójkową, intensywnością przypominało to sparing z niższą klasą rozgrywkową. Pistons absolutnie bezradni. Broda podawał do kolegi na 4-5. metr i jazda. Najczęściej rzut z otwartej pozycji. Najbardziej obrazowa była akcja gdzieś w połowie drugiej kwarty: Embiid zebrał piłkę, niespiesznie przekozłował przez całe boisko po czym wszedł eurostepem pod kosz, spudłował, zebrał i dobił. Jak młody, niespełniony koszykarsko, wuefista z uczniami w pierwszej liceum.

Harden zakończył zawody linijką 16 punktów 12 zbiórek i 15 asyst z czego dziesięć do samego Joela! Ten z kolei: 36 punktów 11 zbiórek 12/20 z gry 11/11 FT. Wszyscy starterzy opuścili boisko po pół godzinie. Przewaga dochodziła do pięćdziesięciu oczek, więc i tak ich Doc sporo przetrzymał. W skrócie: jeden z najbardziej jednostronnych meczów na przestrzeni ostatnich pięciu sezonów w NBA.

Thunder 111 Heat 112

South Beach bez Adebayo i Herro, także bez Lowry’ego i Duncana Robinsona. Mało tego, weteran parkietów Dewayne Dedmon tak się wpienił na ławce, że pistolet do masażu ciepnął na środek parkietu. Za to zagranie został prędko przez arbitrów poczęstowany wypadem z hali.

Nie miało znaczenia, Miami stawali na rzęsach, maksymalizowali to, co mieli. Co rozumiem przez maksymalizowanie swych szans na zwycięstwo? Co powiecie na 40/40 z linii rzutów wolnych?! To nie pomyłka, czterdzieści na czterdzieści. W tym jeden na jeden Jimmy’ego Zimnego Butlera, którego akcja 2+1 rozstrzygnęła o losach meczu.

Pamiętacie ostatni występ? Wówczas mu faulu w ostatniej akcji (dyskusyjnie) nie odgwizdali, a mecz został przegrany. Butler pokiwał tylko głową z uznaniem dla pracy z arbitrów. Nawet do głowy mu nie przyszło się krzywić i narzekać. Dziś go wynagrodzono, sędziów należy szanować. Nawet gdy popełniają rażące błędy, jak we wczorajszym spotkaniu Fenerbahce.

Mecz miał iście szalony przebieg, przestrzeń wokół SGA z miarę możliwości zagęszczana (ten wciąż świetny 26 punktów 50% z gry) decyzyjność oddana w ręce Josha Giddeya (świetny procesor, normalnie demo Luka, tylko fizyczność nie ta) na którego koncie nieprzypadkowo znalazło się 18 punktów 15 zbiórek i 10 asyst. OKC prowadzili pięcioma na 90 sekund przed końcem. Wtedy zobaczyliśmy dziarski rzut za trzy Victora Oladipo (lód w żyłach) a następnie opatentowany manewr na kontakcie Jimmy’ego. Radości nie było końca.

Hornets 120 Raptors 132

Obrona opcjonalna. Ci, którzy mieli punktów nawrzucać, swoje nawrzucali. Tutaj macie fajny przykład:

Mecz był zacięty gdzieś do czterdziestej minuty. Potem seria trójek gospodarzy rozwiała wątpliwości. Mieliśmy w tym spotkaniu “swojego człowieka” a był nim Pascal Siakam (28 punktów 8 zbiórek 7 asyst). Zbyt duży dla rywali grając za plecami wychodzącego do zasłon Masona Plumlee, zbyt szybki w pojedynczym kryciu. Świetnie dysponowany rzutowo w pierwszej kwarcie. Duża gracja manewrów, chwilami przypominał Embiida, ale to w końcu rodacy. Charlotte ma pewien zasób prochu strzelniczego, ale defensywnie bardzo są niepoukładani. W ostatnim meczu widzieliśmy jak Myles Turner im wjeżdża kozłem w środek, dziś próbowali stać gęściej pod obręczą stąd sześć trójek Toronto w czwartej ćwiartce.

Cavaliers 114 Jazz 116

Cały świat bukmacherki za oceanem pałował overy środkowego gości Jarretta Allena. Jazz centrów kryć nie lubią, są za to na pierwszym miejscu jeśli idzie o obronę trójek we własnej hali. Tak. Stawiali wszyscy, czyli beze mnie. Istnieją pewne prawidła, których trzeba przestrzegać. Tak więc Allen (zero punktów zero zbiórek) po siedmiu minutach zszedł z parkietu zasłaniając się infekcją wirusową. Powiem tyle: odkąd Shams Charania (i cała masa innych reporterów) pracuje dla bukmachera, raporty przedmeczowe stały się bardzo… nierzetelne.

Wydarzeniem dnia był oczywiście powrót do miasta Donovana Mitchella. Ten nie zawiódł oczekiwań (46 punktów 14/27 z gry) jednak koszykówkę Cavaliers udało się gospodarzom rozczłonkować, a poleganie na indywidualnych akcjach w wyrównanych spotkaniach często kończy się zajechaniem konia.

Tym bardziej, że panowie Clarkson i Markkanen niemalże dorównywali Spidzie jeśli mowa o zdobyczach. Jazz za pośrednictwem szerszego ruchu piłki wywalczyli aż trzynaście wolnych więcej, wygrali też zbiórkę 54-37! Jednocześnie tenże ruch piłki obfitował w kolejne straty, Cavs byli znacznie lepsi na otwartej przestrzeni, w punktach z tranzycji wygrali 17:2, czym mecz wyrównali.

Suns 125 Warriors 113

OMG! Phoenix w składzie wybebeszonym, rezerwowym, partyzanckim – zlało mistrzów NBA w ich własnej hali, na dodatek w dniu, w którym na parkiet wrócił Stephen Curry (24 punkty 5/15 zza łuku). Widziałem dużą dynamikę trójek po stronie Suns, mniejszą Wojowników i idącą za tym przewagą gości na desce. Wynik odjechał Dubs na początku drugiej kwarty, wkrótce przewaga sięgnęła bodaj 25 punktów, a miejscowi nie mieli specjalnie ambicji gonić. Część kadry jest zajechana, druga przyrdzewiała, potrzebują paru tygodni by znów wejść na obroty. Mam nadzieję. Kolejny raz pod nieobecność CP3 i Bookera zaznaczają się obwodowi PHX Duane Washington, autor 5/7 zza łuku oraz Damion Lee (22 punkty 14/14 FT) niegdysiejszy gracz Golden State. Przed meczem odebrał nawet pierścień mistrzowski, wcześniej nie miał okazji. Cała rodzina dumna!

Magic 109 Blazers 106

Kolejna niespodzianka, skazywani na porażkę, przemierzający zachodnie wybrzeże USA magicy z Orlando nie mogli być dalej od domu. Nie mieli nic do stracenia, Portland się sami o guza proszą trzymając Nurkica na krótkim łańcuchu pod obręczą. W efekcie wszelkie akcje z rąk do rąk (rywale stojący z piłką na szóstym metrze) i wbiegnięcia na trójkę zdają się proste i intuicyjne. To jest właśnie gra m.in. Franza Ferdinanda (29 punktów 12/20 z gry).

Tak więc od razu na wejście gong. Blazers chwieją się na nogach 39:20 po trzynastu minutach. Potem jest złość, zaciśnięcie mięśni zwieraczy i do przerwy gra się wyrównuje, równiusieńko jak w zegareczku, wynik brzmi 50:50. Nieźle szarżują miejscowi, kibice z Oregonu zacierają ręce, bo może coś z tego będzie.

No i jest! Orlando zalicza serię 15:0 na rozpoczęcie drugiej połowy, których to Damian Lillard z kolegami, mimo najlepszych chęci, nie odrobią. Kto za to odpowiada? Dwaj podkoszowi: Wendell Carter i nowy w lidze gracz, o włosko brzmiącym nazwisku, czyli Paolo Banchero.

  • pull up jumper wobec wycofanej pod obręcz obrony PTB
  • jeden na jeden z Nurkiem na jednym skrzydle
  • trójka z przeciwległego skrzydła
  • akcja pick and roll zakończona bezczelnym alley-oopem

Blazers wyglądali leniwie, ich jednostkowe przewagi na niewiele się zdały, Damian Lillard zaliczył 30 punktów w tym 10/13 za dwa i 2/12 za trzy. W pewnym momencie nawet poster dunk zaliczył. Wyglądało to jakby się po niewidzialnej drabinie wdrapał, powinno być na skrócie. Aha jest też dobra wiadomość dla fanów Orlando: Jonathan Isaac zaczyna przygodę z G-Leauge. Szykuje się do powrotu po dwu i pół-letniej przerwie!

Mavericks 101 Clippers 113

Pojedynek gwiazd: Luki (43/11/7) i Kawhi Leonarda, wygrywa ten drugi. To najwyższa zdobycz punktowa Androida w tym sezonie (33 punkty 9/12 z gry 12/12 FT, 9 zbiórek 4 asysty 4 przechwyty).

Trener miejscowych Tyronn Lue nie mógł co prawda skorzystać z usług Paula George’a, ale wciąż postawił na skład wszechstronny defensywnie, niewiele minut przyznając wielkiemu Zubacowi. Zamiast tego duże minuty grali Batum, Mann i Covington. Celem było odebranie Doncicowi możliwości łatwego polowania na wolne nogi i przewagi mobilności/gabarytu. Luka podwajany był wyłącznie gdy siedział na nim Terance Mann. Ten dał radę, był dziś wszędzie, robił wszystko: 12 punktów 5 zbiórek 1 blok, jazdy na połowę rywala, energia, moc, adrenalina!

Fundament stanowi jednak Leonard, jego nieodzowne wejścia w półdystans, efektywność rzutów z wysoko wyciągniętych w górę rąk. Przypomina się późniejszy MJ czy Kobe. Ta sama zimnokrwistość, to samo uczucie nieuniknienia.

Z drugiej strony zabolał brak skuteczności dziewięcio(i pół)palczastego Davisa Bertansa (0/5) na starcie czwartej kwarty. Jednocześnie Luka jest wkurzony, jego mowa ciała agresywna. To oczywiście oznaka zaangażowania, ale nie jest to jednorazowy incydent, tego rodzaju agresja zdaje się narastać w przypadku Słoweńca. Ciekawe jakie plany transferowe mają Mavs. Istnieje ryzyko, że jeśli niczego nie przedsięwezmą (ale trudne słowo) w lecie stracą Christiana Wooda zostając z niczym.

Dobrego dnia wszystkim. Dobrym ludziom dziękuję za wsparcie serwisu, wezmę najbliższą osobę do kina!

  • Maciek89K
  • Tomek83B
  • Paweł M
  • Bill.Laimbeer

19 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Panowie, miałem już dawno o to spytać – dlaczego niektórzy zawodnicy grają w koszulkach, które zakrywają ich ramiona? Przykładem choćby Reggie Jackson lub PJ Tucker. Grają już tak od dawien dawna, więc raczej nie chodzi o jakieś kontuzje mięśni ramion. Więc jaki jest powód? Ktoś wie?

    (1)
    • Array ( )

      … a niektórzy grają też w białych butach !
      A poważnie – sam gram w czymś podobnym z uwagi na utrzymanie ciepłoty stawów barkowych
      Poza tym to, że zawodnicy nie mają teraz kontuzji nie znaczy, że nie mieli jej wcześniej i np prewencyjnie dbają o barki

      (5)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    I ❤️ GWBA

    A do tego Cieszy mnie ze 76ers koszą. Mam nadzieję że Embiid i Harden pozostaną w zdrowiu i dojdą jak najdalej w PlayOffs.

    (-1)
    • Array ( )

      Doc Rivers już czeka w blokach żeby to spaprać, więc nie nakręcaj się za bardzo.
      A na wschodzie kilka klubasów jest gotowych do klepania Philly – ot, choćby Celtowie, Netsi, Heaty, Bucksy a jak Rivers wejdzie w swój prime to i od Byków baty zbierze.
      No i nie zapominajmy o playoff mode Hardena.
      Tak więc podsumowując: smuteczek 🙂

      (20)
    • Array ( )

      Jeśli to będzie playoff mode z 2018 gdzie w game 7 ulegli GSW z Durantem w składzie, to taki Harden może być 🙂 szkoda tej kontuzji CP3

      (0)
    • Array ( )

      @MH, w sensie że 24% za 3? Bez przesady, tak źle mu nie życzmy – i tak go sklepią 😉

      (3)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    redaktor nie oglądał chyba meczu GSW z SUNS …
    Gdyby oglądał to wypadało by napisać o pogoni GSW (” miejscowi nie mieli specjalnie ambicji gonić” ) , które po okresie marazmu w pierwszej połowie zaliczyło kilka runów w stylu 16-4 żeby w czwartej kwarcie dzięki obronie i wielu odgwizdanym przez sędziów (scott foster) faulom w ataku SUNS doszli nawet na bodajże 3-4 pkt.
    Iquodala wyrzucony z parkietu za wrzucenie piłki w trybuny.
    Ogólnie ciekawy mecz (2 połowa) – warto było jednak obejrzeć…

    (5)

Komentuj

Gwiazdy Basketu