fbpx

NBA: rekordowa noc w obozie Cavaliers | Anthony Edwards leci z góry

9

WTMW.

Poziom nocnej kolejki NBA oceniam na 3/10.

Celtics 106 Raptors 104

Goście bez pauzującego Jaysona Tatuma. Ofensywny filar zespołu stanowił Jaylen Brown, również zmagający się niedawno z urazem pachwiny. Statystyki owszem sowite: 27 punktów 8 zbiórek 6 asyst, ale skuteczność w pierwszej połowie marna i szedł za tym deficyt zespołu. Co gorsza w drugiej kwarcie kontuzję odnowił / pogłębił Marcus Smart.

Celtics szukali rozwiązań i nieco przypadkowo wyszło, że “dzień konia” zalicza baryłkowaty Grant Williams (25 punktów 4/6 zza łuku) zwany Batmanem, z racji komiksowych zainteresowań.

Raptors bez przeciążonego Freda VanVleeta. Pascal Siakam ciągnął jak koń na Morskie Oko, ale w czwartej kwarcie spotkania temat padł, bo na plac wstąpił filigranowy Payton Pritchard i 4/6 zza łuku zapodał. Zagotowało się w głowach, więc końcówka przypałowa, znaczy chaotyczna. Najpierw jedni, potem drudzy tracili posiadania. W ostatniej akcji piłkę przejął weteran Al Horford i tak z nią uciekał, że od razu pobiegł do szatni. Inna rzecz, że Raptors naprawdę nie wiedzieli co chcą zagrać, ale o tym się zdaje się pisałem już parokrotnie. Toronto obok niezliczonej liczby ciemnoskórych atletów zatrudnia półtora rozgrywającego, z czego jeden jest kontuzjowany.

Inna rzecz to komunikacja z sędziami w końcówce. Nick Nurse twierdzi, że jeden z arbitrów powiedział mu, że może oprotestować orzeczony rzut sędziowski, jeśli weźmie przerwę na żądanie. Czas został wzięty, ale drugi sędzia uznał, że rzutu sędziowskiego się nie oprotestowuje, haha.

Magic 118 Wizards 138

Sparingowe starcie, w którym liczyły się popisy strzeleckie. Najlepszy z nich (strzelców) Bradley Beal grywa sobie ostatnio tak na 55% mocy. Z nim jest tak: trafia / zdobywa punkty kiedy musi. Trener mówi, “dobra Bradley weź ich dokończ to usiądziecie wcześniej”. Proszę bardzo: dwie akcje, pięć punktów na do widzenia. Całą resztę meczu jogging i podania do kolegów. Niech młodzi robią, marzy im się nowy super kontrakt to niech biegają: Hachimura 30 punktów 5 zbiórek, Kuzma 25 punktów 10 zbiórek 6 asyst, Porzingis 17 punktów 6 zbiórek w niecałe dwie kwarty zanim podkręcił kostkę. Orlando dzień po dniu raczej markowało chęć / potrzebę zwycięstwa. Dziesięciu ludzi biegało po parkiecie po dwadzieścia parę minut. Najprzyjemniej oglądało mi się Markelle’a Fultza: 23 punkty 5 zbiórek 8 asyst.

Hornets 122 Hawks 118

Chęci zwycięstwa nie markowali za to goście z Charlotte. Oni już tyle przegrali w tym sezonie, że nie muszą się nikomu podkładać. Swoją drogą ATL jako zespół aspirujący do wielkiej koszykówki to jest nieporozumienie. Ja rozumiem zmęczenie materiału, grę dzień w dzień, jednak z taką dezorganizacją po obu stronach ATL nie ugra niczego absolutnie i nie ma dla nich wytłumaczenia.

Mason Plumlee wyglądał jak nie przymierzając Wilt Chamberlain: 25 punktów 11 zbiórek 11/14 z gry! Zbierał piłkę, kozłował przez całe boisko, kończył z góry. Absolutnie wszystko zdobył spod obręczy, a głębokość pozycji które zajmował oraz swobody akcji, które kończył zakrawają na sabotaż defensywy Hawks. Tym chłopakom nie chciało się pracować, ani też kompletnie zdają się nie przejmować  końcowym wynikiem.

Zaczynam myśleć, że to nie trener McMillan jest problemem, ale liderzy jak Trae Young, który robi sobie na boisku co chce. I nie mówię już wyłącznie o FATALNEJ egzekucji ataku w finałowych minutach. Mówię o tym jak pozwala się mijać, jak zmusza środkowego by przejmował jego zawodnika, a sam nie potrafi nawet zabezpieczyć kolegi przed podaniem DOŁEM do centra. To jest pchła nie obrońca, wzdrygam się.

Generalnie ATL talentem zjadają aktualne Charlotte (bez LaMelo, Oubre z pordzewiałym Haywardem) osiągnęli ze dwadzieścia oczek przewagi aby następnie oglądać jak ich Rozier z Plumlee’m rozjeżdżają jak naleśnik. Drugą połowę przegrali 53:73! Dramat.

Bucks 103 Cavaliers 114

Który to już? Piąty z rzędu występ Milwaukee bez Giannisa Antetokounmpo? Czy powinniśmy się przejmować stanem kolana Greek Freaka? Dotychczas wystarczyła jedna pauza na kilka meczów, żeby efekty przeciążeniowe ustały i opuchlizna zeszła. Oby się zaraz nie okazało, ze jednak konieczna będzie operacja. Antek przyzwyczaił nas już do swej boiskowej nieśmiertelności i trzeba przyznać, że jego fizyczna dominacja nad rywalami to było (jest) coś niezwykłego. Pamiętajmy, że chłop ma za sobą ciężkie lato z reprezentacją Grecji na Eurobaskecie.

Tymczasem w Ohio, zespół z Cleveland u siebie to jednak ma uderzenie. Zwłaszcza gdy młody Evan Mobley wygląda jak młody Tim Duncan. Ten chłopak zdobył właśnie 38 punktów, ale nie jak większość gwiazdorów przy pomocy dwudziestu gwizdków i 25 rzutów wolnych. On dziewiętnaście razy umieścił piłkę w koszu! Jak?

Zaczęło się od operacji na linii rzutów wolnych gdzie wołał o podanie, a stamtąd manewrował dominując szybkością nad Lopezem czy Portisem. Wielokrotnie kończył akcje po przyczajce pod tablicą gdy jego ludzie penetrowali kosz. Innym razem grali z Garlandem (21 punktów 10 asyst) tzw. side pick and roll. Kilka podań w tempo otrzymał od Ricky’ego Rubio (3 punkty 5 asyst) wystarczyło wziąć naskok i rzecz wykończyć. Wszystkie te półhaczki i low post przeciwko niższym obrońcom nie były może efektowne, ale wrażenie zrobić musiały.

Cieszę się, że Mobley budzi się do życia, bo jego potencjał jest niezmierzony. Parę razy go Jrue Holiday przepchnął albo przytrzymał na ziemi, na pewno mógłby być mocniejszy fizycznie, ale już teraz gra z powodzeniem na obu pozycjach podkoszowych, a sparowanie z Jarrettem Allenem wydaje się mu pracy nie utrudniać. Znacznie więcej miejsca jest u boku skitranego w rogach Kevina Love, ale z Allenem także się dogadują. Jeden gra pod tablicą, drugi na elbow, czasem coś między sobą wysoko rzucą. Cavaliers idą w górę, nawet bez pauzującego Donovana Mitchella, na którym skupiła się teogoroczna narracja dotycząca CC.

Houston 104 Minnesota 113

Nie opisuję przebiegu, bo nie ma to najmniejszego sensu. G-League, highlight culture, zwij jak chcesz. Wydarzeniem dnia w Minneapolis są kolejne poster dunki Anthony’ego Edwardsa (44 punkty 8/16 zza łuku). Jak sam powiedział, Alperen Sengun ustawia się w obronie tak nisko, że należy go zaatakować z góry i spróbować przeskoczyć. Faktycznie, grubo poleciał. Co nie zmienia faktu, że Turek pozostaje najlepszym zasobem ludzkim Rockets: 19 punktów 16 zbiórek 7 asyst.

Pacers 107 Suns 112

Trochę nam się postarzała ekipa Suns z 1993 roku, co? Sir Charlesa oglądamy na codzień, ale zobaczcie Dana Majerle albo Kevin Johnsona. Pamiętacie nazwisko gościa między nimi? Środkowy, nazywa się Mark West, haha. Żeby uprzyjemnić kibicom oglądanie kiepskiego produktu, przywołano nostalgię i przeszłe sukcesy. Jest na skrócie.

No. Przy obecnym stanie kadry oba zespoły są na poziomie euroligowym i to tak w środku stawki. Swoją drogą jestem ciekaw jak za sterami euroligowego zespołu odnalazłby się TJ McConnell, autor najciekawszej dziś linijki: 18 punktów 10 zbiórek i 12 asyst. Pod nieobecność Haliburtona to właśnie TJ, a nie Andrzejek Nembhard kręci karuzelą w Indianie.

Sixers 129 Kings 127

Goście bez liderów pracy Hardena i Embiida, co pokazuje dobitnie jak wielkim potencjałem ofensywnym dysponują Sixers! Montrezl Harrell (17/7/2) spokojnie wychodzi do piłki na szósty metr, obwodowi Maxey (32/6) i Melton (14/7/5) zarówno miną, wykreują co trafią trójkę ze stacjonarnej pozycji, a postaci pokroju Tobiasa Harrisa (17/5/6) czy PJ Tuckera, to więcej niż kompetentni skrzydłowi, których przedstawiać nikomu nie trzeba.

Sacramento postawiło na swój atut, czyli prędkość i wszechstronność ataku. Obie strony trafiały pięknie, ale na zbiórce Królowie dostali srogi łomot!

  • 70:56 w polu trzech sekund
  • 16-4 na atakowanej tablicy

 Takie deficyty przeskoczyć jest trudno, nawet gdy popełnia się niewiele strat i trafia na poziomie 50% z gry. No niestety, Sacramento nic nie broni i chociaż większość ekip są w stanie powieźć dynamiką ataku (31/9 Foxa + sześć trójek Harrisona Barnesa) i zamknięciem się nisko w polu trzech sekund, w playoffs (do których awansu szczerze im życzę) zostaną raczej zweryfikowani negatywnie.

Here for you

Dobrego dnia wszystkim, nowym Czytelnikom i tym powracającym. Nie zawsze wszystko układa się po naszej myśli, ale nie mam wątpliwości, że koniec końców i tak damy sobie ze wszystkim radę. Jeśli nie sami to prosząc o pomoc. Jeśli potrzebujesz wsparcia, pamiętaj, że nie jesteś sam. GWBA Familia służy radą i doświadczeniem, wystarczy napisać: https://discord.gg/pwaGZBd9

9 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Harrison Barnes… Ilekroć admin o nim nie wspomni zawsze nachodzi mnie myśl “to on jeszcze w ogóle gra?!”. Typ jest dla mnie synonimem Festusa Ezeli z Finałow GSW vs Cavs z 2016. 😅

    (-7)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Tak,dokładnie. Sacramento wejdą do PO a tam w pape. W sumie obojętne z kim. Może MIN, UTAH i POR są w zasięgu. Reszta nie sądzę. Jeszcze Monk obniżył formę i ławka nie gra prawie nic. Życzę im jak najlepiej bo w końcu zebrali się w zgranej ekipie. Nawet jak nic z tego nie będzie to chociaż nastroje są minimum poprawne.

    (12)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    „Poziom nocnej kolejki NBA oceniam na 3/10.”

    I to się chwali adminowi. Wali prosto z mostu, że to ,co przychodzi mu opisywać w sezonie zasadniczym, to po prosto gówno w błyszczącym papierku.

    Co poradzić? Czekamy na play-off, gdzie poziom nie powininien spaść niżej niż 6/10.

    (5)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Jestem bardzo ciekawy opinii admin nt gry PJ Tuckera. Gość często spędza na parkiecie po 30 minut i nie oddaje nawet rzutu. Na fan page Sixers pod prawie każdym postem jęki, że gra za dużo minut lub żeby go całkowicie odesłać.

    (5)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Co do zawodników ATL jak i w sumie reszty to wydaje mi sie że oni maja w dupie czy wygraja czy przegraja oby hajs na koncie sie zgadzał. Teraz bardziej skupiają się na dupach, luksusowym stylu życia, socjal mediach itp. Grają aby grać bo taka ich praca.

    (3)

Komentuj

Gwiazdy Basketu