fbpx

NBA: trener Phoenix Suns zwolniony | Iguodala kończy karierę | spuchnięty Jimmy Butler

35

WTMW.

Phoenix Suns zwolnili trenera Monty Williamsa, bardzo słusznie zresztą. Taktycznie, motywacyjnie oraz pod względem adaptacyjnym coach Williams po raz kolejny wypadł znacznie poniżej oczekiwań, czym jedynie potwierdził obawy (wyedukowanych koszykarsko) kibiców. Suns muszą sobie odpowiedzieć na szereg bardzo ważnych pytań. Chodzą słuchy, że zamierzają się pozbyć Chrisa Paula, wartość transferową stanowi także DeAndre Ayton choć wątpię, aby chcieli się środkowego pozbywać akurat w tym momencie (lepiej spróbować z nowym trenerem). Do tego cała grupa zadaniowa właśnie kończy umowy (Craig, Landale, Biyombo, Okogie, Lee, Ross, Warren).  Pewni przyszłości w klubie mogą być Booker i Durant, kto z free agentów chciałby z nimi zagrać, jak obudują ich talenty, przekonamy się na przestrzeni najbliższych tygodni. Tymczasem zobaczmy na nazwiska wolnych agentów wśród trenerów:

  • Nick Nurse
  • Mike Budenholzer
  • Terry Stotts
  • Sam Cassell
  • Frank Vogel
  • Kenny Atkinson
  • Mike D’Antoni

Po tym sezonie wygasa również kontrakt Mike’a Malone (Denver). Ciekawy jestem w którą stronę to pójdzie. Na pewno ten nowy właściciel (Ishbia) wydaje się ogarnięty. Ponoć bezpośrednio nadzorował transfer KD i ma bardzo jasno określony plan działania. Jak mówię, posunięcie Williamsa to słuszny i logiczny manewr.

Andre Iguodala zakończył karierę

Ostatnim razem na boisku widzieliśmy go gdzieś w połowie marca. W playoffs na parkiet nie wyszedł nawet na minutę. Wszystko przez operację nadgarstka, której zmuszony był się poddać. Sprawnościowo bardzo osłabł, jeśli chodzi o rzut dystansowy to od sześciu sezonów nie przekroczył 33% skuteczności. Mimo nieprzeciętnej koszykarskiej inteligencji nie był w stanie kontynuować, a przynajmniej nie na tym poziomie. Zwieńczeniem dziewięciu lat kariery są cztery tytuły mistrzowskie, wybór do All-Star Game w 2012 roku oraz statuetka dla NBA Finals MVP z roku 2015. Dla wielu z Was to prehistoria, więc przypomnijmy. Gdy Warriors po raz pierwszy szli po tytuł mistrzowski, w sześciomeczowej serii z Cleveland Iguodala notował:

  • 15 punktów 6/8 z gry
  • 7 punktów 6 zbiórek 5 asyst
  • 15 punktów 5 zbiórek 5 asyst
  • 22 punkty 8 zbiórek 4/9 zza łuku
  • 14 punktów 8 zbiórek 7 asyst 3 przechwyty
  • 25 punktów 5 zbiórek 5 asyst 2 przechwyty

Swego czasu wybitny był to atleta i efektowny czarodziej. Zmierzch kariery to przede wszystkim obrona, czytanie gry i wspieranie prac bardziej utalentowanych kolegów. Obecnie tę rolę w Golden State, nieco nieumiejętnie, pełni Andrew Wiggins. Prawdę powiedziawszy nie zdziwię się widząc pewnego dnia Iguodalę na ławce trenerskiej któregoś z zespołów. Ewidentnie ma do tego warunki. Facet ma 39 lat. Jego najlepszy indywidualnie sezon przypadł w 2008 roku gdy notował średnio 19.9 punktów 5.4 zbiórek 4.8 asyst oraz 2.1 przechwytów, po których często padały wsady takie, jak ten poniżej:

Jeśli macie jakieś szczególnie pamiętne wspomnienia związane z Iggym, podzielcie się proszę w komentarzu.

Game 7.

Dziś wieczorem (21:30) siódmy mecz pomiędzy Philadelphią i Bostonem. Dla kibiców Sixers żadna nowość, oni wręcz są przygotowani na dramatyczną końcówkę. W 2019 roku przegrali z Toronto po feralnym rzucie z rogu Kawhi Leonarda. Dwa lata później oglądali jak Ben Simmons oddaje piłkę zamiast wsadzać ją do kosza, po czym zresztą zrzucili na niego winę za wszelkie klubowe niepowodzenia. Co będzie dzisiaj?

Siedmiopunktowym faworytem są Celtics. Spodziewam się ponownie oglądać Roberta Williamsa w pierwszej piątce. Mniej Derricka White i PJ Tuckera, więcej Timelorda, Georgesa Nianga i De’Anthony’ego Meltona. Kluczem może natomiast okazać się James Harden o ile koledzy choć odrobinę otworzą mu przestrzeń. Może inaczej, bez wyraźnego wkładu i zaangażowania Brodacza, goście nie mają co myśleć o awansie. Taktycznie nie spodziewam się już żadnych fajerwerków, ani jeden ani drugi trener nie wzbudza ekscytacji, co najwyżej negatywne. Pytania pomocnicze, czy:

  • Jaylen Brown będzie miał klej w rękach czy piłka znów będzie mu wypadać?
  • Jayson Tatum udźwignie presję decydującej gry?
  • Tobias Harris zaznaczy się w roli ofensywnej zamiast uparcie migać od odpowiedzialności?
  • Al Horford przełamie wreszcie niemoc zza łuku?
  • Marcus Smart utrzyma ciśnienie czy może znów skoczy któremuś w nogi i kontuzjuje?

Jeśli ktoś ma ochotę pogadać o meczu (i nie tylko) zapraszam na Discorda:

Swollen

Wróćmy na chwilę do wczorajszych wydarzeń, zapytany o przyczynę sukcesy Miami Heat, którzy jako ósma drużyna konferencji właśnie awansowali do finału konferencji, Jimmy Butler mówi bez ogródek:

Wygraliśmy, bo mamy w składzie Kyle’a Lowry.

Szacunek dla chłopaków. Biorąc pod uwagę iż barwy South Beach aktualnie reprezentują:

  1. Max Strus – pominięty w drafcie
  2. Duncan Robinson – pominięty w drafcie
  3. Caleb Martin – pominięty w drafcie
  4. Gabe Vincent – pominięty w drafcie
  5. Jimmy Butler – trzydziesty pick, 32% zza łuku w karierze
  6. Bam Adebayo – czternasty pick, nie rzuca zza łuku
  7. Kyle Lowry – 183 cm, 37 lat, kłopoty zdrowotne, schyłek kariery
  8. Kevin Love – zwolniony z obowiązku pracy w Cleveland
  9. Cody Zeller – zwolniony z obowiązku pracy w Utah

szacunek należy im się ogromny. Tym bardziej, że lider ekipy gra z bombą w prawym stawie skokowym. Zobaczcie:

The Controler

Wieńcząc wpis chciałbym jeszcze wspomnieć o innej sytuacji z wczoraj. Chodzi mi o fragment szóstego meczu gdy Golden State Warriors spróbowali obrony strefowej przeciwko Lakers. Zobaczcie jak absolutną kontrolę nad wydarzeniami i w jak książkowy sposób nasz koszykarski dziadyga LeBron James rozpracował ten zabieg taktyczny i to przy pierwszej, możliwej sposobności. Dopowiedzmy, że po tej akcji Dubs wrócili do indywidualnego krycia. To naprawdę był wybitny, pod każdym względem występ LBJ-a. Bezproblemowo wszedł tyłkiem w środek strefy totalnie rozbijając szyk obrony.

To samo było w NBA Bubble przeciwko Miami. I choćby dlatego Lakers należałoby potraktować poważnie jeśli chodzi o mistrzowskie aspiracje. Mike Malone ma problem, Aaron Gordon nie poradzi sobie z Davisem (sprawnościowo to nie Karl Towns). LeBron zaś brak mobilności Jokera wypunktuje do granic możliwości. Niuansów jest sporo, ale strukturalnie to Lakers mają przewagę. Tymczasem rzeczona akcja, niby nic takiego, ale jednak, koszykarskie głowy docenią:

Dobrego dnia wszystkim, za chwilę wlatuje NPAW, zostańcie na linii, widzimy się wieczorem przed ekranami laptopów. Aha, byłbym zapomniał, podziękowania dla Patronów: Grzegorz W | Romusz. Moje uszanowanie Panowie, BG

35 comments

    • Array ( )

      Ciekawie zapowiada się krycie, bo AD będzie bronił Jokicia, to pewne. Niewykluczone, że T. Thompson zagra kilka intensywnych minut, zwłaszcza przy ew. problemach z faulami. Lebron weźmie Gordona, a Denisek Murraya, bo jednak on jest szybszy z piłką niż Curry. Vanderbilt będzie bronił MPJ, czyli trzecią opcję w ataku Nuggets. Lakers mają spore szanse to wygrać.

      (2)
    • Array ( )

      A co? Syn Jimmy Butler w końcu zostanie doceniony i wzięty pod uwagę w rozmowach na temat GOAT?
      Bo innej możliwości nie ma.

      (2)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    To by była całkiem spoko historia, gdyby Bron akurat w tym sezonie zdobył mistrza. Mając po drodze mały final z Warriors zgodnie z tradycją. Tak jak napisaliście, jest generałem w obronie i to nie w takim znaczeniu, że podnosi rękę do cudzego rzutu. Jest wiele momentów z tej serii, gdzie widać jak Lebron rozpoznaje szybko zagrywki Warriors z pamięci i deleguje swoich chłopaków na gorąco.

    No a Iggy. Dawniej nazywany też mini-Lebronem. Po odejściu Iversona z Sixers zostało kibicowanie Iggiemu i potem razem z nim w pakiecie zacząłem kibicować Warriors. To był początek mega świeżego teamu. Aż siwieję na myśl jak to było dawno temu :O wielki wkład zasług Andre do tej historii

    (21)
    • Array ( )

      mini-lebronem to Bledsoe nazywano, iggiego bardziej próbowano ochrzcić jako Lebron-Stoppera, chociaż nie wiem czy “zatrzymaniem” można nazwać statystyki 35.8-13.3-8.8 ^^

      (6)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Jokic to idealny przeciwnik dla Davisa. Mam wrażenie, że od bańki w Orlando Davis jest większy. Przybyło mu mięśni i gra już jak typowy center. Jokic to fenomenalny zawodnik, ale omówmy się, na co dzień nie gra przeciwko takim graczom jak AD. Przy Davisie jego wartość spadnie, w obronie nie wyrobi. Silnawy Tristan również może dać parę minut wzorem Howarda z bańki. Denver ma mocarną pierwszą piątkę, ale za krótką ławkę i to ostatecznie zrobi różnicę. Lakers 4:2

    (3)
    • Array ( )

      Jokic może i w obronie z AD nie wyrobi, ale za wiele razy już widziałem jak go przestawia w ataku, żeby go tak szybko skreślać. Jokic gra wspaniałe play offy, wątpię żeby ta seria skończyła się wcześniej niż w game 6.

      (8)
    • Array ( )

      Jest dokładnie odwrotnie, Jokic to koszmar dla Davisa. Davis po raz pierwszy w tych PO spotka się z jakimś centrem i to od razu będzie Jokić.

      (6)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Moje najważniejsze wspomnienie z Andre Iguodalą to mecz Filadelfii z GSW w Oracle arena na którym miałem okazję być i oglądać Andre na żywo 🙂

    (19)
    • Array ( )

      Świetna sprawa! Gratulacje 🙂 Iguodala kojarzy mi się też z niesłusznie przegranym konkursem wsadów z 2006. To oczywiście kwestia sporna, ale jego wsad z Iversonem to jeden z tych, o których się pamięta, a o wsadach Robinsona pamiętamy głownie dlatego, że gość ma metr pięćdziesiąt 😅

      (6)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    A propos Iguodali i Finałów 2015, to pamiętam, że w jednym meczu, kiedy bronił LeBrona, to ten zaliczył chyba 4/14 z gry i ogólnie bardzo cieżko przychodziło mu zdobywanie punktów. Wiadomo, że to SC był pierwszą opcją GSW, ale bez wkładu defensywnego Iggy’ego pewnie nie byłoby tego mistrzostwa – w końcu MVP finałów 🙂

    Jak grał z Iversonem w Filadelfii (to dopiero prehistoria!), wydawał się mega utalentowanym atletą od highlightów, ale potem niesamowicie się rozwinął w innych aspektach gry. Legenda!

    (12)
    • Array ( )

      Mistrzostwa Warriors w 2015 by nie było, gdyby Love nie został połamany przez Olynyka w 1 rundzie, a Irvingowi nie odnowiła się kontuzja w dogrywce 1 meczu Finałów. Nawet wtedy Cavs wyszli na 2:1, ale LeBron był zajechany i od game 4 zaczął się jego zjazd w dół w skuteczności z gry. Gdyby choć Kyrie nie złapał tej cholernej kontuzji, to Cavs by to wygrali.

      (0)
    • Array ( )

      Pierwsza połowa i Lebron pokazujący plecy dla Klaja gdy ten przymierza za 3 ?!! Niby nic ale splash braders tak obcesowo potraktowani??

      (6)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Pamiętam Iggiego jak wchodził do ligi, bo aż taki stary jestem :]. Od razu się wyróżniał atletyzmem a jego paczki to było coś. Mixy z jego dunkami chodziły w tle jako motywator do treningów wyskoku. Nigdy się wtedy bym nie domyślał, że wyrośnie z niego taki inteligentny obrońca a jego kariera będzie taka długa. Super grajek.

    (5)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Żeby tylko Jokić nie wypunktował “aktywnej” obrony LeBrona 😉 Ma już 2 statuetki, czas na pierścień.
    Denver w 6!

    (10)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Suns zwolnili Willamsa, bo przecież nie mogą zwolnić Duranta za deficyt leadershipu czy Bookera za quit w g6, zawsze trenerzy ponoszą koszt słabości zawodników.

    Żeby awansować Sixers powinni dostać 20+ effort od swoich trzech czołowych strzelb i wybiegać na early offense i kontrach więcej od Celtów, którzy znaleźli chyba swój optymalny lineup z Williamsem, więc stawiam czyjeś życie na Boston, choć w tej serii działy się już rzeczy zupełnie sprzeczne z logiką sytuacji, aczkolwiek zupełnie adekwatne do wad toczących oba zespoły; ostatecznie, może kwestia awansu rozstrzygnie się w konfrontacji postaci/wątków tragikomicznych: zawsze gotowego do szkodzenia drużynie coachingu Riversa i niedorastania do roli go to guy w brawurowym wykonaniu Jaysona Tatuma.

    Przy całej sympatii dla oldskulowej mentalności i smiertelnie poważnej tonacji uprawiania swego zawodu przez J. Butlera, jak również Heat, wrzucając kamyczek do ogródka ich licznych niedoskonałości, nie przeszkadzających w osiąganiu sukcesów, można zacytować pasujący bon mot W. Allena o byciu “jedną wielką piętą Achillesa”, trzeba powiedzieć wprost: wygranie serii z Knicksami nie stanowiło zadania karkołomnego, nawet dla zespołu z takimi kłopotami,

    Igudodala może być wzorcem z Sevres kariery zawodnika, który ma dość inteligencji, by zrozumieć swoją pozycję w hierarchii NBA; wchodził do ligi jako zawodnik projektowany do roli pierwszej opcji w średnim zespole, dostatecznie wysoki i atletyczny, by podołać takiemu wyzwaniu, ale w porę przeorientował się na rasowego zadaniowca pasującego do mistrzowskiej układanki; gdyby paru innych o podobnych warunkach fizycznych i parametrach motorycznych oraz koordynacji, w typie Dariusa Milesa,Ricky;ego Davisa, czy Josha Smitha, miało umiejętności adaptacyjne Iguodali, a co z tym nierozerwalnie związane: o pół numeru buta mniejsze ego, liga z pewnością zyskałaby na konkurencyjności.

    Przykład LeBrona idealnie demaskuje braki Duranta, który z niezrównanym kunsztem rzuca piłką do kosza, ale nie umie podciągnąć kolegów, wpłynąć na ich podejście do gry, zmienić ich nastawienia, uświadomić w kwestiach kluczowych niuansów koszykarskich, cytując KMN: z chomików zrobić tygrysy; LeBron przychodzi i kombinuje – próbuje ustawienia, proponuje wymiany, dopasowuje ludzi – i w pół roku, rok, albo dwa lata, robi ze swojej drużyny contendera, Durant wchodzi, rozgląda się, robi swoje, o resztę się nie troszczy, stąd wprawdzie ma dwa pierscienie, ale wzięte z zespołem mistrzowskim zarówno przed jego przyjściem, jak i po jego odejściu, czyli w miejscu, gdzie ktoś inny o wszystkie detale zadbał, a on mógł spełnić się na miarę swoich kompetencji; kiedy wymaga się od niego czegoś poza rzucaniem, okazuje się być zawodnikiem drugiego sortu; swoją drogą, dlatego Kobe zawsze był i będzie lepszy od Shaqa, nawet jako druga opcja ofensywna, miał bowiem umiejętność budowania siły i twardości całej drużyny, za punkt honoru stawiał sobie wzmocnienie dwunastego zawodnika na ławce, tak by najsłabsze ogniwo składu Lakersów było mocniejsze od najsłabszego ogniqwa każdego innego teamu w lidze, podczas gdy Shaq uważał, iż skoro wykonuje dziesięć wsadów w każdym meczu, swoje robi, nic poza tym go nie obchodzi i niech koledzy sami się martwią o swój niedostateczny effort; dlatego przegrywał i dostawał sweepy, dopóki Kobe nie wszedł na scenę pokazując mu na czym polega leadership na wybitnym poziomie.

    (21)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Wspomnienie z Iggym? “Oh! Block by James!”. 😄 A tak serio to Iggy TOP, szacun za całokształt kariery. Tacy gracze jak on czy Bogut dali początek wspaniałym GSW.

    (8)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Patrząc po treści komentarzy pod wpisami to myślę że większość doskonale pamięta finały 2015. A Iggy z calym szacunkiem ale pierwsza myśl jaka mi przychodzi do głowy zawsze to niestety ten blok Lebrona na nim.

    (-3)

Komentuj

Gwiazdy Basketu