fbpx

NBA: Udoka prosto z rynsztoka i LeBron James wzorowy uczeń

52

WTMW. Witam w nowym tygodniu. W związku z tym, że dziś startują ćwierćfinały In-Season Tournament, liga NBA pauzowała minionej nocy. Uziemiono wszystkie samoloty i latawce, co się zresztą dobrze składa, bo niedziela o tej porze roku w Stanach to dzień, w którym wszystkie oczy zwrócone są na NFL, a i niektórym z nas przydało się odespać. Coś tam zaraz podsumuję tylko łyka kawy wezmę, poczekajcie. No więc tak..

Indiana gra z Bostonem, a Sacramento z Pelikanami. W pierwszym meczu szykuje nam się znowu strzelanina na 250 punktów. Chcielibyśmy (a pewnie!) więcej charakteru playoffs, ale ponieważ to mecz o “wszystko”, liga będzie chciała mecz wyrównać. Spodziewam się szybkiego tempa, wielu gwizdków, obrony usadowionej na tylnym siedzeniu, przypiętej pasami i trzymającej w dłoniach doniczkę. Nie wiadomo jeszcze czy Tyrese Haliburton wystąpi, bo jest chory, w sensie grypę przechodzi. Moim zdaniem go postawią na nogi, nie po to trąbili od miesięcy o tym turnieju. Boston i tak to weźmie. Jayson Tatum powinien być w swoim żywiole, przecież Pacers to ekipa, która traci (zdecydowanie) najwięcej punktów z “pomalowanego” w lidze! Co za tym idzie, oni nie bardzo umieją w “playoffs”. Efektywność ofensywna i nie zwalnianie tempa, to ich (jedyny) sposób na zwycięstwo.

W drugim spotkaniu Kings i Pelicans, tu trudniej wytypować scenariusz. Valanciunas i Sabonis zetrą się rogami jak te kozły i pytanie, który którego powali / znokautuje. Niby kumple z reprezentacji, ale zła krew widoczna jest gołym okiem. Za ich plecami zdrowiejący zespół Nowego Orleanu, CJ McCollum, Trey Murphy III plus stali bywalcy: Zion, Brandon Ingram czy Herb Jones. Kings defensywnie celują w odebranie rywalom pola trzech sekund i trójki. Względnie otwarty stoi półdystans i dlatego właśnie liczę na skuteczny występ Ingrama. Wiele by pisać, zostawmy te dywagacje grupie typerskiej na Discordzie, do której Was wcale nie zapraszam, bo kto miał dołączyć, już tam jest!

https://discord.gg/KSTUtkTBAn

Rockets 97 Lakers 107

Wracam myślami do meczów z niedzieli, a tam Lakers pokonali u siebie Houston i jak to podsumował trener gości Ime Udoka:

Daliśmy sobie wpie%dol spuścić. Potarmosili nas ludzie, którzy nie są znani z rozstawiania przeciwników po kątach i nie jest to dobry znak.

Chłop miał czas pomyśleć nad tą kwestią, bowiem końca spotkania nie doczekał. Wyrzucony z parkietu przez arbitra za wyzywanie miejscowych i scysję z LeBronem. I tu najciekawsze, cała sprawa była przedmiotem rozpraw we wszystkich zagranicznych stacjach i redakcjach sportowych. Potrzebni byli jednak naoczni świadkowie, których zebranie zajęło trochę czasu. W tej chwili znamy cały przebieg rozmowy obu dżentelmenów. Czy jest się czym podniecać? Może jak ktoś nigdy nie grał z zorganizowany basket…

Przestańcie płakać dzi%ki je%ane – krzyczy Udoka prosto z rynsztoka, nie czuję, że rymuję.
Ty weź się, wszyscy tutaj jesteśmy dorośli – mówi LeBron, wzorowy uczeń.
Aha, no.
– To słowo na DZ nie jest fajne, nie używaj go proszę tak swobodnie przy nas – kontynuuje ikona ligi.
– Tak? No i co mi zrobisz? Podchodzisz jakbyś chciał coś zrobić, zrób coś miękka ci%to. 

I na tym w sumie koniec, bo się sędzia wciął. James po meczu powiedział, że wymiana dotyczyła Thanksgiving, a to kłamczuszek. Oto pełen zapis video i transkrypcja dialogów w oryginale:

Mnie tam bardziej martwi, że “moi” Rockets na wyjeździe nie przegrali jeszcze meczu (0-8) za to przed własną publicznością zaliczają (8-1). Kto jest w stanie logicznie wyjaśnić dysproporcję z perspektywy swoich koszykarskich doświadczeń, zapraszam do podzielenia się w komentarzu. Liczę na Was! Ja mam swoje zdanie, ale poczekam na Was. Jak ktoś chce migawki z meczu popatrzeć, a jeszcze nie oglądał, to proszę uprzejmie:

Nuggets 117 Kings 123

Wspominałem już Sacramento, które nie przypadkiem znalazło się w najlepszej ósemce turnieju. W niedzielę nad ranem pokonali obrońców tytułu. Piękną czwartą kwartę rozegrał “nasz człowiek” Domantas Sabonis (17 punktów 15 zbiórek 7 asyst) który nastukałby więcej, gdyby arbitrzy mieli nieco czulsze gwizdki i podniebienia. Trochę niemożliwe, aby De’Aaron Fox oddając 22 rzuty z gry (z tego piętnaście wjazdów) stawał na linii rzutów wolnych tylko dwa razy. Można rzec anomalia statystyczna. Gdyby matematyków zatrudnić do zbadania wyników, od razu wskazaliby potencjalne nieprawidłowości pracy sędziów i pewnego rodzaju faworyzowanie. Nic to jednak Denver nie dało, bo już energetycznie nie wyrabiali, a panowie Monk (26 punktów) i Fox (26 punktów 16 asyst) nie spuszczali nogi z gazu. Wiadomo, że Nuggets bez Murraya nie ma tej jakości, ale zostawmy ten jeden mecz. W tej chwili bardziej liczy się horyzont pierwszych pięciu tygodni sezonu. Co widzimy? Jeśli patrzeć na czołówkę tabeli WEST…

  1. Minnesota
  2. Oklahoma
  3. Denver
  4. Sacramento
  5. Phoenix
  6. Dallas
  7. Lakers

To ich wszystkich ŁĄCZNY bilans przeciwko Kings wynosi… czekajcie… żebym się nie pomylił… 0-6. I to jest moi Drodzy COŚ. Nic wielkiego może na tym etapie sezonu, ale faktem jest, Sacramento dysponuje rzadką elastycznością ofensywy, której dynamikę najlepiej obrazują właśnie czwarte kwarty. Jestem bardzo ciekaw co pokażą dzisiaj. Osobiście, nieśmiało liczę na zwycięstwo i kolejne poświaty laserowe na niebie w stolicy Kalifornii. Wdzięczna ekipa, twardo grają. Trochę nie mają kolejnego biegu w playoffs, taki kazus New York Knicks, których Tom Thibodeau ciśnie w każdym meczu i dopycha kolanem, ale o to chyba chodzi. Grać na dużej intensywności i do końca, czego panowie Fox czy Sabonis są uosobieniem. Patrzcie jaki klimat, kibice skandują imię i nazwisko środkowego do rytmu piosenki Seven Nations Army, hehe.

Clippers 113 Warriors 112

Mogliście patrzeć, bo wcześnie leciał, jeszcze w sobotę i na Canal+ powtórki pokazywali. Przeszło dwadzieścia oka tracili podopieczni Tyronna Lue zanim się łajba Warriors nie zaczęła nieprzyjemnie kołysać i się chłopaki skąpali w wodzie. A woda jest zimna o tej porze roku. Taktycznie bez zaskoczeń. Sprawa rozbiła się o fizyczność, braki kadrowe, ciężkie nogi, wiek i nieskuteczność. Bez dostępnych Wigginsa, Chrisa Paula i Paytona 2, chłopakom zabrakło prądu.

Curry 1/10 z gry w drugiej połowie, Kuminga dwa rzuty, Klay choć wciąż ściąga uwagę dwóch obrońców, nie generuje już tego samego wiatru, co kiedyś. Starość. Zespół mniejszy fizycznie zaniemógł. Zachwalam, bo na zachwalanie zasłużył występ Paula George’a (25/6/6), bohatera kluczowej akcji, to jest trójki na zwycięstwo. Grałby świetnie, to znaczy odnalazł w każdej ekipie, a że akurat wybrał Clippers to nigdy pierścienia nie wygra. Ciekawostką jest ostatnia akcja Wojowników. Rzadko się zdarza aby kluczowy rzut oddawał Draymond Green (przednia obręcz) tam chyba miała iść zasłona, którą Curry odwołał ruchem ręki chcąc iść z Load Managerem jeden na jeden. Nie pykło.

W tym natłoku kontuzji / absencji w obozie Steve’a Kerra świetnie pływa Brandin Podziemski. Niby rookie, ale już widać porozumienie z trzonem, z najważniejszymi postaciami rotacji. Rozegranie, przegląd pola, inteligencja, śmiałe decyzje. Nic tylko kibicować! Na koncie Brandina odnajdujemy 12 punktów 6 zbiórek i 3 asysty.

Co tam jeszcze działo się w niedzielę? Luce urodziło się dziecko, słyszeliście? Ano właśnie:

Mavericks 120 Thunder 126

Goście niejako zneutralizowali Shaia G. Alexandra, albo może raczej ten sam się zneutralizował do trzynastu prób rzutowych osiągając przy tym 17 punktów 9 asyst i 5 przechwytów. Tak bezkompromisowo zacieśniali korytarze pod kosz, że się ruchliwe Thunder w którymś momencie totalnie pogubiło. Walnęli dwadzieścia trójek w tym meczu, ale początek czwartej kwarty przechodzi do historii, do annałów NBA. TRZYDZIEŚCI punktów z rzędu Doncica i spółki! Ze stanu 111:87 do 111:117, uwierzycie?

A potem (znów) objawił się młody center miejscowych Chet Holmgren (11 punktów 11 zbiórek 4 bloki) sprzedał parę bloków, parę dobitek i zaskoczonego Lukę odesłał do domu z niepyszną miną. Już się cieszyli, już mieli rywali na widelcu… popatrzcie:

Bulls 124 Pelicans 118

Wspomnę o Bykach, żebyście nie mówili że tylko źle o nich piszę. Szacunek wśród niezależnych obserwatorów wzbudza Coby White. Na wolumenie siedmiu trójek w meczu trafia ponad 40%, a ostatnich… osiem gier przyniosło… 39/78 zza łuku, a to jest dobrze licząc 50%. Widzą to koledzy więc DeMar DeRozan zmienia się trochę w playmakera, coś jak za czasów San Antonio Spurs, bo chociaż nie pamiętacie, zaliczył taki epizod. Właśnie w ten sposób zbili Pelicans, czyli ruchem piłki i grą jeden na drugiego. Coby trafił osiem trójek, zespół zaliczył 32 asysty, jest się z czego cieszyć. Wszystko to bez udziału kontuzjowanego LaVine’a i przy niedyspozycji rzutowej Vucevica.

Pels bez CJ-a i Murphy’ego, który oszczędzani byli na dzisiejszy turniej. Oby im brak zgrania nie wyszedł bokiem. Patrząc na zaawansowane statystyki tam niezłe kwiatki wychodzą. CJ na parkiecie mocno ogranicza np. produktywność Ingrama. Zion zaczyna coraz więcej rzucać z półdystansu, obrona zna jedno ustawienie, trochę tych znaków zapytania by się znalazło.

Nets 129 Magic 101

Wyszli ze swego k%rwidołka Magicy z Orlando, w którym siedzieli przez niemal dwa tygodnie. Rozleniwieni pojedynkami z kruszejącymi w rękach Wizards, pojechali do Nowego Jorku i wyłapali od razu (w pierwszej kwarcie) po łbie. Tyle było z serii ośmiu zwycięstw. Pierwsza odsłona w wykonaniu Mikala Bridgesa przechodzi do historii: 26 punktów, 8/11 z gry, 3/3 zza łuku, 7/8 wolnych. Jedna sprawa, że bardzo nie leżą Magikom zawodnicy Brooklynu. Druga to zmęczenie psychiczne i braki kadry. Bądź co bądź poza składem pozostają pierwszy rozgrywający (Fultz) i center (Carter) a teraz jeszcze doszedł “glue guy” Jonathan Issac.

Other stuff

Nazwijmy to paką miesiąca, w wykonaniu Shaedona Sharpe’a z Portland Trail Blazers. Skoczył ładnie, tymczasem Utah bez Clarksona i Markkanena sypią się jak choinka po Sylwestrze. Nie każdego stać na sosnę kaukaską, wiadomo. Markkanen generalnie stanowić powinien najbardziej smakowity kąsek najbliższego okienka transferowego. Wierzę, że Jazz go posuną. Dla mnie Fin jest wart tyle, co dwóch LaVine’ów i pół Damiana Lillarda. Fakt, że możesz go z powodzeniem wystawić na niskie skrzydło sprawia, że ogarnięci trenerzy w dogranym systemie, ślinią się na to nazwisko. Wyobraźcie go sobie na przykład w Miami… mniam.

Dobrze, jeśli macie jakieś około-koszykarskie pytania, to ja chętnie odpowiem jak będę potrafił. Zapraszam do komentarzy. Tymczasem dziękuję za wsparcie Patronom, do których należą:

  • bceltics204
  • Tomek S
  • Adas Xk
  • Grześ Ber
  • Adrian 366

Kłaniam się, dziękuję i do przeczytania. B

52 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Rockets w tym sezonie podobnie jak Warriors w poprzednim. Poza rekordem jednak nie widzę większych podobieństw :p

    (5)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Ten Udoka to niezly z.j,e.b. Ciekawe czy by fikał tak do niego w ciemnej uliczce bez kamer, świadków i ochrony. Wiem Wiem, to miała być prowokacja, ale coś marna skoro sam wyleciał.

    (-9)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Ogladam GSW i miekna z kazda kwarta, a Klay strasznie forsuje rzuty. Przykro sie na to patrzy. Brakuje im zdecydowanie fizycznosci i centymetrow. Jak ciezko mi sobie wyobrazic Warriors bez Klaya tak ciezko patrzy sie na jego gre. Uwielbiam goscia, ale po kontuzji niestety to nie ten sam gracz. Wiggins tez slabiutko od tej sytuacji z jego ojcem i w niego wierze, bo gosc ma dopiero 28 lat. Wychodzi brak przynamniej jednego lub dwoch walczakow po obu stronach basketu. Dla mnie Kuminga dostac wiecej zaufania od Kerra tzn. gosc wiadomo w kratke w ataku raz lepiej raz gorzej, ale do tego walczy, biega, daje powiew. A Steve po jednym jego slabszym meczu w ataku od razu ucina mu minuty. JK moze byc kotem i mocno w to wierze. GSW w tym skladzie nic nie zdzialaja mimo mojej sympatii do nich. Ich obrona to dziurawy ser. Bez zmian w zime pierwsza runda to max niestety 🙁

    (22)
    • Array ( )

      Mam podobnie. Człowiek patrzyła Kurę i się nim zachwyca ale coraz bardziej zdaje sobie sprawę, że GSW z tym trzonem nic już nie zdziałają 🙁

      (11)
    • Array ( )

      Starzeją się, ot co. 6 finałów w ostatnich 9 latach z czego wygrali 4. Nie jedna drużyna dałaby się pokroić za taki wynik. Wygrali swoje.
      Pierwsza runda? Ciekawe czy w ogóle wejdą do PO…

      (21)
    • Array ( )

      No i bardzo dobrze, że w końcu ich czas minął! Wy to chyba myśleliście, że oni cały czas będą w topie, a to tak nie działa, także zluzujcie już majty. Teraz kolej na inne ekipy, które też grają piękny, ciekawy basket + dobrą obronę.

      (-12)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Sędziowie NBA stracili twarz już dawno. To taki lewacki liberalizm jak w unii. Ale cóż poradzić. A James niech kończy kariere bo interesowałem się NBA od 1993 na Full A od 91 92 tak trochę do 99. I teraz 20 lat to trochę za długo. Co on sobie myśli.

    (-18)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Markanem w Miami, to mój transfer, wtedy taka paka jak Herro, Duncan, Butler, Markanen i Bam a na ławce Richardson, Jaimie, Martin, Higsmith i Bryant, to się może udać i wiem, że to tylko marzenia ale gdyby opchnąć, schodzący konrakt Lowrego i Jovica + picki, to może by wzieli

    (8)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Artykuł tak dobry, że aż czytałem z pewną nutą nostalgii. Dla mnie możesz pisać rzadziej byle było tak dobrze jak dziś. Pozdro!

    (17)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Chyba najlepszy, najbardziej zaangażowany wpis B. od co najmniej 2 miesięcy, a może i pół roku. I momentalnie większość komentarzy o koszykówce, a nie tematach…. uznajmy to zastępczych.

    Boston powinien to wygrać, o ile Tatum nie wpadnie na pomysł seryjnego ciskania za 3 i nie włączy mu się tryb “muszę zdobyć 20pts choćby nie wiem co”, a Brown nie wpadnie na pomysł kozłowania lewą ręką. A w powiązaniu z Bostonem – Udoka – gość który dostał w prezencie samograja w postaci Bostonu i wylądował w Houston na własne życzenie… i tutaj pojawia się wątek dlaczego Rockets przegrywają na wyjazdach… zdala od domu, od mam, tatusiów… trener z problemami natury obyczajowej – wystarczy połączyć kropki 😉

    (14)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Wspominał ktoś już o odrodzeniu się Duncana Robinsona? Po epizodycznej grze i całkowitym braku pewności siebie w poprzednim sezonie zanosiło się na dość szybki wypad z ligi. A tu proszę, Strus odszedł i Robinson się odrodził.

    (13)
    • Array ( )

      Nie jest łatwo wygrać, gdy robi się +10 więcej strat w meczu, co zostało jedynie odrobinę złagodzone większą aktywnością na ofensywnej zbiórce.

      (1)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Dojebany artykuł, poczułem sie jak w 2013 kiedy zacząłem śledzić gwba, pełna profeska jak zwykle 5 Bartek !

    (8)
    • Array ( )

      Wiadomiks że Bron to napompowana ciota która uwierzyla w swoją wielkość a teraz jak sędziowie już nie robią z niego gwiazdy to zostaje mu tylko *płakać jak ta cipka* – admin ty się za tłumaczenie raczej nie bierz bo wychodzi slabo

      (-10)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    I taki wynik to ja rozumiem! Los Aniołes Jeziorak pokonali Finiks Słońca szalonym, białym Keanu Reavesem.
    Porażka “miszczofskiego” składaka zawsze na propsie!

    (-4)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Hej,

    Mam na sprzedaż koszulkę Charlotte Hornets , swingman , city edition . LaMelo Ball. Nowa , nieużywana
    XXL

    Ktoś chętny :)?

    (0)
    • Array ( )

      Czyli używana bo przynajmniej raz musiałeś założyć bo skąd bys wiedział że za duża 😉

      (-2)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Ojejku jejku… No co to się stanęło? Dwóch dorosłych chłopów sobie pogadało w sposób wcale nie gorszy niż robi to w zasadzie reszta ligi. No koniec świata. Rynsztok. Temat dla w zasadzie całego sportowego świata.
    W jaką stronę ten świat idzie? Lpg, jednorożce, poprawność, tęcza…
    Szkoda słów nawet.
    Nic się nie stało. Rozejść się

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu