NBA: wzloty i upadki Doca Riversa w siódmych meczach
Dziwnie tak zaczynać artykuł od autokorekty, ale słowo “wzloty” możemy w zasadzie z tytułu wykreślić. Była to furtka, jaką zostawiłem sobie wcześniej, na wypadek innego scenariusza wczorajszego meczu numer siedem, niż ten przewidywany. Niepotrzebnie…
Zanim zasiadłem do niedzielnego meczu, zrobiłem sobie mały research, który mniej więcej w połowie trzeciej kwarty mogłem już na kartce gumkować. Szesnaste w karierze spotkanie numer siedem trenera Doca Riversa zakończyło się porażką, wydłużając serię przegranych do pięciu z rzędu. Rok 2023 dopisujemy więc do dat 2021 (Sixers vs Hawks) 2020 (Clippers vs Nuggets) 2017 (Clippers vs Jazz) i 2015 (Clippers vs Rockets). Ogólny bilans Riversa w siódmych spotkaniach serii wynosi aktualnie 6-10. Z tych sześciu zwycięstw aż cztery pochodzą z jego czasów w Bostonie.
Przy okazji, czy wiecie że żaden inny zespół nie miał dłuższej meczowo przeprawy do pierścienia niż Celtics w 2008? Ich 26 spotkań z tamtego roku to do dzisiaj rekord. Serie trwały 7-7-6-6 meczów. Żadna inna drużyna, zwycięska czy nie, nigdy nie zagrała więcej spotkań w jednym postseason. Kolejną historyczną prawidłowością, jaka się potwierdziła wczorajszej nocy było to, że Doc jeszcze nigdy nie wygrał meczu numer siedem na wyjeździe, ale nie uprzedzajmy faktów, jak mawia Bogusław Wołoszański.
#3-1
No dobrze, postarajmy się to jakoś uporządkować. Rivers trzykrotnie w swojej karierze zmarnował prowadzenie 3-1. W tym akapicie wrócimy na chwilę do tamtych serii.
#Orlando Magic (2003)
Orlando było pierwszą ekipą Doca Riversa jako głównego trenera w NBA. Zaskoczył wszystkich, ponieważ po awansie z ósmego miejsca udało mu się nastraszyć Detroit Pistons, biorąc mecze 1, 3 i 4. Jego głównym atutem był wówczas Tracy McGrady, wielce utalentowany gracz rundy zasadniczej, zupełnie bez historii ze swymi drużynami w playoffs. W spotkaniu numer 7 Detroit zbili jednak Orlando różnicą 31 punktów. Podopieczni Ricka Carlisle, Ben Wallace i Chauncey Billups, skutecznie ograniczyli McGrady’ego, a innej broni Orlando po prostu nie mieli.
#La Clippers (2015)
Kolejny adekwatny w kontekście tego akapitu przypadek miał miejsce w roku 2015. Clippers, prowadzeni przez Doca Riversa w pierwszej rundzie wyeliminowali w siedmiu meczach aktualnych mistrzów z San Antonio Spurs. W drugiej czekali na nich Rockets. Podobnie jak w serii z Pistons, Clippers wzięli mecze 1, 3 i 4, ale potem nie umieli już powstrzymać Hardena i spółki, przegrywając kolejne spotkania dwucyfrową różnicą punktów. W pierwszych dwóch meczach serii wyleciał z rotacji Chris Paul, ale potem wrócił. Bardzo dobrze spisywał się Blake Griffin, ale wszystko ostatecznie załamało się w meczu numer 6. Clippers wysoko, trzynastoma punktami, prowadzili przed czwartą kwartą (92-79). W ostatniej odsłonie dostali jednak łomot 40-15 i ostatecznie wybito im koszykówkę z głowy w tamtej serii.
#L.A Clippers 2020
Po całkiem nieźle rozegranym (skróconym) sezonie, drudzy w tabeli Zachodu Clippers przez sześć meczów męczyli się z Luką i Mavericks w pierwszej rundzie, by potem trafić na Denver Nuggets. Jokić i spółka też mieli nie lada kłopoty w pierwszej rundzie, więc to nie w zmęczeniu należy szukać wyjaśnień. Zwłaszcza, że były to bańkowe playoffs, a więc bez lotów. Tradycyjnie już dla siebie Rivers wziął mecze 1, 3 i 4, ale rozwinięcie serii znacie. To wówczas Paul George zyskał przydomek “Pandemic P”, który ciągnął się za nim długo.
#Inne wybrane przypadki
Doc Rivers od dawna jest krytykowany za swoją niezdolność do reagowania na wydarzenia w trakcie meczu i serii. Im więcej rozegranych spotkań, tym rywal lepiej poznaje plan gry i dostosowuje się do niego. Brak elementu zaskakiwania go nową taktyką to prosta droga na manowce. Ekipy, którymi rządził Rivers, ciężko posądzać o braki w talencie. Urzędujący mistrzowie (Boston, Kawhi), gracze All-Star, nominowani do pierwszych piątek, MVP… nie można powiedzieć, że personel nie dopisywał. A jednak, mimo zdobycia tytułu mistrzowskiego w 2008, jego kariera rozpatrywana jest raczej przez pryzmat niewykorzystanych szans. Między innymi przez wzgląd na poniższe serie:
2005: Pierwsze playoffs jako szkoleniowiec Bostonu. Trzecia ekipa Wschodu nie sprostała jednak szóstej. Pacers wygrali spotkania 2, 3, 5 i 7, ostatni mecz w TD Garden różnicą 27 punktów.
2009: urzędujący mistrzowie, pomimo kontuzji Kevina Garnetta wysforowali się na prowadzenie 3-2 z Orlando Magic. Defensywa Bostonu nie umiała jednak poradzić sobie w decydujących spotkaniach serii ani z prime Howardem, ani z szalejącym Turkoglu, skutkiem czego przegrali oba pozostałe mecze, wliczając game 7 na własnym parkiecie. To o tym swoim składzie Howard powiedział po latach, że zawiózł do finału bandę anonimów.
2010: finał według scenariusza świętej wojny. Lakers vs Celtics. Ciężko rozpatrywać awans do finału w kategorii porażki, ale niedosyt pozostał, bo Celtics prowadzili 3-2 i nie byli w stanie tego domknąć w L.A, ani tym bardziej u siebie w game 7.
2012: Szczytowy etap indywidualnych możliwości atletycznych LeBrona Jamesa i zarazem okres jego największego głodu, po dwóch przegranych finałach. Niemniej, Boston objął prowadzenie 3-2, pomimo porażek w dwóch pierwszych meczach serii. Na mecz numer 6 wracali do Bostonu, więc szansa na wygraną naprawdę była duża. Niestety, blowout na Causeway Street poprzedził tylko ostateczną egzekucję w spotkaniu numer 7 na South Beach.
2017: Seria LAC z Utah miała nieco odmienną od większości opisywanych dynamikę, ponieważ tutaj game seven nie tyle spadła na ekipę Riversa, co musieli ją sobie wywalczyć. LAC brali spotkania parzyste, a Utah nieparzyste i ta prawidłowość utrzymała się do końca. Ta seria ostatecznie zakończyła eksperyment pod nazwą Lob City, w sierpniu oddano Chrisa Paula do Houston.
2021: Seria z Atlantą Hawks. Kolejna w której o przywilej walki w game 7 trzeba było zabiegać wygraną w meczu numer 6. Bardzo wyrównana, większość meczów kończyła się różnicą 1-2 posiadań. Ostatecznie to Hawks byli górą, ale gromy sypały się tym razem nie na Riversa, tylko na Bena Simmonsa, który przestał grać w basket.
2023: Ostatni mecz, w którym Doc i spółka wylogowali się z chatu w trzeciej kwarcie. Al Horford ograniczył Embiida, Harden nie mógł się wstrzelić, na Tatuma nie było rady i voila.
#Wygrane game 7
Żeby nie było, Doc Rivers ma w swej karierze sześć wygranych spotkań numer siedem. Oto serie, w których to miało miejsce:
- 2008: pierwsza runda, Boston 4-3 Atlanta
- 2008: druga runda, Boston 4-3 Cleveland
- 2009: pierwsza runda, Boston 4-3 Bulls
- 2012: druga runda, Boston 4-3 Sixers
- 2014: pierwsza runda, Clippers 4-3 Warriors
- 2015: pierwsza runda, Clippers 4-3 Spurs
Czy Waszym zdaniem Doc zachowa posadę na kolejny rok?
[BLC]
Nie rozumiem jak on znajduje angaż w topowych zespołach jak od ponad dekady notorycznie zwodzi?
jest bardzo sympatycznym gościem, nawiązuje super relacje z graczami, gwiazdy czują się przy nim komfortowo
chętnie dla niego grają – to pomaga w biznesach
“Podwładny powinien przed obliczem przełożonego mieć wygląd lichy i durnowaty, tak by swoim pojmowaniem sprawy nie peszyć przełożonego” (Car Piotr I)
Doc Rivers ma wygląd durnowaty wpisany w fizjonomię (patrz zdjęcie) – zarządy lubią to.
Fajnie że jak wygrali Lakers to tytuły artykułów Król James , Złoci Lakers, Lakers pokonali zeszłorocznych mistrzów i mamy piękne zdjęcie Lebrona i serduszka w barwach LA. Wygrywa Boston i to w game 7. Dostaje artykuły o Riversie jego zdjęcia, dostaje artykuł o słabej grze Hardena i Embida. Nie ma zdjęcia Tatuma który rzucił 50 pkt nie ma koniczynki, nie ma obiektywizmu jak widać
znowu ty?
powtarzam: wpisz sobie Boston Celtics w google grafice i do dzieła !
Chcesz obiektywizmu to przejrzyj relację z meczu na nba.com czy coś.
To prywatny portal, którego właściciel ma prawo pisać co chce i lubić kogo chce. Komuś się będzie to podobać, że Admin lubi LeBrona/Lakers, a innemu nie. I nic nie zmienią zamieszczane tu komentarze, Twoje, moje, czy innych.
Meczy mnie czasem ta, można rzec, polityczna poprawność, czy też silenie się na wg mnie nieszczery obiektywizm. Nie każdy zespół trzeba lubić. Ba! Można nawet jakiś nie lubić (np Boston Celtics, zwłaszcza gdy jest się kibicem Lakers i zna się historie z rywalizacji między Celtami i Jeziorowcami).
Go Lakers! Go Heat!
Dramat, nie trener mistrzowskiej drużyny. Ciekawe na kogo teraz zwali winę. Bo przecież nie weźmie tego na siebie
Rivers w sytuacji nie do pozazdroszczenia, patrząc na jego statystyki w meczach o wszystko …
Ale z drugiej strony organizacja, która go zatrudnia powinna mieć to na uwadze , czyli postawić Riversa jako głównego na sezon a na Play Offy brać asystneta na przykład, a jak nie to na pewno w PO jeśli dochodzi do game 7 to już musowo ktoś inny musiałby prowadzić drużynę .
Ostatnio w poście pisałem, że 7 mecz na bank biorą Celtics , właśnie ze względu na Riversa 😉
W 2010 zarówno g6 jak i 7 były w LA, nie wracali do Bostonu
Tak jest: finały były wtedy wg formatu 2-3-2
W 2010 game 7 był w L.A.
Czasy mamy niestety w NBA takie, że o rosterze druzyn bardzo często nie decyduje sztab szkoleniowy czy organizacja, a widzimisię i humory największej gwiazdy danego teamu… od lat panuje tendencja, że All-Star czy tam “lider” w mniejszy lub większy sposób “szantażuje” klub i w ten sposób dochodzi do zatrudniania/zwalniania (np. Trae Young) tak trenerów, jak i zawodników (np. Durant/Irving).
Doc świetnie wpasowuje się w tą tendencje, czyli bycia najlepszym kumplem największego gwiazdora drużyny. Nie będę się rozczulał nad Simmonsem, ale akcja, która Doc wraz z Embiidem jakiś czas temu odstawili przeciw Benowi była skandaliczna i absolutnie nie w duchu “teamworku”. W ten sposób Rivers uchronił swój tyłek, trenerem jest nadal, ale na tym kolesiostwie jak widać jakoś po najważniejsze trofeum nie sięga.
Ps. Mistrzostwo z takim składem, jaki miał wtedy Boston, wygrałby jako trener nawet Drupi 😉
Z tą różnicą, że ja bym zamknął serię w 3 meczach. 😀
jak sralkelski wygrali to była podbnietka i z rana artykuł XD jak by wygrało gsw to byś do następnego dnia czekał XD
Ale piecze
D jest nieme bo w nba podobno nie ma defense
Przy każdej serii gdzie było 2-2 podawano statystyki że w takich sytuacjach drużyna wygrywająca game 5 wygrywa całą serię w ponad 75% przypadków. Doc stara się wyrównać te statsy żeby w przyszłości teamy nie poddawały się tylko walczyły do końca. Szacunek za jego poświęcenie!
Przy każdej serii gdzie było 2-2 podkreślano statystyki że w takich przypadkach zwycięski zespół w game 5 wygrywa całą serię w ponad 75% przypadków. Doc stara się wyrównać te statsy żeby w przyszłości teamy nie poddawały się tylko walczyły do końca. Szacunek za jego poświęcenie!
Bo jak Lejkers wygrywają to lejkers wygrywają, a jak Boston wygrywa to przeciwnik przegrywa. Prosta kalkulacja XD
Dragon71 i prowokator, nie rozumiem waszych wypowiedzi, przecież jest dużo stron o koszykówce gdzie to zaraz było napisane wiec jak macie problem to wyjazd i idźcie sobie tam czytac barany. Powieście sobie Tatuma przed łóżkiem i klepcie gruszkę.
Bardzo lubię tegoż bloga, byłem bez faworyzowania jakiegokolwiek teamu, ale po czytaniu go przez rok mam nadzieję, że LAL dostaną w dupsztala. Jak nie w finale konferencji to w finale ligi.
Twoje nadzieje są nadaremne bo Lakers wygraja tytuł w tym roku
A nie było tak że drugim trenerem Doca w mistrzowskim sezonie był spec od obrony Tom Thibodeau?
Było tak Chuck
Dzięki ziomuś, na Ciebie zawsze można liczyć, tak właśnie coś pamiętałem, że Doc ponoc w ogóle na obronie się nie skupiał, tylko na ataku. Może to jest odpowiedź skąd pierścień 🙂 a do tej pory nie podciągnął się z obrony, heh
A ten spec Thibodeau ile mistrzostw wygrał od czadu kiedy jest head coachem? Tak wieszacie psy na tym Docu, ale popatrzcie ilu trenerów jest bez mistrzostwa, albo rzadko kiedy nawet są w play-off
Relację z tego game 7 powinien napisać BLC 😉 Pozdro!
Tak czy inaczej tamten skład Bostonu był w zasadzie samograjem i każdy z pozostałych 29 trenerów by wygrał te mistrzostwo z nimi.
I defensywę ustawiał Thibs.
Przy tylu przerżniętych i to blow-outach decydujących meczach serii inaczej patrzy się też nawet na te sukcesy Doca, jak mistrzostwo z Bostonem w 2008. Po prostu tak dominujące drużyny jak tamci Celtics rzadko przechodzą w PO takie męki Tantala. Słabo więc sobie radzi z prowadzeniem drużyny, gdy dochodzi do poważnej rywalizacji. Nie umie utrzymać przewag, które sam wypracowuje, albo które daje mu po prostu talent graczy. Nie można chyba powiedzieć, że dobrze ustawił/zmotywował takiego Hardena na mecze 6 i 7. Tak jak tu różne osoby piszą, zamiast być mentorem graczy, stawiać cele jest kumplem gwiazd.
Fan
Specjalnie napisałem tego posta dla żartów, nawet nick wstawiłem żeby większość inteligentnych skumała tylko ty nie dałeś rady gigancie intelektualny 😀
I już wiem dlaczego nie chciał mi przejść mój wpis do poprzedniego art, bo był głównie o Riversie i powinien być tutaj hehe sorry za prywatę, ale walczyłem z 30 minut by system wchłonął mój wpis, aż musiałem podzielić go na dwa kawałki.
Haha, ale mam humor czytając komentarze.
No fakt, ze admin jako funkcja powinna być podstrona/obiektywna i pewnie wiele osób nie może się przyzwyczaić, ale to może dlatego, ze za rzadko wchodzą tutaj na stronkę. Ja się przyzwyczaiłem jak dla mnie to logo Gwiazdy Basketu może być żółto fioletowe xd
Druga sprawa, ze jest tu dużo uśpionych kibiców Bostonu i właśnie B.min się na nich nadźgał. Pamietam ich wybuch po pierwszym mistrzostwie za kadencji Riversa. Jest oczywiście światełko w tunelu tzw kompromis, ale bardzo mało prawdopodobny. Przejście LJ do Bostonu xd
„ Doc Rivers od dawna jest krytykowany za swoją niezdolność do reagowania na wydarzenia w trakcie meczu i serii. Im więcej rozegranych spotkań, tym rywal lepiej poznaje plan gry i dostosowuje się do niego. Brak elementu zaskakiwania go nową taktyką to prosta droga na manowce. Ekipy, którymi rządził Rivers, ciężko posądzać o braki w talencie. Urzędujący mistrzowie (Boston, Kawhi), gracze All-Star, nominowani do pierwszych piątek, MVP… nie można powiedzieć, że personel nie dopisywał. A jednak, mimo zdobycia tytułu mistrzowskiego w 2008, jego kariera rozpatrywana jest raczej przez pryzmat niewykorzystanych szans…”
…..przecieram oczy czy dobrze przeczytałem, czy możliwe to, ze wyszło to z pod pióra BLC xd
Odnośnie pisania o Bostonie.
Widziałeś mecz?
Nie ma o czym pisać. Boston nie zagrał jakiegoś wybitnego meczu Mazulla nagle nie nauczył się bronić.
A ja zasnąłem,taki to był mecz 😁
To że Tatum w końcu znalazł drogę do kosza nie potrzebuje większej uwagi.
I chyba polscy kibice Bostonu nie różnią się aż tak bardzo od tamtejszych tj. nie lubię ich
Z drugiej strony to chyba nie lada sukces dojść do 7 meczowej serii w półfinale konferencji z wicemistrzami ligii, dysponującymi ultra uniwersalnym składem, z bandą mięczaków i liderem takim jak Embid.
Wszystko zależy od punktu siedzenia.
Gdyby polska reprezentacja w grała regularnie w półfinałach, czy ćwierćfinale mistrzostw to za każdym razem byłby mega występ.
Phily to na żadnej płaszczyźnie nie jest mistrzowska ekipa i jeśli właściciel zdaje sobie z tego sprawę to nie ma prawa mieć pretensji do Riversa.
Czy Kerr to słaby trener ?
A jak wyglądali GSW w G6. Jak gówno, bez taktyki.
w 2010 roku game 7 odbył się w LA, proszę poprawić poniższe:
“2010: finał według scenariusza świętej wojny. Lakers vs Celtics. Ciężko rozpatrywać awans do finału w kategorii porażki, ale niedosyt pozostał, bo Celtics prowadzili 3-2 i nie byli w stanie tego domknąć w L.A, ani tym bardziej u siebie w game 7.”
w 2010 grano 2-3-2, więc game 6 & 7 były rozgrywane w LA.
No i już nie ma Doca. Phila go przesuneła do rezerwy 👍😊
No proszę, meczyk poddany, Rivers wylany. W życiu bym nie pomyślał.