fbpx

Nets obskoczyli pogrążone w kryzysie Miami | 17-2: Memphis bez Ja Moranta

18

WTMW.

Spurs 107 Pelicans 103

Rewanż za porażkę przed tygodniem, kiedy to SAS zostali zbici 33 punktami. Dziś w znacznie bardziej okrojonym składzie jeśli chodzi strzelców, bez Vassella, McDermotta czy Walkera za to z mocniejszym frontcourtem wzięli udany odwet.

Otóż bardzo fajnie w zespół wpisuje się powracający do formy Zach Collins, a Popovich doceniając walor inteligencji koszykarskiej swoich podkoszowych śmiało rotuje trójką Poeltl, Collins, Landale nierzadko grając parą centrów. Powiedzmy sobie szczerze, gdyby Zach był dostępny od początku sezonu, Spurs byliby moim zdaniem trzy oczka wyżej w tabeli.

Pelikanie dziobki wypadły drętwo. Herb Jones nic nie pokazał w ataku, tyle był z niego pożytek, że napadającego Dejounte Murraya (15/11/13) trochę ograniczył ze skutecznością. Devonte Graham’ no niestety zagrał tragicznie i to nie tylko strzelecko, ale przede wszystkim był brany na celownik jako obrońca: -22 wskaźnika plus/minus mówi sam za siebie.

Hayes nie miał przewagi, bo jak mówię, SAS też grali na dwóch centrów, Hernangomez jako podkoszowy tragedia – jeden z najgorszych obrońców na swej pozycji. Mecz ciągnęli obwodowi McCollum (32/6/4) i Alvarado przy udziale Valanciunasa, który jednak pod koniec siadł energetycznie. Przydałby się Ingram, miał grać, wycofany w ostatniej chwili. Przydałby się Zion by cielskiem przebić momenty przestoju, ale go nie ma i nie będzie już w tym sezonie.

SAS wygrali mecz na atakowanej tablicy, z której zebrali aż szesnaście piłek.

Pacers 91 Raptors 131

Opisuję ten mecz wyłącznie z powodu pożaru w drugiej kwarcie. Halę trzeba było ewakuować z uwagi na palący się “jumbotron”. Mecz przerwano na ponad godzinę, po czym spotkanie dokończono w warunkach “pandemicznych” czyli bez udziału publiczności. Z chłopaków niestety już dawno zeszła energia, bowiem Raptors zdusili mniejszych i słabszych Pacers już w pierwszej kwarcie….

Do przerwy przewaga wynosiła 28 punktów, Raptors w całym spotkaniu trafiali z 60% skutecznością oraz popełnili zaledwie sześć strat. Indiana bez Malcolma Brogdona, co sprawiło że pierwsza opcja wycięła się sama, druga stała pierwszą – więc o losach spotkania w zespole Pacers decydowała de facto opcja trzecia albo i czwarta.

Cały koncept ekipy Toronto to właśnie wpędził rywala w dyskomfort, odebrać największy atut, podwoić wszystko, co chce iść w środek, przejąć zasłony idące na skrzydło, nadepnąć i zniechęcić. Są wielcy, skoczni, mobilni, a dziś na dodatek złapali rytm zza łuku. Mówię w szczególności o panach Achiuwa (4/5) i Anunoby (3/5). Obaj ekstremalnie atletyczni i nazwisko mają na A, haha. Ho ho ho.

Idąc dalej, żaden trener o zdrowym umyśle nie chce grać serii z Toronto. Pokonanie ich będzie kosztowało masę zdrowia, a spektakularnie przegrać też można.

Bulls 98 Cavs 94

Brzydki mecz, mecz niemocy. Trochę można się było tego spodziewać. Bulls są zmęczeni wytykaniem im błędów i porażkami. Cavs ciągną na oparach, ile kontuzji może się przytrafić. Najpierw Sexton, potem Rubio, następnie szarady kadrowe, teraz Jarrett Allen. Grają niedorosłym jeszcze fizycznie centrem (Evan Mobley 9 punktów 11 zbiórek) któremu zaczyna brakować ognia. Darius Garland (28 punktów 6 zbiórek 5 asyst) jest osamotniony w roli kreatora, gra 44 minuty (!) nogi zmęczone, trójka mu nie siedzi (1/7) na dodatek stracił człowieka, który stawiał mu najlepsze zasłony. Kevin Love także widać, że trudy sezonu dają mu się we znaki, to weteran, nie oczekujmy że wzorem LeBrona będzie ciągnął ekipę za uszy. Obrona brak, rzuty szybkie i szarpane.

Chicago zapracowało i zasłużyło na zwycięstwo. Dwie ostatnie minuty ciągnęły się nieskończoność. Były faule z kapelusza, awarie zegara, protesty, wielokrotnie przeglądane taśmy. Odnieść było można wrażenie, że arbitrzy za wszelką cenę chcą doprowadzić do dogrywki, ale ta była poza zasięgiem Cleveland.

Największą różnicę moim zdaniem zrobił Alex Caruso, autor 10 punktów 8 zbiórek 7 asyst 2 przechwytów i 2/2 zza łuku. Jest akumulatorem, który ładuje energetycznie tę ekipę, jego wskaźnik plus/minus wyniósł dziś +18. Nawet słoniowaty Vucević przebierał dziś nogami w obronie!

Nets 110 Heat 95

Miami rozbite brzydko po raz kolejny. 40:21 w drugiej kwarcie ustawiło spotkanie. Co niektórzy snują teorie o umyślnym tankowaniu pozwalającym uniknąć właśnie Brooklynu w pierwszej rundzie, ale kto zna podejście i charakter sztabowców South Beach, ten wie, że nie kalkulują. Z powodów osobistych meczu nie był w stanie poprowadzić Erik Spoelstra. Coraz ciekawiej się robi w tym zespole.

Chłopaki są emocjonalnie rozbici, dziś przyszło im stawać naprzeciw wybitym talentom w osobach KD czy Irvinga. Panowie Tyler Herro i Victor Oladipo są po kontuzji i to widać. Duncan Robinson odpowiednio wyskautowany nie stanowi już większego zagrożenia (co niepokoi). Jeszcze bardziej niepokoi Bam Adebayo migający się od odpowiedzialności w ataku. Jimmy Butler ma wiele walorów, ale czy to jest super gwiazda, która pociągnie zespół w gorącym momencie? Śmiem wątpić zważywszy fatalne procenty skuteczności i kompletny brak rzutu dystansowego.

Pytanie: czy można oprzeć mistrzowski zespół na dwóch nie rzucających zawodnikach? Adebayo i Butler ograniczają Herro do roli podobnej do tej, jaką pełni Robinson, czyli latania po zasłonach i dalekich rzutów. To dlatego Tyler gra w drugim składzie, nie ma dla niego przestrzeni z dwoma non-shooterami!

Bucks 102 Grizzlies 127

Mistrzowie NBA na rozkładzie. 17-2 bez Ja Moranta w składzie. Czego nie rozumiesz?

Bucks wygrali 4 z 14 meczów rozegranych w tym sezonie bez Jrue Holidaya. To jest szara eminencja Milwaukee i nie bójmy się o tym mówić głośno. Steruje tempem, bierze na siebie najbardziej niewygodny matchup, ma najpewniejszą rękę w końcówkach. Dziś go zabrakło.

Troszkę sędziowie nie pozwolili Bucks się rozpędzić, gwizdali faule, nie dali bronić / biegać. W znaczącej mierze porażkę uzasadniają też straty (ofensywa bez Holidaya wyglądała na chaotyczną) zbiórki, no i ponowienia Memphis. Szesnaście piłek w ataku to zazwyczaj Giannis i spółka fundują rywalom, a nie na odwrót. Równocześnie silnoręki Steven Adams pobił rekord klubu należący dotąd do Zacha Randolpha w liczbie zbiórek ofensywnych w sezonie. Nowozelandczyk ma ich już bodaj 333.

Liderzy: Bane 20, Brooks 19, Melton 24 punkty. Rozgrywający Tyus Jones znów 10 asyst i zero strat. Ma pewniejsze ręce niż 99% ligi, lepiej niż Morant ustawia ofensywę choć oczywiście nie ma w połowie takiej eksplozji, zupełnie inny styl. Jones to może być wyjaśnienie bilansu 17-2, o którym wspominałem wcześniej. Spokój w grze, również pod presją, karmi gorącą rękę, świetny rozgrywający. Po drugiej stronie Giannis (30/11/4) Khris Middleton (16/5/5) i długo, długo nikt.

Thunder 107 Nuggets 113

“Nasz człowiek” Nikola Jokic przeciwko stawiającym się Thunder: 35 punktów 12 zbiórek 8 asyst 13/15 z gry. Pokazałbym Wam podanie za siebie, ale Barton nie wykończył akcji, więc Wam nie pokażę.

Wielokrotnie pisałem, że Joker to najlepiej podający wysoki w historii. Na potwierdzenie tych słów zobaczcie statystyki. Aaron Gordon zaliczył już w tym sezonie 113 wsadów, dziadek po operacji serca Jeff Green 68 wsadów, a JaMychal Green 54 wsady. Wszyscy trzej czają się wzdłuż końcowej i wyskakują do podań. Dla wszystkich trzech liczba wsadów stanowi rekord kariery. Oto jest właśnie wpływ Jokica, wokół którego koledzy krążą jak planety wokół Słońca.

Bones Hyland bardzo ciasno pilnowany. Zauważyłem, że chłopak gra najlepiej przeciwko topowym rywalom. Thunder zadziwiająco skuteczni zza łuku, trzymali się w grze do końca. Denver osiągnęło marne 25% trójek, no i więc wynik jest jaki jest.

Tabela


Podziękowania dla m.sole za wsparcie portalu, Twoje zdrowie!

Dobrej niedzieli wszystkim, B

18 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    SAS chcą chyba zrobić Popowi prezent na emeryturę i chcą wejść do PO wyrzucając Lakers 🙂 nie mam nic Lakers ale LAL nie zasługują na grę w Play in z taką grą. Już lepiej niech młodzi w SAS łapią doświadczenie w PO a eksperyment dziadków w LA niech zakończy się fiaskiem jako przestroga dla pokoleń. Dzięki za art, po przebiegniętym półmaratonie w Warszawie na odpoczynek, czytało się elegancko 🙂
    Pozdrawiam

    (18)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Panie Adminie czy to nie czas na FORUM!
    Podnieśmy poziom dyskusji i butach i innym sprzęcie, o treningu, diecie hobby etc.
    wyeliminujmy kretyńskich troli….PO to genialny czas na to!

    (8)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie rozumiem dlaczego jeszcze redaktuurze nie zająknąles się że Strus z Miami ma polskiego korzenie i swego czasu były duże szanse na pozyskanie go do reprezentacji Polski? Pytam się

    (8)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    No i popatrzcie, pisałem jakiś czas temu że z Hardenem 76ers zakończą sezon na pierwszym miejscu na wschodzie! Dostałem parę minusów bo niby Miami, niby Bucks a tu prosze, obecnie są na 1 miejscu 🙂 do końca sezonu jeszcze trochę a dzisiaj mecz z niedocenianymi Suns – możliwe że taki będzie finał Play offs 🙂

    (-1)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Collins? Grał bardzo średnio, czapowali go jak dzieciaka. Brak, dynamiki, manewry bez pomysłu. Ok jest po kontuzjach ale pisać że grał świetnie???

    (1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu