fbpx

Noc absurdów w NBA: przerwana seria Brooklynu | sensacja w Los Angeles

34

WTMW.

Trzynaście meczów jednej nocy! Nie wiem jak to ogarnę, w każdym razie, wiele widziałem narzekania wczoraj w komentarzach. Od siebie mogę powiedzieć tyle, ogólny poziom talentu, jaki obecnie obserwujemy w NBA jest najwyższy w historii. Ewolucja ofensywy jest po prostu widoczna wyraźnej. Defensywnie zespoły stać na wiele więcej (przynajmniej niektóre) jednak przy 3.5 meczach średnio w tygodniu poza pewien poziom automatyzmu nie wychodzi się na własnej połowie. Do tego dochodzi młody wiek, niedoświadczenie graczy, a także pewne niepisane zasady. Toć przecież każdy z chłopaków wart jest miliony dolarów i nikt zdrowia bez sensu tracić nie będzie. Między innymi dlatego playoffs do rundy zasadniczej jawić się mogą jako inna, bardziej zacięta, odmiana koszykówki.

Grizzlies 131 Hornets 107

Mecz do jednej bramki, bo miejscowym nie siadła trójka (28%) a innych argumentów nie mieli. Charlotte jest tak rozbite kadrowo (Bridges, Hayward, Oubre OUT) i nieskładne, że szkoda słów. Noc w noc LaMelo Ball odpala z piętnaście trójek i choć nie odmawiam mu talentu, to nie jest poukładany, techniczny strzelec, raczej partyzant polegający na instynktach i niezachwianej pewności siebie. Dziś znów był najlepszym strzelcem zespołu, zdobył 23 punkty, ale przy iście żałosnym 7/23 z gry i tylko rozdanych 12 asyst trochę to wszystko legitymizuje. Closerem ekipy jest Terry Rozier tylko dziś nie było czego zamykać.

Memphis nie miało żadnych problemów by objąć prowadzenie, a następnie utrzymać się w siodle. Gdyby nie zwolnili, przewaga sięgnęłaby nie trzydziestu, ale pięćdziesięciu oczek. 59-44 na tablicach, 37-24 w liczbie rzutów wolnych. Główne postaci gospodarzy poza grą w czwartej kwarcie. Za to pod koniec trzeciej Ja Morant grał na czas. Celowo nie dotykał piłki po wprowadzeniu jej zza linii końcowej, aby czas meczu płynął, ale nie czas akcji. Dobre dwadzieścia sekund stał bezczynnie zanim podbiegł doń któryś z graczy Charlotte.

Suns 88 Cavaliers 90

No widzicie, chcieliście niższych wyników i się chłopaki postarali. Pierwsza kwarta rekordowo niska (14:15) dwadzieścia dziewięć punktów zdobyte w I kwarcie to najniższy wynik w tym sezonie. Do przerwy Cavs mieli na koncie 33 punkty, a na trybunach, na twarzach zgromadzonych widzów dominowały znaki zapytania.

Pal sześć liczby, Donovan Mitchell znów zaimponował. Najpierw narobił zamieszania kozłem, ściągnął na siebie oczy wszystkich po czym odegrał do Evana Mobleya, który ze stuprocentowej pozycji trafił na +2. Następnie intensywnością obrony w ostatniej akcji: Mitchell na nogach się zbierał jak szatan, to bez dwóch zdań jego najlepszy sezon (20 punktów 6 zbiórek 9 asyst) w lidze. Mocno na nim siedzieli, obrona strefowa Suns nie sprzyjała wjazdom podkoszowym, a jednak w decydującym momencie i tak ich przełamał. Nie pomógł najsolidniejszy od dawna występ Chrisa Paula (25 punktów 8 asyst) który trzeba przyznać, trzymał tempo gry za lejce. W czwartej kwarcie nareszcie siadły dalekie rzuty gospodarzom (6/11) do tamtego momentu zaliczali 5/25 zza łuku. Dzięki temu Cleveland zdołało odrobić jedenaście oczek straty.

Pacers 126 Sixers 129 [OT]

Bez przeciążonego Embiida, w oparciu o przewagę doświadczenia i talent Jamesa Hardena (26/6/8) Sixers wezmą to spotkanie, rozegrane w dramatycznych okolicznościach. W decydującej akcji tenże sam Broda zablokował młodego Bena Mathurina, powinno być na skrócie, musi być! Wcześniej w końcówce czwartej kwarty szalał Buddy Hield (24/9/6) bo goście mieli do podgonienia parę punktów, aby w ogóle doprowadzić do dogrywki, co udało im się szczęśliwym zrządzeniem losu. Ba, nawet nie jednym.

Spurs 114 Knicks 117

Był taki mecz, liderzy miejscowych Brunson (38/7/6) i Randle (25/13) znów nabili statystyk, ale Spurs za sprawą płynniejszej, bardziej zespołowej gry nie tracili wiele. W końcówce mieli nawet widoki na zwycięstwo, ale Jeremy Sochan nie ogarnął. Nie wznowił piłki na czas zza linii bocznej i pięć sekund przeleciało. Był to jeden z najsłabszych występów Polaka w zawodzie (0 punktów 4 asysty 0/3 z gry 2 straty 5 fauli w 30 minut) ale trzeba przyznać, że zamknięta furtka podkoszowa Knicks nie sprzyjała zdobyczom.

Bucks 104 Raptors 101 [OT]

No widzicie, rekord z Cleveland utrzymał się przez jakieś pół godziny, bowiem Bucks i Raptors zaliczyli w I kwarcie 25 punktów (13:12) notując w tym czasie oszałamiające 7/45 z gry. Wyglądało to mniej więcej tak:

To oczywiście nie koniec absurdów w tym meczu. Zanim doszło do dogrywki, w której Giannis (30 punktów 21 zbiórek 10 asyst) ściągnął na siebie pięciu chłopa i odegrał na łuk do Graysona Allena, musicie wiedzieć, że na niecałe cztery minuty przed końcem Bucks prowadzili 21 punktami!!! Co ja mówię, prowadzili dziewięcioma na 30 sekund do wybrzmienia syreny, a na dodatek mieli posiadanie!!!

Pamiętacie jak pisałem o meczu Dallas, kiedy Luka z chłopakami odrobili dziewięć oczek w ostatnich 35 sekundach? Wcześniej taka sytuacja nie zdarzyła się w blisko czternastu tysiącach rozegranych meczów. Wystarczyło poczekać tydzień i mamy kolejny przypadek. Ja tego nie rozumiem, może faktycznie to wszystko jest wyreżyserowane, LOL. Nie mam siły akcja po akcji opowiadać co zaszło, ale szalał zza łuku Gary Trent Junior, a Scottie Barnes który pięć minut do końca miał na koncie zero punktów, skończył zawody z 19 oczkami!!! Sędziowie (a raczej człowiek do zadań specjalnych Tony Brothers) po wszystkim przyznają się, że dogrywki powinno nie być, bo Bobby Portis był faulowany, ale przecież odebrałoby to emocji widowisku.

Nets 112 Bulls 121

Przerwana seria Brooklynu, ale trzeba przyznać, że Chicago przeciwko switching defense personel ma odpowiedni. Vuc (21/13) DeMar (22/7/3) i Zach uwielbiają grę jeden na jeden w małej przestrzeni, a do tego właśnie skłaniają rywali Nowojorczycy. Gospodarze byli przygotowani na rotacje Nets, cała grupa oddawała rzuty pewnie i skutecznie. Inna sprawa, że gwizdki były w tym meczu niespójne. DeRozan dostawał niemal wszystko, KD przy trójce faulu nie dostał, a faul DD na Simmonsie to powinien być flagrant z automatu. Ciężko się broni, gdy gwizdek jest czuły i najwyraźniej przeciwko tobie. Kyrie z Durantem powinni po 3-4 razy esktra stawać na linii rzutów wolnych… Gdybym był młodszym kibicem to bym powiedział, że sędzia Mark Davis miał polecenie wspomóc Byki, ale przez szacunek dla czytelników gwiazd basketu powiem: dzień dobry, bonjour.

Aha, oddajmy Durantowi: 44 punkty przy 15/22 z gry to jest bożek koszykówki, prawdopodobnie najlepszy gracz NBA w tym momencie.

Pistons 122 Warriors 119

Klay Thompson robił co mógł, pięknie rozrysowali akcję, po której drugi Splash Brother trafił na remis. Niestety ktoś odłączył kabel, magia Chase Center ostatecznie nie podziałała. Dubs sami są sobie winni, parę chwil wcześniej nie popisał się Jordan Poole (24 punkty 6 asyst) ligowy lider strat. W kluczowej akcji piłkę dosłownie oddał rywalom. Następnie kolega Saddiq Bey (mając do dyspozycji jedną sekundę) wziął i trafił trójkę na zwycięstwo równo z końcową syreną. Co prawda długo trwało to wprowadzanie Wilsona do gry, na moje oko powyżej pięciu sekund, ale pracy arbitrów nie krytykuję, bo nie ma to sensu.

A propos strat, Killian Hayes odbębnił karę zawieszenia, dziś wrócił: 13 asyst zero straconych piłek. Pod koniec jeszcze Draymond poszarpał się z Isaiah Stewartem, obyło się bez rękoczynów, ale po podwójnym techniku sędziowie Draya z placu usunęli.

Heat 109 Lakers 112

Austin Reaves jest odważny. W absolutnie kluczowym momencie podać w ten sposób pomiędzy drzewami, to trzeba mieć lód w żyłach. Tak oto za sprawą waleczności Reavesa (11/5/3) Westbrooka (21/8/9) popisów strzeleckich Dennisa Schrodera (32 punkty 4 przechwyty) i energii Thomasa Bryanta (21/9) gospodarze pokonali faworyzowane Miami bez LeBrona i AD.

Głowa staje jak się patrzy na te wyniki. Tak wyrównanego sezonu nie było od wielu lat! Jimmy Butler (27 punktów 11/22 z gry) miał dogodną pozycję by doprowadzić do dogrywki, ale jego rzut był za krótki.

Hawks 120 Kings 117

Ozdobą meczu poster De’Aarona Foxa, który znów próbował przejąć kontrolę w IV kwarcie, ale zmęczeni Kings nie zapalą tym razem lasera. Walczyli dzielnie, nie starczyło. W najważniejszej akcji Dejounte Murray wybrał piłkę w koźle Foxowi i poleciał po layup… Collins, Hunter, Young i Murray: wszyscy powyżej dwudziestu zdobytych punktów.

Dobrego dnia everybody. Podziękowania dla kolegów Patronów: Krzysztof 2002Franc. Tymczasem zapraszam wszystkich do GWBA VIP Room, wczoraj uruchomiliśmy m.in. czat / forum bukmacherskie. Przyznaję, że jestem pozytywnie zaskoczony poziomem dyskusji.

https://discord.gg/8ATyXGhZGy


(aby otworzyć link musisz mieć aplikację discord)

34 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Pisałem o tym wcześniej. Schroder, Bryant, Reaves grają za minimum czyli poniżej swojej wartości rynkowej. I tak o to bez AD i LBJ pokonują Heat z którymi każdy musi się liczyć. Gracze zadaniowi nie są tak słabi jak się ich maluje. Nawet Lonnie Walker (też dziś nie grał), którego Admin nazywa odpadem zalicza srednio 15 pkt i 38% zza łuku. Moim zdaniem spadochroniarze tak nie grają 😉 I teraz ciekawostka. Odkąd Davis złapał kontuzję Lakers są 5:5 (w całym sezonie 6:7 bez AD) natomiast bez Lebrona są 4:5 w tym sezonie. Nic nie sugeruję, ale Davis wraca do zdrowia i mamy jeszcze dużo gier do rozegrania. Pamiętajmy o tym, że zespół jest praktycznie poskładany od nowa, a bilans ma niewiele gorszy od mistrzów NBA. Będzie zdrowie – będą play offs.

    (16)
    • Array ( )

      Naprawdę nie widać różnicy ? Barkley że swoim ostrym jak brzytwa kozłem jedną ręką i bez rzutu ? Stokton bez atletyzmu który w obronie by nie istniał na przeciwko PG średniego kalibru aco dopiero jakby irvinga albo currego zobaczył . Brak spacingu tamtej drużyny… A bierzemy tylko najlepszych. Weźcie sobie jakiś zwykły mecz ze spodka sezonu odpalcie z 1995 roku i zobaczcie poziom rzutu kozła zmienności obrony zaawansowania taktycznego… Jak wy se bierzecie mecz finałowy NBA 1995 versus mecz 04.01 czyli środek sezonu i porównujecie to co się dziwicie że to co innego… Każdy sport idzie do przodu. Koszykarze lat 90 by rozbili lata 60 i tak samo terazniejsi by rozbili lata 90

      (-3)
    • Array ( )

      @Xxx – Czyli kto jest lepszym PF od Malona i Barkleya? Giannis? Kozioł ma dobry, rzut sredni a pod koszem miałby w 90s dużo trudniej, bez 3 sekund, teraz jest najwiekszym pakersem ale w latach 90 miałby pod koszem twarda obrone Shaqa, Robinsona, Malone’a, Ewinga. Szklany AD? Jeszcze bardziej by go pikruszyli.
      A o Stocktonie nie masz pojęcia, był szybki i twardy w obronie, wielokrotny all defense i najlepszy przechwtujacy. Ten Twój Irving to by się najpierw na meczu musiał pojawić, a jako PG do Stocktona nie ma podjęcia.

      (14)
    • Array ( )

      Ok, Stockton to jeden z najlepszych obrońców w historii, ale Irving, to zdecydowanie jeden z najlepszych ofensywnych graczy. Świetny drybling i rzut, które może wykonywać obiema rękami. Jest zresztą w 50-40-90 club, co mówi samo za siebie.

      Rozumiem hejt na Irvinga jako osobę, bo jest odklejony i wierzy w teorie spiskowe, czym nie różni się od wielu Polaków co pokazały ostatnie lata, ale Irving jako koszykarz to elita ligi i przyszły HOF.

      Pojedynek Stockton – Irving byłby na pewno emocjonujący.

      (2)
    • Array ( )

      @XXX:

      człowieku, Stockton krył tak blisko że jakbyś między niego a atakującego wrzucił monetę, to nie spadłaby na ziemię. I tak przez 48minut..

      To nie zawodnicy się zmienili ale

      -zmieniły się przepisy i sędziowanie w obronie, zwykłe oszustwo władz NBA, którzy od tego momentu stworzyli sobie inną dyscyplinę sportową, żeby lepiej zarabiać $$

      Więc gdyby zawodnicy NBA z lat 90tych grali z drużyną lat 2020tych na zasadach z lat 90tych to wygrałby team 90ties. Jakby grali na zasadach z lat 2020 to pewnie wygraliby współcześni zawodnicy.

      Oprócz tego zmienił się też mental zawodników, fanów, ludzi etc pojawiło się więcej pieniędzy w koszykówce, więc jest też więcej kalkulacji w sporcie, słabszy mental zawodników, załamania nerwowe itp. Kiedyś tego nie było. Co też może zakłócać obraz całości.

      – pojawiło się więcej pieniędzy. a to zawsze więcej kalkulacji, gorzej z motywacją i na pewno słabszy mental gwiazdek.

      (1)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Zgodzę się że poziom talentu graczy międzynarodowych jest najwyższy w historii. Luka, Joker, Giannis, Embiid w pierwszej 10, a może nawet 5… . Ale nawet jak weźmiemy wszystkich top graczy i porównamy do Dream Teamu to jednak nie widzę tej różnicy talentu 😉 A dodajmy jeszcze Thomasa i Olajuwona.

    (12)
    • Array ( )

      W sumie racja, po co trzymać się zasad koszykówki. Najważniejsze, że cyrk przynosi profity 🙂

      (6)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Konstatuję ze smutkiem , że Kszysztof2002 też dzisiaj trochę grosza wysłał do GWBA
    i żadnego podziękowania.

    (4)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Bartku, jestem z Wami od praktycznie samego początku już w zasadzie nie pamiętam który to był rok (2013 ?) i nie wyobrażam sobie życia bez GWBA. Serio jesteście piękne prostu częścią mnie i przypuszczam, że takich czytelników jest co najmniej kilkuset. Wiem, że Ci ciężko. Nieprzespane noce, żona i dzieciaki na głowie a tu jeszcze jacyś ***** hejterzy czepiają się, bo nie robisz czegoś, czemu poswieciles życie tak jak oni chcą. Błagam Cię olej ich i rób swoje dla takich fanów jak ja. Jestem z Tobą zawsze i wszędzie!!!

    (1)
    • Array ( )
      oe;ld,clwex,d,w;, 5 stycznia, 2023 at 23:24

      a wszystko przez ewolucje przepisow na przestrzeni lat. po to zeby pieniazki sie zgadzaly.

      (6)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Ujmę to tak. Też widzę te absurdalne statystyki. Obecnych herosów porównaje się z tymi z lat kiedy według powszechnego zrozumienia po boisku biegali hydraulicy, piekarze i inne tałatajstwo. I co, przestanę się jarać koszykówką? Umiejętnościami Jokicia, Embiida, Curry’ego etc? No wiem przecież, do diabła, że nie.
    Pamiętam wspaniałe czasy lat 90. i niechaj nikt mnie nie pyta o jakokolwiek mecz sezonu zasadniczego, poza jakimiś cudakami typu Malice on the Palace.

    Ktoś pewnie pomyśli, że dążę do tego jak sport się zmienia i trzeba to rozumieć. Nie, nie trzeba. Ted, Olas i reszta trve, ganiajcie się dokąd Was potrzebują. Ten sport nie jest dla Was i nawet, kurza, nie poproszę o podziękowanie za otwarcie oczu, just go.

    (-5)
    • Array ( )

      Po to jest debata / dyskusja / forum, żeby wyrażać opinie. Skoro na forum GWBA dyskutujemy, to przypuszczam, ze nie jesteśmy w tym wyjątkowi, na innych forach i ESPNach penwie tez dyskutują. Dyskusje prowadzą do zmian. Może się Silver zagalopował i zmieni kurs a może nie.

      (3)
    • Array ( )

      Wchodze bo mam takie prawo. Mam tez prawo komentowac i wyrażać opinie. Moje opinie dotyczą ligi NBA. Nie obrażam w nich nikogo. Możesz na nie nie odpowiadać i ich nie czytać. To co piszesz to ograniczanie wolności słowa, a podobno w demokracji coś takiego istnieje.

      (5)
    • Array ( [0] => administrator )

      Ted po prostu niektórzy mają dość twojego smutnego pier%olenia.

      (3)
    • Array ( )

      Ted – z tego co widze Admin w niczym sie z Toba nie zgodzil. Po prostu wyrazil swoja opinie na temat Twoich komentarzy. To wolnosc slowa przeciez jest.

      (1)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Wszystko fajnie ale takie zachowania jak to Moranta należałoby ukrócić. Nie chcę na tym poziomie oglądać zachowań rodem z piłki nożnej, gdzie non stop jest gra na czas.

    (-2)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Uwaga dziś w nocy wszyscy zwycięzcy meczów wygrali!!! Tylko Boston Celtics nie!! Tam przegrał przeciwnik. Czekamy na relacje.

    (3)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Gra się rozwinęła, ofensywa ewoluowała, pewnie pula talentu jest najwyższa w historii, ale dlatego, że NBA otworzyła się na Afrykę i Europę, płaci tyle, że nie opłaca się grać gdzieś indziej i dzięki zasięgom i możliwościom treningowym większa ilość talentu się ujawnia. Jednak wydaje się, że zawodnicy wydają się bardziej utalentowani ponieważ są bardziej wszechstronni i więcej potrafią w ataku, a to głównie dlatego, że szuka się zawodników o innym profilu niż dawniej. W latach 90 silny skrzydłowy miał być przede wszystkim duży i silny jak tur, dobrze zastawiać zbiórkę, zagęszczać strefę podkoszową, mocno stać na nogach, by nie dać się przepchnąć pod koszem i rzucać na wysokiej skuteczności z 5-6 metrów z pozycji stacjonarnych. Dzisiaj silny skrzydłowy powienien być sprawny i szybki na nogach, by przejmować na obwodzie niskich snajperów i biegać do kontrataków, musi umieć ścinać wzdłuż linii, rzucać z dystansu i brać udział w rozegraniu. Oczywistym jest, że taki sprawny, atletyczny, kozłujący, podający i rzucający z daleka zawodnik, na pierwszy rzut oka, będzie wydawał się dużo bardziej utalentowany niż stojący twardo na ziemi, walczący pod koszem siłacz.

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu