fbpx

NPAW 467: więzienny uniform Kendricka Perkinsa, Zion znów wsadza

23

Siema, świrusy! Kiedy ostatni raz podejmowałem temat serialu Winning Time, byłem jeszcze przed oglądnięciem go. Teraz już zdążyłem się weń wgryźć i mogę powiedzieć coś więcej. Nie zamierzam go tu jednak recenzować, bo żaden ze mnie krytyk filmowy, po kumpelsku powiem, że jestem na tak. Sporo na temat serialu mówi jednak jego odbiór, przez osoby, których ten serial dotyczy.

Jerry West został ukazany w nim jako rozczarowany sobą i wybuchowy facet w średnim wieku. Fakt, że nadano mu tytuł MVP Finałów (pomimo przegranej) uznaje za kpinę, a będąc trenerem aż kipi ze złości, że nie może cisnąć w kąt marynarki i wskoczyć na boisko pomiędzy zawodników. Jak już się możecie domyślać, prawdziwy Jerry West z takim przedstawieniem sprawy się nie zgadza, to w zasadzie mało powiedziane, bo zagroził pozwem.

Serial przedstawił nas jak postacie z kreskówki, wszystko zbagatelizowali. Jeśli będę musiał, pójdę z tym do sądu najwyższego. [West]

Odpowiedź HBO była taka, że serial opiera się na prawdziwych wydarzeniach, ale stanowi pewną ich interpretację, poprzedzoną gruntownym researchem. Stacja nie odżegnuje się w żaden sposób od twórców, co więcej okazuje im pełne poparcie. Główną kanwą do stworzenia filmu była książka “Showtime: Magic, Kareem, Riley and the Los Angeles Lakers Dynasty of the 1980s.” autorstwa Jeffa Pearlmana. Obiekcje Westa i jego prawników dotyczą jednak serialowych wątków, których książka nie porusza.

Szorstki w obyciu uduchowiony intelektualista

Podobne do Westa zdanie prezentuje kolejna legenda, Kareem Abdul Jabbar, w filmie będący wyjątkowo szorstkim w obyciu uduchowionym intelektualistą i weteranem, do którego nawet koledzy z zespołu zwracają się per “Kapitanie”. W przypadku Jabbara jest mi jednak trudniej niż w przypadku Westa uwierzyć, że nastąpiły jakieś przekłamania, gdyż relacji z jego obcesowych zachowań było na przestrzeni lat co nie miara. Ente okrążenie w internetach robi teraz historia ze zdjęciem:

Młody chłopiec ze swoim tatą podszedł po treningu do Kareema, pytając czy ten nie zechciałby przystanąć z nimi do zdjęcia. Kareem nawet się nie zatrzymał, tylko poszedł dalej. Magicowi, który to widział, zrobiło się głupio i zaproponował chłopcu wspólną fotkę. Lata później, gdy Johnson zbierał inwestorów na jeden ze swoich interesów, zgadnijcie na kogo trafił? Ów chłopiec, już mężczyzna, wciąż trzymał tamto zdjęcie oprawione na ścianie swojego gabinetu i stał się jednym z tych, którzy wsparli przedsięwzięcie Johnsona [Jackie MacMullan podcast].

Not even close

Równy chłop z tego Magica, powiecie. W takim razie nie wiem czy zaskoczę Was, ale on także jest jednym z krytyków serialu. Może nie potępia go w czambuł jak Jerry West, ale uważa że produkcja nie dorasta do pięt jego własnemu serialowi dokumentalnemu “They call me Magic” na Apple TV.

No cóż, z chęcią obejrzę TCMM, ale póki co świetnie bawię się przy Winning Time, a do utyskiwań starej gwardii nie przywiązuję większej wagi. Zdaję sobie sprawę, że mogą być w filmie rozbieżności ze stanem faktycznym, ale nie traktuję go jak produkcji dokumentalnej. A co do weteranów… przez lata przyzwyczaili nas już do swojego nieustannego “Kiedyś to było…” i że jakakolwiek próba odbrązowienia figur z dawnych lat spotyka się z ich gwałtownym sprzeciwem. Scottie Pippen też był na nie po obejrzeniu The Last Dance, ale większości z nas to nie przeszkadzało oglądać. A Wy? Widzieliście już Winning Time?

#Kalendarium

1977: W NBA rozpoczęła się Blazermania, po tym jak Bill Walton zablokował 8 rzutów w szóstym meczu Finałów, a Portland sięgnęło po swój jedyny tytuł.

1991: W drugim meczu finałowym Jordan popisał się jednym ze swoich ikonicznych zagrań:

1994: 24 punkty i 22 zbiórki Patricka Ewinga pomogły Knicks uporać się z Indianą w Game 7 i awansować do finału po raz pierwszy od 1973 roku, gdzie już czekali na nich… Houston Rockets.

Urodziny świętuje dzisiaj Big Z, czyli Zydrunas Ilgauskas

#Fakty tygodnia

-> po zatrudnieniu Darvina Hama przez Lakers, połowa trenerów jest już czarna. Adam Silver pytany czy to sukces odpowiada, że sukcesem będzie gdy przestanie to budzić sensację.

-> spośród aktywnych zawodników Al Horford ma najwięcej rozegranych gier w playoffs bez zdobycia mistrzostwa.

-> Trae Young został ojcem, gratulujemy.

Dobra, lecim!

#Media circus

Poważni analitycy to skarb w dzisiejszych czasach, bo od robienia jaj na antenie mamy byłych zawodników. Kendrick Perkins mówi że w czwartej kwarcie meczu numer jeden Boston zamknął Warriors w obronie jak w więzieniu i ubrał nawet stosowny uniform, żeby to pokazać…

#Uncut gems

Skoro już jesteśmy w tym temacie, oto cały 17:0 run Celtów z pierwszego meczu, gdyby ktoś chciał sobie przypomnieć:

#Guess who’s back…

Jakiś czas temu w sieci pojawiły się filmiki z robiącym wsady do kosza Zionem Williamsonem, który podobno wraca do formy. Jesteśmy ostrożni w optymizmie, pożyjemy, zobaczymy. Całość z właściwą sobie ikrą skwitował Charles Barkley:

Gdyby ktoś był gotów zapłacić mi 200 baniek, byłbym najbardziej wyżyłowanym skrzydłowym w historii tej dyscypliny.

#RJ odpowiada

Richard Jefferson, kto pamięta? O swojej łysinie i najgorszych tatuażach:

#Long, long time ago…

Czy są tu jacyś fani vintage Knicks? Wspomniany w kalendarium występ Patricka Ewinga:

I to by było na tyle, THAT’S ALL, FOLKS!

[BLC]

23 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Fajny serial! Ale trzeba dać mu z 2, 3 odcinki. Mnie osobiście bardzo denerwowało zwracanie się aktorów do kamery. Ale jak zaakceptowałem ten fakt poszło jak z płatka. Teraz namowie żonę i obejrzymy wspólnie raz jeszcze 🙂 moim zdaniem serial to pozycja obowiązkowa dla fana basketu.

    (2)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Widziałem winning time i powiem ze jest słabe. Ciężko się nie zgodzić z Westem. Wszyscy są tam przerysowani a to dla mnie niestety ale psuje odbiór tego serialu.

    (-2)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Swietny serial. Warto zobaczyc. Klimat czasów fajnie oddany. Co do krytyki, to co miał Jerry West powiedziec? Przyznac się, ze rzucał mięchem? Ze postac gentlemana jaką znamy nie jest do konca prawdziwa? Moze troche przerysowali Mr Westa, cos z prawdy pewnie tez jest. Finalnie czy to coś zmienia? Dla mnie nie. Ikona i tyle. Troche sie wkurzyli bo wypłynęly rzeczy, które nie miały wypłynąć. Tak to bywa, przy tego typu projektach. Serial wart polecenia.

    (1)
    • Array ( )

      No i właśnie dlatego się wkurzają, bo znajdą się pelikany, które zaczną pisać bzdury, że “pewnie coś prawdy jest”. Otóż nie, nie ma. I mówią o tym byli koszykarze – West był milczącym, zaciętym introwertykiem.

      (1)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja szczerze próbowałem ale nie dałem rady przebrnąć nawet przez 2 odcinki. Tragiczny jest ten serial. Byłem zniesmaczony – czerstwe gagi, przerysowane postaci jak z kiepskiej kreskówki, płytki humor i płytcy bohaterowie. Wcale się nie dziwie Westowi, który jest pokazany nie jako rozczarowany sobą, wybuchowy facet w średnim wieku, tylko jak kompletny, niezrównowazony psychicznie wariat.

    (2)
    • Array ( )

      Czyli bazujesz na swojej ogromnej wiedzy na bazie której wydałeś opinie? Twoje źródła stanowią że Jerry West był super fumflem i trenerem? I dlatego się nie godzisz na ten fabularny show? Jak doszedłeś do siebie po zniesmaczeniu? Proszę podziel się radami. Dzięki

      (-3)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Dla mnie serial był mega spoko, oglądałem razem z dziewczyną, której też bardzo się podobał. Zabieg związany ze zwracaniem się do kamery nie przeszkadzał nam w ogóle. Na początku obstawiałem że serial będzie dotyczył całej dekady (pierwsza scena trochę na to wskazuje), ale zostaje jedynie liczyć na kolejne sezony.

    Co jeszcze zwraca uwagę to dobór aktorów, niektórzy wyglądają tak, jak żywcem wyjęci z lat 80′.

    Jak ktoś jeszcze nie widział to bardzo polecam, stawiałbym na równi z Last Dance jako serial dla fanów koszykówki.

    (0)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Winning Time bardzo mi wszedl, w szczgolnosci, ze mam sentyment do lat 80 (rocznik 81). Moze niektore historie troche przeklamane, ale przeciez to nie jest dokument, tylko serial TV – jest kolorowo, szalowo i ten klimat 80s… 😀
    Co mnie najbardziej urzeklo, to sciezka dzwiekowa. Od razu wrzucilem na Spotify I teraz non stop slucham w samochodzie.
    Pytanko za 100 pkt: kto mnie nakieruje na ten instrumental, ktory leci na koncu odcinka nr 7, w trakcie napisow koncowych? Mega!

    (2)
    • Array ( )

      Serial jak opera mydlana … Humor z rynsztoka … Nie, nie spodziewałem się rzetelnego dokumentu, spodziewałem się zjadliwej fabuły. Sposób realizacji jednak zupełnie nie trafił w mój gust …no cóż zdarza się

      (0)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    No właśnie jak to na prawdę było z tymi Lakers? Ano napisano tomy całe, niektóre hagiograficzne , niektóre obrazoburcze. Po pierwsze to nie byli krystaliczni bohaterowie. Magic nabawił się HIV nie przez transfuzje, a Kareem nie bez przyczyny prowadził prywatna wojnę z mediami. Sex, drugs & basketball 😉
    Po drugie dzis czesc z nich nie chce lub nie moze wyjsc z roli Wielkiego Przedwiecznego lub dobrego wójka weterana. Podejrzewam, że wersji, zmodyfikowanych pamięcią poszczególnych opowiadaczy są setki i każda jest po części prawdziwa.
    Tak jak ten serial. Tak jak Last dance. Tak jak opowieści dziadka o wojnie.

    (8)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Jesu, jaki Zion jest GRUUUBY. NOP please, nie dawajcie mu żadnych 200 czy 100 milionów. On już w poważnej NBA nie zaistnieje.

    (2)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Patrząc na te odcinki retro i obronę jaką wtedy grano, to sobie myślę że MJ23 by zdobywał dzisiaj po 70 punktów co mecz.

    (0)
    • Array ( )
      3PT Line Juggernaut Defender 6 czerwca, 2022 at 09:40

      W środku, było gęsto w opór, to fakt, ale za to ile luzu było na dystansie! Obrońcy metr, półtora od strzelca, nogi prościutkie w kolanach. Inne czasy, to i akcent był przesunięty w obronie gdzie indziej. Pozostaje nam tylko gdybać co by było gdyby Mike grał z dzisiejszymi gwizdkami i co by było, gdyby taki luzik na obwodzie jak w 90tych miał Kevin Durant co pali z dziewiątego metra i ma 2,10 wzrostu.

      (4)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Najlepsze co jest w tym serialu to czołówka. Reszta jest do obejrzenia, bo HBO poniżej pewnego poziomu nie zejdzie, ale ja pozostałem rozczarowany. Burzenie czwartej ściany jest czerstwe, postacie są owszem, przerysowane, chociaż twórcy bardzo uważali na to, żebyśmy przypadkiem nie znielubili kogokolwiek będącego Jeziorowcem. Szowinistyczna lub rasistowska klisza tu i tam, ogólnie nie są to jakieś grzechy ciężkie, ale jak ktoś tęskni do lat 80. to bardziej polecam Stranger Things, a o koszykówce lepiej włączyć The Last Dance, mimo że Netflix w porównaniu do HBO to są serialowi wyrobnicy przy starym mistrzu.

    (1)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Obejrzałem. Dokładnie takie samo miałem spostrzeżenie jak kilku poprzedników – komiksowe, przerysowane postacie. Trener Westphead, Jerry West czy Larry Bird – masakra. Ale generalnie nie oceniam go całkiem źle.

    (0)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Razem z żoną świetnie się przy Winning Time bawiliśmy. Jako, że jestem fanem Lakers obejrzenie serialu było wręcz obowiązkiem 😉 Od samego początku brałem poprawkę, że to żaden dokument, a serial fabularny i na przedstawione wydarzenia trzeba patrzeć z dystansem, aczkolwiek uważam, że był to celowy zamysł twórców, te przejaskrawienie cech, zmiany – to miał być showtime! Los Angeles, blichtr, sex, narkotyki, Hollywood – mi to pasowało przy oglądaniu 😁
    Podobały mi się smaczki z tamtych lat, jak np rywalizacja z Celtics i dobrze pokazane jak oni wówczas traktowali w meczach u siebie rywali (Red Auerbach był kawałem s****syna!).
    Fajnie, ba! Bardzo fajnie dobrani aktorzy! Numero uno i gwiazda serialu to dla mnie Jerry West, każde jego pojawienie się na ekranie od razu wzbudzało mój uśmiech, bo wiedziałem, że za moment coś odwali 😉
    Serial polecam, warto obejrzeć i wyrobić sobie po prostu zdanie. Zwłaszcza, że aż tak dużo filmów/seriali o baskecie nie ma.

    I byłbym zapomiał – F*** Boston! 😉

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu