fbpx

Pete Maravich: rewolwerowiec w niechlujnych skarpetach

13

Nie byłby to pierwszy wypadek samochodowy, jeszcze za czasów uniwersyteckich rozbił się autem po pijaku. Zniszczenia były tak wielkie, że strażacy musieli rozcinać karoserię, by go wyciągnąć z kokpitu. Co ciekawe, sam koszykarz nie odniósł choćby jednej małej rany! No właśnie, alkohol był towarzyszem rodziny koszykarza od zawsze. Jego matkę doprowadził do samobójstwa, alkoholikiem był też brat Ronnie. Mało brakowało,  a picie zniszczyłoby też karierę Pete’a.

Dziś wszyscy zachwycamy się Stephenem Curry, dawniej to “Pistol Pete” był główną atrakcją gry. Szybki, zwinny, maszyna do zdobywania punktów. Średnia z 10 lat kariery to 24.2 punktów na mecz. Należy zaznaczyć jednak, iż wiele z nich zdobył rzucając z dystansu, a NBA wprowadziła trójki dopiero w sezonie 1979/80, czyli ostatnim w karierze Pete’a. Forma słabła, ale i tak trafił 66.7% trójek, co daje niemałe pojęcie o tym, jakim był strzelcem. Nie mówiąc już o średniej punktowej z czasów koledżu gdy w latach 1967-70 zdobywał dla LSU średnio 44.2 punktów w meczu! To rekord, którego nikt już raczej nie pobije. Taka uczelniana wersja Wilta Chamberlaina w NBA, który w sezonie 1961/62 zrobił 50.4 ppg.

Wróćmy jednak do Pasadeny i meczu, od którego zacząłem. Jednym z uczestników był Ralph Drollinger, potężny, mierzący 218 cm center, były podopieczny legendarnego Johna Woodena z UCLA. Ralph był jednym z nielicznych, na których postać Maravicha nie robiła wrażenia:

Te jego popisy to nie było to, czego uczył mnie Wooden. On by powiedział, że to niedopuszczalne. [Drollinger]

~

Co takiego prezentował Maravich? Kozłował jak szalony, nikt nie mógł zabrać mu piłki, a zasięgiem rzutowym przekraczał obręb hali. Znacie to skądś? Ktoś kiedyś musiał przecież położyć podwaliny pod te 400 trójek Stefana… Nie zamierzam opisywać stylu Pistol Pete’a, bo to jak opisywać komuś dzieło sztuki. To trzeba to było zobaczyć. W każdym razie, mecz w Pasadenie trwał zaledwie dwadzieścia minut. Gdy panowie zrobili przerwę,  Maravich  nieoczekiwanie upadł na ziemię…

Myśleliśmy, że udaje, że to żart (…) próbowaliśmy go reanimować, ale myślę, że umarł niedługo po tym, jak upadł. Wstałem specjalnie o czwartej nad ranem, by przyjechać tu i zagrać z nim… dzwonili do mnie jeszcze wczoraj, że muszę tutaj być, bo Maravich przyjeżdża i musimy go ograć… [Drollinger]

~

Co ciekawe, patomorfolodzy podczas sekcji zwłok odkryli, że serce Pete’a od urodzenia było zdeformowane i brakowało w nim jednej arterii. Orzekli, że to cud, że koszykarz przeżył aż 40 lat. Zwłaszcza biorąc pod uwagę zawód, który uprawiał.

Jak dziś wygląda pamięć Maravicha? Wielu późniejszych magików parkietu rozwinęło dzięki niemu swoją pasję, sam Kobe Bryant mówił, że uczył się niektórych manewrów właśnie od Pete’a. Szalone podobieństwo można dostrzec także w ruchach Jasona “Białej Czekolady” Williamsa. Myślę, że to dobry moment by przypomnieć sobie postać tego gościa.

[vsw id=”kq1oUk7sgRY” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

autorem tekstu jest czytelnik [Kuba Macho]

1 2

13 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    O wielkich graczach, i zmarnowanych potencjałach, zniszczonych przez używki można by napisać nie jeden artykuł. Uczymy się na błędach, nie koniecznie własnych.

    (10)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Kończąc artykuł miałem napisać: “Kolejny świetny artykuł BLC”, a tu niespodzianka! Super artykuł 🙂

    (26)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Polecam filmiki instruktażowe “Pistola” z lat 80., m. in. panowanie nad piłką, podstawy rzutu itd.
    Ciekawostka: ostatni, słaby sezon Maravich rozegrał w barwach Bostonu. Był to zarazem pierwszy sezon innego wspaniałego zawodnika “Celtów” – Larry’ego Birda.

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu