fbpx

Porażka niepokonanego Kentucky, wielkie łapy Okafora

11

nv

Wielki finał turnieju NCAA już jutro wieczorem. Ostatnią relację zakończyliśmy na ćwierćfinałach stąd jesteśmy Wam winni rozstrzygnięcia pierwszej rundy Final Four. A w niej sensacja! Szykowani na mistrzów kraju, niepokonani jak dotąd Kentucky Wildcats (38-0) ulegli Wisconsin Badgers 64:71!

Wkurzeni kibice drużyny dosłownie wyszli na ulice, podpalano śmietniki i puste kartony po piwie, ktoś dostał w głowę, kobiety świeciły nagimi piersiami, a policja w pełnym rynsztunku bojowym musiała tłumić nastroje. Ostatecznie dokonano 29 aresztowań. Tymczasem lobby hotelu, w którym stacjonowała ekipa Badgers wyglądało jak na załączonym obrazku:

Jak widzicie USA żyje koszykówką, a uczelniana przynależność to dla Amerykanów powód do dumy na całe życie. Dla większości tych chłopaków to ostatnie momenty, w których mogą poczuć się jak prawdziwe gwiazdy basketu. Co setny dostanie się do NBA, co setny zasili szeregi pomniejszych lig, najczęściej poza granicami kraju.

Frank Kaminsky

Jednak jak przystało na przyszłych profesjonalistów, czołowi gracze Kentucky zmuszeni byli siedzieć ze zwieszonymi głowami na konferencji prasowej i odpowiadać na pytania dziennikarzy. Na pytanie dziennikarza o Franka Kaminsky (sami widzicie nazwisko) bohatera Badgers usłyszeć można było następujące słowa: “F*ck that ni*ga!”

fk

Tyle, że Franek Kaminsky to nie żaden “ni*ga”, ale 210-centymetrowy, bielszy niż kreda, cwaniak na pozycji centra. Typowy technik, ma świetną pracę nóg, pełen warsztat manewrów, skończy akcję na obie ręce, a do tego trafia za trzy. Nie ma oczywiście dynamiki, nie skacze, ale nadrabia te braki wysokim koszykarskim IQ. No więc tak się złożyło, że Franek wmontował atletom z Kentucky 20 punktów na skuteczności 7/11 i dołożył do tego 11 zbiórek. Stąd zrozumiała niechęć oponentów oraz ranking, który daje mu miejsce w pierwszej piętnastce czerwcowego draftu NBA.

Sam Dekker

Kolejnym asem w drużynie Wisconsin był równie biały Sam Dekker, niski-skrzydłowy plasowany w drafcie jeszcze wyżej od Kaminskiego. Gość jest bardzo wszechstronny, na dobrą sprawę nie ma słabych punktów (jak na 20-latka). Warto zaznaczyć, dotychczasowy dorobek Dekkera w fazie turniejowej to kolejno 20, 17, 23, 27, 16 punktów oraz 53, 50, 67, 73 i 67% skuteczności z gry!

Wśród pokonanych na wyróżnienie zasłużył topowy prospekt, czyli Karl-Anthony Towns (16 punktów, 9 zbiórek, 7/11 z gry).

[vsw id=”tTv1LxUO-24″ source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

11 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    A po co skoro dali ciała?

    W USA piekne jest to że na uniwerku kazdy w bluzie z logiem, ludzie sie utożsamiają itd. Ale też tam te uniwerki to małe miasta, a nie tak jak u nas rozrzucone po całym miescie budyneczki. No ale tam też studia to wiekszy prestiż, u nas idzie każdy:D

    (1)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Kaminsky i Dekker pójdą w drugiej połowie 1 rundy, a w NBA mają szansę pod warunkiem, ze trafią do ścisle zaplanowanego ssystemu, których ich spożytkuje. cóż, typowy los fajnych uniwersyteckich białasów ;]

    Kentucky wrzuci ze 3 zawodników, którzy mają szanse na duże kariery : Booker jako shooteer, Towns jako 2-3 opcja w liczących się zespole, no i Caulie-Stein jako Shawn Marion nowej generacji, czyli 7-stopowy Shawn Marion.

    Winslow zabłysnął blokiem w którym przeskoczył przeciwnika. check this up :]

    poza tym, wydaje mi się, ze porównanie do Hardena jest minimalnie nietrafne.
    Harden to wirtuoz ofensywy, Winslow przypomina raczej Jimmy’ego Butlera z Bulls.
    atletyczny, blue collar type, systemowy, defensywnie już dzisiaj sporo wie i umie.
    jak chodzi o ofensywe,w NBA czeka go sporo pracy, bo na razie ani jego gra z piłką
    nie jest wyborna, ani regularność rzutu nie powala. w halfcourt offense będzie na początku problemem
    dla klubu, ktory go wybierze, z czasem ma szansę dojśc do odpowiedniego poziomu.

    poza tym, w NBA presja i konkurencja są znacznie okazalsze, w rookie season Winslow
    minuty będzie dostawał za swoją pracę w obronie, a te 8 ppg uzbiera głównie
    z akcjach z przełamania.

    w sumie, ciekawe jest to, ze niektórzy zawodnicy, którzy ewidentnie powinni zostać w
    colleeg’u na kolejny rok albo i dwa – zgłaszają się do draftu [choćby Oubre albo Turner].

    to zwiastuje tylko jedno : draft 2016 to będzie prawdziwa torpeda :”] jesli trochę się
    rozglądacie po temacie, wiecie że tak właśnie jest :] poziom talentu i konkurencja za rok będzie znakomita i tak naprawdę – zespoły NBA tankować na potęgę powinny w następnym sezonie. kilku chłopaków zapowiada się kapitalnie.

    ale i ten draft będzie ciekawy, z paroma graczami mającymi szansę na długie i owocne kariery w NBA.

    (7)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Szczerze, to kibicowałem Wisconsin ze względu na łatwość, z jaką grają Dekker i Kaminsky. Bardzo się cieszę, że zbili Kentucky. Z drugiej strony to ogromne zaskoczenie jest mocno na wyrost. Wisconsin miało w tym roku jedną z najlepszych ofensyw w historii NCAA. Atutami Kentucky miała być głębia na pozycjach 3-5 i obrona pod koszem. Badgers jednak mogli wystawić na parkiet skład w całości siekający zza łuku, do tego płynna, drużynowa gra. Grając w ten sposób, mocny atak ZAWSZE pobije mocną obronę. Tak też było i tym razem.

    Pamiętacie McDermotta rok temu? Indywidualnie grał jeszcze lepiej niż Kaminsky w tym sezonie, poszedł w loterii i skończył w Chicago, ale i tak nie gra zbyt wielu minut. To jest wada gry w college’u przez 3-4 sezony: zazwyczaj trafia się do dobrej drużyny, w której oczekuje się wysokiego poziomu gry od początku i zawodnicy często nie mają szansy przebicia. Z drugiej strony słabe drużyny wybierają młodziaków z potencjałem, ponieważ dawanie im szans przyspieszy rozwój ich umiejętności, co oznacza, że po 3 latach będą dużo lepsi, niż gdyby zostali w college’u. Dlatego Kaminskyego, Dekkera czy WCS najbardziej bym chciał zobaczyć w drużynach, które mają gwiazdy, ale potrzebują zadaniowców z konkretnym skillem, który przyda się w istniejącym lub powstającym systemie, na przykład Utah, New Orleans, Detroit, Boston, Sacramento, Phoenix, może Hornets.

    (2)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    @pln

    hehe, w istocie co roku kilka zespołów tankuje, więc w tym szaleństwie musi być metoda ;]

    @ mathewskyterror

    imo, roztrząsanie porażki Wildcats w innych kategoriach niż psychologia, jakoś mnie nie przekonuje :]

    Kentucky mieli dość talentu, rozmiarów i całej reszty, by wygrać tytuł. zawiodła psychika, po prostu nie wytrzymali presji jaką na nich złożono. since day 1 byli namaszczani jako “best ever, mieli wygrać, a nawet więcej : wygrać w sposób bezprecedensowy, historyczny, raz na stulecie.

    to się zemściło, bo ci chłopcy po prostu nie byli zdolni by ten cięzar oczekiwań na sobie nosić. w regular season dawali sobie radę, bo pojedyncze mecze o nicyzm nie przesądzały. w KO-system grali już w schemacie : śmierć albo chwała.

    nawet zespoły i gracze NBA nie muszą radzić sobie z takim ciśnieniem jakiemu poddano tych dzieciaków. nie pamiętam, w sumie, kiedy ostatni raz mieliśmy do czynienia z tak hypowanym zespołem, skazywanym na sukces, uzależnianym od sukcesu i to sukcesu w historycznej oprawie.

    Wisconsin zagrało świetny mecz, ale zaryzykuję, ze Wildcats od początku grali przede wszystkim z samymi sobą. Wisconsin okazali się po prostu na tyle dobrzy, żeby z tej konfuzji Kentucky skorzystać. ale już rundę wcześniej NOtre Dame naruszyło Wildcats i pokazało, że oni po prostu dygocą na beczce prochu.

    presja wszystko zmienia. jednych uskrzydla, innym skrzydła podcina. czasami słychać głosy, jak to tym czy tamtym “łatwiej” wytgrać, bo mają lepszy skład, czy więcej gwiazd itp bzdety. Nic bardziej mylnego. faworyci mają swoje bolączki, a mistrzem zostają dlatego że są tak dobrzy, że umieją okiełznać strach przed porażką, paraliż wywołany oczekiwaniami i wymaganiami, ciśnienie produkowane przez otoczenia i media.

    (4)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Hej i nic nie wspomnicie o finale NAA?? akurat wstałem i widziałem, ale prawdę mówiąc Okafor nie zachwycił, w meczu z Gonzagą też. Dla mnie wniosek jeden póki co top prospekt jest poprostu słaby przeciwko twardym centrom takich jak Karnowski i Kaminsky. co więcej Frank wymusił 4 faule na Okaforze i praktycznie połowę przesiedział na ławce. moze szczęśliwie bo bez okafora Duke odrabiało straty, bo Jones i Allen robili co mogli by wyrównać z -9 bodajże do + 6. trochę niezrozumiałem te próby centra Wisconsin za 3 (miał pewnie 4/2) ale i tak wyleczył okafora z punktów twardo wypychając go za pomalonane i w ataku prowokując faule.
    tak na koniec bo nie wiem ile jest wyrazów w komentarzach przewidziane. Rozumiem że kilka osób pisze tu artykuły, ale jak już się na coś nastawiacie to chociaż byście mogli coś wspomniec o tym a nie zostawić temat że tak sie wyraże nieskonczony

    (0)
  6. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @wielmozny pan P:

    Co do Kentucky, mnie nie przekonuje roztrząsanie koszykówki profesjonalnej lub półprofesjonalnej tylko w aspektach psychologicznych, bo grają tam najlepsi z najlepszych (nie tylko fizycznie, ale również mentalnie), ale pewnie masz sporo racji. Nie zmienia to faktu, że już w trakcie sezonu uczelnianego Kentucky miało problem z drużynami, którym siedziało z dystansu i które miały frontcourt zdolny spowolnić Townsa i spółkę. Wisconsin wspięło się na wyżyny swoich możliwości i rozrzucali ich w swoim stylu. Mieli drużynę, która mogła pobić Kentucky nie raz na 10 prób, ale raz na 4 próby.

    Czy naprawdę nie było tak hypowanego zespołu w NBA w ostatnich latach? Wiem, że college basketball jest bardziej regionalny i interesuje większą część społeczeństwa amerykańskiego, ale to nie jest tak kolosalna różnica jak w futbolu amerykańskim. Heat 2010/11 byli nie tyle skazywani na sukces, ale poddani takiej presji medialnej, że śmiem ich porównać z tegorocznymi Wildcats.

    Dziś w nocy Duke pokazali, że są chłopcy, którzy nie łamią się pod presją mimo pierwszego roku na uczelni. Mieli trochę szczęścia przy gwizdkach, Badgers nie zagrali tak dobrze, jak 2 dni wcześniej i lepszą drużyną byli chłopcy Krzyzewskiego. Tylko że zapamiętany zostanie mecz, w którym drużyna bez porażki została pobita przez starych wyjadaczy, a nie następujący po nim finał.

    Czy Lakers z Dwightem w składzie nie spełnili oczekiwań, ponieważ ulegli presji? Nie sądzę. Winą był system, podział ról na boisku, zdrowie i dopiero presja medialna. Weszli do playoffs, ponieważ Kobe był mistrzem i miał te cechy, o których pisałeś. Jeżeli tegoroczni Warriors odpadną przed finałami konferencji po serii z kimś innym niż San Antonio, to wtedy pierwszą przyczyną rzeczywiście będzie presja. To samo w przypadku flopu Hawks albo Irvinga w Cavs.

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu