fbpx

Rośnie nowe pokolenie: Gary Payton II, Shawn Kemp Junior

25

Bez nazwy

Nie wiem, jaki jest przekrój wiekowy czytelników naszego portalu, ale mam nadzieję, że przynajmniej część z Was będzie wiedziała, o czym mówię. Otóż, czasem czuję się naprawdę staro.

Przykłady? Wchodzę latem na orlik, gadamy z chłopakami o baskecie. Zagaduję gościa w koszulce Cavaliers i wspominając postać Marka Price’a albo Craiga Ehlo napotykam jego zdziwione spojrzenie (“Mark who?”) czuję się naprawdę staro. Albo gdy ostatnio, zajrzawszy na dno szuflady w szafie natknąłem się na jersey Olajuwona i zdałem sobie sprawę, że od ostatniego pierścienia Rakiet minęło 20 lat!

Gdy zacząłem liczyć, że już od ośmiu lat Kobe gra z numerem 24. poczułem się staro. Kiedy patrzę na gębę Grega Odena i zdaję sobie sprawę, że jest młodszy ode mnie, czuję się staro. Macie tak czasem?

Po raz kolejny poczułem się staro, kiedy zobaczyłem Shawna Kempa (jego jersey wisi u mnie tuż obok Olajuwona) i Gary Paytona, wspólnie oglądających swoich synów na meczu uniwersyteckiej koszykówki. Ale tym razem, nie miałem nic przeciwko upływającemu czasowi.

Niezapomniany duet Supersonics (ech te finały z Chicago, pamiętam, jak gdyby to było wczoraj…) spotkał się ostatnio w Alaska Airlines Arena w Seattle na meczu uczelnianym Oregon State vs Washington. Gary Payton II (190 cm, rocznik 1992) jest dynamicznym obrońcą Beavers z kolei Kemp Junior (206 cm, rocznik 1991) to silny-skrzydłowy Huskies.

Jaki ojciec, taki syn? Przekonajcie się sami!

#Gary Payton II

Ależ dynamiczny, efektowny koleżka! Hiperaktywny w obronie, podobnie jak tato. Średnie 2.1 przechwytów, 1.4 bloków (!) 9.6 zbiórek oraz dynamit w nogach sprawiają, że mecz z jego udziałem to prawdziwa uczta dla oka. Rzut ma względnie ułożony, ale żaden z niego playmaker (2 asysty) co przy tym wzroście skutecznie utrudnia mu zawodowe granie. Może w Europie. Zapytany o podobieństwa z ojcem:

 Ja wyżej skaczę, to na pewno. Defensywnie mamy to samo nastawienie. Ofensywnie on był aktywniejszy, ja jestem graczem zespołowym, bardziej polegam na kolegach [Payton II]

1

Wracając do meczu, ostatecznie wygrał Washington (56:43), Gary II zdecydowanie zaliczył swoje pięć minut, a jego 4 bloki i poster-dunk powinny śnić się po nocach rywalom.

[vsw id=”JB7mIhCPFS8″ source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

25 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Nie, kolego redaktorze – to Oden jest stary mentalnie i fizycznie. My jesteśmy młodzi 😉
    Ja od września znów “chodzę na kosza” a właściwie jeżdżę 4x w tygodniu … z moją 8 letnią córką.
    A kiedy tylko starczy czasu odwiedzam pobliskie boisko koło którego jakiś geniusz zbudował plac zabaw (wszystko w obrębie 1 ogrodzenia) – przyjemne z pożytecznym. W ostatni weekend ja siekałem trójki a dzieciaki demolowały plac zabaw 😉

    (30)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    BLC czyli jesteśmy jak węgiel? swoja droga, który jestes rocznik?

    a i jeszcze jedno młody Payton przypomina mi niekoniecznie swojego ojca:D

    (1)
  3. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    NBA 90’s, piękne czasy!
    kolego z redakcji skoro dalej czujesz klimat NBA to nie jesteś taki stary!
    Inni w twoim wieku opracowują plany emerytalne albo na dobre założyli kapcie i włączyli wegetację.

    I LOVE THIS GAME

    (6)
  4. Array ( )
    Pablito_Wandalito 21 stycznia, 2015 at 13:28
    Odpowiedz

    @idru

    fajnie masz u mnie plac zabaw po drugiej stronie ulicy od orlika.

    Z nostalgią wspominam lata 90 rozkwit koszykówki w Polsce boiska pełne (tylko że prowizoryczne te boiska) w tvp2 i tvn koszykówka no był jeszcze DSF. Ale to pewnie dlatego że miało się za małego sporo czasu teraz niestety doszły obowiązki. Ale nie jest źle – boiska lepsze (szkoda że puste) nie gram już gumą ale sztuczną skórą, mamy internet gdzie można obejrzeć wszystkie mecze, koszykówka się zmieniła (jest szybsza, większa wszechstronność graczy), nasze kości jeszcze trochę podskoków wytrzymają więc gramy dalej ;).

    (4)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    W latach 90 nie trzeba się było umawiać na granie, tylko trzeba było być dobrym żeby załapać do składu, teraz nawet umawiając się czasem ciężko dwie piątki skombinować. Kiedyś wygrałem w przeglądzie sportowym Reebok Shaqnosis 🙂

    (13)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    jako że zrobiło się nostalgicznie pozwolę sobie wkleić link pod którym przyjemnie zrobi się na sercu osobom które w latach 90 wstawały o 3:30 aby oglądać w pokoju rodziców finały NBA puszczane w TVP2 “na żywo”.

    https://www.youtube.com/watch?v=v4GAK8mkxgk

    Soją drogą, to ja mimo swoich 34 lat na karku wraz z trzema kolegami w wieku odpowiednio: 35, 34 i 33 lata ostatnimi czasy po prawie 5 latach nie trzymania piłki do kosza w ręku zmuciliśmy Młodych Gniewnych 20-sto latków w grze 4 na 4. U nas kondycja prawie zerowa, zwinność, wyskakanie już dawno nie to, ale mimo wszystko wygraliśmy. Zastanawia mnie kalectwo naszych młodych obywateli. Oni nawet koordynacji ruchowej prawidłowej nie mają. Pokolenie PCetów i Smartfonów…

    (6)
  7. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @gatis

    Stare dobre czasy 😀 aż łezka w oku się kręci!!! Pamiętam jak się kumplami jaraliśmi tym i innymi przerywnikami oglądając finały po nocach (i do dziś się jaramy) 😀
    Are You Ready to Fly…….

    Pozdr.
    Pozdr

    (0)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Pamiętam jak dziś jak w każdy piątek chyba między 15:30 a 16:30 boiska do koszykówki, których było niewiele i były zawsze zapełnione, wymierały… Nie było na nich niemal nikogo. Przed blokiem również pustki. Wszystko za sprawą cotygodniowego skrótu meczu NBA komentowanego przez Szaranowicza i Łabędzia.

    My w raz z kolegą notowaliśmy sobie w zeszycie najśmieszniejsze tekst jakie odpalał Szaranowicz. Kilka z nich pamiętam do dziś:
    “wsad Kempa w stylu… Kempa”
    “jeżeli oni myślą że Frank Johnson zastąpi KJ’a to… wszystkiego najlepszego dla kibiców Phoenix”:)

    (0)
  9. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    wiecie ze ja dop. ostatnio zdjąłem ze sciany w swoim starym pokoju plakaty z Magic Basketball i Probasketu gdzie był S.Kemp, Jordan i Kith van Horn (kto go jeszcze pamieta?!), KB8 z 1 reklamy adidasa, Duncan z 1 pucharem i MVP itp.
    jeszcze gdzieś w piwnicy są na VHS (a co to?) nagrane finaly z TVN i TVP2,

    A wracając do artykułu, przecież pan Payton ma pierścień z Heat z 2006 a od tego czasu już minęło 9 lat!!!

    (4)
  10. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    redakcji w sumie wg. by się przydał artykuł o dzieciakach gwiazd lat 90 co próbowały swoich sił w baskecie. Glen Rice Jr został zwolniony z WSH (a był MVP ligi letniej 2014), Tim Hardaway Jr – nowa siła NYK ale co dalej? Dzieciaki Jordana kosza skończyły na poziomie uczelnianym chyba…

    (0)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Do autora … łączę się z Tobą w bólu ! Pamiętam czasy Cavs z Ehlo, pyskówek “The Glove” z “MJ” … nawet finały w których “The Glide ” Drexler przeskakiwał każdego na parkiecie. Ekipę Rockets, której tak bardzo kibicowałem przy zdobywaniu tytułów w latach 94/95
    Kiedy wchodzę na Orlika widzę szarą masę gimbusów w ultranowoczesnym obuwiu i zajebistych jerseyach … tak sobie myślę – jestem stary !
    Ale w końcu mam “dopiero” 39 lat, moja głowa pamięta wszystkie zwody, klepki z których jestem najlepszy, wiem jak użyć łokcia żeby zabolało, z ciałem nieco gorzej bo mocno przytyłem, 3 lata temu niemal na wózku inwalidzkim wylądowałem na resztę życia … kto by po mnie nosił kolekcję moich butów ?? Czasem bywa tak źle, że wracam do domu i mówię sobie dosyć tych kompromitacji, już nigdy więcej tam nie pójdę. Czasem tak dobrze, że trafiam z rzędu 5-6 trójek i gimbusy są zdziwione, że wapniak jednak potrafi, choć jak wspominam stare czasy i mówię że robiłem wsady widze na ich młodych gębach kąśliwy uśmiech … tja, jasne. Następnego dnia rano budzę się i myślę, nie poddam się, nie klękam przed przeciwnikiem i nigdy nie klękałem … walczyłem do ostatniego gwizdka, kropli potu i będe walczył dalej. Póki nie założą mi cewnika, i będe mógł sam się podcierać będę walczył o siebie “na parkiecie” I tego wszystkim starym dziadom – młodym mentalnie życzę !!
    Żal mi patrzeć jak umierają takie gwiazdy jak Kevin Garnett, nie ma już Glena Rice`a czy mojego ukochanego Mitch Richmonda … łza się w oku kręci. W głowie wiecznie młodzi !!! Pamiętajecie !!!

    (8)
  12. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    pokolenie wychowane na NBA lat 90tych rzadzi, ma się dobrze (z przerwami na kontuzje), nigdy sie nie zestarzeje. To pokolenie nie umie myków z and1 i nie uczylo sie gry w kosza z youtuba tylko grajac ze starszymi kumplami na śmierc i zycie. To pokolenie zdzierało średnio jedną pare butów na 2 miesiace na asfaltach katując niemilosiernie swe kolana . Zawsze gra twardo i nie odpuszcza.
    Redaktorze głowa do góry:)

    (6)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    jak tak czytam Wasze wpisy to myślę sobie “ale ze mnie gówniarz”. Ale przede wszystkim Wam (tym 30+) zazdroszczę tamtych czasów. Na całe szczęście załapałem się jeszcze na końcówkę ery, kiedy nie było wszechobecnych komputerów, satelity czy komórek. Jedyną słuszną formą spędzania wolnego czasu było wyjście z domu a boiska były pełne. NBA można było jeszcze doświadczyć na telewizorze ze zwykłą anteną stojącą w pokoju obok 14-calowego tv. Niby dzięki bezgranicznym czeluściom internetów obejrzałem chyba wszystkie mecze finałów od czasów moich ukochanych Bad Boys do teraz + wiele innych, ale to już nie to samo co żyć tym na co dzień i zastanawiać się jak to wszystko się ułoży. Do tego basket był sportem kontaktowym, który nie dawał, tak jak dziś premii za grę aktorską (a niestety teraz doszło do tego, że nie jeden raz sam byłem świadkiem flopów i cwaniackich uśmieszków zaraz po, na meczach amatorskiej ligi). Tak czy inaczej, grajcie jak najdłużej i jak najczęściej bo największa frajda jest wtedy, kiedy gra się z/przeciwko gościom, którzy wiedzą o co naprawdę chodzi w tej grze, a takich niestety trudno znaleźć.

    (1)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    Troche beka bo napisaliście że gość 190 cm jest za niski żeby grać w NBA. To przecież nic, że jest wyższy od 90% rozgrywających ligi, a przecież kreowany jest na PG.

    (-2)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    @ Indoru
    Dokładnie wiem co czujesz bo też mam taki kompleksik orlikowy z boiskiem na 4 kosze (czerwony gumowy tartan), boisko trawiaste duże, małe sztuczne, plac zabaw, boisko do siatki plażowej, kort itd – wszystko w miejscowości 1400 mieszkańców (są jeszcze 2 hale) także rządowy program “Orlik” uważam za znakomity. Ba ja mam ten kompleks 1 km od domu ulicą bądź lasem także jadąc rowerkiem lub “pieszkom” z synowcami dodatkowo jesteśmy trochę rozgrzani. W zakresie nowego pokolenia to widzę, że młodzież interesuje się koszem ale stosunkowo późno tj. 16 lat wzwyż co powoduje, że ciężko będzie im wznieść się na konkretny poziom. Brak transmisji w TV publicznej nie pomaga… .Młodzież najpierw interesuje się dyscyplinami które są modne w TV tj. piłka nożna, tenis, siatka a koszykówka przyciąga dopiero później

    (1)
  16. Array ( )
    Odpowiedz

    po wielu komentarzach widzę, że duch w narodzie nie ginie, hehe! tak trzymać chłopaki! Ol’ Navy still rocks!
    P.S: dziś już dzieciaki często nie wiedzą, co to prawdziwe wakacje z piłką

    (6)
  17. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Ja jestem w wieku Kobasa 😉 Z racji pracy na dalekiej północy (okolic Trontheim) zaraz po zerwaniu wiązadła miałem niemal 7 letni rozbrat z koszem i NBA.
    Teraz mam kolana jak Sabonis i kręgosłup jak Larry Bird 😉 Na moim osiedlu (ok. 5000 mieszkańców) w dużym mieście dotąd nie było żadnego boiska – najbliższe odległe jakieś 3 km. Przed ostatnimi wyborami pojawiły się 2 razem z placami zabaw 😉
    Teraz 3 rok odrabiam zaległości kondycyjne i staram się nie doprawić poszkodowanych stawów i kręgów.
    Ja zaczynałem w 90r – trafiłem na rewelacyjnego włefistę, zafascynowanego USA i NBA. SKSy rozpoczynalismy od oglądania z wypiekami na twarzy cdem zdobyte VHS z meczami z niemieckiej i amerykańskiej TV – niekoniecznie z ostatniego sezonu – tak poznałem Magica, Kareema, Larrego i Bad Boysów. Oglądaliśmy na “turystycznym” biało – czarnym telewizorku z prowizorycznie podłączonym odtważaczem AKAI 😉 A potem próbowaliśmy podpatrzone zagrywki wdrożyć na boisku. Potem był boom Hej, Hej Tu eNBiEJ masowo wieszane kosze wszędzie w okolicy. Potem zorganizowany basket i otarcie się o II ligę, upadek klubu, studia, AZS, 2 lata ligi amatorskiej i w wieku 27 lat kontuzja, która w połączeniu z problemem z dyskami, rodziną i pracą skutecznie przez niemal wiele lat trzymała mnie z dala od Basketu. Ostatnio zaczynamy się przepraszać 😉
    Regularne treningi, trochę większe dzieci i trochę spokoju (praca na miejscu a nie w rozjazdach). doszło do tego, że kupiłem pierwsze od 2006 roku nowe kiksy i piłkę 😉 a to już coś.

    (5)

Komentuj

Gwiazdy Basketu