fbpx

Sean Kilpatrick: Half-Man Half-Przeprowadzka

14

W kolejnym artykule o mniej znanych zawodnikach chciałbym zainteresować Was sylwetką Seana Kilpatricka. Myślę, że jest to zawodnik z potencjałem na niezłego zmiennika, niemniej jego kariera jakoś nie może nabrać rozpędu, głównie przez fatalne wręcz zrządzenia losu dotyczące zmian kadrowych w jego zespołach. Zobaczcie sami.

Sean Kilpatrick zaliczył niezły sezon w Bulls. No dobra, to może napisane trochę na wyrost, bo słowa “niezły sezon” i “Bulls” jakoś się ostatnimi czasy słabo rymują. Z Seanem to też tak nie do końca. Przecież ciężko nazwać “sezonem” te dziewięć meczów, które dla nich rozegrał na przełomie marca i kwietnia. Aczkolwiek,  szło mu całkiem nieźle, jak na strzelca z ławki: 15.4 punktów 2.8 zbiórek i 1.4 asyst. Wcześniej w Clippers, na dwóch dziesięciodniowych kontraktach, skorzystano z jego usług jedynie 4 razy. Tu dwie minuty, tu trzy… takie drapanie w “garbage time”więc średnie do przemilczenia, aczkolwiek kiedy dostał szansę i pograł 20 minut, to rzucił 15 punktów (5/10 z gry i 3/6 zza łuku).

To jednak jeszcze nie koniec podsumowań jego ligowych wojaży z minionego sezonu, bo przecież cofnęliśmy się ledwo do marca. Na starcie rozgrywek Sean był zawodnikiem Brooklynu i to tam rozegrał lwią część kampanii 2017/18. No dobra, znowu przesadzam, bo chociaż zawodnikiem Nets był między październikiem a grudniem, to meczów nazbierało się z tego raptem 16. Wychodzi więc z tych wyliczeń, że najdłużej w tym sezonie mogliśmy zawodnika oglądać w barwach… Milwaukee Bucks, bo przez “okrągłe” 23 mecze.

Tym samym Kilpatrick stał się piątym w dziejach NBA zawodnikiem, który na przestrzeni jednego sezonu grał dla czterech różnych drużyn. To może jeszcze nie Luke “Half Man Half Przeprowadzka” Ridnour (ożeniony Szerszeniom przez Memphis już na lotnisku dowiedział się, że Charlotte oddało go do OKC, ale zanim przebukował bilet był już zawodnikiem Orlando, którzy oddali go Memphis, a 2 tygodnie później znowu wyleciał z klubu, ale już nie Grizzlies, tylko z Raptors), ale przyznacie, że i tak robi wrażenie.

O mały włos byłby teraz zawodnikiem Bostonu. Wybrał Chicago, dobrze zrobił?

Zazwyczaj w NBA tego typu perturbacje zwiastują koniec kariery, a jak będzie z Seanem? On sam jest zdania, że ma jeszcze sporo do zaoferowania i widzi dla siebie miejsce w odradzającym się Chicago.

#No pick wasted

Sean dostał się do ligi bocznymi drzwiami, bo w drafcie 2014 nie było na niego chętnych. To jeszcze nie tragedia, wszak podobne koleje losu zaliczyli m.in. Udonis Haslem, Jose Calderón, Avery Johnson, Brad Miller, David Wesley, John Starks, Bruce Bowen czy Ben Wallace. Kilpatrick wydawał się mimo wszystko dosyć atrakcyjnym kandydatem, ponieważ ten mierzący 193 cm shooting guard na uczelni Cincinnati notował 20.3 punktów co noc. Niestety, to okazało się za mało.

Po lidze letniej zeswatano go z Wolves, z którymi rozegrał ostatecznie 4 spotkania. To ten model kariery, gdzie co chwilę pojawiasz się na meczach G-League i czekasz na telefon. To też żaden wstyd, wszak do niedawna po parkietach G-League biegał kolega Drake’a Kendrick Perkins (mistrzostwo 2008 z Celtics), a razem z nim jedynka draftu Anthony Bennett i kilku innych grajków, których byś się tam nie spodziewał, m.in. atomowy dunker i dwukrotny mistrz NBA Shannon Brown, oraz triumfator Slam Dunk Contest 2012, Jeremy Evans (mam nawet jego autograf, hehe).

Jeremy Evans w 2012, obecnie w G-League

Po Wolves próbował sił w Pelicans i Nuggets, ale bez sukcesów. W styczniu 2016 Kilpatrick załapał się do Denver, a stamtąd finalnie trafił na Brooklyn, gdzie dokończył sezon i został na rozgrywki 2016/17. Ten sezon bez żadnej łaski możemy zaliczyć do udanych dla niego pod względem statystycznym: 13.1/4.0/2.2 w 70 rozegranych spotkaniach (24 jako starter). Nieźle. Do tego prawie 30 meczów ze zdobyczą 15 pkt. albo lepiej, w tym liczne 20+, a nawet 38 pkt. i 14 zbiórek przeciw Clippersom. Czego więcej chcieć od ławkowego SG z ofensywną iskrą? Dodam tylko, że z tych 38 punktów 21 padło w czwartej odsłonie, a BKN wygrał różnicą pięciu oczek.

#Roszady kadrowe

Sezon 2017/18 miał być kontynuacją poprzedniego i stopniowej asymilacji Kilpatricka z ekipą Nets, niestety, jeśli jesteś w drużynie podczas przebudowy, nie znasz dnia ani godziny. Być może pamiętacie mój artykuł na temat Rondae-Hollisa Jeffersona, w którym przytoczyłem jego własne słowa:

Czasem sam się z tego śmieję, to niemal surrealistyczne. Podczas tych wszystkich zmian, na dotychczasowych stanowiskach ostałem się tylko ja, trener, stróż i Cuomo, gościu od sprzętu. [RHJ]

Sami widzicie, że nie ma nazwiska Kilpatrick w tej wyliczance. Z ekipy Nets Sean wyleciał przez… Sixers. Gdy Trevor Booker poleciał do Sixers w październikowej wymianie, w drugą stronę powędrowali Jahlil Okafor i Nik Stauskas. Z racji limitów na ilość graczy w składzie, trzeba było kogoś wykreślić. Padło na Kilpatricka, za co należy mu się honorowe wyróżnienie w artykule o ofiarach The Process.

Myślę, że dla samych trenerów to też było zaskoczenie. Wielu kumpli z zespołu było tym strasznie przybitych, ale w NBA nie ma miejsca na sentymenty, trzeba zacisnąć zęby i przeć naprzód [Kilpatrick dla Chicago Tribune]

Kolejnym przystankiem na jego drodze było Milwaukee Bucks, gdzie zjawił się pełen werwy i z zapewnieniami, że współpracuje z dietetykiem, odżywia się wzorcowo i jest nie do zajechania na boisku przez 4 kwarty i dogrywkę. Bucks to łyknęli, dając mu w grudniu 2-way contract (NBA/G-League), a w styczniu podpisując już normalne zobowiązanie do końca rozgrywek, za gwarantowane 800 tysięcy $. Jeśli jednak myślicie, że taki kontrakt cokolwiek zmienił w resume Kilpatricka, to się mylicie. W marcu obcięli go tak czy siak, jedyne pocieszenie, że te 800 koła musieli mu wypłacić. Wyleciał żeby zrobić miejsce dla Shabazza Muhammada. I tak trafił do…

#Chicago Bulls

Był to czas biurowej zawieruchy w Chicago. Chłopaki mieli sporo wolnych środków, ale aby nie uchybić ligowym regułom, musieli zagospodarować 90% budżetu wyznaczonego  przez salary cap, więc dawali kontrakty komu popadło (szkoda, że to nigdy na żadnego z nas nie padnie, hehe). W ten sposób umowę otrzymał C.J Flair, z którym podpisano kontrakt 25 marca, a rozwiązano dzień później, bez debiutu. Musieli jednak zapłacić, więc środki zagospodarowane, tak to się robi.

Opisywane tu mechanizmy są podobne do tych, które zadziałały w przypadku Jose Calderona w Warriors. Gdy ekipa podpisała z nim umowę w marcu 2017, kontuzji doznał Kevin Durant. Ażeby zwolnić miejsce w składzie dla nowego zastępcy KD (Matt Barnes), rozwiązano kontrakt z Calderonem już po dwóch godzinach(!), wypłacając mu jednak należne 415 tys. $

Oprócz C.J Flaira kontrakt z Bulls podpisał też Kilpatrick i to całkiem niezły z jego perspektywy, bo 3-letni, na 6.2 mln $. Nie ma się jednak co cieszyć na zapas, bo kolejne 2 lata są opcją drużyny, więc tylko od Bulls zależy, czy zdecydują się korzystać z jego usług, a jak to jest w zespołach czasu przebudowy, wszyscy wiemy.

Jak wypadła końcówka sezonu w jego wykonaniu pisałem już na początku. Teraz dodam tylko, że umowę z Chicago wybrał kosztem kolejnego 10-dniowego kontraktu z Bostonem, ale trudno mu się dziwić, bo tam jest taki tłok na pozycjach 1 i 2, że na więcej niż te 10 dni i tak nie mógłby  liczyć. A może się mylę? Teraz jest graczem Bulls i jak sam mówi:

Chciałbym zostać w zespole, ale to będzie zależeć od wielu czynników, miejsca w drafcie, kierunku przebudowy, okresu wolnej agentury etc. Póki co wykonuję swoją pracę na treningach i staram się pracować jak najlepiej. Nikt mi niczego nie gwarantuje, ale dla mnie ta sytuacja to nic nowego. [Kilpatrick]

Jak myślicie, załapie się gdzieś w końcu? Myślę, że z jego historii płynie jeszcze jeden morał: naprawdę ciężko otrzymać w NBA pełnoprawny “uniform player contract”, więc warto czasem docenić nawet takich no-name’ów i bench warmerów, bo oni też sroce spod ogona nie wypadli. W końcu NBA to więcej niż jakieś 30 gwiazd, które umie wymienić każdy niedzielny fan tego sportu.

[BLC]

14 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    A mnie dalej ciekawi jakie Rockets mają rzeczywiste szanse z GSW, a jaki wpływ na ocenę siły zespołu ma obecny hype.

    (1)
    • Array ( )

      Proszę bardzo:
      GSW (seria) – 1.50 = ok. 60 %
      HOU (seria) – 2.35 = ok. 40 %

      (2)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Taki Kilpatrick jest lepszy niż 60/70% chłopaków z draftu , którzy robią się na gwiazdeczki i potem jak wychodzi wszyscy wiemy . A tak , te “no-name’y” ciężko pracują i wykonują swoje zadania lepiej niż się od nich wymaga . Dajcie Kilpatricka do Lakers za Lonzo to dopiero tam będzie paka. Ten gość przypomina mi Nate’a Robinsona gdy wrócił do ligi i grał np w Chicago , ciężka pracą i wola walki . Życzę ustabilizowania kariery i sukcesów , by jeszcze zaśmiać się tym którzy cię tak rzucali po lidze , niech wiedzą co mogli mieć w swojej drużynie !

    (24)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Mialem go w mojej fantasy drużynie w zeszlym sezonie. Solidny grajek. Mam nadzieje ze zagrzeje gdzieś miejsca na dłużej

    (2)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Najśmieszniejsi w tym wszystkim są Bucks którym brakuje strzelców 🙂 Kilpatrick potrafi nieźle odpalić w ciągu tych 9 meczów z Bulls miał chyba z 2-3 pod rząd gdzie rzucił 4-5 trójek, a oni woleli Muhamada bez rzutu <3
    Co do zagrzania miejsca to wyjdzie w dniu draftu, jego kontrakt jest idealny żeby zadowolić oba typy drużyn, te które chcą zwolnić troche salary jak i te które szukają wsparcia z ławki za niewielką cenę a draft ich nie obchodzi tak bardzo.

    (1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu