fbpx

Tacko Fall: olbrzym u progu NBA

26

Dziecięciem będąc świat mój zamykał się w obrębie kilku blokowisk, które mało fantazyjnie nazywaliśmy od kolorów budynków zielonym, żółtym, niebieskim i brązowym. Na żółtym była lodziarnia z gałkami za złotówkę, na niebieskim można było dostać w łeb, na brązowym nie działo się nic, a na zielonym stało żwirowe boisko do gry w nogę, asfaltowe do kosza i okalająca te sportowe dobra, wybetonowana bieżnia, przekleństwo “testów Coopera” z liceum.

Pijąc naładowane chemią oranżady i zajadając draże czekaliśmy na wolne boisko do piłki. Jakiś łebski przedstawiciel rady osiedlowej postanowił zwrócić naszą uwagę w stronę koszykówki i zreorganizował miejscowy turniej. Wszystkie zespoły ograł jeden chłopaczek, długi i chudy jak tyczka do chmielu. Najwyższego rywala przerastał o dobre kilkanaście centymetrów. Stawał sobie pod koszem i zbierał co popadnie, jak nie trafił, to dobijał, blokował nasze rzuty jakby władał gigantyczną packą na muchy. Niczym anorektyczny olbrzym droczący się z liliputami.

NBA to świat dużych mężczyzn

… ale i oni muszą zadrzeć głowę by spojrzeć na czającego się pod koszem Tacko Falla, giganta z Senegalu. 231 centymetrów wzrostu, 244 centymetry rozpiętości ramion, piłkę do kosza wkłada z taką łatwością jak Ty bułeczki do nieekologicznej zrywki. Ponoć znajduje się na liście czterdziestu najwyższych ludzi na świecie. Czy można jednak traktować go jako pełnoprawny prospekt, czy może jedynie osobliwość, rodem z Freak Show na Coney Island? Przekonajmy się.

Senegal

Elhadji Tacko Seregine Diop Fall urodził się w grudniu 1995 roku w Dakarze. Rodzice rozwiedli się, tata zamieszkał w Stanach, a mama z dziećmi została w Senegalu, straciła pracę i z finansami zaczęło być krucho. Jedząc jeden posiłek dziennie Tacko nie przejmował się zbytnio, cały dzień biegał po boisku kopiąc piłkę. Często towarzyszył mu brat, który już w wieku 7 lat mierzył ponoć 175 cm wzrostu.

Do koszykówki Fall żywił głównie niechęć, babcia zwykła przełączać mu kreskówki gdy chciała obejrzeć mecz. Dopiero jako szesnastolatek zaczął pracować nad absolutnymi podstawami kosza, takimi jak kozioł, czy technika rzutu. Szansę dano mu w akademii prowadzonej przez Ibrahima N’Diaye, która to też wysłała w przyszłości Tacko do Stanów.

Welcome to America my Friend

Choć to koszykówka umożliwiła Tacko wyjazd do Ameryki, to jego główną motywacją pozostawało zdobycie odpowiedniego wykształcenia i ściągnięcie do siebie reszty rodziny. Pierwszym przystankiem w USA okazało się Houston i od razu treningi z najlepszym z możliwych mentorów – Olajuwonem. W ramach poznawania świata NBA młodzi adepci kosza z Afryki otrzymali wejściówki na mecz Rakiet z Clippers. Podczas grania hymnu narodowego Griffin i Jordan mieli dostrzec chłopaka w tłumie i uśmiechając się pokazać mu uniesiony do góry kciuk.

Szkoły zmuszony był zmieniać jeszcze kilkukrotnie w związku z problemami z uzyskaniem odpowiednich dokumentów. Następnymi przystankami było Ohio, Georgia, Tennesse, miejsca jakże odległe od wyobrażenia Stanów z popularnych filmowych produkcji. Jak na ironię losu, będąc zadeklarowanym i ściśle przestrzegającym zasad religii muzułmaninem, swoje właściwe miejsce odnalazł na Florydzie, w malutkiej chrześcijańskiej szkole, z piętnastką uczniów w klasie.

Przed deportacją do Senegalu uchroniła go rodzina Mandy Wettstein, od której usłyszał na początku ich znajomości: Kochany, nikogo tu nie obchodzi, że jesteś taki wysoki, śmieci same się nie wyniosą. Wychodząc na miasto budził nie lada sensację, więc Mandy przezornie podarowała mu koszulkę odpowiadającą na większość pytań dociekliwych sąsiadów: “Mam 224 centymetry wzrostu. Gram w kosza. Jestem z Senegalu”.

W dzisiejszym świecie, w którym wszyscy dzielą się informacjami i nowinkami w sieci, bycie innym nie jest proste. Tacko zawsze starał się być uprzejmy, ale gdy tylko pojawialiśmy się w przestrzeni publicznej ludzie pstrykali mu zdjęcia, robiło się zamieszanie. Robiąc zakupy czy jedząc posiłek w restauracji nie masz chwili spokoju [Mandy Wettstein]

Niezainteresowany sportem

Przed Fallem stało wiele wyzwań – adaptacja do nowej kultury, nauka angielskiego, tolerancja dla atencji tłumów, zainteresowanych jego nietypowym wzrostem. Wyzwaniem była również koszykówka, której jak wspominaliśmy, nie darzył wielką miłością, a to ona przecież stanowiła jego przepustkę do USA.

Na samym początku nie było łatwo. Nasłuchałem się wiele krytyki, wiele osób we mnie wątpiło. Jestem fanem piłki nożnej, grałem w nią dla zabawy, ale tak naprawdę nigdy nie byłem szczególnie zainteresowany sportem. Nie czułem się gotowy na amerykańskie szaleństwo jakie otacza tutaj sport. Jeśli dodać do tego nieustannie wlepione we mnie oczy, to muszę przyznać, że nie było łatwo. Dzięki Bogu, że zostałem dobrze wychowany [Tacko Fall]

Wpasowanie Falla do uczelnianego programu UCF stanowiło także wzywanie dla jego trenerów, którzy, rzecz jasna, chcieli rozwijać jego koszykarskie umiejętności, ale przy okazji nie wpłynąć negatywnie na rozwój ciała tego wciąż dorastającego chłopaka. Alex Parr i Johnny Dawkins w swojej akademickiej karierze nigdy nie trenowali koszykarzy dosłownie wystających głową ponad obręcz, w poszukiwaniu informacji udali się do najbardziej kompetentnego źródła – klubów NBA.

Postawiono na metody pozbawione kontaktu z przeciwnikiem, jazdę na rowerze, treningi w basenie, bieganie i krótkie drille do pierwszej granicy zmęczenia. Czas gry limitowano mu do 17 minut na mecz, a wszystko po to by nie obciążać niepotrzebnie kolan, i przede wszystkim, nauczyć Tacko panowania nad własnym ciałem. Rozpisano mu także dietę obejmującą 7000 kalorii dziennie, ale chłop okazał się niejadkiem i wiele masy nie nabrał.

Pierwszy raz postawiono przed nim nowe wyzwania, do tej pory zazwyczaj lekko podskakiwał po piłkę, bo nie było trudno zebrać ją znad głów rywali. Trenerzy jednak wymagali więcej niż tylko kilkucentymetrowy podskok nad ziemię. Niedzielni kibice myśleli, że będąc tak wysokim już w pierwszym sezonie zablokuje wszystkie piłki, a punkty będą pochodzić tylko ze wsadów. Tak się jednak nie stało, a Fall zaczął dopracowywać swoje umiejętności.

Przez pierwsze pół roku ten chłopak wciąż nie wiedział kim jest. Koszykówka jest tak piękną grą, gdyż każdego dnia możesz obserwować rosnącą pewność siebie swoich podopiecznych. Znaj swoją wartość, zawsze to powtarzam [Johnny Dawkins]

Inżynier

Wybór uczelni to wbrew pozorom ważna rzecz, Stany to nie Polska gdzie 90% osób radośnie wybiera się na studia od politologii po filologię. UCF słynie ze swoich technicznych programów i właśnie w dziedzinie elektroniki swoją przyszłość upatruje Fall. Jak sam powtarza w wywiadach, chciałby pracować dla Siemensa, Microsoftu lub założyć własną firmę. Zaproszony na istotną rozmowę z trenerem, wyjął nagle zza pleców model samochodu, który sam zbudował podczas zajęć i podniecony jeździł nim po gabinecie przez dziesięć minut opowiadając o niuansach konstrukcji pojazdu.

Chciałbym dostać się do NBA by wspomóc moją rodzinę. Lata później, po zakończeniu kariery, z dyplomem w kieszeni, wiedząc, że moi bliscy mają się dobrze, mogę pomyśleć o Hall of Fame. Wykorzystując zarobione pieniądze stworzę firmę produkującą elektronikę, tablety, w cenach przystępnych dla moich rodaków.

Marzenia marzeniami

Słynne już jest zdanie anonimowego menadżera NBA, że dekadę temu Tacko Fall byłby jednym z czołowych numerów draftu. Przyjrzyjmy się jego zaletą i wadą udając skauta NBA:

Plusy:

-> wzrost i zasięg ramion

-> jedyny gracz, który oddając przynajmniej 500 rzutów trafiał na uczelni ze skutecznością powyżej 70%

-> umiejętności gry pokazał między innymi przeciwko atletycznemu grubaskowi Zionowi Williamsonowi w starciu z Duke. Siedem wsadów, trzy bloki przeciwko jedynce draftu robią wrażenie.

-> wykorzystał 46 na 61 rzutów po zebraniu piłki na atakowanej obręczy

-> w ataku potrafi ruszać się na nogach, opanował skutecznie podstawowe post-moves

-> 11.1 pkt., 7.6 zbiórki, 2.6 bloku co mecz

Minusy:

-> wzrost w połączeniu z brakiem koordynacji w obronie i w kontrze. Wszyscy widzieli efektowny nokaut jaki zaserwował pewnemu biedakowi w lidze letniej

-> 43.2% skuteczności z linii osobistych (36.2% w ostatnim sezonie)

-> kompletny brak zagrożenia poza polem trzech sekund

-> 50 asyst w 115 rozegranych meczach. Niewiele widzi, jeszcze mniej szuka okazji do odegrania piłki spod kosza
duże ryzyko kontuzji charakterystycznych dla graczy o tym wzroście.

Sensacja Summer League

Liga letnia służy przede wszystkim skautom i trenerom, my, kibice zza oceanu, czekamy głównie na debiuty wschodzących gwiazd, ciekawostki i ploteczki. Ot, choćby Grayson Allen dostający dwa dachy w siedem sekund, potwierdzający ostatecznie, że z psychiką jednak może być na bakier.

Tacko Fall stając na linii rzutów wolnych słyszał jak kibice Celtów gromko skandowali mu MVP. Niewybrany w drafcie, w lidze letniej grający zaledwie po czternaście minut na mecz zawodnik, uzyskujący średnio 8.5 punktu i 4.5 zbiórki słyszy pod swoim adresem MVP . Nie wiem co czuł w tym momencie Tacko, który w wywiadach podkreśla:

Nie chcę być zapamiętany jako zjawisko, tylko ze względu na swój wzrost. Jestem wartościowym człowiekiem. Ludzie myślą, że przy moim wzroście gra w kosza jest łatwa, a jest wręcz odwrotnie. Mało kto wie ile wkładam w to ciężkiej pracy.

Szanse

Większość ekspertów widzi Tacko jednak w G-League, gdzie mógłby pełnić epizodyczne role, wchodząc na boisko jedynie przeciwko określonym przeciwnikom czy ustawieniom. Optymiści porównują Falla do Bobana Marjanovica, zapominając, że ten słynny serbski aktor, już jako czternastolatek grał w profesjonalnym klubie i warsztat koszykarski ma nienaganny.

Życzę Tacko jego sześciu zer, firmy w stylu Apple’a i szytych na miarę garniturów w szafie. Kto szuka więcej informacji o Fallu, polecam krótki dokument:

Co sądzicie o przyszłości tego gracza?

[Grzesiek S]

26 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    No jak garnitur to napewno szyty na miare ?
    Szkoda chłopa śle raczej szansy nie dostanie, oby odnalazł się w tym co jednak chce robić

    (-1)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Szkoda że nie ma szans na karierę w NBA, dziś tacy gracze nikomu nie są potrzebni.Moze Chiny tam dobrze płacą to pogra z 5-6 lat i zarobi na swoją firmę.Sympatia tak od,po prostu.

    (8)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Widać że jest sympatyczny i ma w życiu ważne cele, ale jako 10 minutowy zmiennik, w zespole nie nastawionym na zawrotne tempo gry, mógłby się przydać. I tego mu życzę 🙂

    (6)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    w sumie nawet krótka kariera w nba może pomóc mu w promocji i wejściu do dużych firm IT, bo skill ma, czy analityki wokół nba lub marketingu swojego pomysłu.

    (1)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Zaletą, wadą?? WTF? Oczy bolą. Błagam. Mam nadzieję że to tylko literówka choć fakt że pojawiła się w dwóch tej samej formy wyrazach budzi we mnie wątpliwość. Tym bardziej że te same błędy pojawiają się często w komentarzach. Przecież to 4 klasa podstawówki albo i wcześniej. Ehh. Smutne.

    (1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu