fbpx

Zdruzgotana dusza Mighty Mouse’a

12

Wyobraź sobie, że prowadzisz ważny projekt, od którego zależy przyszłość Twojej firmy. Współpracujesz z gościem, którego wszyscy zgodnie uważają za najlepszego w branży. Powierzono to zadanie właśnie wam, ponieważ posiadacie umiejętności, które nawzajem się uzupełniają. Jeśli wam się powiedzie, zapewne dostaniesz sporą podwyżkę i awans. Jeśli nie, firmę czeka nieciekawa przyszłość. Projekt ciągnie się już od dłuższego czasu i mimo obiecującego startu, jak do tej pory nie przyniósł spodziewanego rezultatu. Twój kolega zaczyna przebąkiwać o zmianie pracy, a na dodatek usłyszałeś w biurze plotkę, że chciałby pracować z kimś lepszym niż ty. Podobno nie jesteś dla niego wystarczająco dobry. Zagryzasz zęby. Czas mija, a plotka zamiast milknąć, przybiera na sile. Czy nadal masz ochotę chodzić do pracy? Tak właśnie wygląda sytuacja rozgrywającego Orlando – Jameera Nelsona.

Jak podaje gazeta Orlando Sentinel, wywiady, których udziela Dwight Howard nie pozostają bez wpływu na psychikę playmakera Magic. Potwierdził to sam zainteresowany po meczu z Lakers w ubiegły piątek: “Jestem tylko człowiekiem. Cała ta mowa o innych rozgrywających ciągnie się od miesięcy. Nawet jeśli byłem zraniony, już mi przeszło”.

Pamiętajmy, mówimy o zawodowym sporcie, pełnym pieniędzy, próżności i chorych ambicji, szczególnie największych gwiazd. Mówimy o miejscu, w którym nie liczą się uczucia zawodników, ale kasa na koncie i wyniki. Możesz włożyć w drużynę całe serce i umiejętności, a ta w kolejnym sezonie odda cię bez mrugnięcia okiem. A zatem, czy żale Nelsona są uzasadnione? A może gdyby zwyczajnie lepiej grał i więcej widział na boisku – nie było by tej całej gadki Howarda o Deronie Williamsie czy Chrisie Paulu. Co myślicie?

Z drugiej strony “Mighty Mouse” ma chyba prawo się żalić. Pomyśl o tym. Kto chciałby się dowiedzieć, że kolega na którym polegasz – zamiast ciebie woli twojego konkurenta? Jak tu się przyjaźnić? Na szczęście Nelson jest prawdziwym twardzielem, po pierwsze: mając 183 cm wzrostu z powodzeniem występuje w NBA, po drugie: szybko pozbierał się po tragicznej, niewyjaśnionej śmierci własnego ojca, którego ciało znaleziono w 2007 roku w rzece Delaware. A zatem można powiedzieć, że na mięczaka nie trafiło. Co nie zmienia sytuacji kończącego się kontraktu Dwighta Howarda. Co zrobiłbyś na miejscu menedżera Magic? Dokonywał transakcji teraz, czy czekał, aż DH12 sam odejdzie na zakończenie sezonu?

Jakoś nie chce nam się wierzyć, by Howard dotrwał do końca sezonu w Orlando. Chociaż biorąc pod uwagę dotychczasowe posunięcia Otisa Smitha (GM Magic) wszystko wydaje się być możliwe. Przypomnijmy, to właśnie Smith przygotował 110-milionowy kontrakt najbardziej przepłacanego gracza w historii NBA Rasharda Lewisa.

Photo by Nathaniel S. Butler/NBAE via Getty Images

12 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Uczucia uczuciami, ale jednak nie można się dziwić temu co Howard mówi w wywiadach.
    Howard dobrze zdaje sobie sprawe z tego, że ma wystarczajaco wielki talent (lecz nie psychikę) by u boku rownie utalentowanego PG zdobyc mistrzowski pierscien, ale wie też, że talent jaki posiada Nelson wystarcza tylko (albo i aż) na grę w NBA, bez możliwości zdobycia mistrzostwa.
    Oni graja tam po to by to mistrzostwo za wszelka cenę zdobyć. Gra w NBA to praca, a nie tak jak nie którym się wydaje towarzyska gra na kosmicznym poziomie umiejetności. Właśnie dlatego ja osobiście nie dziwie sie wypowiedziom jakich udziela Howard, tym bardziej że już swoje ugrał w tym klubie-7 sezonów. Nie widzi tam on swojej przyszłości, odszedł bardzo dobry zmiennik-MG13, a teraz jeszcze (po szansie zdobycia mistrzostwa 2008/2009) zdał sobie sprawe ze reszta zespołu z pierwszej piatki mu wystarczająco nie dorównuje, w tym najważniejsza postać, PG-Jameer Nelson. Tylko w tym wszystkim Howard zdaje sie byc osoba baaardzo mało krytyczna wobec siebie, ponieważ to głownie z powodu jego słabej gry-zwiazanej z psychika Howard’a w finale NBA 2008/2009 Orlando nie zdobyło mistrzostwa.
    Jak dla mnie kariera Howard’a zaczyna przypominać kariere LBJ’a i coś mi sie zdaje ze jeden i drugi maja marne szanse na zdobycie tych pierscieni.

    (0)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    @kubawozniakowski no , mozna powiedziec ze LeBron i Howard juz skonczyli kariery ^^
    Jak by to ci powiedziec .. MJ zdobyl swój pierwszy tytul jak mial 28 lat . pozdrawiam : D

    (0)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    W obliczu takiej sytuacji jaką mamy w Orlando, jedynym ratunkiem dla Dwighta jest transfer do silniejszego klubu, powielając droge Shaqa sprzed kilkunastu lat. Życze mu bardzo mocno pierścionka. A co do Jameera Nelsona to myślę, że odnalazłby się np. w Lakers czy Miami. Kwestia klubu

    (0)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @Nykkusek
    Nie można zawsze wszystkich i wszystko do Jordana porównywać. Zresztą inne czasy, inne ekipy a przede wszystkim brak talentu na jego miare. To , ze zdobył pierwszy pierścień w wieku 28 lat to o niczym nie świadczy bo są gracze , którzy zdobywali swój pierwszy pierścień w starszym wieku jak chociaż by Garnett (bodajże 32 lata). james jak i Howard mogą zdobyć kilka pierścieni do końca kariery jak i nie muszą żadnego jak wielu większych przed nimi. Jak Malone czy Barkley itd.. Lecz ich nikt nie rozlicza za to , ze nie mają pierścienia tylko za to jak grali i zachwycali. Ci obecni póki co grają i tylko od nich zależy jak ich ludzie zapamiętają 😉

    (0)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    😀 a dodatkowo chyba wszystkie takie wypowiedzi Howard’a dot. zespołu Orlando biorą się też stad, że jego inni wielce utalentowani koledzy z reprezentacji USA, graja wspólnie w jednych zespołach- lekka zazdrość Superman’a, niestety prowadzaca moim zdaniem do nikąd. 🙁

    Wiem, że to już mój 4 comment na ten temat (troche za dużo) :p ale jednak uważam Howard’a (chyba nie tylko ja) za kogoś wielkiego, w sensie dosłownym jaki i gracza NBA, dlatego mam nadzieje, że rozumiecie.

    (0)
  6. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    serio wołają na Nelsona Mighty Mouse? ksywa raczej była rezerwowana dla Damona Stoudamire’a.

    Stephen A. Smith, znany również jako największt Lebron hater, twierdzi, że Magic odzywali się do Knicks w sprawie tradu Amare-Tyson za Howarda. Podkreślam Magic do Knicks.

    (0)
  7. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Nelson powinien dostaćzalaz gry w koszykówkę. Całe szczęście, że Marcin się od niego uwolnił i od trenera idioty. I zobaczcie jak od razu rozwinął skrzydła, o co w Orlando ciężko bo jedynym który podawał był Jason Williams.

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu