fbpx

Zoom100

0

Ricky Rubio – “stary” rozgrywający.

Silny, szybki, skoczny – to model rozgrywającego jaki dominuje w dzisiejszej NBA. Ten typ gracza wkrótce pewnie zdominuje każdą pozycję, nie tylko PG. Wielu młodych graczy nie przykłada już takiej wagi do wyszkolenia technicznego, natomiast skupiają się głównie na przygotowaniu fizycznym. Wysocy gracze na bok odkładają podkoszowe manewry, obwodowi nie pracują nad techniką rzutu, wszyscy chcą latać nad obręczami…

Zdarzają się oczywiście wybitni zawodnicy, którzy atletyzmem nie grzeszą. Ci jednak swoją grę najczęściej opierają na skutecznym rzucie. Przykładem tego typu graczy są między innymi: Andrea Bargnani, Anthony Morrow, czy chociażby MVP Finałów – Dirk Nowitzki. Ten ostatni udowadnia, że nie trzeba być wybitnym atletą, żeby osiągnąć sukces w NBA.
Czy można jednak poradzić sobie w najlepszej lidze świata bez dobrego rzutu i wybitnej sprawności fizycznej?

Na to pytanie swoją grą odpowiada zawodnik Minnesota Timberwolves. Pierwszoroczniak, który wcale debiutantem nie jest. 22-latek który zawodowcem jest od 14 roku życia. Na swoim koncie ma już grę w silnej lidze hiszpańskiej, występy w Eurolidze oraz sukcesy odniesione na arenie międzynarodowej wraz z seniorską kadrą Hiszpanii. Swoim doświadczeniem przewyższa amerykańskich kolegów-debiutantów, mających za sobą najczęściej jeden lub dwa sezony spędzone w NCAA. Absolutnie nieatletyczny, słabo rzucający, europejski rozgrywający – Ricky Rubio.

W Europie nie zdobywał wielu punktów, nie notował wielu kluczowych podań, nawet bronił bardzo przeciętnie. Co więc sprawiło że został wybrany do najlepszej ligi świata z wysokim 5 numerem w drafcie? Nie wiedziałem do czasu gdy zobaczyłem jego pierwsze mecze za oceanem. Co sprawiło, że talent Rubio nie był wcześniej tak jasny i widoczny dla przeciętnego kibica NBA, jak dla skauta NBA? Prawdopodobnie styl jaki różni NBA i Europę. Przede wszystkim szybsza gra, do jakiej Rubio najwidoczniej jest stworzony. Pomimo tego że Ricky po przyjściu do NBA nadal nie robi widowiskowych wsadów, jak na gracza NBA ostatnio przystało, to nagle rzuca jakby lepiej. W chwili w której to piszę, Rubio rzuca ze skutecznością 52% z gry i 50% za trzy. Prawdopodobnie te cyferki z biegiem sezonu wrócą do normy, ale Ricky przecież punktów zdobywać nie musi.

Ten młody playmaker to przede wszystkim świetny przegląd pola i wyjątkowa umiejętność dogrywania piłki. Chłopak ma oczy dookoła głowy, a jego podania prawie zawsze trafiają idealnie w ręce partnerów. Nowy talent „Wilków” sprawia że gracze wokół niego grają po prostu lepiej. I efektowniej i efektywniej. Nawet tacy zawodnicy jak Anthony Tolliver czy Anthony Randolph dzięki młodszemu koledze mają szansę zabłysnąć i regularnie gościć w Top10 of the Night. Oglądając go przypominają mi się stare czasy, w których rozgrywający na pierwszym miejscu stawiali kreowanie partnerów i dowodzenie drużyną na parkiecie, aniżeli zdobywanie punktów i granie pod samego siebie. Razem z Andrew Bynumem, klasowym centrem Los Angeles Lakers, sprawiają, że czuje się powiew lat 90tych przed monitorem.

Nie mam pojęcia, czy to „hype” czy łatwość z jaką gra, ale coś sprawia, że mecze T-Wolves w tym sezonie włączam chętniej niż dotychczas.

Komentuj

Gwiazdy Basketu