fbpx

4 słabości Miami Heat obnażone przez Dallas

0

Wczorajszej nocy Mavs w czwartej kwarcie cudem odrobili 15 punktów straty i pokonali Miami 95-93. Stan  rywalizacji finałowej 1:1. Grający z naderwanym ścięgnem palca Dirk Nowitzki zdobył 24 punkty i miał 11 zbiórek. Na 3,6 sekundy do końca trafił spod kosza, a fani Dallas na całym świecie zawyli z euforii. Na Facebooku pojawiały się komentarze: “nigdy nie myślałem, że będę dopingował blondwłosego Niemca”…a w Niemczech Angela Merkel już myśli o przyznaniu Nowitzkiemu odznaczenia żelaznego krzyża…

 

LeBron James i reszta Wielkiej Trójki kontrolowali mecz przez większość drugiej połowy, aby w końcówce zmarnować przewagę i pozwolić bardziej zespołowo grającemu Dallas wyrwać sobie zwycięstwo… Miami Heat mogą wyglądać świetnie na papierze, ale nie są najlepszym ZESPOŁEM. Oto cztery słabości Heat, które zostały obnażone w game 2:

 

4. Problem w obronie

Chris Bosh pod koszem… hmm… pomimo 8 zbiórek był totalnie zagubiony w obronie, zupełnie jak w pierwszym meczu sezonu regularnego. Jak to jest, że facet, który osiągał średnio 20punktów i 10 zbiórek nagle, po przyjściu do Miami stracił pazur w defensywie. Warty odnotowania jest też fakt, że Miami przegrało deskę 30-41.

 

3. Jednostronność w ataku

Dajcie piłkę LeBronowi lub Wade’owi i zejdźcie im z drogi... obaj, na zmianę: albo trafiają za trójkę licząc, że przeciwnik straci pewność siebie albo wjeżdżają pod kosz na layup/dunk i hala znów szaleje… w Heat w ogóle nie ma gry zespołowej… nie wierzycie? Popatrzcie na box score. W game 2. Heat mieli tylko 13 asyst! W ostatnich minutach meczu zamiast próbować wymusić faul LBJ i Wade odpalali trójki licząc, że Mavs szlag jasny trafi… jak wiadomo próby te spaliły na panewce, a Dallas wygrali grając dobrą, zespołową koszykówkę, angażującą wszystkich pięciu graczy – w odróżnieniu od 1-2 ciągnących cały team na plecach…

 

 

2. Wąski skład

Zeszłej nocy oba teamy miały 12 graczy w dresach. Dallas skorzystało z usług dziesięciu, a Miami? Ośmiu… Rick Carlisle nie wypuścił na parkiet Coreya Brewera i Iana Mahinmi, czyli graczy, którzy przez całe playoffs byli nieprzydatni… Z drugiej strony Heat mieli parę niezłych talentów na ławie, które mogli wykorzystać: Juwan Howard, Erick Dampier, Eddie House i James Jones… no dobrze, Jones ma problemy ze stopą, ale reszta mogła się przydać! Howard i Dampier mogli powalczyć pod koszem, a House jest jednym z najlepszych strzelców za trzy wchodzących z ławki, pamiętacie jego występy w Celtics? Ich nieobecność na parkiecie to chyba kwestia zaufania…

 

1. Zbytnia pewność siebie

Koszykówka to wciąż gra zespołowa. Na tym poziomie nie da się wygrać bez udziału wszystkich pięciu zawodników na boisku. Nie można wrzucić na parkiet trzech największych talentów w NBA licząc na to, że przyniosą puchar w zębach… może na streetbalu… aby zdobyć mistrzostwo Heat będa musieli zaufać swoim rezerwowym…

Komentuj

Gwiazdy Basketu