fbpx

Wizards zderzenie z rzeczywistością. Niechlubny rekord klubu pobity

22

indiana pacers vs washington wizards [game 3]

“Odnalezienie” Roya Hibberta zmieniło wszystko.

Gdy twój olbrzym stanowi zagrożenie i rywale nie mogą odkleić się od niego gdy znajduje się w polu trzech sekund, gra staje się łatwiejsza. Ile to razy widzimy Paula Georga obiegającego Hibberta na piątym metrze, któremu ten przekazuje piłkę z rąk do rąk?

To samo pod bronionym koszem, prawda panowie John Wall i Bradley Beal? Skończyło się rumakowanie, wjazdy podkoszowe. Teraz tego rodzaju wycieczka kończy się zderzeniem ze ścianą. Nie ma też wiele czasu by pomyśleć zwłaszcza, że po zasłonie ściga cię długoręki Paul George.

W drugiej połowie gospodarze ze stolicy wbili rywalom zaledwie 30 punktów, w pierwszej nie było dużo lepiej: 33 punkty. W ten sposób pobity został niechlubny rekord najniższej zdobyczy punktowej w historii klubu (!)

Pacers narzucili rywalom swoje warunki, maksymalnie zwolnili, obrzydzili grę, nie dawali rozwinąć skrzydeł sprinterom Wizards oraz wykorzystali przewagę fizyczną by zdobywać punkty. Ciach, ciach, ciach nareszcie przypominało to choć odrobinę formę Indiany z początku sezonu. Frank Vogel tak bardzo bał się kontry ze strony miejscowych, że kazał dwójce swoich obwodowych wycofywać się niemal na połowę boiska, gdy koledzy rzucali do kosza.

No właśnie, Pacers są wciąż ograniczeni ofensywnie, ale grają twardo, cierpliwie, dbają o piłkę (tylko po 9.5 straty w dwóch ostatnich meczach) i kto wie, może znów pozwolą nam w siebie uwierzyć.

Podsumowując

Wizards po raz pierwszy od prawie miesiąca “zeszli na ziemię”. W zespole przed szereg nie wyszedł żaden nowy x-factor, żaden nowy bohater. Atak “świecił pustkami” John Wall drugi już raz zagrania kozackie przeplatał chaosem, tragicznymi decyzjami, a półdystans z łapą na twarzy nie chciał, po prostu nie chciał wpaść do kosza.

Co gorsza, Randy Wittman nie miał pojęcia jak uwolnić swoich zawodników spod presji. Tu potrzeba jest więcej zorganizowanego, poukładanego ataku, zagrywek z serią zasłon, podań. Ofensywa pod tytułem “John Wall kozłuje – John Wall odgrywa na rzut” nie pokona Pacers. W dniu wczorajszym wszystko był zbyt przewidywalne. Nic dziwnego, że nie mogli przedostać się pod kosz.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

22 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Wizz muszą jak najszybciej się pozbierać i wygrać kolejny mecz bo inaczej już mogą szukać ofert biur podróży na wakacje. Chłopaki siedli na laurach, szczególnie Wall. Tyle się mówi, zachwyca grą Wizz w playoffach, że wpadli w samouwielbienie. Pacers natomiast wzięli się do ciężkiej pracy bo fali krytyki i drwin.

    (24)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Widać jak na dłoni – Wizz brakuje skuteczności Gortata, Beala i Walla.
    Jak by Gortatowi dodać 10 pkt (czyli do jego średniej), Beal trafiłby 50% rzutów a Wall dodał brakujące pubkty do swojej średniej (tak jak to było w G2) to mecz byłby wyrównany jak poprzeni.
    Porażka Wizz nie wynikała z jakiejś genialnej gry Pacers – oni grali swoje minimum przyzwoitości (nie katastrofę jak im się zdarzało). Wizz za to zagrali marnie. Dlatego ta seria jest dalej otwarta. Jak obie druzyny grają na miarę swoich aktualnych możliwości – to jest remis.
    Miejmy nadzieję, ze tak będzie i czeka nas pasjonujące 7 gier. Nie ma nic nudniejszego niż sweep średnio 20 pkt.
    Gortat nie Hibbertuj!

    (6)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    lance stephenson musi się jeszcze podnieść… Już połowa sukcesu Roy który wraca do formy. Jeśli wygrają z Wizardzs to na Heat forma Roya może nie będzie kluczowa ale na pewno bardzo istotna.

    (7)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Bolesna porażka. Pacers pokazali swój klasyczny basket, świetna obrona. Tak jak mówiłem wcześniej, bez Hibberta to nie mają czego szukać. Jeżeli Roy faktycznie wrócił to będzie problem. Teraz prawdziwy test Wizards, a szczególnie ich szkoleniowca. Musi jakoś spróbować ruszyć ich atak. Nie wiem, może więcej p’n’r, lepszy spacing. W każdym razie – must win teraz dla Wizards. Więcej spokoju, dokładności. Strasznie dziwna ta seria na razie, ale ciągle wierzę w Zards.

    (8)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Oba zespoły grały żałosnie. ogladałem 2 pierwsze kwarty i poczatek 3 i to był żal. Dobrze, że Indianie siadały 3 bo aż żal było patrzeć.

    Ale co do Wizz. Oni mają jeden problem. Nazywa się John Wall i jest najgorszym rozgrywającym tych PO. Przecież ten gość poza kontrami z których zdobywa punkty nie robi nic. Nie potrafi wykreowac akcji, nie potrafi dobrze podać. Potrafi za to tracic piłki. Nie dziwie się, że Gortat ma taka skuteczność jak większość akcji to wymuszone rzuty które czasami wpadną a czasami nie.

    Ta seria to jak oglądanie kalek a nie zawodników NBA. Zero pomysłu na gre, zero akcji zespołowej.

    (2)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Wall ogólnie gra słabo w tych PO, tak naprawde te mecze ratują weterani jak Ariza, ale tez ostatnio Beal…. Wall gra słabo zawsze dobrze podaje, ale rzuty oddaje na słabej skuteczności…. musze sie zmobilizować, bo Indiana własnie zaczyna sie odradzać i pewnie w sztabie Heat tez zacznie sie mobilizejszyn Odena

    (-1)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Autor tekstu proszony jest o obejrzenie meczu albo zmianę okulisty.
    Owszem część wniosków jest trafna, łatwa do wyciągnięcia ze statystyk…. ale wstawki że wall i beal mieli rękę na twarzy przy rzutach to spore nadużycie. zdecydowana większość ich rzutów niczym nie różniła się od tego co można było oglądać przez caly sezon niestety z gorszym zakończeniem..bez punktów. Mam nadzieję że to typowa przypadłość drużyn opierających atak na rzutach strzelców a nie przepychaniu mięsa pod koszem. Takim strzelcom zawsze trafi się gorszy dzień. Późniejsze straty beala i walla to tylko efekt narastającej frustracji “młokosów”. Jak w niedziele Marcin z Nene troszkę bardziej postraszą pod deską zdejmując część ciężaru z młodych to jestem spokojny o wynik.

    (3)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    @Milkman masz trochę racji pisząc, że Wall i Beal graja tak cały sezon to prawda, ale o czym czesto mowie rzadko sie zdarza, żeby odbydwoej zagrali na podobnej dobrej skuteczności jednak jesli juz do tego dojdzie moga wygrac z kazdym na ta chwile raz jeden lepiej gra raz drugi, a najczęściej to Ariza, Nene lub Gorti ratuja im mecze takze wystarczy, że ta pierwsza dwójka zagra na dobrej skutecznosci i juz mecz bedzie wygrany…. młodzi obwodowi graja bardzo nieregularnie, moim zdaniem Beal niech robi to co umie najlepiej niech rzuca, za to Wall – owi jak nie siedza rzuty niech broni i bedzie cacy

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu