fbpx

NBA Playoffs raport: dzień 36.

59

ljem

Cavaliers wygrali konferencję wschodnią 12-2. Stawiani przez niektórych w roli faworytów, gracze Atlanta Hawks nie byli w stanie wyrwać LeBronowi i spółce ani jednego meczu. Fanfary leciały z głośników Q Arena, kibice machali świetlnymi parówami, a James po raz piąty z rzędu wystąpi w Finałach NBA.

Po raz wtóry zespół z Ohio zdominował pojedynek na tablicach 56-39 sprawiając, że Hawks byli wczoraj jedynie dodatkiem do konfetti. To nie wszystko, bez kontuzjowanego Kyle’a Korvera (paskudnie zwichnięta kostka wymaga interwencji chirurgicznej) goście trafili 5 z 32 rzutów zza łuku. Dodaj do tego powrót utalentowanego Kyrie Irvinga i jak się domyślasz, mecz zakończył się pogromem.

ATLANTA 88 CLEVELAND 118

Wspomniany Irving poruszał się może nieco mniej płynnie niż nas do tego przyzwyczaił, ale kozłem kroił obronę jak zawsze. W ciągu 21 spędzonych na parkiecie minut zanotował 16 punktów i 5 asyst. Hegemonem parkietu po obu stronach tradycyjnie był LBJ: 23 punkty, 9 zbiórek i 7 asyst. Po raz kolejny grał ze swobodą, jakby już od pierwszego meczu czuł, że poobijani Hawks nie stanowią realnego zagrożenia dla jego mistrzowskich planów. Chłop złamał wiele serc przenosząc swe talenty do Miami w 2010 roku, dziś koi je na powrót.

Trudny to koniec sezonu dla zespołu Atlanty. W sezonie regularnym byli bezkonkurencyjni, bilans 60-22 to najlepszy wynik w 66-letniej historii klubu, a 17-0 jakie zaliczyli w styczniu to rekord NBA. Niestety z formą trafili zbyt wcześnie, podobnie jak Indiana Pacers w minionym sezonie. A może chodzi o brak rasowej gwiazdy? Jeff Teague choć miał olbrzymią przewagę na swej pozycji, nie ma instynktu zabójcy, który sprawiłby, że weźmie zespół na plecy i rzuci nie 30, ale 4o i więcej punktów. Paul Millsap przy LeBronie to niestety dwie klasy niżej, no i jak się okazało, Al Horford to pomyłka na pozycji centra w playoffs (wczoraj 2 punkty, 2 zbiórki w 30 minut).

Łatwo krytykować. Pamiętajmy jednak, że nowojorska policja złamała nogę Thabo Sefoloshy, DeMarre Carroll skręcił kolano, a Korver odpadł z powodu kostki. Z drugiej strony Cavs nie mogli skorzystać z usług Kevina Love i kulejącego Kyrie Irvinga. A więc można powiedzieć, ze zdrowiem wypadło na remis. Różnicę zrobił James. Bardzo chciał dokończyć napoczętych już rywali, co widać było po intensywności, z jaką atakował obręcz.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

59 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    “czy jesteśmy już gotowi przyznać, że LeBron jest najlepszym niskim-skrzydłowym w historii koszykówki”

    Pewnie że jest. Staty na początku z przed meczu masakra

    btw: Nie można się logować na stronie, tak informacyjnie.

    (17)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Jak Westbrook wykręcał podobne rzeczy albo i lepiej, to tylko się wypominało mu skuteczność i straty, szkoda, że nikt nie mówi o 42% LeBrona w playoffs, 15% zza łuku i prawie 5 stratach. Tak wiem, różnica taka, że Cavs wygrywają, ale na tyle ile Russowi starczało pary też były zwycięstwa. Także, bądźmy sprawiedliwi.

    (24)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    @der
    Zauwaz subtelna roznice, Westbrook robil to w rs i nie wszedl do PO, a James robi to w PO i pocisnął przy tym sweepa w CF. Wygranych się nie sądzi .

    (62)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    @der

    Sprawiedliwi ok, różnica jest taka, że LB potrafi sprawić, że przeciętni koszykarze grają kilka poziomów wyżej i gryzą parkiet. Widziałeś kiedyś takie coś w OKC?

    (40)
  5. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    powiem tyle: tak słabego poziomu w konferencji wschodniej nie pamietam. Cavs na zachodzie odpadliby w 1 rundzie.
    Oczywiscie ze wpływ na to miał szpital w Atlancie ale ich poziom gry w PO był taki ze pełen skład tez by im nie zapewnił awansu do Finału NBA.
    Rownoczesnie uznaje klase “króla”. Wyciągnał Cavs z niebytu i trzeba byc slepym zeby tego nie zauwazyc.
    Czy jest najlepszym niskim-skrzydłowym w historii? Możliwe aczkolwiek był jeszcze niejaki Larry Bird. Niestety wielu “znawcom” jego brak atletyzmu wystarcza żeby nawet nie brać go pod uwagę w kwestii najlepszego SF.
    Chłop był twardy jak skała i pod wzgledem cohones zjadał aktualnie panujacego “króla”.

    (-4)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Mnie osobiście wygląda to tak, że CLE mogą pojechać GSW w finale. Ich przewaga siły fizycznej jest przytłaczająca a i technicznie to jacyś lewi nie są. Jeśli po pierwszych 2 meczach w hali GSW będzie 1-1, to mają mistrza moim zdaniem. Mam wrażenie że bardziej tego chcą niż GSW, którzy zadowalają się kolejnym rekordami SC i tym jak łatwo im idzie. Przełomowym momentem sezonu dla CLE uważam że było przyjście Mozgova. Potrzebowali takiego bardziej niż solidnego centra. A że JRSmith się super zaaklimatyzował to już mieli farta. Tak to widzę.

    (7)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    @MJ1981
    nie sądzę, ponieważ w pierwszej rundzie mieli by do dyspozycji Love’a. A to czy jest najlepszym SF w historii zadecydujemy po końcu jego kariery, a teraz cieszmy się PO 🙂

    (8)
  8. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    @dave
    czy z Love graja lepiej niz bez niego??nie byl bym taki pewien. Jak patrze na zespoły z zachodu to chyba tylko z Pelikanami daliby rade.
    Ja nie mowie ze LBJ nie jest najlepszy SF. Moze jest. Zwracam tylko uwage zeby nie zapominać o Larrym.
    Pozdro!

    (-9)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Dwie najbardziej wku&rwione osoby podczas tych playoffs? Love i Melo. Jeden musi serio nienawidzić Olynyka, drugi patrzy jak sprzedani Shumpert i Smith robią robotę w składzie, który awansował do finału.

    (16)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Combo

    Mam to samo, niby spoko koleś podziwiam go, ale jakos życzę mu porażki, wole Hardena, Westbrooka czy Kobe’ego

    aimer

    Uufff ja sie nie łapie, mogę się uznawać za znawcę i orędownika talentu Larrego :)…jestem 95

    (-9)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    haha xD w czasie sezonu zasadniczego wszyscy mówili że jak cavs będą w finałach konferencji to będzie cud a teraz jak zniszczyli 12-2 to jest nagonka że mieli za łatwo…

    (43)
  12. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Pozdrawiam serdecznie wszystkich orędowników talentów Larrego Birda urodzonych po 96′ roku. I którzy to oglądali jego WSZYSTKIE mecze w internecie i znają temat kosza najlepiej.

    Kolejny raz frajersko bronie LbJ’a. Jeśli oceniacie tych dwóch gości po tym co widzicie na codzień u Lebrona i po 10 filmikach “the best of” Larrego to ja dziękuje za takie porównania. Lebronowi jakby złożyć taki mix najlepszych zagrań i usunąć wszystkie mecze z internetu to za 20lat goście przecieraliby oczy ze zdumienia, że chodził taki typ po świecie (mówię o połączeniu warunków fizycznych, szybkości i przeglądu pola).

    Nie wskazuje kto jest lepszy bo najzwyczajniej w świecie nie widziałem Larrego w akcji prócz ów powyżej wymienionych “the best of”. Zwracam jednak uwagę że LbJ mimo wszystkich hejtów świata robi swoje i konsekwentnie dąży do bycia jednym z najlepszych w tej grze – nie odbierajcie mu tego tylko dlatego że “frajersko” jest przyznać że jest on dobry w tym co robi.

    (46)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Mówcie co chcecie, były czasy Jordana , były czasy Bryanta a teraz jest czas Lebrona. Czy wygra finał czy nie to w tym momencie jest najlepszym koszykarzem na świecie.. Gra zespołowo , może grać na każdej pozycji, potrafi sprawić by zawodnicy z zespołu grali lepiej. Sądzę że gdyby znalazł się w moich ukochanych Sixers to drugą rundę play off mieliby zapewnioną..

    (20)
  14. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Można przyznać że będzie legendą i że jest jednym z najlepszych jak, nie najlepszym niskim skrzydłowym w historii i szacunek dla niego. Jednak jakoś go nie lubię, po prostu 😀

    (3)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    LBJ robi mega różnice do jakiego zespołu by nie poszedł, mieli ich ograć chicago potem atlanta teraz zapewne GSW ma ich zjeść a ja czuje że będą fajne finały:) i tego wszystkim życze

    (9)
  16. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @MJ1981 Odwieczne pytanie z cyklu, co by było gdyby babcia miała wąsy. Nie wiesz tego, jak daleko Cavs by doszli na zachodzie. Być może, nie przeszliby pierwszej rundy, być może by wygrali konferencje. Stawianie z góry osądu, jest śmieszne. No chyba, że jesteś wyrocznią, wtedy nie krytykuję. Potencjalnych szans Cavs w finale, też bym nie odbierał. Jak to LeBron na konferencji prasowej powiedział, Finały to inna bajka, większa presja, intensywniejsza gra, że ktoś kto nie był na tym poziomie nie zrozumie. Chyba nikt z Warriors na tym poziomie nie był, LeBron był, pięciokrotnie. Wygrywał i przegrywał, ale doświadczenie ma wystarczające, by przygotować Cavs mentalnie.

    (13)
  17. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    @SebaMagic
    no pewnie ze nie jestem wyrocznią. Gdybym był to juz dawno trafiłbym 6tke w totka, wybudował swoja hale i ciupałbym w kosza a nie zapieprzał do pracy wiecznie niewyspany..
    To co pisze to jest moje zdanie i mozesz z nim polemizowac.Czy moge napisac ze wschód jest słabszy czy to tez jest niemozliwe do oceny? Moim zdaniem jest. Ty mozesz mówic ze jest mocniejszy i masz do tego prawo.
    Podkreslam po raz setny: nie lubie Cavs, nienawidze “króla”. Uważam że LBJ to najlepszy obecnie gracz i zrobil z Cavs druzyne o klase lepsza..
    Nie ukrywam swoich sympatii ale nie udaje idioty i nie twierdze ze LBJ jest cienki a Cavs nic nie graja. Mam nadzieje ze wyraziłem sie jasno.
    Prosze sie nie spinac to tylko swobodna dyskusja o NBA.

    (1)
  18. Array ( )
    Odpowiedz

    Lebron Najlepszy? Jasne ze tak. Gość robi taką różnicę że głowa mała. Oglądajac mecze widać jedno:

    LEBRON TO LEPSZY PG NIŻ IRVING.
    Irving powinien grać na pozycji 2.

    Ta da napisałem to. Ale tak jest. Irving może kozłowac, dryblować sobie, ale nie ma tego instynktu rozgrywającego, by podać by dograć. Dogrywa trudne piłki, niepewne, jak przy alleyu do Mozgova. Gość ledwo to wsadził. Często Irving kozłuje sobie a i tak oddaje bo przed nim ściana obrońców. I 1 na 1 może minąć może zdobyć punkty. Widać to było wczoraj.

    Lebron jak rozgrywa to juz w głowie ma plan rozegrania. Krzyczy, dyryguje. Mówi co maja robić. I widzi wszystko. Zagranie do JR z 2 kwarty to majstersztyk. I dlatego nawet słabsi zawodnicy graja z nim mega bo on widzi wszystko. Mozgov ma miejsce to dostaje wysokiego loba pod kosz. łapie i punkty z faulem.

    Niski skrzydłowy rozgrywający? No właśnie. To świadczy o jego kunszcie.

    A ta skuteczność za 3 moze wynikac z tego że rzuca czesto przez ręce już w końcówkach akcji. I wczoraj miał takie za krótkie trójki.

    (8)
  19. Array ( )
    Odpowiedz

    LeBron: 917 meczów, 24913 punktów, 6502 zbiórki, 6301 asyst, 4 x MVP, 2 x Mistrz, 6 x w Finałach.
    Larry: 897 meczów, 21791 punktów, 8974 zbiórki, 5695 asyst, 3 x MVP, 3 x Mistrz, 5 x w Finałach.
    Różnica jest taka, że LeBron będzie wszystkie te osiągnięcia podbijał w górę. Nie ma jak dla mnie dyskusji, James to już co najmniej od roku najlepszy SF ever i nad tym się nawet nie powinniśmy zastanawiać. Powinniśmy się zastanawiać czy nie jest aby najlepszym koszykarzem ever, bo w moim rankingu jest już w TOP 3 z MJ- em i Kareemem.

    (25)
  20. Array ( )
    Odpowiedz

    Sledziu

    Tylko jest różnica taka że Bird grał z największymi kozakami w historii, Kareemem, Jordanem, Magiciem, Ervingiem, Olajuwonem. James nie miał takiej konkurencji.. W moim rankingu jest w TOP10 ale daleko mu do TOP3..

    (-12)
  21. Array ( )
    Odpowiedz

    1.Michael Jordan
    2.Wit Chamberlain
    3.Kareem Abdul Jabbar
    4.Bill Russell
    5.Kobe Bryant
    6.Shaquille O’Neal
    7.Larry Bird
    8.Hakem Olajuwon
    9.Lebron James
    10.Jules Erving

    (-9)
  22. Array ( )
    Odpowiedz

    @EazyE: Wilt jest chyba najbardziej przecenianym centrem w historii. Daleko mu do KAJa, Olajuwona, a powiedziałbym nawet, że do Russella i Shaqa. Poza tym zawsze Magic > Larry (mimo, że kibicem Pacers jestem, a do LAL pałam niechęcią od zawsze ;)). No i nigdy nie dałbym Kobego ponad Shaqa, a na ten moment nawet ponad Lebrona.

    (10)
  23. Array ( )
    Odpowiedz

    @EazyE
    Wybacz, ale ten ranking nie trzyma się kupy. Russell na czwartym miejscu? Bo ma 11 pierścieni, zdobytych w czasach, gdy było osiem zespołów w lidze, a on grał z Havlickiem, Samem i K.C. Jonesami, Heinsohnem, Cousym, Sandersem? Nie odmawiam mu bycia fantastycznym defensorem, ale na miłość boską, w ataku był co najwyżej bardzo dobry, a my mówimy o najlepszych graczach ever, gdzie bardzo dobry to niekoniecznie komplement. Jestem największym fanem Kobego, ale stawianie go przed LeBronem to herezja. Podobnie jak brak Magica w TOP 5. Szanuję to, że możesz mieć swoje zdanie, ale ja mam Duncana wyżej niż Birda, podobnie jak Karla Malone`a. Jeżeli Larry grał z największymi kozakami w historii, to czemu Chamberlain jest przed nim w Twoim rankingu? Nie chodzi o cyferki ani nawet o tytuły,chodzi o to, co dany zawodnik wnosi swoją obecnością do drużyny, o jego umiejętności. Dlatego nie jestem fanem umieszczania Billa Russella w TOP 5, bo przy tak potężnym zespole można zdominować ligę.

    (16)
  24. Array ( )
    Odpowiedz

    @EazyE: Kobe na 5 to robienie sobie jaj z ludzi i psuje to wiarygodność tej listy już od wejścia. Tak samo brak Magica i Duncana w top 10.

    (2)
  25. Array ( )
    Odpowiedz

    Bird, Pippen i LBJ – to najbardziej wymykający się stereotypowym podziałom na boiskowe pozycje. Ale też każdy z nich inaczej miał rozdzielone predyspozycje np. Larry rzut, Pip: obrona. LBJ jawi się jako najbardziej uniwersalny z tego wąskiego grona. Czy najlepszy? Będziemy dyskutować jak skończy karierę, ale moim zdaniem po ww. Panach LBJ na nowo definiuje pozycję, którą ostatnio często nazywa się “point forward”.
    Każdy z nich na swój sposób inny i wybitnie wybitny – i tak wymykający się klasyfikacją, że wszelkie porównania w odniesieniu do pozycji nie mają uzasadnienia.
    Każdy jest jedyny w swoim rodzaju.
    Na koniec kariery LBJ – będziemy podsumowywać i porównywać. A w tej konkurencji jak pokazała wielokrotnie historia można śmiało cytowac klasyków: “zwycięzców nikt nie sądzi” i “liczą sie tylko pierścienie”.
    A dziś zero hejtu – cieszmy się koszykówką. Historia dzieje się na naszych oczach.

    (7)
  26. Array ( )
    Odpowiedz

    Sorry za piętrusa ale nie doczytałem dyskusji przed napisaniem poprzedniego postu – 😉
    @Śledziu24
    “o to, co dany zawodnik wnosi swoją obecnością do drużyny, o jego umiejętności. Dlatego nie jestem fanem umieszczania Billa Russella w TOP 5, bo przy tak potężnym zespole można zdominować ligę”.
    Tu nie mogę się zgodzić – Bill Russel – to była dusza, serce i głowa Bostonu tamtych lat. W opinii mu współczesnych do tej pory nie urodził się zawodnik tak potężnie i jednoznacznie pozytywnie wpływający na drużynę i jej wyniki. Boston tamtych lat to był Bill i reszta.
    Ich wielkość była spowodowana Billa wpływem. Te opinie pojawiają się w praktycznie każdej biografii, wspomnieniach czy filmach opowiadających o tamtym okresie.
    Oczywiście nie ma porównania z dzisiejszą ligą liczącą 3x więcej zespołów. Czasy się zmieniają – – ale wówczas grali z największymi dostępnymi kozakami (w tym z mega bestią – czyli Wiltem) – czyli na tamte czasy byli to najlepsi z najlepszych.
    Z mojej skromnej wiedzy o historii NBA – mogę stwierdzić, ze nie mówiono tak o żadnym innym graczu. W tej lidze grają chyba tylko MJ, Magic i Bird. W tych PO – widzę przesłanki, że do tej ligi zaczyna pukać LBJ.

    (-2)
  27. Array ( )
    Odpowiedz

    Po modyfikacjach:
    1.Michael Jordan
    2.Kareem Abdul Jabbar
    3.Wit Chamberlain
    4.Bill Russell
    5.Magic Johnson
    6.Shaquille O’Neal
    7.Larry Bird
    8.Lebron James
    9.Kobe Bryant
    10.Oscar Robertson/Hakeem Olajuwon

    (-6)
  28. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @MJ1981 Nie ma z mojej strony żadnej spiny, próbuję ci wytłumaczyć, że taka gadka nie ma większego sensu. Nie jesteś w stanie udowodnić, że Cavs przegrali by w pierwszej rundzie, tak samo jak ja, że wygraliby konferencję. Twoja nienawiść do LeBrona, to tylko i wyłącznie twoja sprawa. Ja tylko mogę zachodzić w głowę, jak człowiek nie spotkawszy i nie zamieniwszy z kimś słowa, ani nie doświadczywszy żadnej personalnej krzywdy ze strony tego kogoś, może pisać, że go nienawidzi. Może różnica w wychowaniu, może w kulturze osobistej, a może ja po prostu mam za łagodny charakter. Tak czy siak, Pozdrawiam.

    (13)
  29. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    EazyE

    Osobiście od dłuższego czasu zastanawiam się nad przeciwnikami Jordana – takich naprawde nieprzehypowanych nie jest aż tak dużo.

    Wiadomo że w polsce troche zbieramy żniwo, tej całej magii jaką zrobiło wejście nba do szarego post(a nawet ciągle komunistycznego) kraju. Flesze, magia dunków, kicksów, cała otoczka to robiło wrażenie czegoś magicznego. Każdy młody chłopak biegał za piłką.

    Spuścizna tej całej kultury lat 90 objawia się tym że młody chłopak wchodzi na polski portal związany z basketem i bombardowany jest w komentarzach porównaniami do lat 90. I wielu w gówniany sposób łyka to jak młody pelikan i pcha dalej mimo że 80% zawodników z tamtych czasów nigdy nie widziało i pewnie nie zobaczy.

    Co do przeciwników Lebrona to w HoF będziemy mieć – Bryanta,Garnetta,Piercea,Allena,Duncana,Parkera,Iversona,Nasha,Wadea, Paula (może), Kidda,Gasola i w przyszłości może Davisa,Duranta,Hardena,Melo(jeśli zacznie grać a nie zarabiać) no ale są też tacy goście jak Curry,Westbrook,George,Howard(potwór z Orlando) i inni.

    Lebron nie gra z pionkami. Swoim poziomem i statsami sprawił że nie robi na nas wrażenia średnia sezonu na poziomie 25-6-6. Sprawdzcie sobie ilu gości utrzymało 25+ przez 11 kolejnych sezonów. Nie mówiąc o 25-6-6.

    Więcej ogłady, wyrośnijcie ludziki z magii Russelów, Wiltów – wypowiadajcie się tylko o tych których widzieliście w momentach chwały i w momentach frajerskich porażek.

    Nie budujcie obrazów opartych o skróty meczów z lat 80-90. To bez sensu.

    Lebron jest wielkim koszykarzem. To że w mediach jest różnie przedstawiany to tylko symbol naszych czasów. Nie było do tej pory bardziej narażonego na popychanie i hejtowanie koszykarza.

    Pomyśl ile Ty byłbyś w stanie wytrzymać pier**dolenia przez frajerskich analityków i nieudaczników dziennikarskich codziennie przez 15lat bombardujących Ciebie i Twoja rodzine.

    Wilt nie czytał głupot na twitterze, Magic też nie, MJ – o zgrozo też nie…

    Pozdrawiam i zachęcam do docenienia tego gościa – nie do lubienia bo sam nie przepadam za jego flopami i często topornym (acz skutecznym) stylem gry.

    (18)
  30. Array ( )
    Odpowiedz

    Te PO powinny pokazać wielu ludziom jak gra James tzn. jak wiadomo 4 finały z Wadem i Boshem to dla wielu było małe osiągnięcie indywidualne Lebrona. Z kolei w tych PO w serii z Bulls i Hawks pokazał że potrafi grać nawet w pojedynkę. Nie ważne jak słaby jest wschód ale James pokazał klasę. Z Bulls bez Love i przez 4/5 meczów kontuzjowany Irving i gdyby to był RS to pewnie by odpoczywał. Z Hawks bez Love i praktycznie bez Irvinga.
    Sam wprowadził Cavaliers do finału. Z Rockets mogliby powalczyć ale wiadomo jaka jest sytuacja i z Warriors w finale nie mają szans.
    Co do słabego wschodu to racja. Gdyby nie ręka Walla to podejrzewam że po pierwsze w ECF oglądalibyśmy Wizards a po drugie Wizards stawiliby większy opór.

    Na koniec strach pomyśleć co by było ze wschodem gdyby nie dołączenie do składu w trakcie sezonu takich zawodników jak Shumpert, JR, Mozgov. Finały nie miałyby w ogóle oglądalności i mielibyśmy zwycięstwo kogoś z zachodu do zera…

    (-1)
  31. Array ( )
    Odpowiedz

    Tak słów kilka o Atlancie

    Każdy na nich narzeka, mówi, że nadają się tylko do sezonu zasadniczego, ale jakby nie patrząc, skończyli w finale konferencji. Wyżej niż stawiane wyżej przez wszystkich Chicago i Wizards. Nie mówię, że byli bestiami PO, ale nie grali źle, a Carroll rozbłysł w końcu ze swoim talentem. Nie będę mówić o kontuzjach, bo i w Cleveland i Wizards (Jan Ściana) też były. Myślę, że przede wszystkim zabrakło playoffowego ogrania, wszyscy mówią, że się na nich zawiedli a tak naprawdę to pierwszy taki sezon Atlanty. Brakuje też gwiazdy, lidera pokroju Lebrona, który nawet w najgorszej sytuacji gra, zdobywa punkty i potrafi poprowadzić zespół, pokierować i podnieść morale. Ten sezon dla ATL był naprawdę świetny, w końcu basket w tym mieście odżył, i jestem ciekaw następnego sezonu. Teague, który powoli wyrasta na takiego lidera lecz trochę brak mu warsztatu i śmiałości, Schroder który może wbić się do pierwszego składu, mam również nadzieje, że mimo wszystko Carroll może zostać w Atlancie. Jeśli w składzie by się nic nie zmieniło, następny sezon mógłby być dla Hawks jeszcze lepszy niż ten

    (0)
  32. Array ( )
    Odpowiedz

    Aimerpl

    Ależ ja go doceniam i podziwiam nawet. ale jakoś nie mogę go polubić, duzo bardziej mi do Kobe’ego.
    Cos w tym jest o czym piszesz. Jordan ma niesamowity status. Jest szanowany wszędzie przez wszystkich. Trafił w idealny czas w idealne miejsce. Zbudował legendę którą nie sposób pobić, co by LeBron nie zrobił to i tak wielu będzie uważało MJ’a za GOAT i słusznie według mnie 🙂

    (-1)
  33. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    @SebaMagic
    Nie próbuj robic ze mnie od razu seryjnego zabójcy. Nienawidze jego osobowości jaka prezentuje na parkiecie bo niby czego innego. Chyba 99% osób na tym portalu nie zna osobiscie graczy NBA.
    Nie bede uwielbiał goscia którego zachowanie mnie wkurza i pisze o tym otwarcie. Nie tylko ja go nie lubie uznajac jego umiejetnosci. Jest tu pewnie kilku takich. Nie bede pałał uwielbieniem do gościa który na kazdym kroku podkresla jaki jest zajebisty i jaki to z niego nie król. Nienawidze jego osobowość koszykarską i tylko tyle!! Bardzo prosze bez personalnych wywodów na temat kultury. Czy niekulturalnie jest powiedziec gburowi ze jest gburem?? Nie jestem politykiem i jestem szczery..
    Moze jest super człowiekiem po meczu a tylko bucowato sie zachowuje na parkiecie(moim zdaniem bo moze nieustanna szpanerka pasuje ludziom). Ja wychodze z zasady twoje gra mowi za ciebie i nawet jak jestes kozakiem to nie musisz sie przechwalac. Kto jest bystry ten zauwazy.
    Co do wywodów których nie mozna udowodnic to wiekszosci rzeczy nie mozna wprost udowodnic ale czy wobec tego nie moge napisac mojego zdania.
    Nie udowodnisz ze jeden gracz jest lepszy od drugiego ale czesto sie to czyni bo na czyms sie opierasz. Ja opieram sie na obserwacji tych PO i wychodzi że na wschodzie jest bieda az piszczy co nie znaczy ze niemozliwy jest tytuł dla Cavs.
    Poprostu wymieniamy swoje spostrzezenia i w tym tki urok dyskusji ze kazdy ma inne zdanie. Gdyby wszyscy mieli takie samo to mysle ze redakcja GB wyłączyłaby mozliwosc dodawania komentarzy.

    (0)
  34. Array ( )
    Odpowiedz

    Wiec jest tak.

    Jordan był 1 dojną krową NBA. Już to wam pisałem. Liga zrozumiała, że można zarobić na tym wiec i Jordan był wszędzie. I mimo że pewnie nawet nie połowa amerykanów jest fanami NBA, to każdy znał jego nazwisko. Dlaczego? Ponieważ pewna firma na N z łyżwą zrobiła z niego maskotke do promowania butów. I nagle Jordany stały się synonimem butów do kosza. Byly Jordany, a pozniej długo nic. Nawet jak ktoś nie oglądał NBA to oglądał tv. A tam w reklamach Jordan, w filmie o koszykowce Jordan. Każdy go poznał.

    Liczą się pierscienie? Nie ma on ich najwiecej. Liczy sie styl? Wielu 60 latków pewnie by powiedziało: w latach 70 był taki jeden, ten to wymiatał.

    Jordan trafił idealnie w ere rozkwitu marketingu, mediów, internetu. Wbił się ludziom w głowy tak mocno, że do dziś nie mogą zapomnieć.

    Ilu wczesniejszych koszykarzy miało tak silną promocje, taki marketing? Żaden.

    Na młodych działa legenda Jordana, drogie buty i wszechobecny krzyk starszych: nikt lepszy niż Jordan. A starsi żyją nostalgią. Bo jordan był dobry. Ale nie był jakiś wielce lepszy niż lebron, Kobe czy inni wielcy. Ale nostalgia powoduje to że wspomnienia się wymazuje z negatywnych cech.

    I nawet jak Jordan miał gorsze mecze gdzie zawalił to sie ich nie pamieta, jak miał afery to sie ich nie pamieta, jak byli lepsi to sie ich nie pamieta. Bo Jordan wbił się w masową świadomość tak mocno jak nikt inny. Rozpropagował koszykówkę. I stał się jej synonimem.

    Każdy z wielkich zawodników NBA jak Lebron, Jordan, Kobe, Magic, Shaq itd jest na ejdnym poziomie. Goście grają czy grali mega basket. Ale Koszykówka to nie biegi. Nie jestes tylko ty vs ty sam. W koszykówce w grę wchodzi tyle czynników że wielu super zawodników nigdy nie zdobyło mistrza a ci wielcy może zdobyli by ich wiecej ale gdzieś po drodze cos nie wyszło, kontuzja, koledzy z zespołu nie dali rady itd.

    Bo skoro MJ był taki nieskazitelnie super ekstra mega itd to czemu co roku nie zdobywał mistrzostwa? No właśnie. Bo sam mógł zdobyć 50 punktów w meczu ale 50 punktami meczu sie nie wygra.

    (15)
  35. Array ( )
    Odpowiedz

    @MJ1981

    A czym rózni się Lebron od twojego MJ?

    Lebron nazywa sie King. Ale zauważyłeś że to głównie w celach marketingowych jego marki na ciuchach?
    MJ nazwał sie His Airness. Bardzo skromnie. Ale to też na potrzeby jego marki by sie dobrze promowało.

    MJ grał egoistycznie często. Koledzy z zespołu byli od brudnej roboty jak Rodman który zbierał dużo ale już rzucać nie musiał.
    Lebron na boisku gra często pod zespół. Rozgrywa, asystuje lepiej niż Irving.

    Oczywiscie Lebron flopuje czasami, kłóci sie z sedziami czasami. Ale kto tego nie robi? To element koszykówki. Taki sam jak twarda gra w latach 90. Wtedy tez pewnie ktos mówił: po co oni sie tak łokciami obijaja, przeciez to nie sportowe.

    Lebron gra siłą i masą często. Ale jakbys miał takie warunki to nie grał byś nimi? Gość ma 200 cm. Jest silny i szybki. Ma udawac ze tego nie ma bo inni tego nie maja?

    Nazwij po imieniu co ci sie nie podoba w jego grze. Bo narazie to używasz ogólników. Piszesz ze nie podoba ci sie to co prezentuje na parkiecie. Ale nie mowisz wprost co konkretnie.

    (8)
  36. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Również myślałem bardzo długo nad tym,kto jest najlepszy…ale rzeczywiście nie ma sensu tego rozważać.Lepiej żyjmy koszykówką bo jest piękna a nie umniejszajmy żadnemu z tych wybitnych graczy.Nie jesteśmy w stanie się przekonać “co by było gdyby…”.Jesteśmy w stanie porównać statystyki-ok,ale zaraz,poszczególne czasy bardzo różnią się od siebie.Koszykówka zmieniła się pod wieloma względami(przepisy,przygotowanie fizyczne graczy itp.)Ale zostawmy to.Możemy porównać ich tylko pod względem mentalności.Lebron to świetny “ojciec”.Pochwali,pokaże jak co zrobić,sprawi,że będziesz lepszy przez jego grę.I właśnie to odróżnia go od Jordana i Kobego.Gra u boku tych dwóch ostatnich wyglądała tak: albo utrzymasz się w lidze,albo jesteś słaby i wylatujesz.Oni też sprawiali,że gracze wokół nich stawali się lepsi,ale nie tyle przez ich grę,co przez to,że nie mogli sobie pozwolić,by ich zawieść!Nie mieli wyjścia,to MJ i KB rozdawali karty.Kiedyś usłyszałem,że żeby być najlepszym,musisz być sk******em.Nie przepadam za Lebronem,ale umiem docenić jego grę.A to,czy ktoś uważa za najlepszego gracza MJ’a,Lebrona czy nawet Kobego – to jego prywatna sprawa.Mnie osobiście najbardziej imponuje ten instynkt zabójcy u Jordana i Bryanta.Wcisną Cię w ziemię i pogrzebią i to z wielką klasą.Nie odpowiedzą hejterom w sposób,w jaki Lebron nagrał odpowiedź dla nich po wygranych finałach ze Spurs ( https://www.youtube.com/watch?v=CCv7fmwUQl0 ). Takich rzeczy nie lubię,ale równocześnie imponuje mi zachowanie do innych graczy,jak to ostatnie zaraz po kontuzji Carrolla.Przepraszam,że przywołuję jakieś sytuacje(jak ten filmik).Nie ma on na celu hejtowania LBJ’a. 😉 MJ,Kobe,LBJ,Bird,Magic…mógłbym ich wymieniać-każdy jest świetny.Doceńmy wszystkich.Piszą dla nas historię- cieszmy się ich grą! 🙂 Pozdro.

    (3)
  37. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    @pln
    a z jakiego powodu mam ci sie tłumaczyc ze podoba mi sie styl w jakim gra jeden gracz a styl w jakim gra drugi juz nie??
    Jak podam argumenty to mi laskawie pozwolisz na lubienie kogos bardziej??
    Prosze cie.
    Kazdemu podoba sie co innego.
    Jeden lubi spac do poludnia a drugi jak mu nogi śmierdza..
    Inna sprawą jest to że podawałem wielokrotnie powody dlaczego Lebrona nie nazwe GOAT.
    Być moze jest drugim najlepszym w historii ale to wszystko. Naprawde nie zalezy mi żeby kogoś przekonywac do uwielbienia tylko Jordana. Mało mnie to interesuje ze ty uwazasz kogos innego za najlepszego. Naprawde. Mozesz uwazać ze najlepszy jest dowolny zawodnik. Twoje prawo i ja swoich upodoban nie bede ci narzucał.
    co do stylu to wole Iversona, S.Curry, Kobe i kilku innych. Styl LBJ-a mi sie nie podoba co nie przeszkadza mi go nazwac najlepszym graczem ostatnich lat. KROPKA

    (-2)
  38. Array ( )
    Dzwiny jest ten świat 27 maja, 2015 at 22:17
    Odpowiedz

    Karl Malone
    https://www.youtube.com/watch?v=2edAvSLD5U8
    Larry Bird
    https://www.youtube.com/watch?v=NDaY_-p3hSM
    Charles Barkley
    https://www.youtube.com/watch?v=h1DVKWo_tBs

    Michael Jordan zdobywający 69 w 1990
    https://www.youtube.com/watch?v=v6BoEG4qf14

    Czytam sobie od jakiegoś czasu wypowiedzi ludzi komentujacych na gwiazdy basketu i niech ktoś mi wytłumaczy na czym polega ten fenomen graczy lat 80-90 przy jednoczesnym uwlaczaniu dzisiejszym graczom ?? na przykładzie powyższych filmików proszę mi powiedzieć jaka jest różnica gry w obronie przeciwników waszych emerytowanych bogów i podać argumenty świadczace o tym, że Lebron, Carry, Irvin, zdrowy Rose, Durant, Blake, Aldrige, Paule Gorge, Wall, nie wiem Korver, Milsap, Davis, Carmelo, DeRozan, Lillard, Tony Allen, Gasole i wiele innych gwiazd i role playerów by sobie w tamtych czasach nie poradzili….??? i proszę o rzeczowe argumenty a nie głupie pierdzielenie żeby tylko coś napisać. Naprawdę chce wiedzieć. Mam 29 lat i koszykówke oglądam od konca lat 90 i jedyne co mi się nasuwa na myśl to rozwój zarówno graczy jak i taktyki gry w obronie i ataku. Czy naprawdę uważacie, że jeżeli postawilibysmy Lebrona albo Duranta przeciwko Larremu i jego świcie to chłopaki by zmiękli bo w XXI wieku np flopują?? To co się dzieje to jest przystosowanie się do przepisów i stylu jaki preferuje liga- nie odwrotnie. Jezeli wstawili byście dzisjeszych gladiatorów do lat 80-90 to myślicie że by się nie dostowali i nie grali by twardo na tyle ile przepisy by pozwalały?? Na filmikach tych jak i wielu innych w oczy się rzuca duża mniejsza atletyczność graczy co chyba jest na plus dla graczy dzisiejszych i daje powódy by myśleć, że tymbardzije gracze z nowej ery NBA spokojnie by dali rade? To, że gracze w latach 80- 90 nie wrzucali głupich filmików i zdjęć do neta oznacza że byli mniej wyluzowani niż Ci dzisiejsi?? 😉 Każda era NBA ma, miała i będzie miała swoje gwiazdy a niektórzy ludzie zaczynają i kończą swoją oboektywne spojrzenie na gre wraz z jej końcem. Mamy rozwój wszystkiego, treningu, odnowy biologicznej, techniki, atletyczności i im dalej będziemy żyć tym ten rozwój będzie się poszerzał i jedno jest pewne dużo więcej graczy z tych czasów dało by sobie radę w porzednich erach niz odwrotnie. Dla mnie pytanie ewentualnie może być jedno kto miał większy wpływ na gre w SWOICH CZASACH i SWOJA DRUZYNE w tych czasach. I nawet jesli wyjdzie ze Bird miał wiekszy wplyw na swoj team niz np. Westbrook na swoj nie oznacza to od razu ze jeden byl lepszy od drugiego.
    Pozdrawiam

    (6)
  39. Array ( )
    Odpowiedz

    Dorzucę swoje 3 grosze w temacie. Otóż nigdy się nie dowiemy, czy i jak dany gracz poradziłby sobie w innej epoce. Ja zacząłem oglądać nba pod koniec lat 80 i powiem szczerze, że tamta koszykówka bardziej mi się podobała-było więcej czystej rywalizacji, inna obrona, nie było sytuacji gdzie dwie supergwiazdy postanowiły połączyć siły i zagrać w jednej drużynie. Było dużo więcej fizyczności, kto oglądał kiedykolwiek mecze Knicks lub Pistons (nie highlighty z YouTube) wie o czym mówię. Dziś jest show, wszystko w HD/2K/4K, ma to ładnie wyglądać. Oczywiście, gra ewoluowała, jednak dla mnie niekoniecznie w dobrym kierunku. Ale to tylko moja opinia.
    Co do GOAT – wybór nie jest i nigdy nie będzie prosty, no bo jakimi kryteriami wybiera się tego najlepszego? Ten, który najwięcej potrafi? Takich jest mnóstwo, w tej lidze da zawodnicy, którzy umiejętnościami i samym skillem potrafią dokonać rzeczy niesamowitych. To chodzi o zbiór cech, które będą predysponować jakiegoś gracza do bycia najlepszym w każdym meczu. LeBron jest graczem fenomenalnym, fizycznym freakiem, niesamowicie inteligentnym na parkiecie, jednak gdybym potrzebował kogoś, kto wygra mecz w końcówce, nie będzie on moją pierwszą opcją, ani też druga, ani trzecią itd. W tym aspekcie było wielu lepszych graczy-MJ, Magic, Larry, Kobe…jeśli chciałbym mieć SF, który zdominuje przeciwnika fizycznie i zaangażuje innych-biorę LBJa. Wszystko zależy od tego czego drużyna potrzebuje. Śmiem twierdzić, że Cavs są lepsi bez Love’a i z Irvingiem na 2. Czy LBJ jest najlepszym SF w historii? Trudny wybór. Było wielu wybitnych graczy, każdy ma swój sposób-Scottie Pippen potrafił w obronie wyłączyć nawet najlepszego PG, a w ataku dzięki grze u boku MJa był moim zdaniem bardziej wszechstronny od LBJa, jednak on nie musiał ciągnąć całej drużyny jak LBJ. Bird – gość, który nie skakał ani nie biegał a potrafił, pomimo świetnej obrony pokonać przeciwnika dowiem sprytem i techniką. Ciężki wybór. Każda epoka ma swoich wielkich, przy wyborach zawsze będziemy kierować się sentymentem i prywatnymi sympatiami.
    Ktoś pisał, że MJ nie zdobyłby pierścienia bez Pippena – zgadzam się. Powiem więcej, nie zrobiłby tego bez Granta, Paxsona, Buechlera, Simpkinsa itd. Magic nie zdobyłby tytułu bez Jabbara, Worthyego, Rambisa. Bird bez MacHale’a czy też Ainge’a itd. Koszykówka to sport drużynowy i tam każdy zawodnik ma jakiś wpływ na wynik meczu, często decydują o tym drobiazgi i jak to często widzimy o wyniku decyduje jedna piłka, jedno zagranie, gdzieś przestrzelony osobisty, jakaś strata. Każdy wielki gracz potrzebuje wsparcia. Jedna rzecz, która mi się nie podoba dzisiaj, to budowanie w ciągu roku ekip o mistrzowskich aspiracjach – ludzie są niecierpliwi i chcą sukcesów od razu. Czasem trzeba przegrać, żeby później wygrać.
    Podoba mi się progres LeBrona, który już nie boi się odpowiedzialności w końcówkach meczy jak to było kiedyś. Jednak w tych czasach, dobie wszechobecnych mediów LBJ nie ma lekko, nazwali go królem zanim cokolwiek udowodnił i każda porażka to woda ma młyn dla hejterów. Kiedyś gracz zdobywał przydomek gdy coś pokazał, coś udowodnił. Nie winię LeBrona, takie czasy, tylko on sam za szybko w to uwierzył, że jest królem i jeśli chodzi o statystyki finałów to porównania jego i MJa będą dla niego niekorzystne-6 finałów, 6 tytułów, 6 MVP. Tego nie przeskoczy, ale życzę mu jak najlepiej.
    Tymczasem cieszmy się koszykówką, a jak mamy ochotę się powyżywać, to zróbmy to na boisku. Pozdrawiam

    (1)
  40. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    @ Dzwiny jest ten świat
    Zgadzam sie z kolega “cornrows”. Bardzo trafnie to ujął. Ja zacząłem ogladac w 1993r. Dorzuce jeszcze jedno w temacie otóż dla kazdego lata NBA na których sie wychował to rodzaj tesknoty za młodościa i za tym jak to sie wszystko zwiazanego z koszykowka zaczynało. Tak jak z pierwsza dziewczyną:).
    Wychowałem sie na latach mocnej obrony i dlatego ten styl mi sie podoba. Wychowałem sie grajac w turniejach ulicznych gdzie nikt sie z Toba nie piesci. To wszystko bylo w jakis sposób spojne. Nie mogles pekac. Dlatego uwielbiam gosci twardych fizycznie i psychicznie a nie płaczacych floperów. Za 25 lat koszykowka sie zmieni i wielu kibiców którzy dzis zaczynają bedzie kochało dzisiejszy styl a nie konieczny ten po ewolucji. To naturalne. Pokolenie zawsze beda sie spierac. Ja nie uwazam ze ktos z dzisiejszych nie dałby rade wczesniej ale napewno byłoby im trudniej bo BYŁA MOCNA OBRONA i na punkty trzeba było naprawde zapracowac. Wtedy nie dawali ci tyle miejsca na rzut.
    Poza tym kolega “cornrows” bardzo trafnie to wytłumaczył.

    (-1)
  41. Array ( )
    Dziwny jest ten śwta 28 maja, 2015 at 09:51
    Odpowiedz

    “cornrows” częściowo się z Tobą zgadzam ale po pierwsze oglądałem kilka meczy z tamtych lat i naprawdę uważam, że tamta obrona jest zbytnio gloryfikowana w stosunku do tego co mamy dzisiaj. Gracze może i byli twardsi bo wchodzili do NBA o takim a nie innym charakterze i przepisy na więcej pozwalały ale taki był styl ligi i on dawała zielone światło na pewne rzeczy. Chodzi mi o to, że jak gracze z tamtych lat urodzili się np 1990 roku to dzisiaj swoim style dostosowywali by się do tego co mamy w dzisiejszym nba i odwrotnie. Nie powiesz mi, że np Carmelo, Lebron i wielu innych wchodzac do nba w latach 80- 90 nie potrafili by się dostosować do tamtej ery??:) teraz pewnie pewnych cwaniackich zachowań i tej flopującej gry gracze uczą się gdzieś n poziomie szkół średnich może ncca bo wiadomo jakie s kanony gry w tych czasach. Taki przyklad, gdyby nba nie wymyslilo dress code pewnie wiekszosc czarnych bgraci do dzisiaj ubierali by sie jk gangsta le nb to ukrucilo i mamy zalosny pokaz mody do ktorego gracze sie dostosowali i malo tego bardzo im sie to podoba. Mysle ze wlasnie jest z gra i jej przepismi. I uwierz mi jestem fanem NBA nie poszczegolnych graczy czy druzyn ale piszac ze nie wzial bys Lebrona nawet jako 2-3 opcje jest dosc ciekawa opinia:) ale wiadomo kazdy m swoja ale to temat na inna dyskusje. pozdro

    (0)
  42. Array ( )
    Dziwny jest ten śwta 28 maja, 2015 at 09:56
    Odpowiedz

    I tak jak piszesz np. Bird był kozakiem bo potrafił wykorzystywać swoje cwaniactwo tuszując porzy tym swoje ogrniczeni motortyczne np. Tylko że wtedy cwanictwo pewnie polegało na czymś innym i teraz polega na czymś innym (choćby te zalosne flopy – tez tego nie rozumie i tepie) tez jestem z pokolenia gdzie jk krecisz kostke to wiazesz mocniej buta i grasz dalej). Ludzie spuszczaja sie nad Rodmanem i Lambertem bo potrafili przypieprzyc komus lokcia i to byla ekstra twarda gra. teraz Dellanowa robi rozpierduche i pewnie ci sami pisza jakim to jest chamem i burakiem, bo teraz nie jestesmy przywyczajeni do takich zachowan. A smiem twierdzic ze takich chmow i burqkow bylo by wiecej gdyby liga w pewnym momencie nie zmienila swojego charakteru:)

    (0)
  43. Array ( )
    Odpowiedz

    @Dziwny jest ten świat. Zgadzam się z Tobą, to chodzi o to na co liga pozwala. Kiedyś dopuszczono grę o wiele bardziej fizyczną, był hand-checking, teraz jest inaczej, więc zawodnicy dostosowują się do przepisów. Nie wątpię, że dzisiejsze gwiazdy poradziły by sobie w latach 80/90, powiem więcej, też byliby wielcy. Po prostu inna gra, inne czasy. Gra ewoluowała. Nie pochwalam tego co robili Bad Boys, choć nie powiem, chciałbym zobaczyć jak dzisiejsze gwiazdy by sobie z tym poradziły.
    LeBrona nie biorę jako pierwszej opcji gdy chodzi o oddanie decydującego rzutu. Jest i było tylu wielkich graczy, że jednak z nich GOAT jest niemożliwe. Jak wspomniałem, decydują nasze sentymenty i to na czym się wychował. Pozdrawiam

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu