fbpx

BANG! Najdłuższy game-winner w historii NBA | Chicago Bulls z antyrekordem ligi

20

WTMW. Jeżeli wierzyć zapisom kalendarza mamy już środę, ale myślami wracam do wydarzeń poprzedniej nocy. Widzieliście szaloną końcówkę meczu Knicks versus Detroit w Madison Square Garden? Jeśli mnie zapytacie to kibicuję Nowojorczykom, uwielbiam twardą, zaangażowaną grę i wszystko, co do obecnej, “kolesiowskiej” NBA wnosi postać Toma Thibodeau, a trenera Monty’ego Williamsa wielokrotnie krytykowałem już w tym sezonie, bo jest za co. Tym razem jednak Pistons zostali przez sędziów skrzywdzeni. Rozumiem, że rookie Ausar Thompson wydawał się nie mieć posiadania piłki, która zbyt swobodnie i daleko wprzód się odbiła, ale taki wjazd w nogi bez faulu? Można się było zagotować. Trener na pomeczowej konferencji był oburzony, przez 3/4 sezonu poddaje mecze rotując ludźmi bez ładu i składu, ale tym razem naprawdę mogli wygrać:

Szef obsady sędziowskiej (mniejsza o nazwisko) po przejrzeniu taśm przyznał, że popełnili błąd. No cóż, zdarza się najlepszym. Niedawno Knicks składali protest, bo ich arbitrzy rzekomo “oszwabili” z ostatniego posiadania/ próby wygrania meczu przeciwko Rockets. Ja tam nie wiem, Houston celowo spudłowało rzut wolny przy 0.3 sekundach na budziku, Knicks zebrali piłkę i niby co? Przerwa na żądanie i ostatnia próba? Jak to w sporcie, dzieją się czasem niestworzone rzeczy. Zresztą sami popatrzcie:

Waszej uwadze polecam także zwycięstwo zdziesiątkowanego Miami daleko na dzikim zachodzie, w stolicy Kalifornii. Bez kontuzjowanych Richardsona, Roziera, Herro oraz zawieszonych Butlera, Bryanta i Jovica podopieczni Erika Spoelstry wjechali do Sacramento jak po swoje. Co prawda w czwartej kwarcie im baterie zaczęły szwankować, a kolega Keegan Murray trójkami, naprzemiennie z prędkim Foxem gonili dwudziestopunktowy deficyt jak wściekli, aby ostatecznie dać się przytrzymać za łeb. Wiadomo, że Miami organizacyjnie to klasa sama w sobie (Adebayo 28/10/7) zastępują się rolami jak należy, ale kto by się spodziewał takich rzeczy po pierwszoroczniaku. Mówię o długowłosym Jaime Jaquezie (26 punktów 12/17 z gry) którego wołasz, gdy potrzeba kogoś ograć 1-na-1 i wbić kosz pod presją:

Dobry dzieciak, co? Kto to mawiał, chyba Kobe, że fundamenty i warsztat techniczny nigdy nie wychodzi z mody! Ale dobrze już dobrze, przejdźmy do wydarzeń minionej nocy. W kalendarzu gęsto jak cholera, aż jedenaście meczów. Oto kilka spostrzeżeń, być może się Wam spodobają:

Mavericks 119 Cavaliers 121

Sensacja, ale po mału, po kolei. Ciekawe zderzenie stylów, bo o ile Mavs linię podkoszową mają raczej skromną gabarytowo i polegają na wirtuozerii obwodu, o tyle Cleveland to przede wszystkim fizyczność i rim protection, z którego zbierają siły do ataku. Ciężko powiedzieć kto stoi wyżej w szarpanej grze, Dallas potrafi więcej w ataku pozycyjnym, ale to Cavs powinni sterować tempem choćby przez dominującą zbiórkę.

Było jak mówię: z jednej strony wygrana deska (47-35) przynajmniej częściowo neutralizująca popełniane w ataku błędy. Z drugiej strony wirtuozerskie “guard play” 75 punktów i 17 asyst duetu Luka & Kyrie oraz doskonała kontrola piłki, tylko siedem strat całego zespołu. Trzeba Wam wiedzieć, że na cztery minuty do końca Dallas było pewne swego, prowadząc 110:100. Nic jednak nie przygotowało nas na pięć następujących po sobie celnych trójek (5/5) Maxa Strusa w ostatnich czterech minutach spotkania. Przy czym to nie były takie sobie trafienia, to zwycięskie nastąpiło równo z końcową syreną, a ponieważ Cavs dawno już nie mieli przerwy na żądanie, Strus musiał celować z własnej połowy… trafił czyściutko zamykając gęby wszystkim, którzy wątpili w niego po ostatnim miesiącu nieskuteczności i gasnących świateł. BANG!

Nets 81 Magic 108

Paolo Banchero nie wystąpił z infekcją, podobnież kontuzji kolana znów nabawił się Jonathan Isaac, a niedoszły gwiazdor Markelle Fultz znów ma problemy z przewodnictwem nerwowym i mówiąc szczerze, jego kariera w NBA zmierza w kierunku nieistotnym, nikt już o nim nie pisze i mało kto pamięta. W dzisiejszym pojedynku istotniejsze okazały się jednakowoż “absencje” Brooklynu. Cam Thomas nie zagrał, Ben Simmons znów jest niedysponowany, tym razem problemy sprawia kolano, a Mikal Bridges (poddany presji) nie dojechał z formą, bo jak inaczej nazwać wynik 4 punktów przy 2/13 z gry.

Jak mówiłem, to nie jest w żadnym wypadku filar, pierwsza opcja, wokół której Nets powinni budować przyszłość. Nie ten kaliber, przy całej sympatii, niestety. Na usprawiedliwienie, Nowojorczycy występowali dzień po dniu. Przy zamkniętym szczelnie środku i niemocy strzeleckiej nie byli w stanie nawiązać walki. Magicy są duzi fizycznie i ułożeni. Liderami ataku bracia Wagnerowie: Franz i Moritz.

Warriors 123 Wizards 112

Do składu po wydłużonej przerwie powrócił Chris Paul (9 punktów 4 zbiórki 6 asyst 4 przechwyty) wzmacniając strukturę Golden State w ramach drugiego składu. I to właśnie wzmocnienie drugiego składu, wyrównanie jakości rotacji budzi nadzieje kibiców. O zwycięstwie zdecydowała trzecia kwarta (38:17) w której szalał nie kto inny tylko Klay Thompson (25 punktów 6/11 zza łuku). Powiem więcej, odkąd Steve Kerr przesunął Klaya na ławkę, ten osiąga 22/49 zza łuku (45%) a zespół wygrał cztery z pięciu meczów! W stolicy USA podobnie, dobre rzeczy dzieją się odkąd Jordan Poole wychodzi z ławki, a strukturę zespołu trzyma efektywny rozgrywający Tyus Jones, dziś zaliczył 14 punktów i 17 asyst (od 2-3 kolejek rozdaje więcej podań niż ligowy lider Haliburton) a Wizards szarpali do końca. Wiadomo, że są to ruchy pozorowane, mocno liczą na pierwsze miejsce w loterii draftu.

Jazz 97 Hawks 124

Jak wiecie Trae Young poddał się operacji dłoni, stąd w mieście tymczasowo rządzi jego obwodowy kolega Dejounte Murray (17 punktów 11 asyst). Którego pozostawią po sezonie, a którego wytransferują? Oto jest pytanie i ciekawe otwarcie dyskusji, co nie? Definitywnie obrona ATL bez Trae’a wygląda lepiej, ale potencjał / sufit mają niższy. Trae to jeden z najlepszych playmakerów NBA, zdolny na piłce (jako strzelec czy asystent) w efektowny sposób wygrać dowolny mecz. Dejounte ofensywnie nie nadaje się na pierwszą opcję, ale nie ma aż tak rażących braków defensywnych. Trae przy wzroście 185 cm i wadze 73 kilogramów nie wystarczą dobre chęci, niestety.

Z połączenia obu panów nic nie wyszło, to jasne. Wiem kogo wolałby coach Quin Snyder, ale moim zdaniem Hawks ostatecznie postawią na Trae’a, czyli sprzedaż biletów. Przez kolejnych 5-6 lat będą pompować określone narracje jak w Portland za kadencji Damiana Lillarda, ale mistrzowskiego okna tutaj nie będzie. Dejounte jako gracz zadaniowy wyglądałby rzetelniej, ale tutaj chodzi o stosunek pieniędzy do roli oraz konieczność faktycznego zatrudnienia gwiazdy klubu. Gdyby DJM miał charakter potrafiący akceptować tego rodzaju rzeczy, w dalszym ciągu oglądalibyśmy go w San Antonio.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

20 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Już gdy Bartek pisał u startu sezonu, że Miami nie wyciągnie kolejny raz jakiegoś gracza z kapelusza , widziałem oczami wyobraźni, jak czytając to Spoelstra opluwa się kawą ze śmiechu. Pod kątem doboru graczy lecących pod radarem Heat są być może najlepsi w lidze

    (28)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Panie Admin, piszesz o krytykowaniu Monty’ego Williamsa i chwalisz Toma Thibodeau ( Pamiętam jak ten odchodził z Minnesoty to pisałeś, coś mniej więcej, że zamordysta stawiający na obronę i twardą grę, który nie pasuje do dzisiejszych realiów koszykówki.. ) Dobrze, że zmieniłeś zdanie 😉

    (16)
    • Array ( )

      Admin raczej nie zmienił zdania, po prostu miło jest oglądać starą szkołę trenerów pod postacią Thibsa. Niemniej taki styl nie przynosi zwycięstw i jest bardziej reliktem niż awangardą systemu szkolenia.

      (8)
    • Array ( )

      Nukr, też lubię oglądać taką koszykówkę. Mistrzostwa w tym sezonie NY nie zdobędzie.. ale mam wrażenie, że jest pare drużyn na Wschodzie, które nie chciałyby ich spotkać w Kwietniu w pierwszej rundzie. Pozdro !

      (4)
    • Array ( )

      Z Thibem jest ten problem, że on jest świetny do pewnego momentu, później przekracza tą magiczną granicę, gdzie któraś z gwiazd ląduje na przymusowym rocznym “urlopie” przez kontuzję wynikającą z nadmiernego przemęczenia i przeciążenia…

      (5)
    • Array ( )

      Admin jak każdy ma swoje sympatie i antypatie, więc np. nie napisze o tym jak poprawiła się obrona Bucks za Riversa, tylko – słusznie – krytykuje go za nijakość na atakowanej połowie i budowanie dupochronów na wypadek niepowodzenia. Riversowi ogólnie jest nie po drodze z analitykami, kiedyś opowiadał jak często się z nimi kłóci tłumacząc, że jeśli zawsze będą grali najbardziej efektywne akcje, to rywal się dostosuje i te przestaną takie być. W tym ma rację, ale jest śkepy na to jak bezbronne stają się jego zespoły w głębokich PO bez przećwiczonych zagrywek

      (4)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Holmgren wygląda jak niedożywione, nieślubne dziecko osamy bin ladena ale talent ma skubany przy takim wzroście rusza się jak niejeden obrońca. Joker jak dla mnie MVP bez dwóch zdań. Jeśli nie dostanie go za ten sezon przestaję oglądać ten cyrk zwany eNBeeAaa!

    (10)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    “(…) już wybaczmy mu ten cynizm z początku pandemii i “ślinienie” mikrofonów.” – a my wybaczamy tę cyniczną prowokację ubóstwiania satanistycznej kowidiańskiej religii, a Rudy już na samym jej początku obnażył ten wał biznesowo-ludobójczy [nazywany również testem na inteligencję, którego wielu nie przeszło i teraz zbiera tego plony] 🙂

    (11)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Miami przetrzebione kontuzjami pnie sie w tabeli, ciekawe czy znowu zaskoczą jak rok temu.
    wymarzone finały wschodu miami vs knicks, dwie drużyny które najbardziej gryzą parkiet w tym sezonie.

    (8)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    No i co mnie admin oszukujesz?

    Max Strus’ 58.6-foot game-winning shot tonight is the 2nd-longest game-winner tracked in the regular season since the 1997-98 season:

    61.3 ft – Devonte’ Graham (NOP) Dec. 15,2021
    58.6 ft – Max Strus (CLE) Feb. 27,2024
    49.6 ft – Tyreke Evans (SAC) Dec. 29,2010

    (18)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Panie Admin a czy nie przypadkiem kiedyś Tyreke Evans nie trafił dłuższego buzzera w meczu z Memphis? To a propos głównego wątku.

    (-2)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Jokić mnie rozbawia 😁 Zarabia kasę której my czytelnicy GWBA nigdy łącznie nie zarobimy w życiu. A wydaje się mieć to w d…e. Może jakbym tyle zarabiał też bym tak miał. Ale jakby to sprawdzić ? 🤔

    (5)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Spadaj z takimi relacjami wybiorczymi i tendencyjnymi, to już jest zwykłe dno po prostu. Skończyłeś się i weź się z tym w końcu pogódź.

    (-2)

Komentuj

Gwiazdy Basketu