fbpx

Beata Ś.

0

Trudno nie mieć nic wspólnego z koszykówką rodząc się w takiej rodzinie. Czasami niektórzy są skazani od samego początku na sportową karierę. Tak właśnie potoczyło się w rodzinie Rubio. Najpierw do ręki piłkę wziął starszy brat, Marc Rubio, który aktualnie gra w Ce Cip Lleida, a następnie młody Ricky skosztował co oznacza ten sport. Zostało tak do dziś. Młody rozgrywający Minnesoty zaczął trenować mając 4 lata, pod okiem swojego ojca, który od zawsze trzymał rękę na pulsie, jezeli chodzi o karierę sportową swoich synów. Jednak kto pomyślałby, że ten mały chłopiec za kilkanaście lat zrobi taki wielki szum wokół siebie? Myślę, że nikt, przynajmniej nie do tego stopnia. Ale stop, dosyć tego, nie będziemy tutaj opowiadać o słodkim dzieciństwie przyszłej bestii, ale pokażmy na co było go stać przez te lata i co może pokazać nam w następnych sezonach. A wierzcie czy nie, on potrafi jeszcze więcej, ten chłopak namiesza jeszcze w NBA.

Wszystko zaczęło sie od klubu Joventut Badalona. Pierwszą eksplozję Rubio wywował 15 października 2005r., kiedy mając niespełna 15 lat, zadebiutował na boisku hiszpańskiej ligi ACB. Jest to najmłodszy zawodnik, jaki kiedykolwiek grał w tej lidze. W tym sezonie zagrał jeszcze 13 meczy, a w jednym wyszedł w pierwszej piątce. Przebywał na parkiecie średnio 8 minut, przy czym jego skuteczność zza lini 6,25 wynosiła 67%. Następne jego sezony potoczyły się coraz lepiej. Dostawał więcej minut grania, pokazywał coraz więcej niesamowitych asyst i uczył się grać u boku najlepszych zawodników w Hiszpanii. Jednym z nich był chociażby Rudy Fernandez, aktualnie gracz Denver Nuggets. U boku tego gracza zaliczył swoje pierwsze rozgrywki w Eurolidze i trzeba wspomnieć, wyszło mu to całkiem dobrze. W 16nastu spotkaniach grał po 18 minut, zaliczając przy tym 4 punkty, 3 asysty, ponad 3 przechwyty oraz 2,5 zbiórki, jednak jego celność rzutowa pozostawiała wiele do życzenia. No cóż, był naprawdę młodym graczem, miał 16 lat. Myślę, że możemy mu wybaczyć te pudła w stronę kosza.

Podsumowując grę Rickiego w Joventut Badalona, możemy stwierdzić, że przez 4 lata kariery w tym zespole, jego statystyki wyglądały następująco: 22 minuty gry, 10 punktów, 42% za trzy punkty, 6 asyst, 3 zbiórki oraz ponad 2 przechwyty na mecz. Jak na nastolatka, który powinien dopiero zaczynać swoją koszykarską drogę, to był nie lada wyczyn. Myśląc o “nie lada wyczynie” przypomina się jego spotkania w stroju kadry Hiszpanii, kiedy w 2006r., Rubio został wybrany MVP całych rozgrywek do lat 16. Przeciwko Rosji zanotował on quadruple-double dokładając 51 punktów. W całych rozgrywkach było widać, że to on będzie przyszłą gwiazdą, jego gra mówiła sama za siebie, nie wspominając już o rzucie oddanym na sam koniec spotkania z ponad połowy boiska… Oczywiście wpadło czyściutko.

Postać tego chłopaka zaczęła być coraz bardziej popularna w jego kraju, a także na świecie, gdy został wybrany do seniorskiej kadry. Nikt nie mógł się spodziewać, że tak młody zawodnik, namiesza w rozgrywkach. Ricky podawał jak chciał, wchodził tam gdzie chciał, a przy okazji zadziwiał szybkością i determinacją, grając z ludźmi, którzy występują na najlepszych parkietach świata. Stworzył niezły duet z braćmi Gasol. Jego miejsce w tym zespole było bardzo dobrym wyborem, a sam wyjazd do Pekinu wyszedł mu na najlepsze. Zaczął być rozpoznawalny, a przy okazji w 2009 r. wybrany z numerem 5 w pierwszej rundzie draftu NBA. Jednak nie zagościł tam od razu, wolał zostać w kraju, grając w najlepszej drużynie, FC Regal Barcelona. Zrobił się wokół niego ogromny szum, a później nagle zgasł. Młody Rubio przestał ciekawić swoją osobą przez następny okres jego gry. Wychodził w pierwszej piątce, lecz nie zadziwiał takimi asystami jak na Olimpiadzie, gdzie Hiszpania wywalczyła srebrny medal. To nie był już ten sam zawodnik. Czyżby się spalił? Wiele ludzi tak uważało, w jego grze zrobiła się wielka dziura, aż do momentu…

…gry w NBA. Myślę, że fani Rickiego nie byli do końca przekonani, że to dobry pomysł, iż wyjechał z kraju, grając przeciętnie, aby zająć się rozgrywaniem w najlepszej lidze świata. Wiele ludzi mówiło: “On sobie tam nie poradzi, nie ma po co jechać… Minie sezon, będzie miał średnio po 10 minut gry, jakieś 2 asysty i jak dobrze pójdzie to może z 2 pkt. Wróci do kraju i na tym zakończy się jego kariera w leśnych wilkach”. Jednak stało się coś zupełnie innego. Rubio zaciekawia ludzi z swoją grą, a jego asysty pojawiają się w Top10 rozgrywek. Przez okres lockout’u poprawił celność oraz szybkość. Każdy wie, że ma on problemy z wyskokiem przy rzucie. Po prostu w tej lidze trzeba mieć parę w nogach, inaczej zostaniesz zablokowany. Mimo to, że 21latek ma jeszcze z tym problemy, radzi sobie naprawdę dobrze zdobywając punkty po wejściach pod sam kosz. Wchodzą codziennie na www.nba.com przewija mi się ciągle jego nazwisko oraz jakieś czary, które wyprawiał na boisku. Pisząc ten artykuł, rozegrał już 6 meczy, grając po 28 minut, ze skutecznością z pola 53%, a za trzy punkty 60%. Jego średnia punktów wynosi ponad 9, a asysty równe 7. Ale za to jakie asysty… Podanie za plecami do Anthony’ego Toliivera na trójkę? Bez problemu, nawet nie zawahał się stojąc w podwojeniu w prawym rogu boiska. Żadnego przerażenia jak na dobrego rozgrywającego przystało. Asysty na czystą pozycje za trzy do Love’a lub Williams’a? Żadnego “ale”, on robi to jakby miał wkodowane w głowie. Wie dokładnie co zrobić z piłką.

Takiego play-maker’a nie było dawno w jednej z mniej znanego zespołu NBA. Myślę, że po następnym sezonie Rubio zagości na stałe w pierwszej piątce, a uwierzcie… Stanie się to prędzej niż się zorientujecie. Chłopak czaruje piłką na boisku, a do tego jest jeszcze w trakcie nauki, więc zdziała jeszcze więcej. To na razie początek. Dobrze, że ktoś taki przyszedł do tej ligi, ponieważ trzeba zastępować młodymi graczami tych starszych, gdyż chociażby taki rozgrywający jak np. Steve Nash (z całym szacunkiem oczywiście do tego zawodnika) niedługo po prostu przejdzie na emeryturę i nie będziemy mogli oglądać tak wspaniałych rozegrań. Świeża krew na pewno się przyda. Rubio jest uzupełnieniem Minnesoty. Mam nadzieję, że namieszają w tym i następnych sezonach tak, że będziemy mogli zapomnieć o najgorszych momentach w tym zespole. Teraz będzie coraz lepiej… No to co, kiedy zobaczymy w playoff’ach Minnesotę Timberwolves?

Komentuj

Gwiazdy Basketu