fbpx

Boston Celtics: los się musi odmienić!

6

“Boston Celtics” – to brzmi dumnie. Siedemnaście mistrzowskich bannerów, wow! Nowe stroje, w jakich występują w tym sezonie, ozdobione są w kilku miejscach jedenastoma diamencikami, na pamiątkę tytułów zdobytych dla klubu przez Billa Russella. Jest też łatka z szóstką, którą w hołdzie zmarłemu mistrzowi, nosi w tym roku całe NBA.

Russell, jako zawodnik/trener zdobył z klubem jedenaście pierścieni w trzynaście lat. Na zdobycie pozostałych sześciu Celtowie potrzebowali aż czterech dekad. Ich największy rywal, Lakers, swoje ostatnie sześć pierścieni zdobyli w latach 2000-2020, czyli dwukrotnie szybciej.

Ostatni triumf Bostonu to pamiętny rok 2008. Od tego czasu już nie wygrali, a LAL powiększyło swój dorobek o trzy mistrzostwa. Trzy mistrzostwa! Przy czym Lakers w tym czasie byli drużyną, która musiała udowodnić, że umie wygrywać bez Shaqa, pozbierać się po erze no-name’ów, przetrwać fiasko eksperymentu z Nashem i Howardem, odżałować lata poświęcone na kontuzję Achillesa Kobe i jego ligowe tournee pożegnalne, przebudować się i złowić LeBrona, a teraz, od dwóch lat, nawet nie powąchali drabinki na koniec sezonu. Nawiasem mówiąc, od 2008 roku osiem razy nie widzieliśmy ich w playoffs. I co? Pomimo tego wszystkiego wygrali ligę trzy razy.

W tym czasie narracja dla Bostonu była zupełnie inna. Może najpierw mała dygresja. W tym wstępie trochę koloryzuję, bo przecież kto jak kto, ale Lakers mają takie publicity w lidze, że jak są dobrzy, to się pierwsi dowiadujemy, nawet serial o sobie dostali. Niemniej, mieli trochę czkawki w erze post-shaqowskiej, tak to nazwijmy, zresztą pamiętacie jak było. Nie wszystkie decyzje okazywały się trafne.

#Czarodziejska różdżka

Wróćmy jednak do Celtics. Oni zdobyli mistrza jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, poprawiając swój rekord o 44 wygrane na przestrzeni jednego sezonu. A potem co? Byli etatowym murowanym faworytem do finału, straszyli LeBrona i Heat w playoffach, zrobili takie szacher macher wymianą z Brooklynem, że się do dzisiaj za głowę łapiemy. Przeszli najszybszą przebudowę w dziejach: jedne playoffs opuścili, kiedy ich pierwszą opcją w ataku był Jeff Green. W drafcie wybierali jakby grali na kodach jakichś, Danny Ainge czarował i czarował, potem dostali Brada Stevensa. Wy wiecie że on u nich jako główny trener osiem lat przepracował? Kiedy to zleciało?

Za jego kadencji objawił im się Isaiah Thomas, który grał jak MVP. Wycisnęli go do cna a potem oddali do Cavaliers, by latem 2017 roku przerazić ligę trójką Irving / Horford / Hayward. Teraz stery dzierżą już Jayson Tatum i Jaylen Brown, którzy dopiero co mają za sobą pierwszy w karierze rozegrany finał. Ba! W tym finale to Celtowie, zdaniem ESPN, byli 86. procentowym faworytem. I co? I g***o, chciałoby się powiedzieć. Tytułu jak nie było, tak nie ma. Skoro ciągle jest w Bostonie tak dobrze, to czemu, cholera, jest tak źle? Czy ciąży nad nimi jakaś klątwa?

#Doc Rivers

Nasz ulubiony szkoleniowiec podzielił się ostatnio swoim punktem widzenia na to, dlaczego graczom, których widzicie na fotce poniżej, nie udało się stworzyć dynastii:

Największym błędem po 2008 było stopniowe wymienianie elementów tego składu [Doc]

Prócz wspomnianych gwiazd, Celtowie mieli w składzie ważnych i utalentowanych graczy zadaniowych, jak James Posey, Tony Allen, młody Rajon Rondo, Sam Cassell, Eddie House i inni. Dysponowali dużą siłą ognia, ale to najlepsza obrona w lidze (98.9 defensive rating) stanowiła kręgosłup tej ekipy.

Po zdobyciu tytułu w 2008 roku zaczęliśmy wyzbywać się istotnych elementów składu, Tony’ego Allena i Jamesa Poseya. Podoba mi się sposób Golden State. Trzymają swój trzon przez cały czas, dokonując roszad ponieważ chłopaki robią się coraz starsi. [Doc]

Sezon 2008/2009 Celtowie rozgrywali też bez weterana Sama Cassella. Przebudowa mistrzowskiego składu nigdy się nie sprawdza. Pierwsze z brzegu przykłady to Lakers 2020 i Dallas 2011 roku. Ostateczny cios marzeniom o dynastii zadał w 2012 roku Ray Allen, przechodząc do Miami Heat. On wygrał, choć Kevin nie dzwoni do dzisiaj.

#Strzelają kostki i fochy

Celtics nie są jednak “zwykłą” drużyną, oni umieją w przebudowy. Gdy zrozumieli swój błąd, pozbyli się weteranów i skupili na misji “young core”. Wymianę z Nets opisywałem szerzej w tym artykule:

Danny Ainge: geniusz zła, czyli najszybsza przebudowa w dziejach

Kolejny murowany tytuł Celtics mieli zdobyć w 2018 roku, za sprawą tych panów, których widzicie o tutaj:

Dwóch przyszłych gwiazdorów i trzech All-Stars w prime. Gdzie wady? Wypada jednak wspomnieć w tym miejscu zawodnika, którego Celtics wymienili na Irvinga, czyli IT. Jego też, w 2015 roku, pozyskali w zasadzie za darmo, a uczynili All-Starem i bez mała kandydatem do MVP w 2017. Tak jest, Thomas zdobywał im wtedy 29 punktów na mecz. Czego Ainge się nie dotknął, w złoto zamieniał. Potem strzeliła kostka Haywarda, a Kyrie Irving strzelił focha. Horford wziął pieniądze z Philadelphii i już nikt nie pamiętał, że to miało być jakieś Big Three.

#Kemba

Celtowie wciąż mieli jednak łatkę drużyny dobrze prowadzonej, z ogromnym potencjałem, będącej o krok, o jednego gościa, od mistrzowskiego tytułu. Tym kimś miał być Kemba Walker, który w Charlotte był All-Starem, ale walił głową w szklany sufit. Przyszedł do Bostonu, zagrał dwa sezony (i jeden w Knicks), trochę wycierpiał kontuzji i… dwa dni temu za bezcen do domu puścili go Detroit Pistons, nie wiem, czy chłopaka jeszcze w lidze zobaczymy. Może nawet będzie drugim IT, tułającym się po lidze na 10-dniowych kontraktach.

#Ime

Na koniec, chronologicznie, zostawiłem sobie mój ulubiony bon mot, czyli to, że “Ime Udoka nie upilnował ptoka.” Kolejny, genialny trener wyciągnięty w zasadzie z kapelusza, finał w pierwszym roku pracy i co? Truskawka na torcie, niczym żołądź na prąciu, środkowy palec dla wszystkich kibiców. A miało być tak pięknie, byliśmy faworytami do tytułu 2023 roku. No ale przecież (prawie) zawsze jesteśmy, nie? A potem trzeba mazać.

Zazwyczaj piszę to o klubach pokroju Kings czy Portland, ale teraz pierwszy raz o Bostonie: “los się musi odmienić”. It’s all about 18!

[BLC]

6 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    To jest idealny przykład tego co różni mistrzowskie drużyny od tych bardzo dobrych, NIUANSE
    Można mieć dobry skład i dobrego trenera wiele lat ale to chemia, komunikacja, Wola walki, przygotowanie fizyczne/mentalne (no i odrobina szczęścia) robi różnicę. I wierzę że Boston wciąż jest bardzo blisko osiągnięcia tego stanu, już od kilku lat więc kolejny miś jest tylko kwestia czasu 😉
    Its all about 18 🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🟩

    (7)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    W 2008 to właśnie Rondo był najważniejszym graczem, a nie ta trójka ze zdjęcia. To on dyrygował składem, on nadawał tempo. Rondo ma paskudny charakterek, ale trzeba mu przyznać, ze tzw basketball IQ miał na najwyższym poziomie.

    (13)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    “los się musi odmienić” – pozwolę sobie się nie zgodzić – oby nie i 18 tytuł jako pierwsi zdobyli jednak Lakers 😎

    (-9)

Komentuj

Gwiazdy Basketu