fbpx

Brooklyn Nets: we go hard

18

Niedługo minie 6 lat od transferu, który poderżnął Nowojorczykom gardło zaraz po przeprowadzce na Brooklyn i chyba można powoli dojść do wniosku, że wszystko jakoś się już zabliźniło… pamiętacie jeszcze?

You’ve been robbed!

Na wiosnę 2013 roku Boston Celtics wiedzieli, że era Wielkiej Trójki dobiegła końca. Ray Allen bez słowa odszedł do Miami, a Kevin Garnett i Paul Pierce starzeli się w ekspresowym tempie. Decyzja zapadła prędko, podczas draftu 2013 roku wsadzono do kontenera KG, Pierce’a, Jasona Terry oraz niejakiego DJ White’a i posłano na Brooklyn. W zamian kurierem przyjść mieli ligowi spadochroniarze Keith Bogans, MarShon Brooks, Kris Humphries, Kris Joseph, wyliniały już Gerald Wallace i co najważniejsze: pick I rundy draftu 2014 (#17 James Young) pick I rundy draftu 2016 (#3 Jaylen Brown) prawo wymiany kolejności picków w 2017 (#3 Jayson Tatum) oraz prawo wymiany kolejności w 2018 (pick ostatecznie wymieniono na Kyrie Irvinga).

Słowem: transakcja, która zniszczyła morale i zatrzymała w rozwoju Nets na dobre 5 lat. Dziś to już jednak zamierzchła przeszłość, na Brooklynie rządzi nowe pokolenie graczy, a kibice po latach niepowodzeń spragnieni są sukcesów.

Brooklyn Nets: we go hard

Po serii przegranych na przełomie listopada i grudnia (podyktowanej kontuzją Carisa LeVerta) -> zespół Kenny’ego Atkinsona zaliczył fenomenalną serię (9-1) a po Nowym Roku wygrali ostatnich pięć z siedmiu spotkań. Przyczyn należy upatrywać m.in. w osobach Spencera Dinwiddie (powrót do formy sprzed roku) oraz DeMarre Carrolla (powrót do zdrowia). W każdym razie poprawa notowań spowodowała, że po czterech latach posuchy, Nets znów obrali kurs na awans do playoffs.

Aktualnie znajdują się na miejscu siódmym miejscu konferencji i choć wielu kibicom zdarza się utyskiwać na poziom rywalizacji na Wschodzie NBA, to słowa uznania ekipie z Brooklynu należą się bezapelacyjnie. Specjaliści różnej maści w swych przedsezonowych ankietach umieszczali ich poza ósemką, tymczasem zespół walczy dzielnie.

Brooklyn to nowoczesna ekipa, dostosowana do nowych realiów basketu. Długo szukali swej tożsamości, dziś grają koszykówkę opartą na rzutach za trzy, efektywnej ofensywie i szybkim przejściom z połowy na połowę. Do maksimum ograniczyli rzuty z półdystansu, aktualnie są czwartą ekipą, która najmniej takich prób oddaje.

Jednocześnie są czwartym zespołem pod względem liczby oddawanych trójek. W tym aspekcie ustępują jedynie Houston, Milwaukee i Bostonowi. Ze skutecznością też nieźle: 36.4% ich trójek znajduje drogę do kosza. Co prawda, najbliższy grafik ich nie rozpieszcza, kolejne spotkania to Toronto, Boston i Houston Hardens, ale “oprychy Atkinsona” jak lubię ich ostatnio nazywać, kroiły już w tym sezonie poważnych graczy NBA.

Czarne stroje Nets pasują do charakteru zespołu i dzielnicy, w której znajduje się jego siedziba. Slangowa nazwa Brooklynu to “Crooklyn” od słowa crook, czyli “bandzior”.

Rozwój własnej kadry

Jedna rzecz to mieć plan, druga to mieć personel, który będzie w stanie ten plan zrealizować. Nets należą się słowa uznania za to, w jaki sposób rozwijają młodą kadrę. Mają też w klubie godnych zaufania weteranów, zdolnych chłodzić gorące głowy tych młodych czar…odziejów koszykówki. Joe Harris na ten przykład, gra najlepszy basket swojej kariery, jak będzie trzeba, skończy mecz 15/4/4 albo i lepiej. Jego skuteczność zza łuku to 49.2% nic dziwnego, że zgłosili go do Three Point Contest.

Z kolei Jarret Allen (11.6/8.2/1.5) ma za zadanie bronić obręczy i robić “wykończeniówkę” pod drugim koszem. Kolejni w wyliczance to już weterani, Ed Davis, walczak na zbiórce i kreator wielu drugich szans oraz wesołek Jared Dudley, o którym wstawiałem Wam niedawno art. Jest jeszcze mój ulubieniec, Rondae Hollis Jefferson, który oparł się tu wszystkim kadrowym zawieruchom.

/mniej-znani-nba-rondae-hollis-jefferson/

Nieznany szerzej, żylasty rookie Rodions Kurucs też całkiem udanie wprowadził się na parkiety NBA i praktycznie co mecz flirtuje ze zdobyczami na poziomie 10 punktów. Indianie i Bostonowi trzasnął po 24.

Liderem tej całej hałastry jest D’Angelo Russell, który statystyki notuje rodem z ASG (22.3/7.7/4.6) i nie licząc niedawnego blamażu z Bostonem, decyzje podejmuje coraz lepsze, powtarzalność ruchów wypracował przez co zbiera bardzo dobre noty za swą grę. Są jeszcze szalony, dwumetrowy playmaker Spencer Dinwiddie oraz nieszczęśliwie pauzujący Caris LeVert, jeden z najlepszych graczy 1-na-1 w całej lidze.

Zwłaszcza ci trzej ostatni ustawili klub w jego obecnym położeniu. W zeszłym sezonie odpalił Dinwiddie (17/5/3) w tym LeVert notował (18/4/4) a przywoływany już wcześniej Russell gra najlepszy basket swojej kariery. Ostatnio szkolił Trae Younga aż miło:

W związku z jego osobą klub czeka kilka ważnych decyzji tego lata. A to dlatego, że Russell w lipcu stanie się zastrzeżonym wolnym agentem. Menedżer klubu Sean Marks będzie musiał zdecydować, czy zaoferować mu tłusty kontrakt, przyczaić się i wyrównać ofertę innych czy może puścić wolno, hehe. O ile D’Lo znów nie sprzeda kumpla z jakąś kochanką, to ostatnie nie powinno mieć miejsca.

Karta może się odwrócić

Zgodnie z wyliczeniami ESPN panowie mieli do tej pory piąty najłatwiejszy kalendarz w NBA. Ten “festiwal kelnerów” jednak powoli się kończy. Ogólny bilans zwycięstw tych drużyn, z którymi spotka się Brooklyn do końca sezonu to 51.2%. Najgorzej będzie pod sam koniec: 8 z 14 ostatnich meczów to potyczki z Milwaukee (2x), Raptors, Sixers, Celtics, Lakers, Pacers i Thunder. Pozostałe też nie będą spacerkiem: czekają Clippers, Blazers, Jazz, Kings Pistons i Miami. W zależności od sytuacji w tabeli, mogą to być mecze o wszystko. Jak więc będzie z awansem? Zobaczymy, póki co Nets mają w lidze opinię drużyny, która z każdym może wygrać, ale jednocześnie od każdego może dostać baty. Tak czy inaczej, grają twardo i za to należy im się sympatia. Brooklyn, we go hard!

[BLC]

18 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Czwarta od końca ekipa która oddaje najmniej rzutów z półdystansu -> to drużyna która zajmuje 4 miejsce w klasyfikacji drużyn oddających rzuty z półdystansu!!!

    (17)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Lakers pewnie plują sobie w brodę z powodu D’Angelo – pamietam ze LeBron wypowiadał sie o nim w bardzo dobry sposob, w erze run and gun D’Lo >> Lonzo Ball

    (12)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Kogos musieli dołączyć do Mozgova

    Jeśli chodzi o transfer z Celtics to wcale nie był on wtedy tak absurdalny jak sie teraz mówi:

    King na zawsze pozostanie „idiotą ktory oddał kilka lat za starych celtics” ale:

    Właściciel kazał wygrywać teraz;

    Nets mieli solidną drużynę z Deronem Williamsem, Joe Johnsonem, Brokiem Lopezem a KG, Pierce i Terry to był trzon tamtych celtics, którzy dzielnie walczyli z Heat

    Piątka Williams, Johnson, Pierce, KG, Lopez wyglądała naprawde dobrze

    Nie bronię tego transferu ale chcąc pokonać Heat był to wcale niegłupi wtedy pomysł

    Nigdy nie wiesz, czy gracz po trzydziestce bedzie sie starzał miesiąc w rok (Steve Nash) czy rok w miesiąc (Deron Williams)

    Jakby sie zastanowić to rezygnacje z przyszłości dla raczej marnej szansy wygrywania teraz prezentują teraz Lakers- raczej finału konferencji nie zobaczą a mogli zostać z Russellem i wybrać w drafcie Tatuma, zatrzymać Randle i Lopeza

    Russ, Tatum, Ingram, Kuzma, Lakers, Miasto, jeszcze jeden zły sezon (moze Zion, którego NBA chętniej by widziała w LA niż Cleveland którzy i tak to spier…ą) + sporo wolnych środków i przeczekanie Warriors to moim zdaniem lepszy pomysł na budowanie drużyny która ma coś wywalczyć niż „bierzemy LeBrona i zobaczymy co z tego wyjdzie”

    James w Lakers to sukces marketingowy i przywrócenie drużyny na mapę teraz ale gdybym miał być właścicielem to walalbym być właścicielem Clippers gdzie widze wiecej sensu

    (30)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Wszystko spoko, tylko D Angelo takich statystyk nie notuje 😉 ma trochę powyżej 18 punktów na mecz, 6,3 asysty i mniej niż 4 zbiórki, faktycznie gra teraz świetnie, ale miał kilka meczy gdzie nawet 10 punktów nie zdobył

    (17)
    • Array ( )
      TajomaruRashōmon 16 stycznia, 2019 at 21:01

      Otóż to. Jak na moje to Jarrett Allen będzie Allstarem w przeciągu 2-3 lat. Znakomity wybór Nets. Ogólnie świetną robotę wykonał tam Sean Marks. Nie wiem czy pamiętajcie, ale ten człowiek grał kiedyś ogony w Śląsku Wrocław, jeszcze kiedy po parkietach biegał najlepszy Polski koszykarz śp. Adam Wójcik. Marks pozbył się złych kontraktów, zebrał sporo utalentowanych graczy jak Harris, RHJ, Russell, LeVert, Dinwiddie, Kurucs czy wyżej wymieniony Allen. Jeśli nic złego się nie wydarzy (szkoda LeVerta) to powinni awansować do PO. Dla tej ekipy to świetna sprawa i dzięki temu będą tylko lepsi w przyszłości. Aha, HC Kenny Atkinson to bardzo dobry trener więc przed Nets bardzo ciekawa przyszłość. “John Wall hates u” i do przodu.

      (16)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Przed chwila widzialem wywiad z Gortatem, wczoraj wystawiony chyba. Cos w stylu, pytania od internatow. Ktos zadal pytanie czy jakby byla szansa zagrac w Gsw w nastepnym sezonie, czy by sie zgodzil. Nie zabardzo chcial wprost odpowiedziec na to pytanie. Mowil ze z tego co wie, gsw za rok nie bedzie juz tym gsw. Ciekawy jestem o co mu chodzilo, moze KD odchodzi? Na temat wywiadu, moze z 3 pytania byly ciekawe dla widza NBA, reszte jakies glupoty. Tak sobie pomyslalem, jest nas tu duzo, fajnie bylo by zrobic liste takich pytan na temat NBA. Marcin na bank wie duzo wiecej, niz mozemy sie dowiedziec nawet z herykanskich mediow. Na pewno duzo moglibysmy sie dowiedziec, wspolnie wymyslic jakies ciekawe, na temat zawodnikow, co mowi sie w szatniach itp, czegos czego nie dowiemy sie raczej nigdzie indziej. Wydaje mi sie tez ze Marcin moglby powiedziec duzo duzo wiecej niz np jakby byl to wywiad da ameryczki albo ogolnie po angielsku. Co myslicie ?

    (41)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    W końcu mój ukochany Brooklyn zaczyna grać jak należy. Największą niewiadomą jest kogo pozyskają tego lata. Mając tyle dolców w kieszeni mogą się pokusić o rasowego allstara, to będzie coś <3

    (7)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    bardzo lubię tę ekipę, w zeszłym sezonie kilka meczy specjalnie dla nich zarwałem i chociaż nie był to super basket, to bardzo żywiołowy – taki jaki lubię 🙂

    Co do prognoz – pomimo sympatii dla tej ekipy, nie widzę ich w PO. Czemu? Przede wszystkim kalendarz. Jak wspomniał autor, teraz czeka ich cięższa przeprawa a dotychczas zgromadzili około 50% winów. Szarpnęli na początku sezonu, zaskoczyli rywali, którzy nie spodziewali się, że Nets mogą zaskoczyć. Imo teraz czeka ich zjazd i skończą ok. 10-12 miejsca, chociaż bardzo chciałbym ich widzieć w PO, żeby trochę zabiegali rywali chociaż w 1 rundzie 🙂

    (2)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Dobry art, ogólnie ostatnio narracja wokół Brooklyn’u jest pozytywna na GWBA, ma się ochotę zerknąć na ich dalsze losy 🙂

    (6)

Komentuj

Gwiazdy Basketu