fbpx

Co charakteryzuje gracza od zadań specjalnych?

27

Jakiś czas temu czytaliśmy o Deshawnie Stevensonie i jego upodobaniach (braku upodobań) do serwisów internetowych. Przy okazji rozgorzała dyskusja, na temat roli, jaką Stevenson odegrał w zdobyciu przez Mavs tytułu. Dało mi to do myślenia… Stevenson jak wszyscy wiemy należy do specyficznej grupy zawodników, tzw. zadaniowców (z ang. role-players). Jak sama nazwa wskazuje, role-players mają do odegrania na boisku jakąś konkretną, z góry ustaloną rolę. Ich zadaniem nie jest najczęściej seryjne zdobywanie punktów albo rozdawanie masy efektownych asyst. Zadaniowcy nie są gwiazdami zespołu i nie reprezentują klubu w mediach. Taki Stevenson na przykład ma za zadanie przykleić się do najlepszego gracza przeciwników i kiedy trzeba, sypnąć trójkę z czystej pozycji. Innymi role-playerami i co-autorami tegorocznego sukcesu Mavs byli Shawn Marion i Tyson Chandler. Obaj świetni obrońcy: pierwszy z nich wymazał ze świadomości LeBrona pojęcie czwartej kwarty, a drugi dyrygował całą obroną Dallas swoim donośnym głosem, a nieraz pobudził cały zespół i publiczność monstrualnym wsadem po zbiórce na atakowanej desce.

Gdy mowa o graczach zadaniowych, obowiązkiem jest wspomnieć o pięciokrotnym mistrzu NBA – Dennisie Rodmanie. Mimo niewielkiego wzrostu jak na PFa, Rodman jest prawdopodobnie najlepszym zbierającym graczem w historii całej ligi. Do tego świetnym obrońcą na pozycje 3 do 5. Co z tego, że miał w karierze niemal dwa razy więcej zbiórek niż punktów? W Detroit pomagał mu kolejny wybitny zadaniowiec – Bill Laimbeer. Duży, biały center, jeden z najbrutalniejszych członków słynnych “Bad Boys”. Zdobywał więcej punktów niż Rodman, ale jego kluczową rolą była dekonstrukcja psychiczna przeciwnika pod koszem. Do tego potrafił czasem zaskoczyć rywali i przymierzyć za trzy.

Gdy się nad tym zastanawiam, właściwie każda drużyna mistrzowska miała w swoim składzie wyróżniających się role-players. Pomyślcie tylko: Ron Artest dwa lata temu w Lakers, Robert Horry przez większość kariery, Kendrick Perkins niegdyś w Bostonie. Bruce Bowen ze składu Spurs lat dziewięćdziesiątych. Możnaby wymieniać w nieskończoność. Pytanie: co łączy wymienionych zawodników poza tym, że nie byli pierwszoplanowymi postaciami swoich drużyn? Jakby się chwilę zastanowić, każdy z nich był/jest niezłym wykrętem. Rodman – chyba nie trzeba tłumaczyć. Artest i Stevenson to samo. Bowen był absolutnym ewenementem jeśli chodzi o nieczyste zagrywki. Horry niszczył psychicznie. Chandler i Perkins wkładają najwięcej serca do gry, a swoim krzykiem po udanej akcji potrafią poderwać cały zespół do walki. Marion ma chyba najdziwaczniejszy rzut w całej lidze…

Myślę, że jest trochę tak, że Ci najlepsi role-playerzy wiedzą, że dysponują naprawdę nieprzeciętnymi umiejętnościami w jakiejś dziedzinie koszykówki, a jednocześnie zdają sobie sprawę, że nie będą pierwszą czy drugą opcją zespołu. Wielu z nich znajduje swoje własne miejsce na parkiecie i swój własny sposób, by wyróżnić się na tle innych graczy, dać ujście własnym ambicjom i barwnej osobowości. Biorą na warsztat element gry i szlifują na diament. Może właśnie to pozwala im pogodzić się z rolą pomocnika, a nie gwiazdy. W końcu każdy Batman potrzebuje swojego Robina. A co Wy myślicie? Jaki jest wasz ulubiony role-player i dlaczego?

autor: Jacek Rachwał

27 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Rodman raczej nie ma sobie równych pod tym względem. Najlepszy zbierający i jeden z najlepszych w obronie. Wnosił do drużyny to czego potrzebowała najbardziej, czy agresywności i obronę, zbiórki, obronę, zbiórki….

    (0)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    JR Smith – człowiek niespodzianka. Nieprzewidywalny – nie wiadomo, czy gdy wyjdzie na boisko rzuci 30+ punktów, czy nic. Dodatkowo, jego dunk nad Gary’m Neal’em w ostatnich sekundach kwarty w zeszłym sezonie. Nawet Melo przytaknął, kiedy jeszcze był w Denver. Trochę zryty, ale życzę mu powodzenia w Chinach.

    (0)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Piękny jeśli można powiedzieć “diss” na mnie chociaż to nie jest odpowiednie słowo 🙂 Nie no dobra może wtedy mieli rację i może to ja się pomyliłem sorry.
    Ale co do dzisiejszego artykułu to broń Boże nie wypowiadam się na temat Stevensona. Ale za to krótko na temat wyżej wspomnianego Billa Laimbeera. Chłop zrobił na mnie ogromne wrażenie po przeczytaniu o nim artykułu w MVP i ogólnie w necie. Gościu jest niesamowity. On przez lata swojej kariery wyrobił sobie taki image (czyt. imicz), że zawodnicy się go po prostu bali 😀 Nie chcę się rozpisywać ale powiem tylko, że ja go wybieram jako swojego ulubionego role-playera i koniec!
    Można powiedzieć, że dobry artykuł.
    Pozdrawiam 🙂

    (0)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    James Posey i Shane Battier zawsze myli ważnymi elementami w swoich drużynach. Do tego dysponują dobrym rzutem za 3. Ich defence zawsze przydawał się w playoffs (Posey na Bryant’cie w 08′ czy Battier rok później na tym samym zawodniku)

    (0)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Ja bym spojrzał na to odwrotnie. Wg mnie to nie jest tak, że “zadaniowcy” chcąc odnaleźć swoje miejsce w drużynie i pogodzić się z rolą z reguły drugoplanową stają się takimi w.w. “Rodmanami”. Uważam, że tylko takie indywidualności (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) potrafią skupić się na konkretnej profesji i dopracować ją do perfekcji. Innymi słowy, role-playerem trzeba się urodzić 🙂

    (0)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    1) Marion i Chandler – pierwsza 4 i pierwsza 5 jako role playerzy?
    2) Rodman broniący SF?
    3) To Terry wyłączał Lebrona, nie Marion….
    4) Laimbeer, Perkins, Horry zadawniowcy?????

    Piszmy o tym, o czym mamy pojęcie.

    (0)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Artykuł bardzo fajny i ciekawy, tylko czy Rodman to najlepszy zbierający w historii ligi ? jeśli weźmiemy liczbę zbiórek do wzrostu to się zgodze, jeśli wzrostu pod uwagę nie weźmiemy, to z Wiltem i Billem Russellem przegrywa. pozdro:)

    (0)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    @Bzdury:
    1) Role playerzy nie muszą wchodzić z ławki. Zresztą pierwszą 4 Dallas był niejaki Dirk Nowitzki.
    2) Młody Rodman bronił właśnie niższych zawodników, potem zaczął podkoszowych.
    3) Terry sypał trójki nad LeBronem, a w obronie kryli go różnie, głównie chyba Marion, Stevenson, Kidd.
    4) Nie rozumiem czemu nie mogę tak ich nazwać, zależy kto co rozumie pod słowem “zadaniowcy”

    Dzięki za opinię.

    (0)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    @Zdzichu: Wilt i Russell mieli dużo większą przewagę fizyczną nad rywalami, poza tym skuteczność rzutów z gry całych drużyn była wtedy dużo mniejsza, więc mieli więcej do zebrania 😀 Oczywiście niemożliwym jest stwierdzić kto był lepszy, Rodman to tylko mój subiektywny typ. Pozdro i dzięki za opinię!

    (0)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    OK to chyba oglądaliśmy inne finały w zeszłym roku i innego Rodmana za młodu.

    Idąc dalej Twoim tokiem myślenia, to każdy zawodnik, który dużo zbiera i nie jest slasherem, jest zadaniowcem.

    Nie chce wchodzić w dalszą dyskusję, ale czy uważasz, ze zawodnik, który w karierze 14 letnie ma ok 13 + 10, to zadaniowiec?

    P.S. Dirk i Marion grali zamiennie na SF/PF, ale jak widziałeś finały, to bardziej jako typowy SF był ustawiany Dirk, a nie Shawn. Kwestia taktyki, nie samego nazewnictwa pozycji.

    (0)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    @Bzdury: Wiadomo, że to wszystko kwestia nazewnictwa i własnego subiektywnego zdania. Nie uważam, że każdy zawodnik mający średnie w granicach 13/10 jest zadaniowcem, ale może być tak (jak w przypadku Mariona, który przecież był all-starem), że z wiekiem się nim staje i wydaje mi się, że Mariona z tego roku można nazwać zadaniowcem. Jeszcze raz dzięki za opinię.

    (0)
  12. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @bzdury : prosba – nie znasz sie na NBA, wiec sie nie wypowiadaj. Artykuł jest bardzo dobry, autor wie o czym pisze. 😉
    A Rodman jest najlepszym zbierajacym w historii jesli wezmiemy pod uwage wzrost. Walczyl o kazda pilke jak nikt inny-swietny role-player; perfekcyjnie zastawiał. Bez niego Bulls ciezej by było o mistrzostwa.
    I podpisuje sie pod wszystkimi argumentami p. Jacka Rachwala ! 😉 + podoba mi sie artykul 😉

    (0)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    @KobeLA: Nie zniżę się do Twojego poziomu dyskusji. Dodam tylko, że mam za sobą ok 20 lat oglądania, 15 lat trenowania (do poziomu II ligi) w 7 różnych drużynach, ukończone kursy sędziowski i 4 lata AWF-u ze specjalizacją w koszykówce. Rzeczywiście, nie mogę mieć pojęcia o tym sporcie, a już na pewno o NBA które oglądam prawie regularnie od ok. 20 lat 🙂

    (0)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    @bzdury: stary, nas gówno obchodzi ile ty meczy widziałeś przez satelite i jakiej uczelni masz indeks. skoro tak wszystko wiesz o nba, to czemu tracisz swój cenny czas żeby przeglądać tę stronkę, dla takich laików jak ja i inni udzielający się tu ziomale? odpal sobie lepiej redtube’a, bo widzę, że się zbytnio podniecasz. wychilluj.

    (0)
  15. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Panie@bzdury
    Może już wystarczy bo taka kłótnia do niczego nie prowadzi sam wiem (czyt. Artykuł o Deshawnie Stevensonie i jego tatuażach) Peace chłopaki peace!!

    (0)
  16. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @bzdury : uwierz mi, że nie tylko Ty jeden jestes wielkim pasjonatem koszykowki i nie jestes jedynym ziomkiem, dla którego basket to całe zycie 😉 i nas naprawde nie obchodzi Twoj zyciorys 😉
    i chlopaki maja racje – chill out ! Taka kłótnia do niczego nie prowadzi . pozdrawiam 😉

    (0)
  17. Array ( )
    Odpowiedz

    @bzdury – Horry niewatpliwie w kazdej druzynie byl zadaniowcem.Dennis Rodman tak naprawde w ciagu kariery bronil na wszystkich pozycjach (kryl nawet Magica Johnsona,ktory byl PG).Pozdrawiam!

    (0)
  18. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Pamiętajmy jednak że gracze do zadań specjalnych potrzebują swojego alter ego w postaci silnego trenera, ponieważ bez takiego “poskramiacza” potrafią doprowadzić do rozkładu drużyny tak jak to miało miejsce w SA SPURS gdy sprowadzono tam Rodmana czy Oklaya który odnalazł się dopiero pod koniec kariery w Rapotrs gdzie stał się ostoją dla młodszych kolegów. Przypuszczam że to dopiero oparcie i respekt wobec trenera czyni z takich graczy ukryte diamenty!!!

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu