Czas akcji: 23 grudnia roku pańskiego numer 2011. Miejsce akcji: północno-zachodni kraniec USA, miasto Seattle. Opis sytuacji: awantura w centrum handlowym. Dwudziestu awanturników potraktowanych gazem pieprzowym przez policję.

Wczoraj rano Nike wypuściło na rynek świeżą partię Air Jordanów, odnowioną wersję jednego z najpopularniejszych modeli AJ w historii tej marki – Air Jordan 11 Retro Concords. Rozgorączkowani klienci zaczęli gromadzić się przed wejściem do galerii handlowej już o północy dnia poprzedniego. Do czasu otwarcia, pod sklepem znajdowało się blisko tysiąc osób. Przez ponad godzinę ludzie walczyli i popychali się walcząc o lepsze miejsce w kolejce. Nikt nie zgłosił obrażeń na policję, ale zdaniem obserwatorów: “na twarzach malowały się liczne zadrapania i rozcięcia”. Klienci wyłamali dwie pary drzwi, a jeden krewki 18-latek został aresztowany po tym, jak zamachnął się pięścią na interweniującego policjanta. Chłopak nie tylko nie kupił butów, ale poszedł do więzienia. Co za czasy!

Ograniczona ilość “Concordów” była do kupienia za niebagatelną kwotę 180 dolarów, jednak dla wielu ludzi musiały być warte dużo więcej. W New Jersey 20-letni mężczyzna stojący w analogicznej kolejce – został pchnięty nożem. W stanie Georgia, przynajmniej cztery osoby zostały zatrzymane po tym jak wyłamano drzwi sklepu. Na miejsce zdarzenia przyjechało aż 20 radiowozów. Z kolei w Kalifornii tłum rozproszył się kiedy 24-latek oddał strzał z pistoletu. Na szczęście nikt nie został ranny. Aż dziw bierze, że władze wciąż pozwalają Nike na tego rodzaju akcje. Szaleństwo na punkcie Jordanów datowane jest od 1985 roku, kiedy paru ludzi straciło życie z powodu wczesnych modeli butów najlepszego koszykarza na świecie. Nowy model trafia do sklepu rokrocznie. W USA jest to wielkie wydarzenie społecznie, nie tylko wśród osób zainteresowanych koszykówką. W przeszłości wiele premier AJ odgórnie przesunięto na weekendy, by zapobiec masowemu opuszczaniu lekcji przez dzieciaków. Co myślicie? Czy warto ryzykować życie dla tych cudeniek?