fbpx

GWBA Camp VII Zielona Góra: koszykarscy przyjaciele znowu razem

30

WTMW. Dziś nie będzie relacji z meczów NBA, ponieważ są w życiu rzeczy ważniejsze, relacje międzyludzkie. Kiedy spotykasz na swojej drodze ludzi, którzy mają tę samą pasję (do koszykówki) kontakt nawiązuje się łatwo. A od słowa do słowa kończy się rozmowa, a zaczyna przyjaźń. Cieszę się, ponieważ poznałem kolejnych, fantastycznych chłopaków i jestem przekonany, że nasze życiowe drogi przetną się jeszcze wiele razy. Adam, Remik, Przemek, Sentino, Lesław, Piotr, Dario, Natan, Maciosz, Bucz, Tomek, Łukasz, Adrian, Janczos, Mecenas, Hubert, Kuba – dziękuję Panowie, to był zaszczyt Was poznać i z Wami obcować przez ostatnie dni… Opowieść o GWBA Camp 7. przeplatał będę relacją zdjęciową autorstwa /ania_b.n_fotografia/

Tym razem nasz obóz trwał aż cztery dni (21-24 marca) w Zielonej Górze zawitaliśmy już w czwartek po południu i po szybkim zameldowaniu w ośrodku sportowym, czym prędzej udaliśmy się na salę.

Postawiliśmy na sport. Na hali, na uczestników czekało dwóch zawodowych trenerów. Piotr Bakun, czyli facet który Legię Warszawa wprowadził do ekstraklasy oraz najmłodszy pierwszy szkoleniowiec w historii PLK, Kamil Sadowski. Panowie znacząco różnią się fizjonomią, wiekiem oraz stylem prowadzenia zespołu, ale obaj koszykówkę kochają miłością oblubieńczą i doskonale wpisali się w energię nas, zawodników.

Podczas pierwszej sali obaj szkoleniowcy mieli się nam przyjrzeć, poddać dowolnym testom i ćwiczeniom. Otrzymali karty z podstawowymi informacjami na temat każdego uczestnika. Na podstawie tego wieczorem ich zadaniem było wybrać zawodników do zespołu, który będzie ze sobą rywalizował w niedzielnym meczu.

Poziom sportowy urósł znacząco względem poprzednich edycji, aczkolwiek byli wśród nas ludzie, którzy w koszykówkę grali albo bardzo dawno temu, albo jedynie na wuefie. Oni także mieli jednak swoje zadania do wykonania na boisku / podczas meczu i jeśli tylko chcieli się uczyć, chłonęli wiedzę jak gąbka.

Delikatny stres dało się wyczuć na początku, ale im dłużej ze sobą byliśmy, tym pewniejsze i bardziej zintegrowane stawało się całe towarzystwo.

Po sali zjedliśmy zapoznawczy obiad, byliśmy w SPA, a wieczorem podczas kolacji miał odbyć się uroczysty draft.

Niby śmichy chichy, ale ambicja malowała się na twarzach. Każdy był ciekaw, z którym numerem zostanie wybrany, żaden nie chciał być ostatni.

Piotr Bakun – niesamowita postać i osobowość. Jak sam stwierdził i powtarza: “najważniejszym talentem zawodnika jest jego charakter”. BANG!

Każdy z trenerów miał do dyspozycji dwa treningi aby zintegrować ekipę, przydzielić zadania oraz przygotować ją do niedzielnego meczu.

W międzyczasie zaliczyliśmy degustację whisky, byliśmy na imprezie, zwiedzaliśmy Zieloną Górę z przewodnikiem i spędzaliśmy czas wspólnie. Osobiście miałem wrażenie jakbym cofnął się w czasie 25 lat i znów był tym dzieciakiem, który niegdyś marzył o karierze koszykarza.

Klimat zrobił też ośrodek, w którym stacjonowaliśmy. Mieszkaliśmy pokój w pokój, balkon w balkon. Po dwie osoby w każdym dla lepszej integracji.

Wiele było śmiechów, żartów sytuacyjnych i anegdot nie tylko koszykarskich. Chętnie bym się z Wami podzielił, ale mamy taką zasadę, którą już znacie: “co się wydarza na campie, zostaje na campie”. Zresztą nie było czasu, w dobrym towarzystwie czas mija jak z bicza strzelił, więc mimo zmęczenia kolejnymi treningami, zanim się obejrzeliśmy była już niedziela, a to oznaczało mecz pomiędzy ekipą Niebieskich i Czarnych. Tylko popatrzcie na te pełne skupienia twarze!

Spójrzcie na tę energię płynącą z ławki, na te przejęcie i starania. Byłem zbudowany postawą chłopaków, bo niezależnie od warunków, umiejętności, doświadczenia i formy, odniosłem wrażenie, że każdy zostawił na boisku kawał serducha. Mam rację?

Faceci nierzadko po czterdziestce z numerami PESEL zaczynającymi się od siódemki, a nawet szóstki (sic!) a wyglądali jak młode koty. Kto nie miał siły w nogach, nadrabiał doświadczeniem.

Pan Piotr Szymura (64 lata) czy to nie jest imponujące? Tak swoją drogą, fantastyczny, bardzo inteligentny człowiek – parę lat wstecz wygrał przecież jedną z edycji teleturnieju Jeden z dziesięciu.

Adrian, najmłodszy z uczestników, najwięcej miał pytań do trenera. A historii pewnego kubka i tak nie zrozumiecie…

A oto Wasz admin, pogubiony pod presją, ale czekajcie aż się sezon skończy, wezmę się z powrotem za trening stricte koszykarski.

Maciej kryty przez Natana, trochę mismatch, ale niech Was nie zmylą pozory. W kuluarowych rozmowach niespełna 170 centymetrowy Natan chwalony był wielokrotnie za zadziorność, spryt i podania. Na myśl przychodzi Jose Alvarado z New Orleans Pelicans.

Hubert zdrowie zaprezentował żelazne. Wybrany z pierwszym numerem draftu przez Team Sadowski.

Kuba – dobry duch campu, z takimi ludźmi można iść wszędzie.

Tomek – MVP edycji poznańskiej, tym razem w roli łącznika, podziwiam jego elastyczność boiskową.

Lesław. Najwięcej zbiórek w meczu. Takie otrzymał zadanie od trenera i wywiązał się z niego w 110%.

Paweł Bucz to jest Mili Państwo polski Nikola Jokić i mówię to bez cienia przesady. Dawno nie spotkałem chłopaka tak inteligentnego koszykarsko. Przy dwóch metrach wzrostu, skarb każdego zespołu.

Niebiescy górą!

Z sędzią Mikołajem i obsadą stolika. Dziękujemy serdecznie!

Tylko spójrzcie na te dumne twarze! Przygoda warta wyrzeczeń i bólu mięśni. Wrażenia niezatarte. Nowe kontakty, nowe relacje, this is why we play!

Maciek, czyli najlepszy zawodnik meczu: 14 punktów, 5 zbiórek, 4 asysty.

Team Bakun > Team Sadowski, ale uśmiechy jak widzicie, są po obu stronach.

Darek i Hubert, czyli ekipa z Konina.

A to jeszcze kilka fotek z treningów / testów draftowych:

Darka już przedstawiałem parokrotnie. Czy wiecie, że ten niepozornie wyglądający chłop po raz kolejny ograł wszystkich w zabawie rzutowej do pięciu trafień!? Ba, zorganizowaliśmy mu rywala w postaci strzelca ekstraklasy Marcina Woronieckiego (Stelmet) i znów było to samo. Za pierwszym razem prowadził 3:1 ale zmęczenie imprezą dało znać o sobie. Za drugim razem nasz Dario już był górą. Cyngiel ma tak szybki, że Stephen Curry miałby problem w tej zabawie z Darkiem, mówię serio.

Profile zawodników, każdy uczestnik na koniec Campu otrzymał listę swych słabych i mocnych stron wraz z autografem trenera.

Przemek rękę ułożoną ma najlepiej, nie ma co do tego wątpliwości. Podobało mi się parę akcji, z zasłoną powrotną, pięknie rzuca.

Łukasz – specjalnie przyjechał na obóz z Anglii, waleczny jak wskazuje na to jego fryzura. W meczu 14 punktów, 8 zbiórek i 2 asysty. W tym wszystkim aż cztery trafienia zza łuku. Objawienie!

Panowie, jeszcze raz, to był zaszczyt. Dziękuję za Waszą energię i udział. Myślę, że konwencja z dwoma trenerami, draftem i rywalizacją jest strzałem w dziesiątkę, sami powiedzcie. Kolejny Camp planuję w połowie maja, jeśli ktoś chciałby być informowany o szczegółach, niech napisze do mnie (pustego) maila na adres [email protected] Tymczasem życzę wszystkim dobrego dnia. Do przeczytania jutro! Bartek Gajewski

30 comments

    • Array ( )

      A to ja obok mego misqa na zdjęciu :* dziękuję, że w końcu mnie ujawniłes :*

      (4)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Pozdrawiam wszystkich Campowiczow!!!oby next time .. udalo sie znow was zobaczyc!!!Pozdrawiam!!!! Lets go Lakers!!!;))))

    (4)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Serdeczne dzięki za możliwość udziału w tym wspaniałym i pełnym emocji wydarzeniu. Z uśmiechami, bez kontuzji i z nowym kubkiem wróciliśmy do codziennych zajęć. Ciezko będzie się otrząsnąć.

    (10)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Każdy camp wnosi coś nowego. Wydłużenie go i wprowadzenie podziału na dwie drużyny zdecydowanie było świetnym pomysłem. Dzięki za kolejne wspaniałe wspomnienia i do zobaczenia następnym razem.

    (9)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Żałuję że mnie nie było ale siła wyższa. Mam teraz cel żeby wykurować się do kolejnej edycji i poczuć te emocje w wami na żywo ! 💪

    (2)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Była to moja trzecia edycja, zdecydowanie najlepsza, najmocniejsza i znowu dająca kolejnego kopa do działania. Dzięki Panowie, czułem się jak na obozie sportowym ze starymi dobrymi kumplami. Coach Sadowski w 2 dni nauczył nas jak poruszać się w obronie i ataku, mistrzostwo świata. Wiemy co poprawić, następny mecz jest nasz 😉 Dzięki Panowie 🔥

    (4)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Super artykuł. Super Camp. Super Goście. Super ze mogłem Was poznać, grać z Wami i bawić się z Wami. Już tęsknię do całej ekipy.

    (9)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    “Wasz admin, pogubiony pod presją”… Bartek, sorry ale przeczytałem “poGrubiony”. Sorry, nic osobistego…

    (8)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Naprawie kostkę , zaszyje pachwinę. I mam nadzieję kiedyś wybrać się na camp. W nowej formie super zabawa.

    (1)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Co to był za camp, coś pięknego. Jak spełnienie dziecięcych/młodzieńczych marzeń. Nikogo z Was nie znałem, a teraz czuję, jakbym znał od dawna.
    Dzięki wszystkim. Za emocje, za atmosferę, za wymagania. Za wykład o beczkach, za łokieć w krtań, za szampon, za ramen, za kubek.
    Pięknie to zorganizowałeś, Bartek.

    (9)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Fajnie byłoby wrzucić ostateczny wynik meczu i statystyki zawodników (bez danych osobowych, wystarczą numery graczy :)). Chyba, że gdzieś to przeoczyłem

    (1)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    “…Pan Piotr Szymura (64 lata) czy to nie jest imponujące? Tak swoją drogą, fantastyczny, bardzo inteligentny człowiek – parę lat wstecz wygrał przecież jedną z edycji teleturnieju Jeden z dziesięciu…”
    no raczej nie…chyba że chodzi o edycje 14 lub 15 z przełomu 1996/97 gdzie nie ma danych o zwycięzcach albo chodzi o pojedynczy odcinek…tyle że to spora różnica między wygrać pojedynczy odcinek a wygrać całą edycję (pierwsze nie gwarantuje czasem nawet wejścia do finału edycji, nie mówiąc o jej ścisłym trzyosobowym finale) https://pl.wikipedia.org/wiki/Jeden_z_dziesi%C4%99ciu

    (-2)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Wielkie dzięki Panowie za ten wspaniały weekend z GWBA Camp w Zielonej Górze👍🏀👍
    Wróciłem strasznie zmęczony, poobijany, a jednocześnie szczęśliwy:)
    Ktoś już napisał, że czuł się jak na obozie sportowym za młodego – ja mam dokładnie takie samo wrażenie!!! Był czas na wspólne jedzenie, zwiedzanie miasta, basket i dobrą zabawę🥃👏🥃
    Bardzo doceniam każdego z uczestników, bo wspólnie spędzony czas i nasze szczere rozmowy o życiu czy koszykówce spowodowały, że znowu nabrałem wiatru w żagle, Mówiąc poważnie, to już tęsknię za kolejnym spotkaniem…
    Trenerom: Piotrowi (szkoła “bałkańska”) i Kamilowi (szkoła “amerykańska”) wielkie podziękowania za zaangażowanie, treningi (dużo cennych uwag!!!), grę oraz info zwrotne o wadach i zaletach każdego z nas😜🏆
    BARTEK Ty po raz kolejny stanąłeś na wysokości zadania jako organizator i inicjator tych campów. Ja mogę się tylko domyslać jak dużo sił, czasu i energii na to musiałeś poświęcić. Tym większy szacun dla Ciebie, że ciągle masz w sobie ten zapał i iskrę rozpalającą pasjonatów koszykówki do takich spotkań👏🏀🏆
    Czytelników portalu oczywiście zachęcam do wzięcia udziału w następnym organizowanym campie – nie będziecie żałować💪
    Z koszykarskim pozdrowieniem Dario😉

    (10)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Wow, Piotrek Bakun! Warto było zatem być. Pozdrowienia z treningów Żoliborza, bez mała ćwierć wieku wstecz 🙂

    (3)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    Po wpisie Olczakosa (ale też pozostałych uczestników) właściwie już trudno coś więcej dodać. Podpisuję się pod tymi komentarzami obiema rękami 😀. Fantastycznie spędzony czas. Bartek – dzięki za inicjatywę i świetną organizację (nowa formuła – PETARDA!), Trenerzy – za cenne uwagi, rozmowy, cierpliwość i feedback, a wszystkim za pozytywną energię, rywalizację, współpracę, żarty, rozmowy… Wracając z Campu czułem się jak dzieciak wracający z obozu sportowego 😃. To mój 4. Camp i mam nadzieję, że nie ostatni 😉

    (4)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    Admin… “…biorę pomyłkę na siebie, ale człowieku…. a dobra, ugryzę się w język…” wyluzuj, ani z ciebie nie szydzę, ani nie krytykuję, tylko nie wiedziałem o co chodzi więc dopytałem, a to ze to jest spora różnica może zaświadczyć sam pan Piotr, bo owszem odcinek wygrał (super sprawa, sam też tego dokonałem) ale do wielkiego finału nie wszedł bo miał za mało punktów (inna sprawa ze wtedy minimum kwalifikacyjne było najwyższe w historii programu – 142 pkt, tylko dwa razy wcześniej próg był tak wysoko). Peace&Happy Easter 🙂

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu