Kobe Bryant od zawsze powtarzał: “Kto jest wystarczająco twardy by ze mną zadzierać na boisku, ten jest wystarczająco twardy by grać ze mną w jednym zespole…” W ten sposób do Lakers dołączyli choćby Metta World Peace i Matt Barnes. Zanosi się na kolejny transfer, tym razem kierownictwo LA zastanawia się nad wykupieniem kontraktu Raja Bella. Kim jest Raja Bell? Złym snem Bryanta z dobrych czasów Phoenix Suns:

Kobe wciąż zdobywał masę punktów, ale rok w rok Lakers dostawali po tyłku od ultra ofensywnych Suns, w czym spory udział miała niezłomna postawa Bella w obronie oraz jego skuteczne rzuty za trzy. Obaj panowie nie znoszę się od lat, ale w najmniejszym stopniu nie przeszkadza to Bryantowi, który już nie raz udowadniał, że w pracy nie ma miejsca na przyjaźnie. Bell miał szanse dołączyć do Jeziorowców już w zeszłym roku, w tym celu spotkał się nawet z Kobe, ale plotka niesie, że nie zdecydował się na grę, bo po prostu nie trawi Mamby. Dziś sytuacja wygląda nieco inaczej:

Po pierwsze tekę trenerską objął były coach koszykarza Mike D’Antoni. Za sterami śmigłowca bojowego zasiadł były kolega klubowy Steve Nash, a sam Bell właśnie porozumiał się z władzami Utah w sprawie możliwości poszukania  sobie nowego pracodawcy.  Kiedy znajdzie się klub chętny zaproponować choćby minimum dla weterana, Jazz mieliby wykupić resztę  kontraktu (3,5 mln $). Powodem takiego obrotu spraw jest niezadowolenie gracza ze słabnącej pozycji w zespole oraz braku minut.

Pytanie czy jak wiele minut znaleźliby dla Bella Lakers. Trudno oczekiwać by 36-letni zawodnik był w stanie wciąż bronić na poziomie, z jakiego niegdyś zasłynął oraz czy byłby faktycznym wzmocnieniem ponad Jodie Meeksa czy rozwojowego Dariusa Morrisa. Dla mnie osobiście taki manewr kadrowy nie ma sensu. Następnym razem spróbują ściągnąć z Phoenix maskotkę Goryla!

Co uważacie? Kogo mieliby wyciąć ze składu?