fbpx

Mirza Teletovic: kto przeżył wojnę nie będzie klękał przed LeBronem

31

Kilka dni temu, zaraz po wypiciu znakomitej kawy wśród uliczek sarajewskiej Baščaršiji, wdrapałem się pod strome podejście na ulicę Logavina, położoną niedaleko centrum stolicy Bośni i Hercegowiny. Znajduje się na niej The War Childhood Museum, wystawa poświęcona w całości dziecięcej perspektywie pojmowania wojny w byłej Jugosławii. W minimalistycznie urządzonych salach zebrano przedmioty, przywołujące dorosłym dziś osobom ich traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa spędzonego w oblężonym mieście podczas wojny z lat 1992-1995.

Wśród eksponatów, takich jak przedziurawiona od kuli snajpera czapka Adidasa, zrujnowany od wybuchu granatu trzepak, czy zabawki z kinder niespodzianki, którymi dzieci godzinami bawiły się w ciemności piwnicy, można by ustawić piłkę do koszykówki Mirzy Teletovica. Słysząc dźwięk ostrzegawczych syren łapał ją pod pachę i uciekał w stronę bramy gdy na zewnątrz zaczynało się bombardowanie.

Szlachetne zdrowie…

Mirza Teletovic wraca powoli do zdrowia po kontuzji w barwach Milwaukee Bucks. Przypadłość podobna co u Chrisa Bosha, w jego płucach stwierdzono skrzepliny krwi. Zawodnik bierze leki, jest pod stałą obserwacją lekarzy. I pomyśleć, że rozgrywałby szósty sezon na parkietach NBA notując średnio 8 punktów na mecz, zapewniając rozciągniecie gry przyzwoitą skutecznością zza łuku. W wolnym czasie lubi wędkować czy zdrzemnąć się kanapie przy kolejnym w swoim życiu filmowym maratonie Władcy Pierścieni, którego uwielbia. Nie ma się co dziwić, że jego ulubionymi zajęciami są te wymagające ciszy i spokoju – wychowanie czwórki dzieci, w tym bliźniaków, nie jest proste. Wydawałoby się, że Mirza to jeden z wielu role zawodników NBA, ale jego historia godna jest opowiedzenia.

Wojna na terenach byłej Jugosławii wybuchła gdy Mirza kończył siedem lat. Urodził się i wychowywał koło Mostaru, miasta którego znakiem rozpoznawczym jest kamienny Stary Most wybudowany jeszcze w XVI wieku jako symbol pojednania Wschodu z Zachodem. Budowla wytrzymała setki lat by zostać celowo zniszczoną przez chorwacką armię w 1993 roku.

Mostar: kopalnia sportowa Nets

Szokujące, ale region wokół miasta Mostar liczącego nieco ponad 120 tysięcy mieszkańców, przyniósł drużynie Nets aż trzech graczy: nieco zapomnianego Zorana Planinica, bohatera tego tekstu i Bojana Bogdanovica. Dwóch ostatnich dzieliło nawet wspólnie szatnię na Brooklynie, a coach Hollins podsłuchiwał jak Mirza uczy Bojana angielskiego podczas treningów trójek.

Urodzeni w tym samym bośniackim szpitalu, koledzy z amerykańskiej drużyny, nigdy nie zagrali wspólnie w reprezentacji narodowej: Teletovic wybrał grę dla Bośni i Hercegowiny, której od wielu lat jest kapitanem, a Bogdanovic został czołową postacią drużyny Chorwacji. Bośniacy uważają, że ekspansja ich rodaków z pozbawionego porządnej koszykarskiej hali Mostaru, do Nets właśnie, nie jest przypadkowa. To tam w końcu występował wielki, niespełniony do końca za oceanem talent – Drazen Petrovic, którego ojciec pochodził z regionu Hercegowiny. Do dziś, jeśli spotyka się kogoś w koszulce NBA na ulicach Sarajewa jest to zazwyczaj jersey Nets z trójką na plecach. Młodzieńczym idolem Teletovica był jednak inny wielki gracz byłej Jugosławii, mistrz olimpijski z 1980 roku: Mirza Delibasic.

Wojna

Ciężko naśladować swojego mentora, gdy będąc siedmioletnim dzieckiem za oknem wybuchają bomby. Z początków 1992 roku Teletovic zapamiętał przede wszystkim brak jedzenia i trzęsące się od eksplozji ulice. Codziennie słyszał sąsiedzkie plotki o tym kto, kiedy i jak zmarł. Pewnego wieczoru, kładąc się do łóżka zapytał matki czy ktoś jeszcze w ogóle żyje. Mimo lęku, każdego ranka o szóstej, zjawiał się na położonym trzysta metrów od domu boisku by rozpocząć mecz. Od kosza odchodził dopiero koło północy lub biegł do bramy za każdym razem gdy wyć zaczynały syreny ostrzegające o bombardowaniu. Ponoć nigdy nie brakowało zawodnika do pełnych składów, o czym myślę zawsze gdy szukamy uparcie dziesiątego na halę.

Grając w kosza nie zastanawiałem się nad wojną, nad obiadem czy niewygodami. Myślałem dlaczego ta cholerna piłka nie chce wpaść do kosza.

Podczas gdy koledzy biegali po boisku starszy kuzyn Mirzy znalazł inne hobby na czas wojny – liczył spadające w okolicy bomby. Rachunki wynosiły codziennie około 100-115 granatów liczonych przez chłopca w ciągu sześciu godzin.

Jakże się chciało żyć!

Wojna się skończyła, Jugosławia przestała istnieć, w samej stolicy zginęło ponad 10 tysięcy osób nie wspominając o masakrze w Srebrenicy. Dzieciom, którym wyrwano kilka lat dzieciństwa, chciało się żyć, odzyskać stracony czas. Większość znajomych Teletovica, gdy mogło już oddalić się od domu dalej niż na trzysta metrów wróciło do grania w nogę, najpopularniejszy w Bośni sport. On jednak trenował nadal by w wieku piętnastu lat podpisać pierwszy profesjonalny kontrakt i wyprowadzić się do miasta Tuzla (polecam amatorom wycieczek tanie loty z Berlina) i dwa lata później wśród seniorów uzyskiwać statystyki na poziomie 27 punktów na mecz.

W szeregach młodzieżowej reprezentacji rzucał po 40. Prędko, stosunkowo słaba liga bośniacka nie była wystarczającym wyzwaniem dla Teletovica. Jako 19-latek przeniósł się do Belgii gdzie rozpoczął swoje europejskie wojaże. Karierę spędził w Hiszpanii, reprezentując klub Saski Baskonia, początkowo bez większych sukcesów a do draftu 2007 przystąpił prezentując statystyki 5,3 punktu i 2,8 zbiórki. David Stern nie musiał łamać sobie języka nazwisku Teletović, choć jak pokazała przyszłość, w lidze “Telly” odnalazł się lepiej niż “jedynka” Greg Oden.

Pominięty

Brak chętnych na jego usługi w drafcie nie zatrzymał marzeń Teletovica o grze w NBA – lata spędzone w ACB przyniosły mu tytuł kapitana swojej drużyny i średnią 27,1 punktów w Eurolidze, nie wspominając o reprezentowaniu Bośni na wielu turniejach. Najsłynniejszy występ rozegrał przeciwko Litwie w trakcie mistrzostw Europy w 2013. Znany i ze względu na niesamowite rzuty za trzy w końcówce, jak i dzięki komentatorowi bośniackiej telewizji, Edinowi Avdicowi, który krzyczał “ratatatatata” i oznajmiał rodakom, że Teletovic trafił do kosza z parkingu (w wolnym tłumaczeniu to okolice połowy boiska).

Nie narzekaj!

W 2012 roku na scenie NBA pojawili się Brooklyn Nets, którzy wykupili obowiązujący kontrakt Teletovica by ściągnąć go do Nowego Jorku. Mocno zestresowany, 27-letni rookie wysiadł na lotnisku by pierwszy raz pojawić się w Stanach. Początki nie były różowe, mało minut w rotacji, dzieciaki marudzą za domem w Hiszpanii, wycieczka do warzywniaka zajmowała mu ponoć pół dnia, a z gwiazdy musiał przekształcić się w “zadaniowca”. Niezadowolony zadzwonił do swojego ojca, który ponoć szybko przerwał narzekania syna i powiedział:

Czy twoje dzieci są zdrowe? A może to żona zachorowała? Ty trzymasz się dobrze? Zapewniam cię, że i ja czuję się znakomicie, więc przestań marudzić, bo nie masz na co.

Teletovic wziął sobie do serca radę ojca i skupił na treningu. Niedługo potem śmiał się w twarz lecącemu na niego z łapami LeBronowi, a przeciwko Mavs rzucił 34 punkty.

Dopadła go jednak przypadłość, która zakończyła karierę Chrisa Bosha, zakrzepy krwi. Podczas jednego z treningów Mirza źle się poczuł i miał mocne problemy z oddychaniem, przed dotarciem do szpitala jego stan znacznie się polepszył i lekarze po wstępnym badaniu wydali pozwolenie na przelot zawodnika do Nowego Jorku. Sprzeciwił się temu asystent trenera Timmy Walsh, który zażądał dodatkowego badania tomografem. Jak się okazało wyniki potwierdziły obawy Walsha, który tym samym uratował swojemu zawodnikowi życie, gdyż lot w tych warunkach mógł przyspieszyć zatorowość płucną.

Leki i terapia zadziałały i Mirza mógł wspominać w wywiadach ten groźny czas:

Co cię nie zabije, to cię wzmocni, tak to postrzegam. Cokolwiek nie dzieje się w twoim życiu, zaufaj Bogu i walcz. Tak zrobiłem podczas wojny, jak i zmagając się z zakrzepami.

Co dalej?

Brooklyn postawił na przebudowę i zrezygnował z Bośniaka. Przeprowadzka do prowincjonalnego Phoenix wyszła mu jednak na dobre: z łatwością odnajdywał warzywniak, a na parkietach zdobywał prawie 13 punktów, w tym rzuty decydujące o zwycięstwach w meczach z Chicago i Minnesotą. Jak to w NBA bywa, po sezonie znów musiał pakować walizki by połączyć się ze swoim byłym trenerem, Jasonem Kiddem w Bucks. Dwa przeciętne lata przerwała mu kontuzja kolana, którą leczy do dziś. Myślę, że to charakterny gracz który powalczy jeszcze o powrót na parkiet, w końcu kiedyś w wywiadzie wspominał:

Pytasz czy się denerwuję? Presją jest przetrwanie. To jest prawdziwa presja. NBA to najlepsza liga świata, jeśli mam szansę w niej zagrać, po tym wszystkim co przeżyłem, to nie mogę czuć się lepiej.

[Grzegorz Szklarczuk]

31 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Świetny art!

    I teraz leci chyba największy z możliwych w społeczności GWBA komplementów dla autora felietonu: CZYTAJĄC, BYŁEM NA 100% PRZEKONANY, ŻE NA KOŃCU DOŁĄCZĘ 3 LITERKI: BLC.

    (58)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Mam nieodparte wrażenie, że problemy z przeliterowaniem nazwiska kolegi z zespołu nie wynikają z tego, że to europejskie nazwisko tylko z braków w edukacji na poziomie podstawowym.
    Zauważcie, że w większości oni potrafią powtórzyć nazwisko w miarę poprawnie i dopiero przy literowaniu są problemy.
    A przecież na każdym kroku wałkują u nich te konkursy literowania…
    Widać większość zawodników od dziecka skupiał się na doskonaleniu fizycznym zaniedbując sferę intelektualną.

    (6)
  3. Array ( )
    What Can i Say 5 w plecy only lbj 14 lutego, 2018 at 21:28
    Odpowiedz

    A co o jest lebron?są lepsi niż ta panienka.KURDE dziewczyna na walentynki chciała odemnie coś co od 0 do 7sekund dobija do setki.To kupiłem jej sprzęt od 0 do 4sekund do setki i sie wkurzyła bo chciała motor a ja kupiłem jej wagę łazienkową.

    (11)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Jestem kibicem Netsow od wielu lat, odkąd Mirza doszedł do nas to zawsze widziałem że jest w nim coś innego niż w innych role playerach. Ta sprzeczka z LBJ tylko zapewniła mnie w tym że to zwykły gość A nie gwiazdorzyna I kompletnie rozumie swoje miejsce i rolę. Trzymam kciuki za niego I niech dalej zaskoczy czasem sypiac po 7 trójek w meczu. Pozdro dla wszystkich czytelników I adminów!

    (4)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Artykuł łaczący moje dwie pasje. NBA i historię XX wieku. Łykałem każde słowo jak młoda Sasha Grey ogonki. Chylę czoła!

    (4)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    “Teletovic wziął sobie do serca radę ojca i skupił na treningu. Niedługo potem śmiał się w twarz lecącemu na niego z łapami LeBronowi”

    Zal. Smianie sie w twarz po tym jak twoja obrona polega na objeciu goscia od tylu jest powodem do dumy?

    Czy te 8 punktow ktore dzis rzuci byle grajek.

    Rozumiem ze byles, widziales, ale za duzo tu patosu, bohaterskich uniesien. Liczenia granatow. Oh ah. Uronilem lezke.

    Nie porwalo mnie. Kolejny ktory docenia zycie, dodenia jakie jest kruche. Moze to znieczulica ale po prostu mowiac chamsko: wszedzie gina ludzie, zyja w biedzie, tyraja zeby miec na chleb. Nie wzruszaja mnie juz takie historie.

    (-14)
    • Array ( )

      Ty bys sie osrał jak by wybuchł granat kilometr od ciebie.Taki z ciebie kozak jak z wyf69.porażka z wami

      (2)
    • Array ( )

      Powiem tak, moje miasto nie należy do bezpiecznych, ale ludzie nie giną od kuli wychodząc po wodę kilka ulic dalej. Są biedni, ale mają mieszkania, a ich dzieci mogą chodzić do szkoły. To jest różnica.

      Każdy gracz NBA to już nie byle grajek.

      A, że tekst patetyczny, być może, sam Teletovic to raczej skromny gość, daleko mu od patosu. Pozdro!

      (3)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Co tam admin badwaggon ,z grupy wyrzucasz, bo ktoś ma inne zdanie? Jesteś tylko biednym poznańskim ziemniakiem, który pucuje berło do postaci LeBrona i nic wiecej nie moze z tym zrobić. Szkoda, że tacy ludzie prowadzą tak znaną strone, bo można by skleić fajną paczke. Ale jednak ludzie z wielu grup o koszykówce, mają racje, NBA to badwaggon lebrona z adminem na czele, który o koszykówce wie tyle co świnia o kulturze. 🙂 Bez pozdrowień zerwcy.

    (0)
    • Array ( [0] => administrator )

      BLC to chyba do Ciebie, zobacz jakich fajnych mamy czytelników 🙂

      (2)
  8. Array ( )
    What Can i Say 5 w plecy only lbj 15 lutego, 2018 at 19:25
    Odpowiedz

    W sumie to poniekąd ma racje.Cały czas piszecie o lebronce.Jak by był jedynym graczem w NBA.A ja tego xxx zawsze tu zjadę.Więc poniekąd Panowie adminowie jestesmy kwita.pozdrawiam admina i LeFlopa

    (1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu