fbpx

Na dojechanie: Stal Ostrów zwycięzcą koszykarskiego Pucharu Polski!

25

Od jakiegoś czasu przymierzamy się do ogarnięcia na stronie relacji z rozgrywek PLK. Nowy kolega o pseudonimie operacyjnym “Michał” pała zapałem godnym finałów NBA, więc oddaję mu klawiaturę i zapraszam do lektury!

Za nami kolejna edycja Pucharu Polski, czyli turnieju, w którym… nie wiadomo o co chodzi. Organizowane przy okazji  konkurs wsadów i rzutów za trzy punkty sugerują, że to lokalny All Star Game lecz zamiast faktycznego meczu kozaków PLK, mamy czterodniowy turniej, w którym udział bierze 8 drużyn.

Nagroda dla zwycięzców symboliczna, mniejsza niż wynosi kwota wpisowego za udział w lidze, więc gra toczy się tak naprawdę o satysfakcję. Szefostwo ligi nie do końca ma chyba pomysł i środki, więc turniej trwa w tej formule kolejny już sezon. Wydarzenie ma stanowić promocję koszykówki w regionie. Najważniejsze, że zarówno trenerzy i zawodnicy podchodzą do meczów na poważnie, a mecze nierzadko dostarczają sporych emocji. Gra dzień po dniu to niejako test przed zbliżającymi się playoffs, prawda?

Legia Warszawa 67 Polpharma Starogard Gdański 74

Mecz otwarcia bez zaskoczeń. Legia teoretycznie grała u siebie, ponieważ część spotkań w sezonie rozgrywają właśnie na Ursynowie, ale trener Tane Spasev nie ukrywa, że jego drużyna nie przepada za grą na Arenie Ursynów. Oba zespoły zagrały na niewysokiej skuteczności (Legia 35%, Polpharma 38%). Gospodarzy pogrążyła przespana końcówka pierwszej kwarty – przez ostatnie cztery minuty nie zdobyli żadnego punktu, dzięki czemu PSG wygrali tę część 28:15. Druga ćwiartka na remis. Druga połowa to już pościg Legii, która na minutę przed końcem spotkania zmniejsza przewagę do dwóch punktów. I co? Trójka Daniela Gołębiowskiego rozstrzyga zawody. Ozdobą spotkania dwa bloki podkoszowego Keanu Pindera.

I-jaka-czapa-pin-dera! – leżę ze śmiechu.

Stelmet Enea BC Zielona Góra 64 Arged BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski 71

Tak wiem, czytanie nazw polskich drużyn jest bolesne i nie mieści się w jednym akapicie. Nie ma się co śmiać, zobowiązania sponsorskie to ważna rzecz, dlatego od dziś nazywamy się: Gwiazdy STS Hensfort Sklep Koszykarza Kicksmaniac Decathlon DC Basketu.

Do rzeczy, klub z Zielonej Góry to pierwszy z faworytów, który odpadł z turnieju. Aktualny lider tabeli uległ pod mocnym naporem Stali. Pierwsze trzy kwarty szli łeb w łeb z nieznacznym wskazaniem na Stelmet, który w czwartej dostał zadyszki: 10 minut przyniosło 9 punktów. Żeby nie było, drużyna z Ostrowa Wlkp. zademonstrowała męską obronę, walczyli o bezpańskie piłki, gonili do kontry i konsekwentnie wymuszali faule.

Kolejny smaczek komentatorski: “jak nie można z daleka to trzeba z góry”.

Polski Cukier Toruń 91 MKS Dąbrowa Górnicza 97 (po dogrywce)

Kolejny faworyt pobity. Cukiernicy z Torunia (zwycięzcy zeszłorocznej edycji pucharu) ulegli ekipie prowadzonej przez swego byłego trenera Jacka Winnickiego. Początek meczu nie zwiastował traumy, jaką przeżyli Torunianie: po I kwarcie prowadzili 25:11. Dalej na parkiecie przeważali rywale, którzy elegancko odrobili straty. Po niecelnej próbie na zwycięstwo Damiana Kuliga, mieliśmy dogrywkę. Cukier pogrążyła fatalna skuteczność zza łuku (11/38) oraz mocno dysponowany tercet z USA w obozie rywali: Adis DeLeon, Cleveland Melvin i Ben Richardson uskładali kolejno 23, 21 i 21 punktów.

Anwil Włocławek 80 Wielka Arka Gdynia 84

Kolejny mecz i kolejny pokonany faworyt, zwłaszcza że ekipa z Gdyni zdziesiątkowana kontuzjami. Po wyrównanej pierwszej kwarcie podopieczni Przemysława Frasunkiewicza prowadzili trzema punktami, trzynastoma do przerwy i dwudziestoma po trzech wypitych ćwiartkach. No i wtedy Anwil ryknął, przypuścił szarżę, w której wyróżnić muszę Walerija Lichodieja, Szymona Szewczyka, następnie ważną trójkę dołożył Kamil Łączyński, a w końcówce do zabawy dołączył Aaron Broussard. Łącznie w ostatniej kwarcie zdobyli 34 punkty. I co? I nie starczyło! Na czteropunktowym prowadzeniu utrzymała się Arka. Najciekawsza sprawa: w ekipie gdyńskiej punktowała tylko i wyłącznie pierwsza piątka (!!!) Marcus Ginyard (26) James Florence (22) Deividas Dulkys (20) i Jakub Garbacz (15) zdobyli razem 83 punkty. Do tego rosły i krzepki Adam Łapeta dorzucił jednego osobistego. Żart o 81 punktach zdobytych łącznie przez Kobe i Kwame Browna musicie dopowiedzieć sobie sami.

Przy okazji, fanom drużyny z Włocławka na pewno nie zaszkodzi powrót Ivana Almeidy. MVP ligi z poprzedniego sezonu, po krótkiej przygodzie z estońską koszykówką, wrócił do Anwilu wraz z początkiem miesiąca i powoli dociera się ze swoją nową/starą drużyną.

Polpharma Starogard Gdański 66 Stal Ostrów Wielkopolski 76

To już półfinał, którego główną osią było… zmęczenie. Dynamiczny styl ekipy ze Starogardu spotkał się z twardą obroną Ostrowa, co w efekcie dało fatalne 31% Ostrowa i 22% za trzy Polpharmy, która po pierwszej połowie była jeszcze na trzypunktowym prowadzeniu. O wyniku zadecydowała jednak trzecia kwarta: Mike Scott uznał, że jednak
ma ochotę wygrać, więc rzucił cztery trójki, dorzucił dwa punkty spod kosza i dwa razy asystował. W efekcie Ostrów wygrał trzecią kwartę 27:13, a Polpharma do gry już nie wróciła.

MKS Dąbrowa Górnicza 81 Arka Gdynia 87

Po dość sensacyjnym zwycięstwie dzień wcześniej, drużyna z Dąbrowy Górniczej postawiła twarde warunki Arce. Trio ze Stanów wypadło słabiej: 10 punktów Melvina i tylko 3 oczka Bena Richardsona. Zaskoczył jednak Mateusz Zębski, autor 17 punktów i 8 zbiórek. Dla porównania średnie tego sezonu: 4.5 punktów i 3.4 zbiórek.

Tak więc podopieczni Jacka Winnickiego byli na nieznacznym prowadzeniu przez większość meczu, jednakowoż Arka zaczęła przejmować inicjatywę pod koniec III kwarty, by wyjść na prowadzenie na 6 minut przed końcem spotkania. Reszta to gra kosz za kosz. Temat rozstrzygnęły dwa celne osobiste Dulkysa. Kolejny świetny występ zaliczyła pierwsza piątka Arki, ale najważniejszy dla przebiegu spotkania był fakt, że tym razem na Arenę Ursynów dojechała ławka rezerwowych: 19 punktów uzbierali rezerwowi Gdyni. Jak widać, wystarczyło.

Stal Ostrów Wielkopolski 77 Arka Gdynia 74

Na dojechanie. Trzeci dzień pod rząd zagrali Gdynianie. Warunki niespotykane nigdzie na świecie.

Finał turniej dostarczył wielu emocji, a szczególnie trenerom – Wojciechowi Kamińskiemu i Przemysławowi Frasunkiewiczowi. Jeżeli ktoś podjął się oglądania polsatowskiej transmisji, to miał szansę usłyszeć sporo uwag z ich strony – zarówno do sędziów, jak i do własnych zawodników. Mecz w zasadzie nie miał jednoznacznego faworyta – tabela sugerowała przewagę drużyny z Gdyni, ale nie zapominajmy, że cały turniej grali bez swojego najlepszego strzelca Josha Bostica, podstawowego rozgrywającego Krzysztofa Szubargi, bez Marcela Ponitki oraz weterana parkietów Filipa Dylewicza.

Arka zaprezentowała w tym meczu bardzo proste i popularne w nowoczesnej koszykówce założenie taktyczne – ładowali za trzy, ile się dało. Obrona Ostrowa nie pozwalała im zanadto odjechać, ale na początku kluczowej odsłony Gdynianie mieli cztery punkty przewagi. Niestety, zdrowia nie oszukasz: rzuty przestały wpadać, a Ostrów nie odpuszczał. Dobrze zaprezentował się zwłaszcza pozyskany niedawno z Anwilu Mateusz Kostrzewski (21 punktów) który stanowił najmocniejszy punkt ofensywy Ostrowa w IV kwarcie. W ostatniej akcji Jakub Garbacz miał szansę wyrównać, ale został zablokowany przez Ivana Maraša. Przypomniała mi się akcja Manu, który od tyłu blokował Jamesa Hardena.

Widać też jak wiele znaczy jeden dzień odpoczynku przy takiej intensywności grania – zawodnicy z Ostrowa rzucali się na każdą piłkę, nie odpuszczali w obronie i wymuszali straty Arki, która chyba trochę pogubiła się w końcówce, (za szybko faulowali). Niewiele pograł dominujący fizycznie Robert Upshaw, ale matchup był niekorzystny, a Amerykanin też lekko spowolniony, jakby zmagał się z kontuzją. Niemniej jednak, jest to duży sukces obu drużyn – wielu zakładało, że zarówno Ostrów jak i osłabiona kadrowo Gdynia odpadną już w pierwszej rundzie turnieju.

Reasumując, tegoroczny Puchar Polski był niezwykle wyrównanym i zaskakującym turniejem. Drużyny z niższych miejsc w tabeli pokazały, że nie można ich lekceważyć, a ligowa czołówka dostała kubeł zimnej wody i szansę na dostrzeżenie braków, które mogą wyniknąć w drodze po mistrzostwo.

Slam dunk

Uczciwość nakazuje również przedstawić konkursy, które odbyły się w sobotę. Ich ocenę pozostawiam Wam:

Autorem tekstu jest Michał K, redakcją nieudolnie zająłem się ja, dajcie znać jak nam wyszło.

Foto tytułowe: Andrzej Romański, dzięki uprzejmości plk.pl

25 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    przydałoby się więcej wyjaśnień, porównać zawodników do NBA, przedstawień najważniejszych postaci, nakreślenie wątków, ale idziecie w dobrą stronę z PLK, props

    (35)
  2. Array ( )
    double step pivot 18 lutego, 2019 at 14:10
    Odpowiedz

    Biednego pewnie korciło żeby zrobić pare paczek na konkursie, a nie z tymi tabliczkami smutny siedzi:)

    (6)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Przyznam szczerze, tekst tak merytorycznie jak i literacko na całkiem niezłym poziomie. W kilku momentach naprawdę się uśmiałem 😉 Choć niestety dalej mnie to nie przekonało do odpalenia któregokolwiek z highlightów…

    (1)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Turniej finałowy Pucharu Polski > All Star Weekend w NBA. Turniej bardzo dobrze przygotowany, poziom sportowy bardzo dobry jak na polskie realia, emocje do samego końca, duże zainteresowanie na miejscu w Warszawie i historyczny awans Stali Ostrów. Powinniście utworzyć stały kącik poświęcony polskiej koszykówce, nawet jeden artykuł tygodniowo to byłoby złoto.

    (15)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Szkoda, że tak szydzicie z PLK. Ja zdecydowanie wolę oglądać te mecze, niż te które atualnie oglądamy w NBA. Jest obrona, jest twarda gra, są respektowane zasady koszykówki, są błędy kroków. Nie rozumiem czemu tyle jadu na to wylewamy. Realia są jakie są, zainteresowanie koszykówką w Polsce jest jakie jest. Od rzutów za 3 w NBA można już dostać bzika..

    (39)
    • Array ( )

      są tez drewniani wysocy polacy,
      sa niscy polacy ktorzy podaja do tych wysokich jedynie
      są czarnoskórzy ktorzy są za słabi na cokolwiek w lepszych ligach.

      Są wsady gdzie 210 cm chłopy ledwo dolatuja do obręczy i nieliczne fajne.
      są mecze na skutecznosci 35 procent.

      Ja wiem ze NBA nie jest idealna obecnie, ale jeszcze tak zdesperowany nie jestem żeby ogladać to coś.

      (10)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Na pewno to nie puszczajcie polskich konkursów wsadów 😀 Chłopaki się starają, ale za bardzo przyzwyczailiście nas do standardów NBA 🙂

    (5)
    • Array ( )

      Tak narzekaliście na ASG w tym roku i na wsady, a teraz że jednak poziom taki wysoki? Moim zdaniem było parę fajnych wsadów w polskim konkursie.
      Uwielbiam tych krytykantów siedzących najcześciej z piwem w łapie i “Harden robi kroki”, ale też “polska liga drewniana”. Tak czy tak się wam nie dogodzi…

      (2)
  7. Array ( )
    John Stockton z Juty Dżez 18 lutego, 2019 at 18:36
    Odpowiedz

    Jakim prawem “tęczowa” siatkówka wiedzie prym nad męskim basketem ? To jak zadać pytanie : Czym jest dobry Rock , a Disco Polo.

    (-1)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Sportowo było dużo lepiej niż się spodziewałem, zwłaszcza mecz finałowy. Natomiast ja bym się raczej nad poziomem organizacyjnym imprezy nie rozpływał. Spore braki widzę, a trzy dni na hali spędziłem. Było nieźle i to tyle. Ogólnie jak na imprezę “promującą basket w regionie” – z resztą drugi raz z rzędu – to nie wyciśnięto nawet połowy potencjału. Niektórzy twierdzą, że kasy zbrakło. Ja twierdzę, że inwencji.

    (2)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Konkurs wsadów:
    Na plus: tylko 3 próby, nie same 10tki za wsady
    Na minus: Zapalone światła jak na dyskotece w podstawówce, brak klimatu oprócz muzyki oraz… w jury siedzi komentator. Serio? Brakowało ludzi na sali…?

    (1)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Witam szanowna redakcje… …skoro juz brniecie w koncu w Poslki Basket Moze zaczniecie tez promowac Polska reprezentacje!!!za 5 dni decydujacy mecz z Holandia o wejscie po 50latach do Ms!!!!pora pompowac ten balonik!!!

    (1)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Byłem na Legia-Polpharma i Stelmet-Stal. Ten drugi mecz na dużo wyższym poziomie. W Stali dobrze wyglądali Chałbiński, Kostrzewski i Szymkiewicz. Mam fotkę z Adamem Hrycaniukiem. Spoko wieczór.

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu