fbpx

NBA: Anthony Edwards szkoli Paula George’a | przebudzenie Knicks, Josh Hart królem MSG

16

WTMW. Dzisiejszy odcinek sponsorują i umożliwili: Marcin1996 | MPlewako | MSkawski | Carmelo_Anthony, dziękuję Panowie i zapraszam do lektury.

Sixers 79 Knicks 106

Długo wyczekiwany (18 meczów pauzy) przez kibiców OG Anunoby nareszcie wstąpił na plac i było to jak uwolnienie potencjału Nowojorczyków, jak He-Man który odnalazł na strychu swój miecz i wznosi go w górę ze słowami “na potęgę posępnego czerepu, mocy przybywaj”. Serio, serio, a gdy się dokładnie przyjrzycie poniższemu filmikowi to dojrzycie na nim większość graczy NYK w wersji animowanej. Pozdrawiam tę grupę czytelniczą, która bajkę jak ja, oglądała za dzieciaka:

Niebywałe jaką różnicę potrafi zrobić na parkiecie jeden człowiek, ile znaczy dla tego zespołu. Czternaście punktów i cztery zbiórki to formalności. Najważniejszego nie wyczytacie w statystykach. Tobias Harris nawet nie myślał o oddawaniu przy nim rzutów. Kiedy się towarzystwo mocno spinało na Jalena Brunsona, brał piłkę, rozciągał atak jako strzelec, ścinał gdy się obrońca odwracał, przejmował krycie, naciskał, operowany niedawno łokieć wyglądał dobrze.

Jalen Brunson korzystał, niezwykle efektywny występ, po przerwie nie myślał już w zasadzie o zdobyczach punktowych, bo nie musiał: 20 punktów 9 asyst 7/12 z gry, zespół wokół niego funkcjonował pięknie. Piłka meczowa wędruje jednak do kogoś innego: Josh Hart autorem 20 punktów 19 zbiórek 10 asyst. To jego czwarte triple-double w tym sezonie (przez wcześniejsze sześć sezonów się nie udało ani razu). Przez dziewięć kolejnych meczów praktycznie nie schodził poniżej czterdziestu minut na placu, dziś było luźniej, grał tylko 39 minut i 4 sekundy. Tom Thibodeau się zlitował przy trzydziestce przewagi, niech ma.

Haha, żartuję. Jest wręcz przeciwnie, gracze Knicks to są psy myśliwskie. Hart polował na dwudziestą zbiórkę, ale coach się nie zgodził:

Czy chciał dwadzieścia zbiórek? Coś mi szumiał, jakieś nuty żalu. Wpadło jednym uchem, drugim wypadło [Tom Thibodeau]

Hart ma niezwykły ciąg na deskę, to wiadomo od dawna, nowością jest wsparcie rozegrania gdy jak mówię, rywal nadmiernie koncentruje się na odcinaniu Brunsona. Stąd wyjścia do piłki przeciwko strefie, tej pięcio i czteroosobowej, rozrzucenia, odegrania i ogólna aktywność. Najlepsza jest jednak chemia, toć Brunson, Hart i DiVincenzo wywodzą się z uczelni Villanova.

Where’s Tobias Harris? Przy okazji, to trzeci mecz z rzędu w którym trzymają rywali PONIŻEJ 80 punktów. No i właśnie, wracając do Tobiasa Harrisa, który w tym sezonie zarobi 39 milionów dolarów, oto jego dorobek na przestrzeni ostatniego tygodnia:

  • 2 punkty 1/6 z gry
  • 8 punktów 3/12 z gry
  • 11 punktów 5/14 z gry

Nie jest łatwo być pierwszą opcją, nie każdy się do tego nadaje, wbrew chęciom i efektownym migawkom w sieci. Mówię o gościach jak Harris, Dejounte Murray czy Paul George, przecież to widać od razu.

Wizards 97 Grizzlies 109

Jak już pisałem wielokrotnie, Memphis to jest pierwszorzędnie prowadzony zespół, który nawet pośrodku niczego, przy absencjach pierwszego i drugiego składu prezentuje koszykówkę jakościową, inteligentną, nieprzypadkową. Słabością ekipy Wizards jest wiadomo, pole trzech sekund. Nie mają środkowego, którego obecnie udaje Deni Avdija. Grizzlies bili więc w środek ile wlazło, zdobyli 66 punktów z pola trzech sekund, w czym dominował niejaki Trey Jemison (24 punkty 211 cm 120 kg pominięty w drafcie). Tyus Jones wrócił na “stare śmieci”, klub przygotował dla niego “tribute video”, fajny gest.

Pacers 121 Thunder 111

No i proszę. Indiana jeździ po obcych halach i rozstawia ludzi po kątach. Wzmocnili się na kluczowej pozycji (silne skrzydło / Siakam) nie brak im twardości na piłce (Nesmith) mają oręż w postaci gry dwójkowej Hali / Turner, czterech sprawnych ball-handlerów, zagrożenie tyłem do kosza, wiadomo że potrafią iść na wymianę ciosów, ale co ważniejsze, przestało ich boleć i przerażać wolniejsze tempo, jakimi charakteryzują się playoffs.

To druga porażka Thunder we własnej hali od świąt Bożego Narodzenia. Liderują NBA pod względem liczby penetracji, stąd na pochwałę zasługuje przede wszystkim występ Mylesa Turnera (24 punkty 4 bloki 4 asysty) na przestrzeni ostatnich czterech meczów gość zanotował 15 bloków stanowiąc strukturę gry po obu stronach parkietu. Dodaj 18 punktów i 12 asyst Haliburtona oraz 18 punktów i 11 zbiórek Siakama.

SGA co prawda ciężko zaczął (3/10 z gry w pierwszej kwarcie) ale wciąż przytulił 30 punktów i w połowie marca oficjalnie pobił rekord klubu jeśli chodzi o trzydziestki w jednym sezonie. Poprzedni należał do Kevina Duranta  i wynosił 48 meczów. Gordon Hayward po raz pierwszy w pierwszej piątce (9 punktów 5 asyst) ale to epizod, zastąpił kontuzjowanego Jalena Williamsa (skręcona kostka). J-Dub to szara eminencja OKC, (nie) widzieliśmy dzisiaj. Twardy w obronie, atletyczny drugoroczniak, który z powodzeniem bierze na siebie grę odciążając Shaia.

Mecze, takie jak ten są powodem, dla którego sprowadzasz w transferze graczy jak Pascal Siakam [Rick Carlisle]

Dokładnie tak. Stara, jednowymiarowa Indiana przy szarży OKC w drugiej połowie by tego nie ustała.

Rockets 103 Spurs 101

Houston Rockets zwycięstwo wymęczyli i wciąż iluzoryczne szanse (30-35) na udział w Play-In mają choć informacja o zakończeniu sezonu przez Alperena Senguna (wysokie skręcenie kostki) daje jasny sygnał by zwolnić bieg. Ime Udoka żywemu nie przepuści, trzeba szukać rozwiązań na przyszłość. Póki co większość pytań pozostaje w ekipie Rockets bez odpowiedzi, przyjdzie czas, będziemy podsumowywać. Dillon Brooks wierzcie lub nie wierzcie, znów się fizycznie młodemu Wembanyamie naprzykrzał. Ostatnim razem Wemby zdobył przy nim 10 punktów, dziś trzynaście, przy znacznie mniejszym niż zazwyczaj usage-rate.

Chciałbym znów z nimi zagrać. Chyba robię coś dobrze, każdy mecz to inny scouting report. Cieszę się, że potrafię być wszechstronny, jednego dnia kryję Wemby’ego, następnego Paula George’a [Brooks]

Fizyczność i energia w każdym meczu to wyzwanie. Houston to bardzo agresywny zespół, więc nie było łatwo [Wembanyama]

Środek dla Rakiet względnie utrzymał Jock Landale, autor 11 punktów 5 asyst i 4 zbiórek. Brak Senguna zaboli, ale nie przeciwko tej grupie Popovicha, w większości w wieku uczelnianym. A propos, korzystając z przesadnej atencji okazywanej obu gwiazdom San Antonio (Wemby, Vassell) bardzo aktywny był tej nocy nasz Jeremy Sochan: 21 punktów 8 zbiórek.

Zaczęło się od dobitki z góry, pchał się na obręcz mając przed sobą mniejszych Jalena Greena czy VanVleeta, były tradycyjne biegi z piłką i ścięcia bez. Były próby rozciągania obrony rzutami z rogów, w trzeciej kwarcie Sochan trafił cztery kolejne próby z gry, w tym dwie trójki. Rockets bezceremonialnie podwajali wszelkie próby wjazdów, zostawiali mu przestrzeń więc palił. Na sam koniec zebrał i dobił jeszcze niecelny rzut kolegi doprowadzając do stanu 98:99 na osiemnaście sekund przed końcem. Niestety dalej oglądaliśmy już tylko mini festiwal rzutów wolnych.

Celtics 123 Jazz 107

Dobrze widzieć jak poczyna sobie z piłką rookie Keyonte George (26 punktów 5/10 zza łuku) który przypomina mi momentami młodego Dwyane’a Wade’a pomieszanego z Bradleyem Bealem. Tym niemniej, Boston nawet bez udziału Jaylena Browna czy Kristapsa Porzingisa (rotują składem wedle potrzeb i życzenia) to jest inna liga, inna klasa rozgrywkowa. 44 punkty i 13 asyst C’s w pierwszej kwarcie. Jazz trzymające się ramy, 93:91 w końcówce trzeciej kwarty, a potem seria 20:0 gości i koniec. Derrick White 24 punkty 7/11 zza łuku.

Ostatnio mi trochę nie szło, więc powiedziałem ojcu, że dziś odpalam [White]

Walker Kessler przy wszystkich absencjach świata po stronie Jazz wciąż gra z ławki, nie mam pojęcia co dokładnie przyświeca trenerowi Willowi Hardy’emu, nie pierwszy raz w tym sezonie się nie rozumiemy. Trochę wstyd, że Boston zalicza 7/7 z gry w polu trzech sekund w pierwszej kwarcie, John Collins nie kryje ani obręczy, ani trójki.

Bucks 94 Kings 129

Hmm. Tyle było podniecania się “usprawnieniami” obrony Bucks, zwłaszcza przeciwko ekipom bez składu czy w kryzysie tożsamości. Dość powiedzieć, że obwód złożony z chłopaków z Kentucky, rozniósł ekipę Doca Riversa jak się roznosi gnój po polu:

  • De’Aaron Fox 29 punktów 7 asyst 6 zbiórek
  • Malik Monk 25 punktów 5 asyst zbiórek

Nawet bez udziału strzelca Keegana Murraya, gospodarze płynęli. Gdy się akcenty obrony już przeniosły wyżej na obwód, jako strzelec zaznaczył się Domantas Sabonis i się Doc znów drapał po łepetynie. Dla walecznego Litwina to 47 double-double z rzędu (!) 22 punkty 11 zbiórek 8 asyst.

Dla kontrastu Damian Lillard widząc podwojenia i pułapki po zasłonie przestał interesować się grą, zawody skończył z dorobkiem 10 punktów przy 2/12 z gry. Niedawno przeciwko Clippers zagrali z Giannisem 28 akcji pick and roll, z powodzeniem i zgodnie ze sztuką. Dziś Sacramento byli na to gotowi, trójka nie chciała siedzieć i się pomysły Riversa niestety wyczerpały. Tam nawet walki nie było czy pomysłu. Porównajcie to z grą Memphis Grizzlies i uśmiechajcie razem ze mną.

Wolves 118 Clippers 100

Jak wyżej, LAC najlepszą formę złapali miesiąc temu, aktualnie to już inna śpiewka: przeciążeni, znużeni, odpuszczający. Ekipa pełna talentu choć bez tej iskry czy mistrzowskich charakterów, zwłaszcza odkąd Russell Westbrook się połamał. Load Manager wypisał się z gry po pierwszej kwarcie z powodu skurczów mięśni. Nie ma usprawiedliwień, w obozie gości nie grał Karl Towns, a Rudy Gobert z urazem żebra nie jest sobą, ostatecznie odpuścił, również zszedł z boiska i już na nie nie wrócił.

Przebieg? Kyle Anderson wyszedł w pierwszej piątce, Naza Reida trenerzy wycofali na ławkę i się od wejścia spacing wysypał. Clippers ich prędko złapali za gardło prowadząc przeszło dwudziestoma punktami. Sygnał do odrabiania strat dał kuzyn Shaia, Nickeil Alexander Walker (28 punktów 9/10 z gry) który w krótkim czasie, do przerwy deficyt zmniejszył do niespełna ośmiu czy siedmiu oczek. W drugiej połowie na parkiecie rządził już Anthony Edwards: 37 punktów 15/29 z gry, prawie dwa razy więcej niż wymieniany już dzisiaj Paul George (22 punkty). Sami zobaczcie, jak to mawiał Michael Jordan: “wystarczy rzucić między nas piłkę, a prędko okaże się kto jest kim”:

On ma psa w sobie, nie dba o to, kogo przed nim postawisz [Tyronn Lue na temat Edwardsa]

Dobrego dnia wszystkim, Bartek Gajewski

16 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Też nie uważam PG13 za superstara, ale mimo wszystko wrzucanie gościa do jednego worka z jakimś Harrisem czy innym Murrayem to lekka przesada

    (30)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie rozumiem zdania: Ime Udoka żywemu nie przepuści, trzeba szukać rozwiązań na przyszłość.
    To każe grać do końca, czy szykować się na draft?

    (12)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Miesiąc temu grono ludzi w komentarzach dawało pierścień Clippers….
    Pisałem ,że sezon dla prawdziwych mężczyzn zaczyna się w PO i to się nigdy nie zmieni.

    (24)
    • Array ( )

      Trochę racja, a trochę brak mojego osobiście najmniej ulubionego gracza ligi- RW. Korci mnie, żeby go je#ać przy każdej możliwej okazji, ale nie mogę nie zauważyć, że jego obecność jest Clippersom potrzebna. Znalazł swoje miejsce chłopak, oby jeszcze trochę pograł w tej nowej roli.

      (6)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Rozmawiałem ostatnio z wujkiem rolnikiem. Facet ma 40 krów mlecznych i sporo hektarów. Opowiadał mi o oborze i zautomatyzowanych dojarkach które ma. Technika to jest już mocno zaawansowana ale i tak stwierdził, że Doc Rivers bardziej ssie.
    Najlepsze dojarki przemysłowe dochodzą do wydajności góra 0,78 Riversa. Taka sytuacja.

    (36)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Dzięki. Ten mały wypierdek z kapturem to Brunson.
    Uwielbiam tego komentatora z Minnesoty, najlepszy na tą chwilę.
    No trafił się Wolves talent. Može Antek wykrzesze jeszcze z Townsa coś dobrego i oduczy go mazgajstwa?

    (9)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Dawno dawno temu przed telefonem i FB 😄 na wiosnę pamiętam jak ludzie podlewali drzewa gnojówką ,wieczorami czuć było jak ciepły wiatr roznosi woń i aromat po całym osiedlu.hmm mam ochotę na kiełbasę z ogniska najlepiej z Kentucky.

    (2)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Drogi Bartku i Drodzy Czytelnicy zapominacie chyba o czasach Paula Georga w Inianapolis gdzie był PIERWSZA OPCJA CONTENDERA . Przegrywali tylko z Big Three z Miami . Niestety od czasu kontuzji nie jest już tym samym graczem ale nadal potrafi grać . W czasach Indianapolis był świetny i nic tego nie zmieni także nie Zapominajcie o tym

    (10)

Komentuj

Gwiazdy Basketu