fbpx

NBA: atomowy mecz Luki Doncica, czyli poświąteczny cud w Teksasie

23

WTMW

Lakers 129 Magic 110

Za kulisami trwają przepychanki kibiców i hejterów LeBrona. Chodzi o usunięty tweet, w którym LBJ poprzysiągł nigdy więcej nie opuścić rundy playoffs. Niestety bieżący sezon oraz kontuzja Anthony’ego Davisa (podtrzymuję, moim zdaniem to już koniec występów AD w rozgrywkach 2022/2023) wskazują raczej na wcześniejsze wakacje dla Jamesa i ekipy.

Dziś bilans nieco podciągnęli, kosztem roztargnionych Magików. Kiedy w pierwszej kwarcie graczom zadaniowym Lakers siadło kilka trójek, obrona Orlando doznała paraliżu. Przestrzeń się rozciągnęła, a weszli w nią James z Russellem Westbrookiem, który z ławki rezerwowych zaliczył trzecie triple-double (15/13/13) w tym sezonie. Obrony generalnie było niewiele w tym spotkaniu, jakby na polecenie kogoś z góry. Na dodatek numer jeden draftu Paolo Banchero “nieobecny” (4 punkty 1/6 z gry) zagapił się na LeBrona (28/7/5) a może nie przywykł do intensywności sezonu i trafia właśnie na rookie-wall? Bądź co bądź pierwszy raz przychodzi mu występować z sałatką jarzynową zalegającą w jelitach.

Sixers 111 Wizards 116

Joel Embiid (48 punktów 10 zbiórek 3 bloki 17/32 z gry) i James Harden (26 punktów 7 zbiórek 13 asyst) linijki osiągnęli kosmiczne, ale cały mecz odnosiłem wrażenie, że dwóch ludzi gra przeciwko pięciu rywalom. Phila stwarza optymalne warunki dla swoich supergwiazd, ofensywnie stoją możliwie szeroko, gdy w środku odbywa się młócka. Pick and roll Brodacza z Kameruńczykiem pozostaje najgroźniejszym orężem zespołu Doca Riversa i słusznie.

Tyle, że Bradley Beal (19/5 asyst) i Kristaps Porzingis (24/10 zbiórek) również dogadują się po zasłonie, a niesieni dopingiem własnej publiczności Wizards nie zamierzali kłaniać się gościom ani ulegać ich dominującemu bilansowi. Luki znajdował potężny Rui Hachimura, swoje momenty w drugiej połowie miał Kyle Kuzma, środkowi Gafford i Gibson powalczyli na atakowanej tablicy i to Waszyngton dyktował warunki w tym spotkaniu.

Sixers dość leniwi i spolegliwi defensywnie przez trzy kwarty podnieśli tempo, z parkietu zszedł Beal uskarżając się na skurcze / napięcie pasma dwugłowego i się gra wyrównała. I gdy wydawało się, że goście przejmą kontrolę morderczą trójkę wkleił Porzingis zapewniając miejscowej ekipie potrzebny margines błędu. Tym samym ośmiomeczowa seria zwycięstw 76ers dobiegła końca.

Rockets 102 Celtics 126

Tak chwalony wczoraj przez BLC środkowy Alperen Sengun zanotował ZERO punktów na trzech rzutach z gry. Spora w tym zasługa obrony gospodarzy, ale bądźmy uczciwi – afroamerykańscy obwodowi Rockets powinni dostać po kieszeni. W nosie mam Houston i cały ich potencjał. W tym klubie nie ma odpowiedzialności, jest ścieranie się samców alfa. Turek, jako obcokrajowiec nie może sobie pozwolić na narzekanie, bo go zaszczują. Tak samo jest z każdym Europejczykiem na dorobku w klubie NBA pozbawionym właściwej kultury organizacyjnej, zwłaszcza gdy trenerowi brakuje charyzmy.

Na ich tle Boston wygląda jak powinien wyglądać zespół z mistrzowskimi aspiracjami. Bez specjalnego ciśnienia, czekali na właściwy moment by odseparować się od rywali, a wszystko za sprawą przewagi doświadczenia i talentu po stronie Jaysona Tatuma (38/8/4) i Jaylena Browna (39 punktów).

W zeszłym roku chcieliście transferu jednego z nas. Teraz mówicie, że jesteśmy jak Michael i Scottie. Nie jesteśmy tak słabi jak mówiliście, ani tak dobrzy jak Mike i Scottie [Tatum na temat swój i kolegi JB]

 

Hawks 114 Pacers 129

Miał być pełen skład, ale Clint Capela i DeAndre Hunters się wyłamali. Pierwszy ma nawracający problem z łydką, drugi podkręcił kostkę.  Jakby nie patrzeć to dwaj kluczowi obrońcy ATL. Na dodatek partyzantka Indiany dość prędko dała do zrozumienia, że odkorkowali swój offense i nie zamierzają na gości czekać. Buddy Hield (28 punktów 9 zbiórek) po trzech nieudanych rzutach w minutę osiem zdobył dziesięć oczek. Za chwilę z ławki wszedł napastliwy Benek Mathurin (18 punktów) do tego w czwartej kwarcie “przebudził się” lider Tyrese Haliburton… nie było rady. Chcąc nie chcąc Atlanta telepała się z tyłu od połowy drugiej kwarty aż do samego końca.

Clippers 124 Raptors 113

Mimo było patrzeć na aktywnego Kawhi Leonarda (15 punktów 7 zbiórek 8 asyst) i Normana Powella (22 punkty 8/14 z gry) – dwóch byłych graczy Toronto. O przewadze fizycznej miejscowych nie było mowy. W strefie podkoszowej rządził Ivica Zubac (23 punkty 16 zbiórek) kolejny raz trener stawia na niego, a ten odwdzięcza się aktywną obroną podkoszową i dominacją tablic. Raptors może wyglądaliby lepiej gdyby nie dyskomfort Freda VanVleeta, który na drugą połowę nie wyszedł uskarżając się na sztywnienie pleców. Ekipie gości liderował klasycznie Pascal Siakam (36/9/5) ale indywidualnymi akcjami wiele nie wskórał.

Suns 125 Grizzlies 108

Memphis kładą kolejny mecz. Jaren Jackson od jakiegoś czasu nie istnieje jako shooter, wracający po kontuzji Bane został przegoniony z linii 7.24 metra, Steven Adams nie nadążał stawiać zasłon dla Ja Moranta (34 punkty 6 asyst) który jako jedyny stanowił realne zagrożenie dla Słońc. O zwycięstwie przesądziła druga kwarta wygrana przez gości 42:27. Suns byli niemal bezbłędni w tym okresie, a pauzującego Devina Bookera pięknie zastąpił niejaki Duane Washington Junior (26 punktów 8 asyst) combo-guard znany wcześniej kibicom Indiana Pacers.

Spurs 114 Thunder 130

Po raz pierwszy w tym sezonie postawiłem na Jeremy’ego Sochana i nie żałowałem ani przez moment. Okoliczności były sprzyjające, brak presji wyniku, słabości fizyczne OKC na pozycjach 4-5, w tym wyjątkowo kiepska gra na tablicach, gdzie tak bardzo aktywny bywa Polak.

Jeremy skończył zawody z dorobkiem 16 punktów 9 zbiórek 4 asyst i 2 bloków. Był aktywny po obu stronach, biegał do kontry, dobijał rzuty, czaił się w dunker’s spot. W zasadzie wszystkie zdobycze zostały wydrapane, pochodziły z akcji sytuacyjnych. To cieszy. OKC zwycięstwo zawdzięczają dominującemu talentowi SGA (28 punktów 6 zbiórek 8 asyst) oraz fenomenalnie dysponowanej strzelecko ławce rezerwowych (10/17 zza łuku)!

Knicks 121 Mavericks 126 [OT]

Mecz, który przejdzie do historii. Po pierwsze atomowy Luka Doncic: 60 punktów 21 zbiórek 10 asyst. Jeszcze nikt nigdy przedtem nie przytulił takiej linijki w jednym meczu. Dwadzieścia jeden zbiórek to można przypisać ustawieniu Słoweńca w drugiej linii oraz nieobecności playmakera Jalena Brunsona po stronie nowojorskiej. Podobnie jak przed laty z Westbrookiem, koledzy pozwalają mu zbierać, aby od razu napędzić mógł ewentualną tranzycję / outlet pass wykonał. A propos, dziesięć asyst to przy jego dominacji piłki również osiągnięcie przyzwoite, ale nie wybitne. Wybitną jest natomiast skuteczność 21/31 z gry.

Druga sprawa: Mavs nie mieli żadnego interesu by doprowadzić do dogrywki, oni ten mecz dawno przegrali. Quentin Grimes i “nasz człowiek” Julius Randle sypali trójkami jak z rękawa stąd Knicks przez większość wieczoru przeważali 3-4 posiadaniami. Nie inaczej w końcówce. Na 33 sekundy przed końcem meczu (!!!) Mavs przegrywali 103:112. Co działo się potem?

  • 26 sekund do końca Christian Wood wali za trzy (-6)
  • Knicks się gubią pod presją, rzut sędziowski
  • piłkę wyłuskuje Tim Hardaway Junior, pudłuje za trzy
  • 15 sekund: rzut dobija Luka i to z faulem (-4)
  • celny rzut wolny (-3)
  • Knicks proszą o czas, McBride faulowany, trafia jeden wolny (-4)
  • 9 sekund: Spencer Dinwiddie trafia trójkę rozpaczy (-1)
  • 7 sekund: McBride znów staje na linii, tym razem bezbłędnie (-3)
  • 4 sekundy: NYK taktycznie faulują
  • Luka trafia pierwszy rzut, drugi pudłuje celowo
  • piłka cudem trafia do niego z powrotem – bez namysłu odpala i mamy remis

0-13884

W dogrywce zwieracze puszczają Nowojorczykom. Żeby to jakoś ująć w obrazowe ramy. Na przestrzeni ostatnich dwudziestu sezonów, przegrywając dziewięcioma lub więcej punktami na 35 sekund przed końcem, zespoły NBA (do wczoraj) notowały bilans ZERO zwycięstw oraz trzynaście tysięcy osiemset osiemdziesiąt cztery porażki. Przegrać w tak frajerski sposób, takie brzemię trudno z siebie strząsnąć. Miejscowa publika niesie swoich chłopaków. Luka unosi się na chmurze. Całe NBA składa mu gratulacje.

Hornets 105 Warriors 110

Obrońcy tytułu nareszcie mają ciąg meczów przed własną publicznością. Ideą jest podreperowanie bilansu i właśnie tak się dzieje. Wolumen punktowy dostarczyli Klay Thompson i kreujący grę Jordan Poole, ale to Jonathan Kuminga był najważniejszą postacią na placu w końcówce meczu. Na konto atletycznego skrzydłowego w czwartej kwarcie trafiło: 8 punktów 3 zbiórki 1 asysta i 1 przechwyt. Cztery razy przebił się bądź wyszedł do podania wzdłuż linii końcowej.

Charlotte defensywnie prezentują się dramatycznie. Nie mogli dziś skorzystać z usług Kelly’ego Oubre, LaMelo Ball znów przekroczył granicę dwudziestu oczek, ale rzucał nieefektywnie i zdecydowanie za często. No cóż, przynajmniej próbuje.

Dobrego dnia wszystkim. Pierogi zjadłem dziś sam, zostały mi ze świąt. BG

23 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    NYK po raz kolejny się ośmieszyli na przestrzeni ostatnich lat , Randal może wczoraj trafiał ale jego mowa ciała jest tak odpychająca to nie jest lider jak nie idzie to ten chłop ma mine jak rozkapryszone dziecko

    (12)
    • Array ( )

      Jak zależy mu tylko na pustych statystykach to niech przebija.
      Gość gra legendarny mecz i jego zespół ledwo wygrywa. To wygląda dramatycznie.

      (-4)
    • Array ( )

      Słabo to wygląda w Dallas. Oczywiście Luka jest niesamowity, ale sam nie pociągnie. Musi mieć swojego Pippena. Ja widzę Sabonisa w Mavericks, a narazie jakiegoś Clarksona co by punkty sam sobie sytuacje kreował. Bo jeszcze sezon temu brunson i Dinwiddi przynajmniej trzymali wynik jak Luka siedział, to w tym jest padaka. Bez Luki to drużyna na pierwszą trójkę draftu.

      (14)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Artykuły na GWBA to jedna z ostatnich rzeczy które mnie trzymają przy NBA. Ta liga staje się tak denna, że ciężko się to śledzi. Dzięki Bartek za fajny wpis jak zawsze.

    (65)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Być może to taka mała prowokacja ze strony autora, ale czy naprawdę nikt nie ogarnia w naszym kochanym kraju słowa “spolegliwy”? Tutaj najwyraźniej w kontekście komentarza użyte jako “uległy”? Toż to jest na poziomie używania “bynajmniej” jako “przynajmniej”… Poza tym kocham ten portal 🙂

    (4)
    • Array ( )

      spolegliwy
      1. «taki, który wzbudza zaufanie i można na nim polegać»
      2. pot. «taki, który łatwo ustępuje i podporządkowuje się innym»

      (1)
    • Array ( )

      @Ted
      Zabawne jest to, że w ubóstwianych przez Ciebie latach 90., ze względu na przepisy gry w obronie, Doncic prawdopodobnie jechałby z typami jeszcze bardziej:D

      (6)
    • Array ( )

      Byli już tacy nie za szybcy białasy co to podobnie łatwo zdobywali punkty, Dirk a jeszcze wcześniej Larry… I to w czasach ponoć twardej obrony 😉

      (23)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie mogę już patrzeć na te mecze. Od kilku miesięcy zarywam noce, żeby coś obejrzeć. Na każdym meczu zasypiam. Nuda i chu*em wieje. Żadnej obrony, biegać się nie chce. Obrońca pod koszem nawet ręki do góry nie podnosi. Gram w turniejach ligowych i za takie zachowanie to bym za karę piwa nie dostał w drodze powrotnej. Więcej reklam niż czystej gry. I te ciągłe gesty, pretensje, przewracanie oczami. Tragicznie się to ogląda. Coś pan zrobił z tą ligą, panie silver? Na gwba wchodzę bo super się czyta relacje, skrótów nawet nie mam już ochoty oglądać. Może teraz gracze więcej potrafią, technicznie są lepsi, ale to takie miękkie faje, że niedługo będą grać w spódnicach, bo różowe buty już mają. Czekam na playoffy, ostatnia nadzieja dla starego dziada…

    (30)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Luka w Dallas śmierdzi na kilometr Lebronem w Cavs 1.0. Marnuje się chłop, bez niego mavs się nie da oglądać. Szkoda.

    (6)

Komentuj

Gwiazdy Basketu