fbpx

NBA: center Indiana Pacers imieniem Myles Turner i jego myślowe wygibasy

20

Coraz bliżej święta, coraz bliżej kolejne święta… coraz bardziej zaskakują mnie też numery PESEL koszykarzy, których przychodzi mi opisywać. Nie mówię już o pierwszoroczniakach, ale taki Myles Turner do którego gęby przywykłem już na ekranie komputera? Sprawdziłem, w Indianie występuje od 2015 roku, wydaje się że okrzepł w lidze. Rocznik? 1996. Przecież to jakiś dzieciak, chłopaczek, czego on może mnie nauczyć? A jednak…

Myślowe wygibasy

To było nieziemskie doświadczenie. Wprost niewiarygodne. W głowie miałem pytanie “co tu się właśnie wydarzyło?!” nie wiedziałem jak zareagować…

Tak Turner komentował na gorąco swój plakat na Gordonie Haywardzie w serii przeciw Bostonowi. Jeszcze w liceum przyglądał się takim zawodnikom jak Emmanuel Mudiay czy Kelly Oubre i zastanawiał czy kiedykolwiek wykona tak efektowny wsad, jakie oni z łatwością robili na treningach.

Mecze playoffs to uzależniające doświadczenie. Szczególnie grając dla własnej publiczności, czujesz jak pojedyncze rzuty zmieniają przebieg spotkania. Czekam już tylko na powrót do takiej gry i awans poza pierwszą rundę.

We wczesnej młodości ten sam człowiek niezbyt lubił koszykówkę. Znany kazus: grał bo był wysoki, bo grali koledzy, bo tak spędzano czas, pomiędzy jeżdżeniem autem po przedmieściach a wizytami w pizzerii.

Cieszę się jak dziecko, dawno nie byłem tak podekscytowany jak dziś. Bogata historia klubu, ewidentnie koszykarski stan, warto tu ciężko pracować by wznieść swoją grę na wyższy poziom.

Oto komentarz Turnera po przeprowadzce do Indiany, do której dotarł z jedenastym numerem draftu. Zabawne, zaledwie miesiąc wcześniej, pomimo solidnych recenzji skautów i pięciogwiazdkowego rankingu, myślami widział się raczej jako pominięty w drafcie zawodnik G-League przemierzający kraj tanimi autobusami. Wolt myślowych wykonał w swym życiu wiele. Niektórych rzeczy mógł być jednak pewien zawsze…

Samochód

Chevy Suburban stoi wypolerowany na przydomowym parkingu. Na siedzeniach ani okruszka, silnik w idealnym stanie, amerykański aż do granic SUV od General Motors czeka spokojnie uśpiony na kolejną czternastogodzinną podróż z Texasu do Virgini, Orlando, Vegas czy innego Kentucky, którą rodzina Turnerów odbędzie by oglądać mecz syna w lidze AAU. Ojciec Mylesa, wielki i ciężki facet, śpi po nocce spędzonej w pracy na lotnisku. Wziął nadgodziny, bo jutro wyjdzie wcześniej, chce zobaczyć swojego syna grającego mecz przed własną publicznością.

W weekend wybierają się na NBA, panu Turnerowi śnią się celne rzuty Dirka Nowitzkiego, od lat kibicuje lokalnym Mavericks… aż tu nagle: BUM! BUM! BUM! Piłka ciężko odbija się od dachu Suburbana przerywając senne marzenia. Myles klnie cicho pod nosem. Wie, że jego głównym zadaniem jest nie tyle trafiać do obręczy, co nie uszkodzić ukochanego auta taty…

Okulary

Chudy nastolatek wraca do domu ze szkoły, leniwie ciągnąc za sobą plecak odbijający się od tanich adidasów za 15 dolców. Tyle razy prosił rodziców o Jordany, odnosząc się do wszelkich wartości, autorytetów, sięgając po logiczne i przemyślane argumenty. Miał najlepszą średnią w klasie, wykonywał wszystkie polecenia mamy, zabierał na lunch nieco obciachowe już kanapki z doczepioną karteczką w stylu “kocham cię, synu”. Bawił się z młodszą siostrą i mieszkającymi w jednym domu kuzynami. Brał w obronę słabszych, angażował się w akcje charytatywne. Czego oni jeszcze chcą!?

Pamiętał dobrze dzień, gdy na jednym z campów w Austin obserwował trenującego Kevina Duranta. Czy to rzut z połowy, czy z linii osobistych, czy zza kosza – facet trafiał wszystko. Turner wyjął wówczas z torby tanie buty i podszedł nieśmiało do swojego idola po podpis. Otoczenie KD śmiało się w głos, ten jednak spokojnie dał autograf Mylesowi i wrócił do harmonogramu treningu. Myles ponownie poprosił więc rodziców o Jordany, usłyszał jednak po raz setny tę samą odpowiedź:

A czy my zarabiamy tyle pieniędzy co Jordan? Zapomnij.

Teraz rzeczywiście mógł już zapomnieć, dostał C z matmy, przetarł okulary i gotowy na wojnę z mamą wszedł do mieszkania. Cichy chłopak, słuchający muzyki alternatywnej zamiast rapu, wolący dyskusje o świecie od oglądania meczu futbolu, zazwyczaj owe starcia z mamą przegrywał, wybitnie przejmując się zdaniem innych.

Kalendarz

Pani Turner z kolei nie przywykła do kwestionowania jej postanowień. Wychowała się jako najmłodsza z dziesiątki rodzeństwa, od trzynastego roku życia pracowała, mało sypiała, stawiała się w robocie trzy godziny wcześniej by tylko udowodnić swoją wartość na wysokim stanowisku menadżerskim w miejscowym szpitalu. Nauka była jej manią, podobnie jak pilnowanie postępów edukacyjnych syna. Przecież nie na darmo kazała mu każdego wieczoru czytać książkę, w weekendy zabraniała telewizji (ku rozpaczy męża) oraz siadywała wieczorem do wspólnego odrabiania lekcji.

A ten tu mały niewdzięcznik ma tróję z matematyki!?! Odkąd spotkała w warzywniaku nauczycielkę i usłyszała te nieprawdopodobne wieści, w jej głowie kiełkował plan naprawczy Mylesa: zakaz gry w kosza aż do poprawy wyników. W obu zespołach, które reprezentuje. Spojrzała w szczelnie zapisany obowiązkami kalendarz i na czerwono przekreślała kolejne mecze syna.

Kosz. Za wysoki.

Nie podejrzewała tylko, że zamierzona kara, może się w rzeczywistości okazać nagrodą. Nie przyszłoby jej do głowy, że jej czternastoletni syn jest sportowo wypalony… Gdy pan Turner chciał kupić trzyletniemu synowi zabawkowy kosz, usłyszał od żony – “przestań, jemu trzeba czegoś większego”. I tak przy garażu stanął słup o wysokości trzech metrów. Chłopiec zadzierał do góry głowę i myślał, jak w ogóle ma do niego trafić, gdy nie siedzi na ramionach taty.

Po latach jednak osiągnął swój cel, rzucał, trafiał, wygrywał w ligach i na okolicznych boiskach. Trenował siedem dni w tygodniu, często dwa razy dziennie, plus siłownia, sesje kondycyjne, wyjazdy na mecze. Cztery różne drużyny: dwie w AAU, szkolna i jedna w amatorce, razem z tatą. Przy tym całym obłożeniu Myles nie czuł miłości do gry, tęsknił do wolnego czasu i wypadów z kolegami do baru. Sytuację całkowicie odmieniła kontuzja kolana jaką odniósł skacząc do bloku podczas jednego ze sparingów. Leżąc w szpitalu ponoć powtarzał w kółko “chcę znów grać, chcę znów grać, chcę znów grać”.

Telefony, telefony

“Dzień dobry, tu Mike Krzyzewski z Duke” – kolegom Mylesa skupionym wokół leżącej na kawiarnianym stoliku komórki opadły z wrażenia szczęki. Było to jedno z nielicznych połączeń, które dotarły bezpośrednio do Turnera. Większość z wiadomości od prawie sześćdziesięciu uczelni przechwytywała mama chłopaka, która w końcu zirytowana nadmierną atencją trenerów, odciągających syna od rzeczy najważniejszej – nauki – wprowadziła godzinę policyjną – rozmowy rekrutacyjne, tylko do 18:00. Ostatecznie wybór Mylesa padł na Austin, w końcu kto by nie chciał podążyć w ślady idola, KD. Przy okazji ciekawostka: Turner nie musiał opierać swojej uniwersyteckiej przyszłości na koszykówce, otrzymał także stypendium naukowe!

Twitter

Jesteś marny, grałeś do dupy, idiota, co to za fryzura, pajac, wracaj do siebie.

Jako rookie Pacers co wieczór Myles wpisywał własne nazwisko w Google, czytając na swój temat opinie anonimowego tłumu. Z jednej strony wiedział, że to niepoważne by ocenę własnej osoby budować poprzez uwagi nienawistników, z drugiej nie mógł się powstrzymać. Na uczelni zaliczał solidne 10.1 punktów 6.5 zbiórek i 2.6 bloków. Przepracował całe lato na siłowni, odcinając się wówczas od kompa i innych rozpraszających bodźców. Wtedy to powstała krytykowana na twitterze fryzura, chłopak leżąc wieczorami w hotelowym łóżku, z nudów kręcił na głowie kolejne loki.

  • dostał się do ligi z jedenastym numerem draftu
  • codziennie trenował z gościem, którego uznawał za najlepszego w lidze: PG-13
  • wyleczył już kontuzję kciuka
  • zdobył rekordowe 31 punktów przeciwko Warriors
  • zaliczył 24 punkty i 16 zbiórek przeciwko Pelicans
  • powołany do drugiego składu pierwszoroczniaków
  • awansował z Indianą do playoffs
  • wróżono mu przyszłość “franchise playera”

…a mimo to chłopak rozmyślał nad wpisami na twitterze dotyczącymi jego fryzury. Moc anonimowej paplaniny i krytykanctwa w Internecie jest jednak niepojęta.

Zero tolerancji dla oszczerstw

Dziś Turner jest jednym z czołowych centrów NBA, wraz z młodym Sabonisem tworzy pod koszem Indiany groźny duet, a czasy czytania randomowych wpisów na swój temat dawno minęły. Tak mówił po zakończonych we wrześniu mistrzostwach świata:

Nie zasłużyliśmy na brak szacunku. Wynik nie rozczarował nikogo bardziej, niż nas samych. Mimo to nie zamierzam tolerować oszczerstw na temat Team USA. Poświęciliśmy nasze zdrowie, wakacje i serca by reprezentować nasz kraj. Koszykówka to gra międzynarodowa, a w świecie jest obecnie wiele talentu.

Dziś Myles angażuje się w akcje charytatywne klubu, w szczególny sposób wspiera osoby bezdomne. Zainwestował środki we własną firmę MTX Management, w której zatrudnił swoich rodziców. Tylko uśmiecha się pod nosem gdy mama mówi:

Chłopcze, nie obchodzi mnie jak znany i bogaty jesteś. Możesz być moim “szefem” nie dbam o to. Dalej mogę cię opieprzyć gdy coś przeskrobiesz.

Póki co Turner wydaje się człowiekiem z dobrze ustalonymi wartościami: rodzina, praca, odpowiedzialność. Zawsze pamiętaj komu zawdzięczasz swoje obecne życie – powtarza. A ja za takich ludzi niezmiennie trzymam kciuki, a Wy?

[Grzesiek]


Myles Turner ma talent i warunki, to oczywiste. Wzięliby go do NBA nawet gdyby nie miał kciuka. Mierzy 211 cm wzrostu, jest super sprawny na nogach i potrafi przymierzyć do kosza. To jego piąty sezon w lidze. W obecnym układzie Pacers stał się zawodnikiem stricte defensywnym, rokrocznie przewodzi lidze w blokach, których zalicza prawie trzy w każdym meczu. Ochrona obręczy (bezpośrednio i z pomocy) oto jego priorytet. Ofensywnie ustępuje pola sprawniejszemu technicznie i mocniejszemu Sabonisowi. Czy wiecie, że 43% wszystkich prób zdobycia punktów przez Turnera to rzuty zza łuku? OK rozumiem, z racji kompetencji strzeleckich zapewnia kolegom przestrzeń do gry, taki ustalili podział obowiązków.

Rzuca niewiele, ledwie dziesięć razy w meczu. Jego średnie nie powalają: 12.2 punktów 6.0 zbiórek 1.1 asyst. Diabeł tkwi w szczegółach: 2.3 bloków, 40% zza łuku (20/50) oto prawdziwy potencjał środkowego. Oto dlaczego Indiana trzyma wysokie miejsce w rankingach. Myślę, że w innym systemie byłby bardziej eksponowany, byłby pewnie gościem z pogranicza All-Star Game.

Jest jeszcze jedna kwestia, kwestia mentalna. Wypalenie zawodowe, które liznął w swej opowieści Grzesiek… Myles jawi mi się jako człowiek bardzo świadomy i inteligentny. Świadomy przede wszystkim tego, w jak ograniczonym percepcyjnie środowisku się porusza. Myślę, że pewnego rodzaju wrażliwość oraz natłok myśli przeszkadza mu w wypełnieniu zawodniczego potencjału. Myles to gość, który ma warunki być drugim Karlem A. Townsem, ale nie ma chyba ambicji bycia gwiazdą. “Chowa się” za plecami bardziej efektownych kolegów nazywając to poświęceniem dla zespołu. Może być i tak….

Cztery sezony, w sumie 22 występy playoffs na koncie, ale jeszcze nigdy nie przekroczył granicy 20 punktów czy też 10 zbiórek. Ani razu nie wymusił więcej niż 6 rzutów wolnych. Jego skuteczność w playoffs spada, średnia odległość z jakiej oddaje rzuty wzrasta. Gdy przychodzi do najważniejszych momentów, rywale zazwyczaj “chcą tego bardziej” widzieliśmy to na mistrzostwach w Chinach. I o to mogą mieć do niego pretensje kibice. Jak bardzo tego chcesz Myles? W końcu masz dopiero 23 lata…

[admin]

20 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Dzięki artykułom w których przybliżacie sylwetki zawodników, odpalam później mecze drużyn które wcześniej omijałem, czas na Indianę

    (19)
    • Array ( )

      Podpinam sie pod ten komentarz!

      Te artykuly sa wspaniale – przeblizacie sylwetki graczy ze slabszych druzyn, pokazujecie przejrzyscie ich mocne strony i na co zwracac uwage, kiedy znajduja sie na parkiecie. Dzieki temu fajniej oglada sie kazdy mecz NBA, bo w pewnym sensie ma sie juz utworzona relacje z konkretnymi paroma graczami, zna sie ich historie. Przestaja byc anonimowi.

      GWBA the best!

      (8)
    • Array ( [0] => administrator )

      bardzo dobry pomysł, Bam świetny gość, wspólnie z Leonardem gonią wszystkich na defensywnej desce

      (16)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Z tekstu wynika ze trenowanie dwa razy dziennie to jakaś ciężka praca i nie wiadomo jak wiele, nie do konca tak jest

    (1)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Długość komentarzy admina pod artykułami pozostałych członków redakcji niebezpiecznie zbliża się do długości samych artykułów… 😉

    (12)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Poprzedni sezon miał mocny, trzeba przyznać , Indiana ciekawy zespół od lat a jednak czegoś ciągle brakuje, dobrze że nie poszybowało mocno w dół po stracie PG-13

    (4)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Szkoda że nie rozwija się w ataku, mam wrażenie że nic nie poszedł do przodu od dwóch lat, szkoda. Może faktycznie chodzi o system? Podobała się Wam jego gra na mistrzostwach??Nie wiem, chyba zostanie już na poziomie 12 p góra 8 zbiórek i 2 bloki, to nie jest oczywiście słabo ale po debiutanckim sezonie i kolejnym spodziewałem się czegoś więcej, tym bardziej że to facet świadomy , inteligentny koszykarsko i nie tylko. Może dobry transfer za……..???

    (2)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Jako fan Indiany widziałem sporo meczy Turnera.Ale moim zdaniem bardziej jest przydatny Sabonis.Myles moim skromnym zdaniem od bardzo długiego czasu stoi w miejscu.Niestety.Oby to nie był drugi R.Hiibert

    (3)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Może to kontrowersyjna opinia, ale w sporcie lepiej nie być zbyt inteligentnym. Wrażliwi myśliciele rzadko zostają gwiazdami, częściej sukces odnoszą Westbrooki i inne takie.

    (8)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Facet zupelnie nie ruszył do przodu ! 6zb ?!?!? Kpina , powinno być minimum 10! Ale widać po wypowiedziach, że to wrażliwiec i intelektualista, stąd jego problem, bo znam go z autopsji. Jak bylem młody to nie potrafiłem przebić się akurat w piłce nożnej nie przez brak umiejętności, a przez brak tego pazura, siły przebicia, byłem tam po prostu za grzeczny …

    (4)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Grześku, jestem pod wrażeniem za każdym razem po przeczytaniu Twojego tekstu.
    Masz tak lekkie pióro, że jako czytelnik połykam to jak rasową powieść.
    Jestem fanem!!!

    (2)
    • Array ( )

      Nie znoszę akurat takich zarzutów wynikających z kompletnego niezrozumienia jak powstają jakiekolwiek teksty. Nie mam akuratnie możliwości porozmawiania z Turnerem, nie odbiera telefonów z Polski, więc owszem, artykuły powstają poprzez kompilacje informacji z różnych stron amerykańskich. Ale ani jedno zdanie nie jest w nich zgapione czy jest dosłownym przekładem.

      (1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu