fbpx

NBA: Dallas Mavericks przed wielką szansą

8

Witam Państwa serdecznie po słonecznym weekendzie spędzonym, miejmy nadzieję wśród osób Wam najbliższych. Za oceanem wrzało do emocji, bo w sobotę Oklahoma City długo walczyła o przedłużenie sezonu w Dallas, a wczoraj mogliśmy oglądać dwa mecze o wszystko, czyli siódmy i ostatni pojedynek serii pomiędzy Knicks i Pacers oraz Wolves i Nuggets. Jak to wszystko wyszło i co widziałem, zaraz Wam opowiem. Dzisiejszy odcinek GWBA sponsorują: brak, czasem tak się dzieje, kawę do pisania kupiłem sobie sam, nie szkodzi. Przyjemnej lektury. B

Thunder 116 Mavericks 117 [2-4]

A więc jednak (zatriumfowały przewagi fizyczne i doświadczenie). Wiecie kto był najważniejszą postacią szóstego spotkania? Nie kto inny tylko rookie Dereck Lively II. W pierwszej piątce nadal występuje i pierwsze, najmocniejsze uderzenie bierze na siebie starszy Daniel Gafford, ale miniona seria pokazała różnice w przydatności między obydwoma panami.

O ile Gafford miał czerwoną kropkę na czole, był wyłuskiwany i ogrywany jeden na jeden przez gości, wejście na parkiet Lively’ego każdorazowo przynosiło dobre rezultaty. Jako środek strefy hamował wszystko, nawet nieprzyzwoicie utalentowany ruchowo Shai Gilgeous Alexander rezygnował z ataków, piłkę odbijał do tyłu. Lively dominował fizycznie do tego stopnia, a przy tym kipiał energią i ludzi zza ich pleców ustawiał, że miałem wrażenie narodzin nowej, podkoszowej gwiazdy NBA. Bardzo podobne walory co Rudy Gobert, ale musi oczywiście nabrać pancerza i podszlifować manewry. Znajdź dwie różnice:

  • Gobert: 216 cm | 117 kg | 235 cm rozpiętości ramion
  • Lively: 216 cm | 104 kg | 231 cm rozpiętości ramion

Bardzo ciekawe będzie zderzenie obu dżentelmenów w finale konferencji, ale nie uprzedzajmy faktów. Wracając do szóstego spotkania:

  • Gafford -25 wskaźnika plus/minus = najniższej w zespole
  • Lively +26 wskaźnika plus / minus = najwyżej w zespole

Luka na pomeczowej konferencji był cały w skowronkach i cudownie ozdrowiały, zaś pierwszym co powiedział było: “nie wygralibyśmy tej serii bez Derecka”. No raczej! Osiem punktów i 6 zbiórek w czwartej kwarcie!

Trzeba Wam wiedzieć, że to Thunder dyktowali warunki przez 3/4 meczu waląc w Dallas jak w bęben. Zza łuku otworzył się Dort, nie schodząc ani na trochę z intensywności w obronie, bardziej aktywny strzelecko był też Jalen Williams, żarło ładnie: 16-6 na starcie, potem 38-27, 64-48 do przerwy, a potem nawet 75-58. Każdorazowo jednak gdy na plac wstępował Lively, wykres punktowy Thunder się wypłaszczał, a gospodarze odrabiali straty. Mało tego! OKC tak się bali rolującego po zasłonie rookie, że gęstnieli w środku. Duże skupienie uwagi poszło również na PJ Washingtona, który nie zostawał już w rogu bez krycia, a próby wjazdów napotykały na podwojenia, słowem: traktowali go jak gwiazdę.

Coś jednak musieli oddać, wreszcie nadeszła pora na Kyrie Irvinga (22/2/3) który podwajany całą serię, tym razem miał wokół siebie odrobinę więcej miejsca. Druga połowa przyniosła 18 punktów na sporej liczbie wprawdzie osiemnastu rzutów, ale weźmy pod uwagę ciężar gatunkowy spotkania. Kai zrobił co do niego należało, a kluczowa trójka wpadła na dwa razy tylko dlatego, że gość ma przepiękną technikę, a piłka po jego rzucie rotację ma książkową. Luka (29/10/10) także pozostawał aktywny, dużo lepiej niż dotychczas rozłożył siły i zajmował sobą uwagę obrony… no i właśnie. Niczego przecież nie gwarantowały popisy obu zawodników, bo jak mówię Thunder mieli przewagę, Shai błyszczał (36/3/8) a cała banda wokół niego pozostawała niebezpieczna…. a więc co? TO SAMO! Ostatnie cztery minuty spotkania w wykonaniu PJ Washingtona przyniosły:

  • zbiórka w obronie
  • trafienie za trzy
  • zbiórka w obronie
  • trafienie za trzy
  • dwa celne rzuty wolne i ostatni celowo spudłowany

Gość, który w kolejnych meczach był x-factorem, katem dla OKC z pozycji silnego skrzydła, tym razem najlepsze zostawił na koniec. Całe spotkanie zmagał się z nadmiarem fauli, niczego praktycznie na boisko nie wniósł, aż do tego momentu. Dlaczego mówię, że zwyciężyły gabaryty? Zobaczcie na temat zbiórek (zbiórki w playoffs są ściśle skorelowane ze zwycięstwami). Kto wygrywał pojedynek na deskach w kolejnych meczach: Thunder +13 / Mavs +3 / Mavs +7 / Mavs +2 / Mavs +13 / Mavs +16.

Wspomniany po raz kolejny Lively zaliczył w dwóch finałowych meczach 10 i 16 zbiórek wstępując na plac z ławki. Jego rywal Chet Holmgren zanotował zbiórek odpowiednio 4 i 3! Gość waży 95 kilogramów więc ma co robić. Dallas nie respektowali go jako strzelca dystansowego (6/27 zza łuku w serii, kryty na radar przez Lukę) a jego zasłony… nie były wystarczająco silne, tak to ujmijmy. Dlatego wygrał gabaryt. Jak mówiłem, Thunder muszą wzmocnić fizycznie pozycję cztery oraz zaprząc do pracy na siłowni Holmgrena, którego progres siłowy powinien nastąpić samoistnie i o to się nie martwię. Szlifować elementy, zrobić użytek z uzbieranych zasobów draftu, piękny sezon panowie, ale to dopiero początek przecież!

Tymczasem Luka i Kyrie wchodzą do finałów konferencji ze wzmocnionym składem i wyglądają jak Wesley Snipes i Woody Harrelson po wygranym turnieju na ulicy… oby się tylko nie pożarli na koniec! Aha, czy wiecie że Kyrie nie przegrał jeszcze w karierze meczu (14-0) w którym jego drużyna mogła zamknąć serię? Brawo, zobaczcie jak to się wszystko zmienia, wystarczy się skupić na robocie i od razu przychodzą efekty. Kuglarz z ligowego błazna stał się poważnym weteranem i spija śmietankę. cdn.

8 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    No nie spodziewałem się. Jednak doświadczenie robi swoje. Myślałem, że młode nogi Gzmotów zabiegają Koniarzy. Tam jest wielu zdolnych do zdobywania punktów. Jeszcze się chłopaki rozkręcą.

    (17)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Panie Bartoszu, uzależnił Pan od swoich artykułów, swojego spojrzenia i przyjemnego pióra i nie wrzuca codziennych relacji. Cza spiąć pośladki i pisać po każdym meczu, do finałów już blisko 🙂

    (10)

Komentuj

Gwiazdy Basketu