fbpx

NBA: dlaczego Timberwolves nie zastrzegli numeru Kevina Garnetta

19

Trzynasty marca 2022 roku, Boston. Do miasta przyjechał słoweński królewicz Luka Doncić ze swoją świtą, ale to nie jedyna okazja, by pojawić się tego popołudnia w TD Garden. To właśnie dziś zastrzeżony zostanie numer pięć dla Kevina Garnetta, a bostońska gawiedź jak żadna inna lubuje się w takiej celebrze. Garnett dołączy dziś do grona 23 pozostałych postaci, które uhonorowano tutaj w ten sposób.

KG, czy jak go tutaj ochrzcili “The Big Ticket” grał dla Celtów w latach 2007-2013. Oprócz pierścienia, zdobytego w 2008 roku był też pierwszym zawodnikiem w historii drużyny, którego uhonorowano tytułem Defensive Player of The Year, czyli po naszemu Obrońcy Roku.

Takie okazje to zawsze szansa na chwilę nostalgicznych uniesień. Patrząc jak świeżo naszyty na płótno numer 5 wędruje na linkach pod sam sufit hali czułem jednak pewien niedosyt. Miałem denerwujące wrażenie, że wiele osób, niczym filmowy Laska z Chłopaki nie Płaczą, zadaje sobie teraz jedno za#$%iście ważne pytanie: czemu u licha numeru Garnetta nie zastrzegli Timberwolves? Przecież, bez urazy, ale wymagania powinni mieć trochę mniejsze niż Boston. Pozwolę sobie to wyjaśnić.

Kevin Garnett x Minnesota Timberwolves

Ciężko wyobrazić sobie klub Wilków bez Kevina Garnetta. Wybrali go z numerem piątym draftu 1995 roku, prosto z chicagowskiego ogólniaka Farragut Academy. W ciągu czternastu sezonów z klubem Garnett dziesięciokrotnie nominowany był do All-Star Game i zdobył statuetkę MVP za sezon 2003/2004. Wtedy też Timberwolves po raz pierwszy w historii zawędrowali aż do finałów konferencji, gdzie w sześciu meczach odpadli z Lakers. Do dziś jest to ich największe drużynowe osiągnięcie, gdyż kiedykolwiek indziej, kiedy udało im się zakwalifikować do playoffs, odpadali w pierwszej rundzie.

Sześć lat po tym jak KG zawiesił buty na kołku, spotyka go wyróżnienie zastrzeżenia numeru, ale wcale nie ze strony klubu, w którym spędził swe najlepsze lata.

Dlaczego?!

Dwa lata temu KG odpowiadał już na to pytanie. Problem jest dosyć prozaiczny i dotyczy relacji KG z właścicielem klubu, Glenem Taylorem.

Glen wie, gdzie mnie szukać, ale pierwsza rzecz jest taka, że nie on jest szczerą osobą. Po drugie ciąży na nim spora presja ze strony fanów i organizacji, więc myślę, że kiedyś jeszcze być może do tego dojdzie.

Aby nadać sprawie szerszy kontekst, Garnett wyjaśnił, że Taylor nie dotrzymał słowa po tym jak zmarł Flip Saunders. Jego nazwisko zostało zresztą uczczone imiennym bannerem, który wisi pod kopułą hali razem z #2 Malika Sealy.

Glen i ja mieliśmy porozumienie, póki Flip żył. Kiedy go zabrakło, porozumienie umarło razem z nim. Tego mu nie zapomnę, myślałem, że jest szczery, że w interesach jest szczery. Kiedy Flip odszedł, wszystko się skończyło. [Garnett]

Garnett wciąż zapewnia, że wielką estymą darzy Minnesotę i klub Timberwolves, ale póki na stanowisku trwa Glen Taylor, nie chce mieć z organizacją nic wspólnego, ani z żadną inną firmą zarządzaną przez Taylora.

W tym momencie nie chcę mieć z nim nic wspólnego, ani z żadną jego firmą, ani z żadnym przedsięwzięciem, z którym jest powiązany. [Garnett]

To wypowiedź z 2015 roku, kiedy przy okazji nazwał Taylora “żmiją”. Wszystkie te domniemania i wypowiedzi są nieco wyrwane z kontekstu, więc pozwolę sobie w skrócie przypomnieć o co poszło. Pamiętacie, kiedy KG powrócił do Minneapolis?

Welcome Back

Wrócił do macierzystego klubu, żeby grać u Flipa Saundersa. To z kolei miało stanowić preludium do przygotowania mu gruntu pod objęcie funkcji w klubowej egzekutywie po zakończeniu kariery. To z kolei miało być trampoliną do kupna klubu przez grupę inwestorów w skład której wchodził też Garnett. Niestety tak się nie stało. Gdy Saundersa zabrakło, a posadę objął Thibodeau, wszystkie ustalenia wzięły w łeb.

Garnett miał też pretensje do tego, jak w klubie podchodzono do tematu pożegnania szkoleniowca. Te niesnaski nałożyły się na starsze pretensje, bo KG i właściciel mieli ze sobą na pieńku już od dawna. Po tym jak Garnett został wytransferowany do Bostonu, Taylor oskarżył go o “tankowanie”. Koniec końców, po śmierci Saundersa, Garnett odmówił zastrzeżenia swego numeru w klubie.

Dla równowagi warto nadmienić, że otoczenie Taylora stoi na stanowisku, że nigdy nie było żadnej oferty kupna ze strony Garnetta ani jakichś symptomów zainteresowania, podejścia do tematu, spotkania biznesowego…

Kevin nigdy nie skontaktował się ze mną w tej sprawie. Jego nazwisko nie figurowało na żadnej liście grupy inwestorów proszących o informacje finansowe do przejrzenia. [Taylor]

#Czy mimo wszystko jest szansa?

Zakładając, że jest dokładnie tak, jak mówi KG, czyli że jedyną przeszkodą dla zastrzeżenia jego numeru w klubie jest obecność Taylora na stanowisku właściciela, to już niedługo przestanie być to problemem. W lipcu 2021 roku ogłoszono bowiem, że przedsiębiorca Mark Lore, wraz z eks-gwiazdą bejsbola Alexem Rodriguezem, odkupią od Glena Taylora zespoły Lynx i Timberwolves, z początkowym transferem pakietu akcyjnego w wysokości 20% z początkiem sezonu 2021/2022.

Leader

Zgodnie z umową sprzedaży, pakiet kontrolny przejdzie w ręce tandemu Lore/Rodriguez w roku 2023, co symbolicznie otworzy możliwość wszczęcia procedury zastrzeżenia numeru Garnetta przez Timberwolves. Zawodnik ten w dalszym ciągu jest LIDEREM w większości klubowych klasyfikacji, co przypomina nam jak wszechstronnym był zawodnikiem pomimo potężnego jak na koszykarza wzrostu.

  • punkty (19201)
  • zbiórki (10718)
  • asysty (4216)
  • bloki (1590)
  • przechwyty (1315)
  • rozegrane spotkania (970)
  • minuty (36189)

Ciekawostka: rozpiętość ramion KG wynosiła (wciąż wynosi!) w granicach 225-226 cm. Taki zasięg przy jego niesamowitej koordynacji oraz niezwyklej energii, jaką wkładał w pracę, czyniło go prawdziwą bestią. A WY? Pamiętacie go z czasów gry dla Wolves?

[BLC]

19 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    KG był znakomity, a duet z Marburym elektryzujący! Lubiłem czasy, gdy koszykarze NBA byli starsi ode mnie 😉

    (63)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Pierwszy raz zobaczyłem go w telewizji, gdy NBA była jeszcze na TVN 😉 Grali wtedy z Washington Bullets… Weber zrobił wtedy linijkę 40 10 10… Ale to ‚Da Kid’ skradł wtedy moją sympatie… Kurcze.. kiedy to było.. 😉

    (9)
  3. Array ( )
    Emejzing Kopiboj 16 marca, 2022 at 19:43
    Odpowiedz

    KG to był kawał charakternego gracza. Zależało mu, przejmował się, naprostowywał swoich i obcych graczy. A do tego grał strasznie długo, więc w końcówce swoje kariery miał sporo hejterów.
    I dlatego tak zajebista jest reklama Beats by Dr Dre z KG.l, i to z nią zawsze już kojarzy mi KG.

    https://youtu.be/XnLI_eEScU4

    (6)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Ale brakuje takiego gracza teraz, twardego , z charakterem. Tylko jakby wyciac cale chamstwo jak te odzywki do Duncana na temat jego matki, to było żałosne, to juz nie jest trash talk tylko chamówa. Wyobraźcie sobie Davisa z charakterem KG.

    (16)
    • Array ( )

      To jest właśnie trashtalk, gdy chcesz wyjechać komuś na psyche atakujesz słaby punkt bez gryzienia się w język, inaczej to traci sens

      (-11)
    • Array ( )

      Dokładnie. Nigdy nie lubiłem Garnett’a bo był jak taki ciągle ujadający bez sensu pies. Moi sąsiedzi takiego mają. Pusta ulica, środek nocy ale on musi sobie poszczekac bo inaczej źle się czuje. A jeszcze więcej ujada jak ma jakąś publikę. Trashtalk to był Larry Bird wchodzący do szatni przed konkursem trójek z pytaniem ” no dobra, to który z was dziś będzie drugi ? ” . Inteligentne, zabawne, prosto w punkt. Garnett co najwyżej wypluwał swoje parkietowe/pozparkietowe frustracje. Z trashtalk’iem nie miało to nic wspólnego.

      (14)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Daleko zaszli, mając w składzie dzików w postaci Olowokandi’ego oraz Ervina “Tragica” Johnsona

    (1)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    A z nr 7 tego draftu wybrany był mój ulubiony zawodnik Damon Stoudamire. Draft był silny tego roku!!
    Wracając do KG to wielka szkoda, że właścicielom nie udało się zbudować wielkiego zespołu wokół Kevina choć wypadek Malika i kontuzje Terrella na pewno pokrzyżowały im nie co plany.

    (3)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Kevin Garnett jest często pomijany i niedoceniany w kontekście graczy najwybitniejszych. A myślę że, odnalazł by się świetnie w którejś z najlepszych piatek wszechczasów I mogłaby by c to druga lub trzecia piątka, która mialabyvszanse wygrac z ta pierwsza słynna piątka. Świetny obrońca przedewszystkim, kończył z góry ale mial tez elegancki poldystans. Kompletny zawodnik to malo powiedziane. Tim Duncan mial to szczęście, ze trafil do Spurs i Popa dlatego jest postrzegany wyzej.

    (5)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Moj drugi ulubiony zawdonik za dzieciaka – co to byly za czasy 🙂

    Ciezko bylo patrzec na jego osobe w koszulce innej niza Timberwolves!

    (0)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Z Minesoty pamiętam go jak przez mgłe ale mam magic basketball kilka numerów z tych czasów z nim 😅 A grę pamiętam bardziej z Bostonu, Netsow i ostatniego sezonu z Wilkami. Pod koniec kariery strasznie dużo się wnerwiał, sporo fauli i spięć 😛 lubiłem go był mega waleczny, zacięty i dumny. Teraz w NBA nie za wielu ma taki poziom talentu z takim temperamentem. Polecam film z Adem Sandlerem “Nieoszlifowane diamenty ” z 2019r. Garnett tam gra drugoplanowa rolę. Nie jest to komedia 😉

    (1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu