fbpx

NBA: Doc Rivers i Damian Lillard: nowy wymiar kompromitacji | Tyrese Haliburton jeździ bolidem

20

WTMW. Nareszcie przerwa. Co prawda tylko tydzień, ale poziom nasycenia NBA u mnie osobiście wybił na poziom generujący torsje. A może to kac? Żartuję, nie piję. Alkohol to w ogóle coś obrzydliwego. Próbowali mnie poić na Campie w Łodzi, ale mi nie smakowało. A już najgorsza była ta torfowa whisky. Tym się powinno odkażać sanitariaty, a nie w siebie wlewać. Zamierzam teraz spać do oporu. NBA All-Star Weekend (już dawno) traktuję jako rozrywkę dla gawiedzi, cyrk na miarę Harlem Globetrotters. Widzieliście może jak Tyrese Haliburton, najświeższa gwiazda NBA (21.8 punktów 11.7 asyst 3.9 zbiórek 40% zza łuku) a zarazem gospodarz imprezy urządzanej w Indianapolis zajechał na otwierające party bolidem wyścigowym? Mają rozmach skurczysyny, na naszych gdyńskich drogach by nie przeszło, haha.

Dziś odbyły się trzy mało ciekawe mecze. Wolves po pierwszej kwarcie wygrywali z Portland 43:13 po czym nastąpiło rozluźnienie, obrona straciła inspirację i oglądaliśmy klasyczne run and gun, które w czwartej kwarcie zwieńczyli nieznani szerszej publice rezerwiści pokroju Ashtona Hagansa, znacie? No właście. Najlepszym strzelcem spotkania po raz kolejny Anthony Edwards, autor 34 punktów 6 zbiórek i 7 asyst.

Tu ciekawe, Klay Thompson (wczoraj pisałem, że lepiej by siedział na ławie, haha) po raz pierwszy od rookie sezonu rozpoczął mecz jako rezerwowy. No i chyba podziałało, bo gdy już wyszedł na plac, ten ambitny zawodnik wkleił rywalom z Utah 35 punktów przy 7/13 zza łuku. Haha, Steve Kerr właśnie odnalazł swego Manu Ginobili tylko dlaczego tak późno. Miejsce Klaya już dawno jest na ławie jeśli mam być szczery. “Nasz człowiek” Brandin Podziemski przy Currym wygląda zwyczajnie lepiej, bo potrafi grać na piłce. Oby to był początek pozytywnych zmian w Golden State, na pewno grafik w drugiej części sezonu mają o wiele łatwiejszy, prawie same mecze przed własną publiką. Mało brakowało, a Dubs znów przegraliby wygrane spotkanie (20:35 w czwartej kwarcie) ale nie znęcajmy się i nie rozliczajmy zwycięzców.

A propos znęcania, Adrian Griffin musi się uśmiechać gdzieś w zaciszu salonu. Nie dość, że przelewy wpływają regularnie na konto i wpływać będą przez kolejnych parę lat, to jeszcze jego wielki następca Doc Rivers koncertowo kładzie Milwaukee Bucks. Dziś grali ze zdziesiątkowaną, młodzieżową ekipą Memphis Grizzlies, gdzie w pierwszej piątce wybiegły takie “osobistości” jak: Vince Williams, Jordan Goodwin, Trey Jemison, Ziaire Williams i Santi Aldama. Tego ostatniego może kojarzyć z FIBA World Cup, rezerwowy reprezentacji Hiszpanii. Reszty nie powinniście znać. Doc Rivers też nie znał. Dość powiedzieć, że GG Jackson (27 punktów 6/10 zza łuku) za zwycięstwo w pierwszej kolejności podziękował Riversowi, haha.

Tak oto Grizzlies pozbawieni wszystkich starterów i paru innych kluczowych graczy (Morant, Bane, Smart, JJJ, Clarke, Kennard, Konchar, Rose + Adams wytransferowany precz) ogrywa Bucks 113:110. W tym roku wytykanie palcami rozpoczęło się wcześniej, dotąd Doc zaczynał w playoffs:

Mieliśmy parę osób z głową na placu, pozostali byli myślami w Cabo [Rivers]

Cabo San Lucas to popularny wśród braci NBA kurort w Meksyku znany z pięknych plaż i słonecznej pogody. To naprawdę jest bardzo słaby i niezaangażowany trener, w przeciwieństwie do swego dzisiejszego rywala Taylora Jenkinsa, który nawet z młodzieżowej grupy krzesze iskry. Gość nie ma w sobie cienia celebryty, jest rasowym coachem: analitycznym, myślącym, odpowiednio surowym i wyciągającym wnioski.

Damian Lillard? Wolny, beznadziejny w obronie, trójka na poziomie 30%, w kluczowej akcji gubi piłkę na zasłonie, z rocznymi zarobkami na poziomie 50-60 milionów dolarów. Mentalnie się posypał, rozwód, zmiana klubu, rosnąca niechęć kibiców. Mało tego, żona w pozwie oskarżyła go o bycie beznadziejnym ojcem oraz wykorzystywanie rodziny wyłącznie w celach marketingowych, dla budowania wizerunku lojalnego męża i faceta z zasadami.

Jrue Holiday był/ jest mistrzem w tzw. nawigowaniu zasłon w obronie. Obecnie Dame, Beasley czy Connaughton gubią orient koncertowo i to jest temat do trenera by to naprawić. Wieku nie oszukasz, ale pewne pryncypia należałoby wprowadzić. To samo co w Philadelphii, Doc będzie zmieniał ustawienia obrony, strefę stawiał, żeby się go nie czepiali, ale wyraźnie widać, że cokolwiek grają jest to nieprzećwiczone wystarczająco i nie działa!!! Podwajając nadziewają się na rzuty z otwartych pozycji, grając 1 na 1, są mijani w sposób bezczelny, jak dzisiaj.

Brook Lopez cofa się, schematycznie każdemu zostawia miejsce po zasłonie, półdystans jest otwarty zawsze i przewidywalnie. Rotacja ograniczona, młodzi nie otrzymują minut, wkrótce zaczyna brakować energii. Dame stoi bez piłki w ataku. Nie mówię już nawet o tym, co robią rywale: Giannis bezbłędny przez cały mecz (35 punktów 12 asyst 15/17 z gry) w czwartej kwarcie zneutralizowany, oddaje trzy rzuty. Fatalnie skonstruowany roster, fatalny, upolityczniony trener. Milwaukee jest stracone. Najlepsze jest to, że Dame i Doc wystąpią w All-Star Game. Tegoroczny bilans Riversa w roli głównego szkoleniowca to 3-7.

Skupmy się na pozytywach, wspomniany wyżej 19-letni GG Jackson (206 cm) to steal drugiej rundy draftu. Gość bardzo mi przypomina wiecie kogo? Michaela Portera Juniora z Denver. Kolejny w kolejce, 23-letni Vince Williams Jr (193 cm) równie natarczywy w obronie co Dillon Brooks, tylko zasięgi większe i nie ma klap na oczach. Ci dwaj stanowią przyszłość. Będzie trzeba znaleźć kogoś na zastępstwo Stevena Adamsa, jego roli nie odtworzą nikim, z obecnie zatrudnianych, ale poza tym, jedyne czego im potrzeba to zdrowie. W przyszłym sezonie to będzie czołówka ligi, mówię poważnie.

To tyle jeśli chodzi o opowieści z nocy. Mocno myślę nad kolejną edycją GWBA Campu, zaczynam dzwonić tylko tym razem postawimy mocniej na sport, do Zielonej Góry chcę zaprosić dwóch trenerów, wprowadzić mini draft oraz element rywalizacji dwóch ekip, oczywiście w ramach GWBA Familia. Kto jest wstępnie zainteresowany przyjazdem (wydłużamy o czwartek, czyli cztery dni: czwartek, piątek, sobota, niedziela) niech wysyła do mnie namiary (może być pusty mail) na adres:

gwiazdybasketu@gmail.com

Bardzo dziękuję za wsparcie Patronów, niniejszy wpis sponsorują Panowie: ACzusz, Majkello, WCC – dziękuję i do jutra! Bartek

20 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Naiwny dziecięcy sposób formułowania myśli “haha” czyta się to jakby rozmawiać z dziewczyną niezbyt rozgarniętą “haha”

    (-14)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Bartek, mam nadzieję, że nie czytasz niektórych komentarzy pisanych przez wyjątkowych obrzempałów ( patrz powyżej).. Widocznie jestem “niezbyt rozgarniętą dziewczyną”, bo lubięe czytać twój ” naiwny i dziecięcy sposób formułowania myśli”. Ale gdzie mi tam intelektualnie do niektórych. Stary człowiek i durny, to czyta .

    (22)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Video z Haliburtonem pokazuje jakim koszmarem jest być gwiazdą światowego formatu w dowolnej medialnej dziedzinie. Jokić kiedyś opowiadał jak bardzo jest zmęczony traktowaniem go jak małpy w zoo i choć rozumie, że to dzięki zainteresowaniu mediów i kibiców zarabia ogromne pieniądze, to nie rozumie, skąd się ono bierze, bo on po prostu wykonuje swoją pracę jak każdy inny.
    BTW Gdy tylko zobaczyłem wynik Bucks wiedziałem, że Bartek się nie powstrzyma i dostaniemy dziś wpis xD

    (35)
    • Array ( )
      Trapped in a corner 17 lutego, 2024 at 10:06

      To video pokazuje też w jak groteskowej rzeczywistości żyjemy. Nie wiem o jakim koszmarze mówisz. Jak widać większość z nich to zwykli atencjusze i ich to jara. Bo po co podjechać po cichu skromną Corrollą nie rzucając się w oczy jak można wsiąść w bolid i wjechać caly na biało między tłumnie zebranych idotów, skandujących twoje imię i klaszczących jak bezrozumne małpy. Plastikowe panny klaszczą i rzucają majtkami, panowie z ciężkim syndromem potrzeby posiadania idola w dorosłym życiu proszą o wspólne zdjęcia i autografy. Światła reflektorów, gale, media wokół, sława, drogie auta, złote łańcuchy, wrzucanie tortów do oceanu. A gawiedź nadal klaszcze …

      (16)
    • Array ( )

      Wsiadł do bolidu, bo to był jakiś event promujący ASG, a Indianapolis jest znane ze sportów motorowych, m.in. kiedyś odbywały się tam wyścigi Formuły 1 albo nadal się odbywają, nie śledzę

      (3)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Jakoś nie złapałem. Czemu to na zachodzie “trenerem” będzie szef watahy z Minneapolis, którzy prowadzą w tabeli, a na wschodzie będzie Roc Divers z Milwałki, trzeciej ekipy. Czemu nie Joe albo chociaż JB? Tak czy inaczej, już rok temu mi myśl do głowy przyszła, jakby tak Janusz z Kozłów zebrał ekipę dobrych obrońców i dla wałka zagrali obronę na All Star Gamę. Ja bym tak zrobił, ale nie mam szans na startera, nawet w lidze osiedlowej.

    (-2)
    • Array ( )

      Normalnie byłby to Mazzulla ale jest zasada że ten sam kołcz nie może być 2x z rzędu. No i w momencie deadline’u na wybór trenerów Bucks byli na 2gim miejscu także wszystko zgodnie z procedurą. Niemożliwy, Dyzmowski fart Doca.

      (7)
    • Array ( )

      Błazen Doc zapisze się w historii po raz kolejny. Wątpię by kiedykolwiek trener prowadzący drużynę w ASW miał gorszy bilans od niego 🙂

      (5)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Podejrzewam, że w momencie wybierania trenerów Bucks mieli drugie miejsce na wschodzie (teraz mają 3, za Cavs), a nie chcieli brać trenera Bostonu, bo byk w tamtym roku Coachem. Szkoda ze nie wzięli Thibsa, w końcu Knicks też ładnie w tym roku, ale Doc jest bardziej polityczny jak to Admin ujął.

    (3)
    • Array ( )

      Co więcej w męczu (roz)gwiazd Dyzma może wygrać, bo tu się liczy klepanie po plecach i comeonowanie.
      I znów będzie sukces do portfolio.

      (7)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    No i Griffin zasłużył na ten hajs, bo wprowadził zespół do playoffs, z tym parodystą “jestem top 15 trenerów w historii NBA, a Rudy T nie” widziałbym ich grubo bijących się w Play in z 8. miejsca

    (1)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Przestałem oglądać NBA. Nie dlatego, że się obraziłem. Samo przeszło jak widzę co się z tą ligą stało. Za chwilę już nawet mistrzostwo nie będzie się liczyć tylko po prostu zrobić jak największe show i sprzedać jak najwięcej produktu. Rzuty z 10 metrów i zero obrony dla wyśrubowanych wyników. To już nie jest koszykówka. To jest rozrywka z pseudo koszykówką w tle.
    All star jak zwykle żenujący, pozbawiony jakichkolwiek elementów prawdziwego sportu. Ostatnia ciekawa rzecz z tej szopki, czyli 3pt contest, padł już całkowicie w tym roku. Wypadałoby założyć okulary przeciwsłoneczne żeby nie oślepnąć od tych wszystkich oczojebnych podświetleń itp. Czekamy na edycję, w której na parkiecie wyląduje ufo.

    (4)

Komentuj

Gwiazdy Basketu